II katecheza jubileuszowa

Data dodania: 2016.01.16

W przeżywanym obecnie Roku Jubileuszowym Miłosierdzia zapraszamy do lektury kolejnego cyklu katechez pod hasłem "Miłosierni jak Ojciec". Autorem rozważań, które będą publikowane przed III niedzielą miesiąca, jest ks. Mirosław Tosza. Poprzednie części można znaleźć w zakładce "Polecane".

1. Kochani Bracia i Siostry, trwa Jubileusz Miłosierdzia. W Szpitalu Polowym, którym stał się nasz Kościół, wciąż sporo ludzi poranionych, którzy proszą nas o to, o co prosili Chrystusa - o bliskość. Nie można być bliskim na odległość - trzeba się zbliżyć, podejść, podać rękę i spojrzeć w oczy. Bliskim jest nie ten, kto jest obok, nawet nie ten kto widzi, ale ten kto ma odwagę podejść i okazać współczucie i zrozumienie. Uczony w Piśmie, który zapytał kiedyś Chrystusa: "Kto jest moim bliźnim?", po wysłuchaniu przypowieści o Samarytaninie sam odpowiedział: "Ten, który okazał miłosierdzie" (por. Łk 10, 25 nn). Bliźnim się nie jest. Bliźnim się staje. Bratem dla drugiego nie tylko się jest, bratem się staje. Czasem na nowo i po wielu latach...

2. Główny bohater filmu " Prosta historia", 73 letni, schorowany Alvin, dowiaduje się pewnego dnia, że jego brat Lajl dostał wylewu. Nie widzieli się ze sobą od 10 lat z powodu rodzinnej kłótni. Powiedzieli sobie nawzajem zbyt wiele przykrych słów. Teraz Alvin postanawia wyruszyć w drogę, by spotkać się z bratem i jest przekonany, że tę drogę musi pokonać sam. Ma jednak pewien problem: Lajl mieszka w innym stanie, ponad 500 km od niego, a Alvin nie ma prawa jazdy i nie może prowadzić samochodu. Decyduje się więc na szalony krok: postanawia pojechać do brata małym traktorkiem do koszenia trawy. Wszyscy w miasteczku myślą, że Alvin zwariował, ale on z uporem realizuje swój plan i wyrusza w drogę. Tęsknota za bratem, który był mu kiedyś tak bliski jest silniejsza od przekonania o własnej racji, bezpiecznym i poukładanym życiu i własnej ambicji. Podróż zajmuje mu sześć tygodni i po wielu perypetiach przyjeżdża pod dom Lajla. Bracia siadają naprzeciw siebie na werandzie i nie potrafią patrzeć sobie w oczy. Nagle Lajl dostrzega stojącą przy drodze kosiarkę Alvina. Na jego twarzy maluje się zdumienie i z niedowierzaniem pyta brata: Czy w ten sposób przybyłeś do mnie, żeby się ze mną spotkać? Gdy Alvin potwierdza, Lajl nie potrafi już powstrzymać wzruszenia i zaczyna płakać. Po chwili obaj bracia wpatrują się w rozgwieżdżone niebo, na które w dzieciństwie tak często patrzyli. Znowu są razem i znowu są szczęśliwi.

3. W Jubileuszowym Roku wpatrujemy się wspólnie w Niebo, z którego Miłosierny Ojciec posłał swojego Syna, by nas ze sobą pojednać. Rozpamiętujemy drogę pokory i ubóstwa, na której wyszedł nam na spotkanie. Przez grzech i nieposłuszeństwo, pychę i próżną ambicję, człowiek poróżnił się ze swoim Stwórcą. Bóg jednak postanowił zrobić wszystko, by nas do siebie na nowo zbliżyć. Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do nas przez proroków. W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Swojego Syna, który nie skorzystał ze sposobności, by być ma równi z Bogiem lecz ogołocił samego siebie i przyjął postać Sługi (por. Hbr 1; Flp 2)? Kontemplujemy Jego hojność i wielkoduszność jaką nam okazał na drogach Miłosierdzia. Pytamy jak Lajl swojego brata: Czy w ten sposób przybywasz, by się ze mną spotkać? Czy rzeczywiście, jak śpiewamy w kolędzie, "opuściłeś śliczne Niebo, by obrać barłogi?"

Bóg, Miłosierny Pielgrzym, nie tylko pokonał w Chrystusie tę niewyobrażalną odległość między Niebem a Ziemią, między Bożą Świętością a naszym grzechem. Ale ten Bóg, Pierwszy Pielgrzym jest wciąż w drodze, a właściwie jest DROGĄ. Nie tylko zmierza, by okazać miłosierdzie, ale sam jest MIŁOSIERDZIEM. Pielgrzymuje jako Pasterz w poszukiwaniu zaginionych owiec.

Wychodzi na drogę, by przygarnąć powracających Synów Marnotrawnych.

Opatruje pobitego, zalewa jego rany winem bliskości i oliwą współczucia.

