Klerycki Kalendarz Adwentowy (2014)

Data dodania: 2014.12.30

Od I Niedzieli Adwentu aż do końca 2014 roku wszyscy Internauci zaproszeni byli na szczególne rekolekcje. Na stronie diecezji publikowaliśmy codziennie krótkie rozważanie Słowa Bożego przygotowane przez kleryków naszego Seminarium. Tu można znaleźć wszystkie rozważania.

31.12 - ŚRODA W OKTAWIE

Rozważa: dk. Karol Nędza
Liturgia Słowa: 1 J 2, 18-21; Ps 96 (95); J 1, 1-18

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (J 1,1)

"Czas ucieka wieczność czeka" – tak głosi inskrypcja na zegarze słonecznym kościoła w Wadowicach. Żyjąc na ziemi podlegamy wielu ograniczeniom: naszego ciała, przestrzeni, czasu. Jednak obok tego ziemskiego czasu, który tylko pozornie łatwo jest nam zmierzyć, istnieje jeszcze inny wymiar czasu: czas boski (święty – powiedziałby Mircea Eliade). Doświadczając przemijalności ziemskiego (świeckiego) czasu, doświadczamy też jego nieuchronności. Czas po prostu płynie (często wydaje nam się, że zbyt szybko). Natomiast czas religijny (boski) to czas, w którym nie liczy się godzin i minut, czas w którym mieszka Bóg. Jest on odwracalny i przywracany za każdym razem, gdy wchodzimy w relację z Bogiem.

Jezus – Bóg. Odwieczne Słowo Ojca (Logos), istniejąc w czasie boskim od zawsze, przybrał ludzkie ciało i – stając się posłusznym aż do śmierci – zstąpił na ziemię, by zamieszkać pośród nas. Słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami – zanotował św. Jan. Bóg Ojciec z miłości do wszystkich ludzi, przez to samo Słowo, przez które niegdyś stworzył świat, teraz zesłał nam swego Syna. Wcielony Bóg, stając się człowiekiem, zaczął podlegać wszystkim ograniczeniom, także ziemskiego czasu. Co więcej, doświadczył także tego o czym śpiewał Czesław Niemen: dziwny jest ten świat, w którym ktoś słowem złym zabija tak jak nożem. Słowo ludzi, którzy zapatrzeni w siebie nie odkryli w Nowonarodzonym Dziecięciu Zbawiciela, skazało Jezusa na śmierć. Jaką wielką moc ma zatem słowo!

W tym kontekście nowego sensu nabiera nasz Klerycki Kalendarz Adwentowy. Pomimo, iż czas adwentu w liturgii już się skończył i Boża Dziecina narodziła się, by pozostać z nami na ziemi, to jednak w naszym życiu jest tak, że wciąż na coś czekamy. Dziś wyjątkowo czekamy na Nowy, 2015 rok. Pewnie w naszych umysłach goszczą pytania: Jaki będzie ten rok? Co dobrego przyniesie? Tego nie wiemy, ale czas jest zawsze darem, dlatego też chciejmy dobrze wykorzystać darowany nam przez Boga nowy czas.

Korzystając z okazji tego szczególnego dnia, dziękując wszystkim za życzliwe przyjęcie naszych rozważań, pragnę życzyć wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku. Niech Boża Dziecina błogosławi i obdarza potrzebnymi łaskami. Obok Bożego Błogosławieństwa życzę także spełnienia marzeń (nawet tych najskrytszych). A wszystkim, którzy nie boją się marzyć dedykuję utwór Into a fantasy Alexandra Rybaka z filmu Jak wytresować smoka 2.

