Wiara i patriotyzm - katecheza IV

Data dodania: 2018.03.17

Moc znaku

Gdy św. Jan Paweł II przybył jako papież z pierwszą wizytą do Polski, schodząc z pokładu samolotu uklęknął i pocałował ziemię.

Tym gestem powiedział o miłości do ojczyzny więcej niż długim kazaniem. Pokazał także, że znak ma swoją wagę, nie tylko w życiu jednostek, ale i społeczności – w życiu Kościoła i Polski.

Zmierzając do 100 – lecia Niepodległości chcemy po chrześcijańsku i po polsku na nowo uświadomić sobie ową moc znaku wiary w wymiarze religijnym i patriotycznym.

Takim podstawowym znakiem jest krzyż. Paul Tiggen pisał: "(…)kiedy cień krzyża padnie na jakiś kraj, naród, nic już nie będzie dlań takie jak przedtem".

W Polsce ta prawda jaśnieje ze szczególną siłą. Widoczna jest chociażby w słowach "Czerwonych Maków na Monte Cassino" : "Czy widzisz ten rząd białych krzyży?! To Polak z honorem brał ślub". Dostrzegamy ją w krzyżach stojących niejako w jej granicach, na szczytach, z tym najbardziej znanym z Giewontu na czele. Przemawia do nas z krzyży-pomników, świadków historii, w Stoczni Gdańskiej i przy kopalni Wujek, mówiących o walce o wolność i o przelanej krwi w imię niepodległości Polski w czasach komunizmu. Można ją odczytać w trudno widocznym znaku krzyża wyrytym paznokciem na ścianie śmierci w Auschwitz przez "cichociemnego" porucznika Stefana Jasieńskiego, który w tym wyjątkowym miejscu kaźni Polaków zapłacił życiem za swój partyzancki los.

Co ciekawe ten znak w wymiarze patriotycznym akceptowali także innowiercy. Czesław Ryszka przywołuje sytuację z 8 IV 1861 r. gdy w czasie manifestacji tłumionej przez carskiego zaborcę zginął zakonnik niosący krzyż, podniósł go i niósł dalej, aż także zginął Michał Landy –młody Żyd. Dotknął krzyża, ponieważ pragnął wolnej Polski.

Kolejnym znakiem, w którym wiara i patriotyzm splatają się w jedno jest pieśń "Bogurodzica", nazwana przez Jana Długosza w XV wieku "carmen patrium" czyli "pieśnią ojczystą". To ona wyrwała się z piersi polskich rycerzy 15.07.1410 r. pod Grunwaldem przed bitwą o zwycięstwo, od którego zależały losy narodu i państwa. To pierwszy hymn Polski, a zarazem modlitwa do Matki Bożej

Czy potrafimy, siostry i bracia, odczuć moc tego znaku jedności i miłości Boga, Matki Bożej i ojczyzny?

To pytanie nie jest wbrew pozorom retoryczne. Udzielili na nie odpowiedzi nasi przodkowie –husarze, zwycięzcy spod Kircholmu i Wiednia. Oto na ich zbrojach na lewej piersi widniał ryngraf –emblemat Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, na prawej – znak krzyża. Głownie ich szabli zawierały często inskrypcje o treści "Pan Bóg Nadzieja moja" czy też "Za wiarę chrześcijańską". Odnieśli tak wiele zwycięstw, a wiara dawała im siły w walce dla Polski. Znaki, które nosili na zbrojach ukazywały – mimo ludzkich słabości – prawdę ich serc – miłości Boga i ojczyzny.

Nie możemy się więc dziwić, że w naszym kraju znalazło to – można rzec – oficjalny wyraz w znaku z którym identyfikowali się żołnierze walczący o wolność Polski. Znakiem tym był i jest sztandar, na którym często widniały i widnieją słowa "Bóg Honor Ojczyzna". To na sztandar składano przysięgę, dopowiadając "Tak mi dopomóż Bóg".

I jeszcze jeden znak, nie wykonany z płótna, drzewa czy stali, znak pełen życia. 24 XII 1845 r. w Irkucku na Syberii Julian Sobiński zesłany na 20 lat ciężkich robót zanotował o wigilijnym wieczorze "A przecież nikt z nas nie zgodziłby się na zaniechanie takich obrzędów, bo jest jakaś tajemna siła
w uczuciu, do którego i one należą, w uczuciu, o którym powiedziano "święta miłości kochanej ojczyzny". Wieczerza wigilijna –znak będący celebracją wiary w przychodzącego w Dzieciątku Syna Bożego i zarazem źródłem wiary Polaków, którzy choć bez ojczyzny, to jednak Polakami zostali i Polskę kochali, wierząc że zmartwychwstanie.

Wszystkie te znaki ukazują moc jedności wiary i patriotyzmu. I wszystkie są bardzo ważne. Te, które nas jednoczyły i które zdobywaliśmy. Tę prawdę potwierdzali nasi wrogowie. Po przegranej kampanii wrześniowej w 1939 r. i zajęciu Polski przez niemieckiego okupanta uroczyście przeniesiono z Wawelu do Malborka krzyżackie chorągwie zdobyte przez wojska Jagiełły pod Grunwaldem. Po co? By odebrać nam - Polakom dumę z tamtego zwycięstwa, abyśmy nie mieli się do czego odwoływać, o czym pamiętać. Z kolei carski generał Murawiew zwany "Wieszatielem" zakazywał wznoszenia i odnawiania krzyży poza cmentarzem, a nawet kazał je niszczyć pod pretekstem, że zagrażają przechodniom. Gdy zaś władze Rosji sowieckiej zgodziły się przed II wojną światową oddać trumnę ze zwłokami św. Andrzeja Boboli postawiły jeden warunek –nie mogła być przewieziona przez ziemie, na których działał za życia. Św. Andrzej dotarł do ojczyzny przez Odessę, Konstantynopol, Jugosławię i Węgry. Lękali się trumny i zwłok. Lękali się znaku. Dlaczego? Ponieważ znak niesie pamięć, a pamięć nadaje kierunek przyszłości. Dziś w Europie także usuwa się krzyże, szopki czy choinki. Znów potwierdzają prawdę, że znaki są ważne. Ale czy także dla nas, siostry i bracia?

Dwa pytania:
1) Ilu spośród nas zebranych w tej świątyni przyjęło Matkę Bożą w znaku Figury Fatimskiej?
2) Ilu spośród nas zebranych w tej świątyni wywiesiło 11 XI biało-czerwoną flagę na swoim domu czy w oknie mieszkania?
Znak wiele mówi o tych, którzy go czynią i z nim się identyfikują. Podobnie o tych, którzy się od niego odwracają…

I na koniec modlitwa do Anioła Stróża Polski: "Święty Aniele Stróżu Polski, wspieraj nas w walce z mocami ciemności i bądź nam zwiastunem Bożego błogosławieństwa. Nieś Twemu ludowi niegasnący płomień miłosierdzia z gorejącą miłością Najświętszego Serca Jezusa. Amen."


Przygotował ks. Włodzimierz Machura

Poprzednie części dostępne są w zakładce "POLECANE".

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.