Czerwiec - czas Serca Jezusa

Data dodania: 2020.05.31

"Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa" – między innymi również takie wezwanie będziemy śpiewać w czerwcowe wieczory w naszych parafiach. Ta modlitwa litanijna łączy w sobie treści pobożnościowe i doktrynalne. Z jednej strony bowiem pomaga nam przylgnąć uczuciowo do Chrystusa – cierpiącego Sługi Jahwe. Natomiast z drugiej strony poucza nas o przymiotach Boga i przypomina ważne fakty z historii zbawienia.

Krótko o historii

Nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa ma długą historię. Już w średniowieczu było ono rozpowszechnione w formie prywatnej, a z czasem zostało oficjalnie zatwierdzone przez Kościół. W 1670 roku do Mszału zostaje włączony stosowny formularz, a do Brewiarza własne oficjum o Najświętszym Sercu Jezusa. W latach 1673-1675 francuska zakonnica i mistyczka - św. Małgorzata Maria Alacoque doświadcza objawień Pana Jezusa, który prosi ją o propagowanie nabożeństwa. Jego cechami charakterystycznymi są: praktyka Dziewięciu Pierwszych Piątków Miesiąca, modlitwa Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz Akt Wynagrodzenia za grzechy własne i ludzkości.

Czy Bóg może mieć serce?

Ale co tak naprawdę Pan Bóg chce nam przekazać przez to nabożeństwo? Czy Bóg, który jest duchem, może mieć… serce? Otóż, centralnym wydarzeniem historii zbawienia jest Wcielenie Syna Bożego, czyli to, że Bóg naprawdę stał się człowiekiem. Można Go było zobaczyć, usłyszeć gdy przemawiał, dotknąć gdy przechodził obok. Jezus miał więc też serce jak każdy z nas. Ale jest też być może głębsze rozumienie tej prawdy. Bóg, który ma serce, to Bóg prawdziwy – osobowy. Bóg, który ma serce, nie może być wytworem umysłu. Nie jest wynikiem umowy społecznej, ani systemem filozoficznym. Nie jest ideą, z którą można by polemizować, ani teorią, którą należałoby sfalsyfikować.

Jest Osobą

Bóg jest Osobą. Jeśli ma serce – to znaczy, że mogę wejść z Nim w prawdziwą relację, a nie jedynie starać się spełniać Jego wymagania. To fundamentalna prawda chrześcijaństwa, która czasami nam umyka. Nie jesteśmy „religią księgi”, ani zwolennikami jakiejś „mądrości”. Jesteśmy chrześcijanami, czyli tymi, którzy wciąż spotykają osobowego Boga. Dlatego gdy się modlimy, wypowiadamy słowa lub staramy się wyrazić swoje pragnienia i tęsknoty. Gdyby Bóg nie był Osobą – gdyby nie miał Serca – do kogo docierałyby nasze słowa i myśli?

Zranione serca

W życiu doświadczamy różnych bolesnych sytuacji. Niektóre z nich są głęboką raną zadaną już w dzieciństwie. Inne związane są z dorosłością, życiem rodzinnym i zawodowym. Upokorzenie, odrzucenie miłości, zdrada, ludzka niewdzięczność, niezrozumienie, samotność. To przykładowe ataki na nasze delikatne serca. One mają nas zatwardzić, oziębić, zamknąć. I czasem się zastanawiamy, czy takim zranionym sercem, które mamy, można jeszcze kochać lub przebaczać? Przecież to wydaje się nierealne, ponad ludzkie siły.

"Włócznią przebite"

Tutaj znów przychodzi nam z pomocą Najświętsze Serce Jezusa. Spojrzenie na kościelny obraz lub figurę o tej tematyce pozwala mi odkryć, że przecież serce mojego Pana… też jest zranione, odrzucone, niezrozumiane. I On właśnie TAKIM sercem ukochał mnie najbardziej! Modląc się do Serca Jezusa odkrywam, że nie ma takiego bólu, którego nie da się przekuć w miłość i przebaczenie. Jeśli Chrystus potrafił kochać zranionym sercem (Serce Jezusa, włócznią przebite!), to i ja mam w sobie dość siły, aby Go w tym naśladować.

Kochaj i przebaczaj

Kto wie, czy Nabożeństwo do Serca Jezusowego nie jest szczególnie potrzebne właśnie nam i właśnie dziś: w czasach, gdy doświadczamy wyrafinowanych zranień i ataków na nasze serca, na naszą czystość, na ludzką miłość, na wiarę. W czasach, gdy musimy „stwardnieć”, aby nas „mniej bolało” w rodzinie, w relacjach, w mediach, w polityce. Nie da się przeżyć życia bez bólu. Nie uda się uchronić własnego serca od wszystkich ciosów. Ale można nauczyć się wychodzenia ze zranień przez przebaczenie, oczyszczenie własnego ego i pokorę. O to właśnie się modlimy w słowach: „Jezu, cichy i pokornego Serca – uczyń serca nasze według serca Twego!”

 


Ks. Przemysław Lech

 


Obietnice Pana Jezusa złożone św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690)
dla czcicieli Jego Najświętszego Serca:

1) Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
2) Ustalę pokój w ich rodzinach.
3) Będę ich pocieszał w utrapieniach.
4) Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5) Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
6) Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
7) Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8) Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
9) Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie czczony.
10) Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje wypisane w Sercu moim.
11) Dam kapłanom dar wzruszania serc nawet najzatwardzialszych.
12) W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą przyjmować Komunię Św. w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.

UWAGA: Nasza dbałość o to, by w pierwszy piątek móc przyjąć Komunię Świętą ma w nas wytworzyć nawyk świadomego dbania o życie sakramentalne. Troskę o bliskość z Jezusem obecnym w sakramentach (zwłaszcza: spowiedź, Eucharystia), która będzie nam towarzyszyć aż po dzień ostatecznych narodzin do życia wiecznego. Nie chodzi więc o magiczne „zaliczenie” czegokolwiek, ale o wypracowanie w sobie pewnej postawy na całe życie. Dziewięć Pierwszych Piątków nie daje "gwarancji zbawienia", ale jest szansą na taką przemianę życia, która pozwoli nam umrzeć w pojednaniu z Bogiem.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.