 

30.12 - WTOREK W OKTAWIE

Rozważa: dk. Adrian Łukowicz
Liturgia Słowa: 1 J 2, 12-17; Ps 96 (95); Łk 2, 36-40

Świat przemija, (...) kto zaś wypełnia wolę Bożą,
ten trwa na wieki (1J 2,17)

Przeżywamy kolejne Boże Narodzenie. Dla wielu z nas jest to zapewne czas rozważania w rodzinnym gronie wielkiej tajemnicy Wcielenia Jezusa Chrystusa – Bóg stał się człowiekiem. Jednakże smutkiem napawa fakt, że wielu spośród nas, chrześcijan, zapomniało już, lub – co gorsze – włożyło między mity i baśnie tę prawdę naszej wiary, a przez to święto to stało się jedynie zbiorem pustych rytuałów bez głębszego znaczenia, takich jak: strojenie choinki, łamanie się opłatkiem, śpiewanie kolęd czy pójście na pasterkę. Taki obrót spraw nie powinien nas wcale dziwić – dobro zawsze będzie walczyć ze złem, a zło z dobrem, tak jak światło z ciemnością, a ciemność ze światłem; to co duchowe w nas z tym co ziemskie.

Bardzo trafnie pisała o tym w jednym ze swoich artykułów św. Teresa Benedykta od Krzyża: Na pewno każdy z nas przeżył szczęście Bożego Narodzenia. Ale niebo i ziemia wciąż jeszcze się nie pojednały, a gwiazda betlejemska do dziś świeci wśród ciemnej nocy. (...) Gdzie się podziała radość niebieskich zastępów, gdzie cicha szczęśliwość Nocy Świętej, gdzie pokój na ziemi? (...) Przeciw światłu, które świeci na niebiosach, powstaje złowroga i ciemna noc grzechu. Dziecię położone w żłobie wyciąga swoje rączki, a jego uśmiech zdaje się wzywać: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście". (...) "Pójdź za mną", a kto nie jest z Nim, jest przeciwko Niemu. To samo mówi Ono do nas i daje nam do wyboru: światło albo ciemność.

Nie możemy jednak zbyt opacznie rozumieć słów św. Teresy Benedykty! Szczególnie podkreśla to dzisiaj w pierwszym czytaniu św. Jan apostoł. Chrześcijańskie powołanie jest wezwaniem do życia w świecie. Do takiego jednak, aby pozostać w służbie człowiekowi, aby dawać świadectwo o Chrystusie i nieść braciom Dobrą Nowinę o zbawieniu. Jednakże nie można identyfikować się ze światem, ani zawierać z nim żadnych kompromisów. Nie można też przyjmować jego modeli zachowań, które są zaprzeczeniem ducha pokory, ubóstwa i miłości, ponieważ staliśmy się własnością Chrystusa. Trwajmy zatem w Nim tak, jak nas uczy dzisiaj Apostoł i o czym tak dobitnie pisała św. Teresa, której słowa na zakończenie jeszcze raz przytoczę: (...) Stańmy się odtąd już Jego własnością, aby Jego boskie życie mogło swobodnie w nas przepływać. Tak się zaczyna żywot wieczny w człowieku. Nie jest to jeszcze błogosławiona wizja Boga w świetle chwały, ale ciemności wiary nie będą już jednak z tego «świata» - weszliśmy bowiem w progi Bożego Królestwa.

29.12 - PONIEDZIAŁEK W OKTAWIE

Rozważa: dk Michał Fucia
Liturgia Słowa: 1 J 2, 3-11; Ps 96 (95); Łk 2, 22-35

Oto Ten przeznaczony jest na upadek
i na powstanie wielu w Izraelu
i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. (Łk 2,34)

Trwając w radosnej oktawie Bożego Narodzenia przychodzi nam pochylić się nad kolejnym fragmentem Słowa, jakie kieruje dziś do Nas nasz Zbawiciel.

W czytaniu Apostoł Jan zachęca nas do przyjmowania i zachowywania w swoim życiu przykazania miłości. Każdy, kto powołuje się na Chrystusa, a nie zna Jego nauki lub nie stosuje jej w swoim codziennym życiu, tak naprawdę wypiera się Jezusa. Słowa bowiem znaczą mniej niż czyny. Tak naprawdę to one świadczą o naszej wierze i przyjaźni z Mistrzem. Każdy zaś, kto nie stosuje się do rad udzielonych przez Chrystusa, mimowolnie trwa w ciemności, która nie pozwala mu dojrzeć światła.

