Muzyka uczy mnie wierzyć

Data dodania: 2018.11.16

Muzyka od zarania dziejów towarzyszy człowiekowi: począwszy od plemiennych okrzyków, rytmiki jadącego pociągu, po śpiew matki usypiającej niemowlę do snu, skończywszy na codziennym dźwięku „umiłowanego” przez wielu wynalazku, jakim jest budzik. Jak można łatwo zauważyć - muzyka odgrywa rozmaite role w życiu każdego człowieka. Świadczy to o jej niezwykłej uniwersalności i jej wszechistnieniu. Możemy nie być świadomi muzyki, ale nie będziemy w stanie wyeliminować jej z naszego życia. Nawet ktoś przebywający w wytłumionej próżni i tak będzie słyszał rytmiczny puls swojego serca. A przecież rytmika to też wymiar muzyki...

Bóg bliski, tak jak muzyka

Myślę, że między innymi dlatego muzyka ma tak wiele wspólnego z wszechobecnym Bogiem. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z jego bliskości. Tak jak przebywając w zatłoczonym i głośnym miejscu nie będziemy słyszeć dzwoniącego telefonu, tak samo w naszym zabieganym życiu możemy nie usłyszeć głosu Pana Boga. Bóg, jak każdy byt, domaga się poznania. W jakim stopniu to osiągniemy, zależy od naszego zaangażowania.

Słuchać sercem

Podobnie rzecz ma się z przeżywaniem muzyki. Można ją traktować wyłącznie jako tło rzeczywistości, na które specjalnie nie zwraca się uwagi. Ale wówczas nie wpływa ono na nasze życie. Można też uznawać muzykę za akompaniament. Coś, co nam towarzyszy na co dzień (ludzie z takim podejściem nie będą przechodzić obojętnie przy kawiarni, z której dobiega przyjemna muzyka). A można też, analogicznie do ziarna posianego na żyzną glebę w przypowieści o siewcy (por. Mt 13, 3-8), przyjmować muzykę do serca, być jej świadomym odbiorcą. I zaznaczam, że niekoniecznie trzeba przy tym być wykształconym muzykiem. Przyjąć muzykę do serca, to znaczy na początku słuchać ją sercem. Być wrażliwym na jej piękno. Myślę, że to właśnie od stopnia zaangażowania w muzykę zależy, jak głęboko w nią „wejdziemy”, a co za tym idzie – jak głęboko ona sama „wejdzie” w nas. Dokładnie to samo będzie też w przypadku obecności Boga w naszym życiu. Osobiste zaangażowanie jest tu czynnikiem decydującym.

Zaangażowanie jest kluczowe

Dla mnie osobiście stopień zaangażowania w muzykę jest na tyle duży, że stała się ona czynnikiem kształtującym moje życie. Uwrażliwiła mnie na piękno. Owszem, chodzenie do szkoły muzycznej wiązało się z wieloma wyrzeczeniami. Teraz jednak nie liczę godzin i lat, które tam spędziłam. Nauczyło mnie to systematyki, staranności, cierpliwości, a myślę, że tę ostatnią cnotę zdobyli z czasem także i moi domownicy oraz sąsiedzi. Jednak przede wszystkim głębsze przeżywanie muzyki sprawiło, że jestem innym człowiekiem. Przełamuję swoje słabości, bariery, swoją wstydliwość, lęk przed oceną. Muzyka oczywiście tylko pośredniczy w tym procesie, na który składa się jeszcze wiele innych czynników, takich jak moja relacja z Bogiem, wspólnota, bliscy i przyjaciele. Im więcej czasu poświęcam muzyce, tym bardziej nią żyję i bardziej ją rozumiem. Taką samą zależność zauważam w moim życiu duchowym – im więcej się modlę, tym większe widzę owoce wiary, tym ta wiara wzrasta, tym staję się lepszym człowiekiem. Tym bardziej już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (por. Ga 2, 20), który to życie kształtuje.

Trud początku i radość końca

Wszyscy - łącznie ze mną - przeżyli początkowe „skrzypienia”, które dopiero po latach zaczęły się przeradzać w prawdziwą grę na skrzypcach. W ten sposób nauczyłam się, że to, co wartościowe, wymaga wysiłku. Że nic, co jest piękne, nie może przyjść „od tak”. Potrzeba pracy, zaangażowania, poświęcenia czasu... Jestem świadoma, że czasem jedynie ja będę wiedzieć, jak wiele kosztował mnie osiągnięty efekt, a wszyscy wokół pozostaną tylko jego nieświadomymi odbiorcami. Jeśli więc myślisz, że modlitwa jest trudna, że do Kościoła chodzi się tylko po to, by odsiedzieć obowiązkową niedzielną Mszę – pamiętaj, że relacja z Bogiem, nim stanie się zaawansowaną grą, musi najpierw trochę „poskrzypieć”. Należy podejść do niej z cierpliwością, pokonać swoje bariery, a może i lęki. Nie od razu Kraków zbudowano, nie od razu Mozart pisał symfonie… Oprócz tego jednak, potrzeba znalezienia wyizolowanej przestrzeni, w której będzie możliwe usłyszenie głosu Boga.

 


Marta Słonecka
Sosnowiec

Akademia Muzyczna w Katowicach

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.