"Potrzeba formacji, by uniknąć pychy" (WYWIAD)

Data dodania: 2024.03.11

POTRZEBA FORMACJI, ABY UNIKNĄĆ PYCHY

Prawie 1000 kapłanów z ponad 60 krajów wzięło udział w lutym br. w międzynarodowym kongresie w Rzymie poświęconym formacji kapłańskiej. Diecezję sosnowiecką na tym wydarzeniu reprezentował ks. Marcin Lech, dogmatyk, koordynator ds. formacji kapłańskiej.


Pięć dni modlitwy, spotkań, wykładów, dyskusji, a nawet projekcji filmów o kapłaństwie. Kongres był strzałem w dziesiątkę?

Ks. Marcin Lech: Tak, kongres był wspaniałym wydarzeniem, nie tylko formacyjnym, ale i doświadczeniem Boga, który działa w kapłanach i przez kapłanów. Całe wydarzenie zostało dobrze przygotowane: zebranie blisko tysiąca uczestników wymagało pracy organizacyjnej i logistycznej. Zaproszono wybitnych prelegentów, zadbano o zgromadzenie i przedstawienie wielu pomysłów praktycznych, zatroszczono się także o możliwość wymiany doświadczeń. Myślę, że warto podkreślić owocność i skuteczność metody synodalnej, według której prowadzono kongres.

Co w praktyce odróżnia synodalną metodę obrad od tych z poprzednich lat?

Dotychczas obrady prowadzono podobnie do obrad parlamentu lub sympozjów naukowych: po kilku prelekcjach pytano o głosy z sali, a wtedy kilka osób zabierało głos. W sumie jedynie mała część zgromadzonych miała szansę zaangażować się wprost w obrady.

Metoda synodalna różni się znacznie od dotychczasowej. Podajmy trzy różnice.

Po pierwsze, przez pracę w małych grupach językowych (ok. 8-osobowych) każdy z uczestników miał czas do podzielenia się swoimi spostrzeżeniami i zaproponować konkretne rozwiązania.

Po drugie, zanim przystępowano do prac w grupach, zadbano o dziesięciominutowy czas na prywatną modlitwę, w której każdy mógł w rozmowie z Bogiem odpowiedzieć na pytania do dyskusji. W ten sposób zatroszczono się, aby nie tyle głosić siebie, ale by przemyśleć tematy z Bogiem i poszukać Jego prawdy.

Po trzecie, w rozmowach w grupie brali nie tylko udział biskupi i księża. Obradowały także siostry zakonne oraz świeccy, którzy w wielu krajach otaczają kapłanów pomocą duchową i psychologiczną. W ten sposób wsłuchiwaliśmy w głos miłości i troski ludzi świeckich i ujrzeliśmy pewne kwestie z nowych perspektyw.


ks. Marcin Lech na kongresie o formacji kapłańskiej w Rzymie

 

Czas poruszyć tematykę kongresu. Kim byli główni prelegenci?

Trudno tu przedstawić ich wszystkich czternastu. Wspomnę jedynie o tych, którzy najbardziej poruszyli mnie i innych członków grupy, w której pracowałem. Warto wspomnieć o kard. Luisie Tagle, który mówił o potrzebie formacji kapłanów. Poruszający był także odczyt s. Marthy Driscoll na temat kapłanów-kontemplatyków. Bardzo podobała mi się prelekcja biskupa J. R. Lazo z Filipin, który w ujmujący sposób dzielił się, jak troszczy się o kapłanów w swojej olbrzymiej diecezji.

Gotowość kapłana do formacji a postawa pokory. W jaki sposób kard. Luis Tagle przedstawił tę zależność?

Według kard. Tagle kapłani potrzebują pokory, aby przede wszystkim przyznać, że ja, jako kapłan, potrzebuję nadal formacji. Jest więc ona potrzebna, aby uniknąć pychy. Jeśli prezbiter czy diakon mówi, że już właściwie wszystko wie i że nie potrzebuje się dokształcać lub formować się, to jest to dowód na pychę kapłańską. Kardynał podkreślał, że nikt nie opuszcza seminarium jako „gotowy produkt”.


kard. Luis Tagle - proprefekt Dykasterii ds. Ewangelizacji

Kiedy myślimy o formacji, chyba najpierw przychodzi nam na myśl właśnie czas Seminarium. A co po święceniach?

Dotychczas mówiło się o dwóch formacjach: seminaryjnej i permanentnej. Obecnie podkreśla się, że formacja kapłańska jest integralna czyli stanowi jedność: zaczyna się w seminarium i trwa aż do spotkania z naszym Ojcem w chwili śmierci.

Bardzo przemawiającym do serc i wyobraźni obrazem posłużył się greckokatolicki diakon Stefano Parenti, który przypomniał, że jak udziela się na Wschodzie święceń: kandydat otrzymuje włożenie rąk, podczas gdy swą głowę opiera o ołtarz. Przez tę postawę Kościół na Wschodzie podkreśla, że kandydat do święceń w czasie seminarium ma przede wszystkim pokochać Chrystusa i - jak umiłowany uczeń spoczywający na piersi Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy - ma umieć słuchać głosu Jego Boskiego Serca: takiej osobie można powierzyć troskę o dzieci Boże.

A więc istotą formacji seminaryjnej jest poznanie Chrystusa, rozkochanie się w Nim, zawierzenie i zaufanie Mu.