Dzisiejsza Ewangelia traktuje o przyniesieniu małego Jezusa do świątyni, w celu przedstawienia Go Bogu i złożenia ofiary z pary synogarlic lub dwóch młodych gołębi, zgodnie z przepisem Prawa Mojżeszowego. Zwykły obrzęd ofiarowania pierworodnego syna zyskał na tajemniczości, bowiem do Maryi i Józefa przystąpił starzec Symeon, prorokując Dziecięciu i Jego Matce: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu". Takie było powołanie Chrystusa – być przeznaczonym "na upadek i na powstanie wielu" oraz "znak, któremu sprzeciwiać się będą".

Ten tekst można przypisać także do osób powołanych do służby kapłańskiej – idąc za Chrystusem sami stają się znakiem "któremu sprzeciwiać się będą". Nie zrażajmy się tymi przeciwnościami, ale nieustannie prośmy Pana o odważnych głosicieli Jego Słowa, które oświeca nasze życie.

28.12 - NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY

Rozważa: kl. Paweł Szczepanik (II rok)
Liturgia Słowa: Syr 3, 2-6. 12-14; Ps 128 (127); Kol 3, 12-21; Łk 2, 22-40

Oto Ten przeznaczony jest na upadek
i na powstanie wielu w Izraelu
i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. (Łk 2,34)

Wiele słyszymy ostatnio o ludzkich tragediach... Zastanówmy się w związku z tym, co urzeka nas, kiedy klękamy u progu betlejemskiej groty. Maleńki Jezus? – Nie ma chyba piękniejszego cudu w życiu każdego człowieka, jak narodziny dziecka. A może nas, ludzi XXI wieku, klęczących u progu Betlejem, porusza obraz tych dwojga nietuzinkowych ludzi? Józef i Maryja zakładają rodzinę, która po ludzku nie jest idealna. Narodziny Jezusa w nędzy, ucieczka do Egiptu, brak płynności materialnej i bezpieczeństwa, bieda w Nazarecie, czy jak podają apokryfy – wczesna śmierć Józefa, to wszystko nie pozwala nam na stwierdzenie, że jest to Święta Rodzina. Ale to tylko po ludzku.

Jezus, Józef i Maryja stanowią Świętą Rodzinę. Co o tym decyduje? Co pozwala nam być o tym przekonanym? Relacje! Tak, święte relacje jakie są między kochającymi siebie ludźmi. Jezus, Maryja, Józef na samym początku słuchają Boga. Bez Niego wszystko by się rozpadło. Identycznie jak obraz domu budowanego na piasku, gdzie nie ma stabilnych fundamentów. Bóg jest fundamentem relacji i fundamentem rodziny. To pozwala przetrwać wszelakie trudności, a ich przecież nigdy nie braknie.

Święta Rodzina uczy przyszłych kapłanów i każdego z nas budowania wszystkiego na relacjach, które swoje źródło mają w Bogu. Rodzina to zawsze "pierwsze seminarium", z którego za Chrystusem, wychodzi każdy chcący Mu służyć. Dziękujmy Panu Bogu za nasze domy, za nasze rodziny i prośmy, by mimo trudności wskazywały młodym ludziom na sens pójścia za Jezusem.

 

27.12 - SOBOTA - ŚW. JANA

Rozważa: kl. Karol Pszonka (II rok)
Liturgia Słowa: 1 J 1, 1-4; Ps 97 (96); J 20, 2-8

Ja jestem drogą i prawdą i życiem (J 14,6).

Słowa te zostały wypowiedziane przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy ze swoimi uczniami. Jezus mówi w nich, iż to On jest drogą prowadzącą do zbawienia. Kto Jego słucha, żyje według Jego nauki i naśladuje Go może dostąpić chwały i być zbawionym.