4. Papież Franciszek, stawiając nam przed oczy Miłosiernego Pielgrzyma, wzywa nas, byśmy i my wyruszyli w drogę. W Misericordie vultus napisał:

Pielgrzymka jest znakiem szczególnym w Roku Świętym, ponieważ jest ikoną drogi, którą każda osoba przemierza w czasie swojej egzystencji. Życie jest pielgrzymką, a istota ludzka to viator, pielgrzym, który przemierza drogę aż do osiągnięcia pożądanego celu. Również po to, aby dotrzeć do Drzwi Świętych w Rzymie i w każdym innym miejscu, będziemy musieli pójść na pielgrzymkę, każdy na miarę własnych sił. Stanie się ona znakiem, że również miłosierdzie jest celem, który mamy osiągnąć, a który wymaga zaangażowania i poświęcenia. Pielgrzymka zatem niech stanie się bodźcem do nawrócenia: przekraczając Drzwi Święte pozwolimy się objąć miłosierdziu Bożemu i zaangażujemy się, byśmy byli miłosierni dla innych, tak jak Ojciec jest miłosierny dla nas.

Pan Jezus wskazuje nam na etapy pielgrzymki, dzięki którym możemy osiągnąć ten cel: «Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie» (Łk 6, 37-38).

Mówi przede wszystkim, aby nie sądzić i by nie potępiać. Jeśli nie chce się zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata. Ludzie bowiem z ich osądem zatrzymują się zwykle na tym, co zewnętrzne, podczas gdy Bóg patrzy na to, co w środku. Jakież zło czynią słowa, które są spowodowane uczuciami zazdrości i zawiści! Mówić źle o bracie, gdy jest nieobecny, jest równoznaczne przedstawieniu go w złym świetle, szkodzeniu jego reputacji i pozostawieniu go na łaskę i niełaskę plotek. Nie sądzić i nie potępiać znaczy również, pozytywnie rzecz ujmując, umieć dostrzec dobro, które jest w każdej osobie i nie pozwolić na to, aby cierpiała ona z powodu naszego częściowego osądzenia i naszej zarozumiałej znajomości wszystkiego." (MV 14)

Chrystus mówi: Jeśli wspomnisz, że Twój brat ma coś przeciw tobie, to najpierw idź pojednaj się z bratem swoim... (Mt 5, 24-25) Najważniejszym słowem w tym zdaniu jest słowo "IDŹ". Trzeba wyruszyć w drogę, zrobić pierwszy krok, wyciągnąć rękę. Nie można być Pielgrzymem Miłosierdzia siedząc w miękkim fotelu osądów, urazów i pretensji.

Pomyśl o Twoim wrogu, przeciwniku, o kimś kogo unikasz i nie znosisz. Pomyśl o tym człowieku, w którym widzisz tylko same wady i słabości. Kim jest? Jak ma na imię? Zastanów się: co możesz zrobić, by się z nim pojednać? Modlitwa? Szczera rozmowa? Napisanie kilku pozytywnych słów? Szczery komplement i pochwała? WSTAŃ I IDŹ! ZRÓB CHOCIAŻ JEDEN KROK!

Ale to nie jest jeszcze wystarczające do wyrażenia miłosierdzia - pisze dalej papież Franciszek - Jezus wzywa również do przebaczenia i do dawania. Mamy być narzędziami miłosierdzia, ponieważ pierwsi otrzymaliśmy je od Boga. Mamy być szczodrzy dla wszystkich, wiedząc, że również Bóg wielkodusznie udziela nam swojej dobroci. (MV 14)

Hojność, szczodrość i wielkoduszność - już samo brzmienie tych słów jest jak balsam dla poranionego serca. Czy aż siedem razy mam przebaczać? Zapytał kiedyś Piotr Jezusa. Nie, Piotrze, nie siedem razy, nie martw się. Siedemdziesiąt siedem razy!!!.(Mt 18, 21-22). Czyli wciąż, bez ustanku, w stałej gotowości, by stawać się podobnym do Miłosiernego Ojca.

A może to już wreszcie czas, by iść do konfesjonału pojednać się z Bogiem? Może to już czas, by się wreszcie przestać zadręczać przeszłością i zamartwiać o przyszłość? Może to już czas, by wciąż nie pytać: Co ja z tego będę miał a zapytać, co z tego będzie miał Bóg i moi bracia i siostry? Może wreszcie pukniesz się w głowę i zrozumiesz, że nie możesz być skąpcem na dworze bogatego w Miłosierdzie Boga?

5. A jeśli jeszcze masz wątpliwość, że musisz sobie zawsze radzić sam, posłuchaj:

We śnie szedłem brzegiem morza z Panem
oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku
dwa ślady mój i Pana.
Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad
odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
"Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą
przyrzekłeś być zawsze ze mną;
czemu zatem zostawiłeś mnie samego
wtedy, gdy mi było tak ciężko?"
Odrzekł Pan:
"Wiesz synu, że Cię kocham
i nigdy Cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad
ja niosłem Ciebie na moich ramionach."

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.