Kard. Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich, zwrócił uwagę na ważną prawdę, że właściwe i dogłębne rozumienie sakramentu następuje jednak wraz z jego przyjęciem. Bóg udzielając łaski sakramentalnej, daje także łaskę do rozumienia i życia tym darem.

A więc nawet najgorliwszy kleryk przed święceniami rozumie dar kapłaństwa jako przyszłość, jako coś znanego, lecz nadal mglistego, gdyż po prostu jeszcze nie jest księdzem. Najistotniejszy moment na mistagogię, czyli wtajemniczenie w dar kapłaństwa, jest czas od święceń. Dlatego właśnie nigdy nie można uważać siebie za „kompletny produkt” opuszczając seminarium: dopiero wraz ze święceniami zaczyna się najważniejszy etap formacji.

Mottem całego kongresu były słowa św. Pawła: "Abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie” (2 Tm 1, 6) Dlaczego właśnie to zdanie?

Bóg, gdy wybiera człowieka, pozostaje wierny dokonanemu wyborowi. To właśnie tłumaczył św. Paweł Tymoteuszowi: w chwili święceń otrzymał łaskę, charyzmat, który w nim był i nadal jest. Zadaniem Tymoteusza było więc nieustanne podsycanie tego daru, z którego Bóg nigdy się nie wycofał. Posługując się słowami Apostoła Narodów, każdy kapłan wezwany jest do rozpalenia na nowo daru, który otrzymał w chwili święceń.

Jak wyraził to kard. F.-X. Bustillo z Korsyki, główną ideą powinno być więc zrozumienie, że nie tyle potrzeba się rewolucyjnie zmieniać kapłaństwa, ale ożywić dar, który już w sobie mamy. Nie potrzeba przeformułowywać kapłaństwa, zmieniać Bożego planu na kapłaństwo, ale zająć się z troską o ten cenny dar Boży, który w nas jest od momentu włożenia rąk przez biskupa.


kard. François Bustillo (Francja, Korsyka)

Ciekawe wystąpienie s. Marthy Driscoll, trapistki, nagrodzone zostało na koniec gromkimi brawami. Czym siostra zakonna zainspirowała księży, uczestników wydarzenia?

Zgadza się. Siostra trapistka Marthy Driscoll, przez lata przewodziła klasztorowi na Jawie, w którym kapłani odbywali swoje rekolekcje, a niejednokrotnie ratowali swoje kapłaństwo w chwilach kryzysów.

Siostra prostymi, a głębokimi słowami pokazywała, że potrzebujemy kapłanów, którzy łączą kontemplację, czyli bycie z Bogiem, ze swoją posługą duszpasterską, gdyż bez kontemplacji zapomina się już, kim się jest i Kto w nas i przez nas działa. Nie ma akcji bez kontemplacji. Mam nadzieję, że wystąpienie trapistki wygłoszone po angielsku, zostanie opublikowane w wersji polskiej, aby wszyscy duchowni (i klerycy) mogli się z nim zapoznać.

Rozmowy w kuluarach podczas podobnych wydarzeń bywają równie ważne, jak te oficjalne. Jakie doświadczenie Kościoła Powszechnego dają takie spotkania?

Tak jest. Zdawać by się mogło, że przypadkowe spotkania i nieplanowane rozmowy stawały się narzędziami, którymi Duch Święty umacniał nas i poruszał naszymi duszami.

Dla mnie było to także doświadczenie powszechności Kościoła: spotkałem duchownych z całego świata: od Kanady, przez egzotyczne kraje Afryki i Azji, aż po Daleki Wschód, skończywszy na księżach z Timoru Wschodniego – taka różnorodność kultur, języków i zwyczajów pokazuje, że Ewangelia rzeczywiście dociera na krańce świata.

Szczególnie dziękuję Bogu za dwa doświadczenia. Pierwszym były owoce prac w grupach.

Mimo, że obradowaliśmy w blisko setce grup, to prezentowane na koniec owoce prac grupowych były zgodne u wszystkich! Pokazuje to dobitnie, że jeden Duch działa w sercach wszystkich, mimo różnic języków, krajów i tradycji.

Drugim doświadczeniem było spotkanie uczestników kongresu z Ojcem Świętym Franciszkiem (link do przemówienia). Można było odczuć jedność, gdy razem szukamy woli Bożej i prowadzi nas na ziemi ktoś, kogo Bóg stawia na naszej drodze jako głowę i sługę jedności.


Papież Franciszek na audiencji z uczestnikami kongresu

 

Z obrad podczas kongresu można zapewne wysnuć wiele wniosków. Pytanie, od czego zacząć?

Najczęściej powracało wezwanie o formację formatorów. Potrzebujemy świętych kapłanów, którzy będą wspierać najpierw kandydatów do kapłaństwa, a następnie swoich współbraci w kapłaństwie. Myślę więc, że pierwszym krokiem będzie troska biskupów o formację kapłanów, którzy będą następnie, zgodnie ze słowami Chrystusa, umacniać swoich braci (por. Łk 22, 32).

Dziękuję za rozmowę.

/bpds

zdjęcia: 
Vatican News,
archiwum prywatne


Przemówienie Ojca Świętego Franciszka
do uczestników międzynarodowego kongresu
poświęconego formacji  permanentnej kapłanów

Abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży,
który jest w tobie
(2 Tm 1, 6).

Piękno bycia uczniem dzisiaj.
Formacja jedyna, integralna, wspólnotowa i misyjna

(PEŁNY TEKST PRZEMÓWIENIA PO POLSKU)

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.