Jezus chce naszego zbawienia. Z miłości do nas i dla naszego zbawienia oddał życie na krzyżu. W Kościele powszechnym przeżywamy dzisiaj święto św. Jana, Apostoła i Ewangelisty. Patron dnia dzisiejszego w swoim liście zaznaczył iż: "Kto miłuje Boga, miłuje też i brata swego" (1 J 4, 21). Oznacza to, iż droga do zbawienia prowadzi również przez miłość do bliźniego. Nie wystarczy tylko wypełniać przykazania, które dał nam Bóg, ale należy nimi żyć. Powinniśmy tak, jak w przypowieści o samarytaninie szczególnie dbać o tych, którzy znajdują się na marginesie społecznym.

Trwamy w oktawie Bożego Narodzenia. Jest to szczególny czas, podczas którego radujemy się z narodzin naszego Zbawiciela. Jest to szczególny czas, kiedy w naszych rodzinach odwiedzamy swoich bliskich. Nie zapominajmy o tych, którzy te święta Bożego Narodzenia spędzają samotnie. Pamiętajmy, iż kto miłuje tych, którzy są najmniejsi na tym świecie, może otrzymać wiele łask od Boga.

My klerycy, przyszli kapłani o tym pamiętamy. Staramy się najlepiej jak możemy spełniać wolę Boga, który chce przez nas, aby miłość szerzyła się wśród ludzi. Jednakże sami tego nie dokonamy. Potrzebujemy, aby młodzi ludzie nie bali się odpowiedzieć na wezwanie Boga i wsparli nas w tym dziele.

W ten sobotni dzień oddajmy siebie, naszych bliskich, znajomych, potrzebujących, bezdomnych i zapomnianych jak i tych, którzy pragną oddać życie kapłaństwu opiece Matki Bożej.

26.12 - PIĄTEK - ŚW. SZCZEPANA

Rozważa: kl. Damian Musiał (II rok)
Liturgia Słowa: Dz 6, 8-10; 7, 54-60 ; Ps 31 (30); Mt 10, 17-22

Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu Mego imienia,
lecz ten kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. (Mt 10,22)

W życiu najczęściej jest tak, że jeśli ktoś chce pozyskać swoich zwolenników, obiecuje im wygodę i dobrobyt. W kontekście takich obietnic słowa Jezusa nie wydają się być zachęcające. Chrystus mówi bowiem o odrzuceniu i prześladowaniach, na które mają być narażeni Jego uczniowie. Od pierwszego męczennika, św. Szczepana, który umarł z powodu imienia Jezusa, minęło już ponad 2000 lat, a prześladowania – zarówno te fizyczne jak i psychiczne – nie ustają. W dzisiejszych mediach, takich jak telewizja, prasa czy Internet, wyznawcy Chrystusa są przedmiotem nienawiści i drwin oraz różnych profanacji. Jako chrześcijanie wszyscy jesteśmy powołani, aby świadczyć o Jezusie.

Chciałbym przytoczyć tutaj zdarzenie, które miało ogromny wpływ na moją decyzje, pójścia za Jezusem drogą powołania kapłańskiego. Pewnego dnia, gdy jechałem autobusem, na jednym z przystanków do autobusu wsiadł ksiądz ubrany w sutannę. Wywołało to u pewnej grupy młodzieży szyderczy śmiech. Kiedy wyśmiany świadek Chrystusa usiadł obok mnie zrozumiałem sens słów Chrystusa - "z powodu Mego imienia prześladować was będą". Bądźmy więc widocznym znakiem Jezusa wszędzie tam, gdzie jesteśmy i niezależnie od tego, jakie powołanie w swoim życiu realizujemy (kapłańskie, rodzinne czy w samotności), miejmy świadomość, jak potrzebne jest ono dla innych. A kiedy doświadczymy z tego powodu jakiś przykrości pamiętajmy o słowach naszego Mistrza – "kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony".

25.12 - CZWARTEK - BOŻE NARODZENIE

Rozważa: kl. Patryk Kucharski (II rok)
Liturgia Słowa (Msza św. w nocy): Iz 9, 1-3. 5-6; Ps 96 (95); Tt 2, 11-14; Łk 2, 1-14

Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina,
że Panna czysta porodziła Syna!

Psalmista ogłasza nam radosną wiadomość: Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel! Skąd ta radość? Bóg zstępuje na ziemię, przyjmuje ludzkie ciało i rodzi się z dziewicy Maryi, oświeca mroki i cienie ludzkości, przychodzi na świat, aby nas zbawić.

Bóg podarował światu najcenniejszy dar – zesłał na ziemię swojego Syna. Jest On hojnym dawcą, gdyż każdego z nas obdarza jakimś powołaniem, wyznacza mu zadanie, które ma zrealizować na ziemi: jednym zleca założenie rodziny, innych przeznacza do życia samotnego, a jeszcze innym powierza misję powołania kapłańskiego. Nie ma na świecie człowieka, który nie otrzymałby w darze od Boga swojego osobistego powołania. Co trzeba zrobić, aby odkryć to, do czego powołuje mnie Bóg? Nic prostszego: należy zaprosić Jezusa do swojego życia, a On objawi Boże zamysły i pomoże je przyjąć, podjąć je tak, jak uczyniła to najpokorniejsza z niewiast – Maryja. Trzeba ze swojego serca uczynić gospodę, w której mógłby narodzić się Bóg-Człowiek, Światłość ze Światłości.

Dzisiejszej nocy w pierwszym czytaniu prorok Izajasz woła: nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło (...), albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany (Iz 9,1.3). Chrystus przychodzi, aby mroki naszej duszy, naszego życia rozświecić swoją obecnością i łaską. Wielu młodych ludzi zadaje sobie pytania: czy droga, którą obrałem jest właściwa? czy studia, które podjąłem, to odpowiedni kierunek? Również w moim życiu – kleryka – są chwile, kiedy pojawiają się podobne pytania. Dzisiejsza Ewangelia pomaga znaleźć odpowiedzi na te pytania i daje nadzieję, że Chrystus – Bóg Mocny, Przedziwny Doradca, Książę Pokoju – rodzi się, by rozwiać wątpliwości, rozświetlić to, co jeszcze ciemne i ukryte w naszym życiu.

Módlmy się dzisiaj szczególnie za siebie wzajemnie, aby Chrystus – Słowo Wcielone –znalazł mieszkanie w naszych sercach – gospodę, w której będzie dla Niego przygotowane miejsce i pomoże nam odkryć drogę naszego życia, nasze powołanie. A my będziemy mogli wychwalać Boga za wielkie dzieła, których dokonuje i będziemy wołali razem z aniołami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie (Łk 2,13).

24.12 - ŚRODA - WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA

Rozważa: kl. Karol Goc (II rok)
Liturgia Słowa: 2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16; Ps 89 (88); Łk 1, 67-79

Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem (2 Sm 7, 14a)

24 grudniaDziś wieczorem, całymi rodzinami, zasiądziemy przy wigilijnym stole.

My – klerycy – jeśli ukończymy seminarium nie założymy rodzin. Nie zostaniemy ojcami w biologicznym znaczeniu tego słowa, co nie znaczy, że w ogóle nie zostaniemy ojcami.

Jednym z czterech filarów seminaryjnej formacji jest formacja duchowa. Przyszły kapłan ma być ojcem duchowym dla ludzi, do których zostanie posłany. Ma pomóc w odpowiadaniu na trudne, zwłaszcza w obecnych czasach, pytania dotyczące sensu ludzkiego istnienia, wiary, itp. Jednak by móc skutecznie to czynić sam najpierw musi zostać uformowany w tej dziedzinie – "z pustego i Salomon nie naleje".

Rozwój duchowy to specyficzny proces. Nie da się go ująć w sztywne ramy, przeliczyć, zmierzyć, porównać ani samemu ocenić. Paradoksalnie często ten, kto mało mówi na typowo duchowe tematy i rzadko opowiada o swoich wzniosłych przeżyciach, może być bardziej duchowo rozwinięty, niż "gwiazda ewangelizacji". Duchowość buduje się przede wszystkim w ciszy, w milczeniu, w chwilach samotności, we "własnej izdebce", gdy czasem - nawet ze łzami w oczach – próbujemy wsłuchiwać się w Bożą wolę. Bierność, słuchanie, modlitwa prostymi słowami często daje więcej niż mówienie.

Nie znaczy to, że w podążaniu ścieżką rozwoju duchowego nie potrzeba nam wskazówek, nauczycieli. Formacji tej służy między innymi nasz tygodniowy plan, w którym codziennie mamy czas na lekturę Słowa – czytanie Pisma Świętego i innych książek o duchowym charakterze. Milczeniu sprzyja również czas silentium sacrum – od godziny 21.00, aż do śniadania kolejnego dnia. W takim klimacie wewnętrznej zadumy możliwe jest lepsze rozeznanie swojego powołania – co jest celem naszego pobytu w seminarium.

Na kilka godzin przed pamiątką Bożego Narodzenia prosimy o modlitwę za młodych ludzi, by nie brakowało chętnych do zmierzenia się z prawdą na temat swojego powołania w naszym sosnowieckim seminarium.

Kończąc życzę Wszystkim by dzisiejszego wieczoru mogły się spełnić słowa piosenki zespołu "Czerwone gitary": "Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy, dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory".

 

23.12 - WTOREK IV TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Marcin Czyżowicz (II rok)
Liturgia Słowa: Ml 3, 1-4; 4, 5-6; Ps 25 (24); Łk 1, 57-66

Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną,
a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan,
którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. (Ml 3, 1)

Święta Bożego Narodzenia już tuż, tuż. Supermarkety pękają w szwach. Wszędzie widać choinki, girlandy, tańczące renifery, oraz zastępy pucułowatych aniołków z trąbami oraz z innymi instrumentami. Z głośników płyną amerykańskie kolędy, a promocja goni promocje. Wszystko to po to, aby było nam miło i abyśmy mogli wprowadzić siebie w świąteczny klimat albo raczej "trans" zakupów.

Zapominamy jednak o tym, co tak naprawdę jest istotne. Dlatego potrzebujemy kogoś, kto by nam to na nowo wskazał. Człowiek ze swojej natury jest słaby i przewrotny, dlatego z trudnością odnajduje właściwą drogę wiodącą do Boga. Bóg o tym wie, dlatego wychodzi z inicjatywą. Wysyła swego anioła do nas jak jest napisane: Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, (...). Anioł to nie tylko istota ze skrzydłami, która jest Bożym posłańcem. Prócz tego znaczenia ma również także i drugie. Anioł oznacza po prostu posłańca. W tym wypadku kogoś, kogo powołał Bóg na misje prorocką. Nie będzie to jednak kolejny "zwykły prorok", lecz ktoś wyjątkowy: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego dnia wielkiego i strasznego. I skłoni On serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi klątwą.

Nie będzie to nowy Eliasz, lecz ktoś, kto przyjdzie w duchu i mocy Eliasza. Ktoś tak stanowczy jak On, jasno nazywający zło złem, a dobro dobrem. Wszystko po to, aby przygotować dla Pana lud doskonały. I zsyła Pan swego posłańca, którym jest Jan Chrzciciel, o którym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Już samo Jego imię zapowiada cel Jego misji: "Jan" znaczy, po prostu "ten, w którym jest łaska". Warunkiem narodzin łaski jest przyjęcie drogi nawrócenia. Bóg przez to chce pobudzić nasze serca, aby te na nowo zapłonęły ogniem wiary do Chrystusa. Dopiero wtedy w pełni będziemy mogli pokochać naszych bliźnich i oddać się bez reszty praktykom religijnym takim jak rozmyślanie, bo będziemy w pełni wierzyli, że te Słowa Pisma Św., które rozważamy są prawdziwymi Słowami Jedynego Boga.

 

 

22.12 - PONIEDZIAŁEK IV TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Łukasz Wawrzyniak (III rok)
Liturgia Słowa: 1 Sm 1, 24-28; 1 Sm 2, 1. 4-5. 6-7. 8; Łk 1, 46-56

Wielbi Dusza moja Pana
i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim (Łk 1,46-47)

W dzisiejszej Liturgii Słowa w pierwszym czytaniu słyszymy o Annie. Po licznych przykrościach, jakie ją spotkały z powodu bezdzietności, postrzeganej jako rodzaj kary za grzechy, Anna dzięki żarliwej modlitwie, którą z ufnością zanosiła do Boga dostępuje łaski macierzyństwa Samuela i zgodnie ze wcześniejszą obietnicą oddaje go Bogu na wyłączną służbę. Anna zwraca się do Boga słowami: Oto ja oddaje go Panu, na wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Pana. I o to samo właśnie chodzi w powołaniu – aby być całkowicie oddanym Panu, Jego miłować i Jemu wiernie służyć, w czym ma nam dopomóc formacja seminaryjna. Ale czytając Księgę Samuela i zatrzymując się w tym miejscu, możemy dojść do wniosku, że to matka wybrała powołanie i drogę życiową Samuelowi. Nic bardziej mylnego – oto chwilę później Pan Bóg wezwie Samuela po imieniu: "Samuelu, Samuelu" na co on odpowiada: "mów Panie, bo sługa Twój słucha". To zdarzenie ma 22 grudniamiejsce, jakby na potwierdzenie jego powołania, bo to właśnie Pan zna swoje dzieci po imieniu i troszczy się o nas wszystkich.

Bóg względem każdego z nas ma jakieś plany i marzenia i tylko od nas zależy, czy zechcemy je z Jego pomocą realizować. W psalmie słyszymy dziś słowa wdzięczności i radości wypowiadane przez Annę, którą Pan wysłuchał. Z kolei Ewangelista mówi dzisiaj o ogromnej radości i szczęściu Maryi, która podobnie jak Anna weseli się ze swego powołania i wybraństwa, ponieważ to właśnie Maryja nosi już pod Swym Matczynym sercem Jezusa i to Ona jest pierwszym i w dodatku żywym tabernakulum, gdzie możemy znaleźć Jezusa.

Chciejmy i nie bójmy się zaryzykować zapraszając Jezusa do naszego życia, do naszej codzienności, abyśmy tak jak Maryja nosili Go zawsze w sobie, Nim na innych promieniowali, a nasze życie i postępowanie niech będzie wieczną lampką, która świeci przy tabernakulum i informuje innych o Jego obecności.

21.12 - IV NIEDZIELA ADWENTU

Rozważa: kl. Przemysław Sarna (III rok)
Liturgia Słowa: 2 Sm 7, 1-5. 8b-12. 14a. 16; Ps 89 (88); Rz 16, 25-27; Łk 1, 26-38

Raduj się! Znalazłaś łaskę u Boga! (por. Łk 1,28)

W dzisiejszej Ewangelii Kościół przedstawia nam scenę zwiastowania. Z czym kojarzy mi się zwiastowanie? Z otrzymaniem jakiejś wiadomości. Jednak słowo zwiastowanie niesie ze sobą pozytywne zabarwienie, to słowo kojarzy mi się z usłyszeniem jakiejś bardzo radosnej wiadomości. I chyba słusznie, bo w Ewangelii św. Łukasza czytamy, że oto Bóg wysyła swojego posłańca – Gabriela, który przychodzi do młodej dziewczyny i zwiastuje jej to, o czym marzyła każda izraelska dziewczyna, a mianowicie to, że została wybrana na matkę Mesjasza! Ciekawostką jest, że nie tylko każda izraelska dziewczyna marzyła o byciu matką Mesjasza, ale miała obowiązek modlić się o to. Anioł zachęca Maryję do radości, że Bóg okazał się tak łaskawy, że wybrał właśnie ją – uczynił najszczęśliwszą z niewiast. Ale radość płynie także z tego, że nie jest to szczęście tylko jednej dziewczyny, która – powiedzielibyśmy dzisiaj – wygrała los na loterii. Jest to szczęście w szerszej perspektywie, oddziaływujące na innych ludzi, jest to wydarzenie nie tylko indywidualne, ale kosmiczne, bo oto przychodzi na ziemię Zbawiciel całego wszechświata. Wydarzenie bezprecedensowe, co szczególnie mocno podkreśla wschodnie chrześcijaństwo – Bóg zstępuje na ziemię i to zupełnie w nowy sposób, to już nie jest teofania w gorejącym krzewie czy lekkim powiewie wiatru. Bóg staje się człowiekiem, staje się jednym z nas!

Na ile Maryja zdawała sobie sprawę z tego, co się dzieje? Tego Ewangelista nie napisał, możemy się tylko domyślać. Jednak ujmująca jest postawa Maryi, bo tak bardzo ludzka – pyta z niedowierzaniem: jakże się to stanie, skoro nie znam męża? I po wtóre – Maryja rozważa słowa, które wypowiada do Niej Gabriel, by ostatecznie zgodzić się z wolą Bożą – stać się pokorną Służebnicą Pana.

Podobnie jest i ze mną. Jestem na trzecim roku w sosnowieckim seminarium i tak, jak Maryję, tak i mnie oraz chyba każdego innego kleryka, nurtują pytania: jak się to wszystko stanie?

To, co wydarzyło się w życiu Maryi, dzieje się ciągle w świecie – Bóg powołuje do specjalnych zadań w swoim Kościele. Scena zwiastowania nie jest obca powołanemu do kapłaństwa. Bóg daje nam wiadomość: oto ty masz stać się kapłanem, ciebie wybieram. To Boże zaproszenie jest bardzo podobne do tego, które otrzymała Maryja i dlatego jest Ona taka bliska każdemu klerykowi, kapłanowi. Ja już wybrałem, odpowiedziałem na zaproszenie Pana, przyjąłem dar od Boga i staram się go rozwijać. Jeśli miałbym coś doradzić komuś, kto czuje, że Pan Bóg zaprasza go do wielkiej przygody, jaką jest przyjęcie powołania i wkroczenie na drogę formacji do kapłaństwa, to powiedziałbym mu tak: najpierw słuchaj Boga, On gdzieś do ciebie przemawia, może w Twoim sercu, a gdy już słyszysz Jego głos, Jego wołanie, to rozważaj, tak jak Maryja, co ma znaczyć to Boże zaproszenie. I zaufaj Mu! Wołaj do Niego: Jezu, ufam Tobie. A On nie zawiedzie cię, pomoże ci iść drogą, którą sam dla ciebie wybrał. Usłysz Jego głos, zaufaj Mu i przyjmij dar powołania i stań się, tak jak Maryja – pokornym sługą Pana!

 

 

20.12 - SOBOTA III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Krzysztof Jabłoński (III rok)
Liturgia Słowa: Iz 7, 10-14 ; Ps 24 (23); Łk 1, 26-38

Oto pokolenie tych, którzy Go szukają,
którzy szukają oblicza Boga Jakuba (Ps 24,6)

Wszyscy Szukamy Boga. Tak naprawdę szukamy Go nieustannie! Chcemy Go znaleźć. Czasem zniechęcamy się szybko, ale zawsze podejmujemy poszukiwania na nowo. Jednak w dzisiejszym świecie wielu młodych ludzi jakby nie wie gdzie Go szukać. Przez to w poszukiwaniach trafiają często w miejsca, które – pozornie kolorowe i błyszczące – są tak naprawdę bagnem ścieków, z których ciężko się wydostać. Nie znajdują tam Szczęścia, Miłości której szukali. Bywa, że w życiu nie spotkali osoby, która powiedziałby im, że przez całe życie tak naprawdę szukają Boga... a Jego wcale nie trzeba szukać..

"Dlatego Pan sam da wam znak" (Iz 7,14)

Nie trzeba szukać.. kolejny raz Prorok Izajasz przypomina nam o Znaku który da nam Bóg. Bóg nie chce żebyśmy wciąż błądzili szukając Go, dlatego sam przychodzi do nas. Największe Szczęście Świata jest nieopodal, a my nie dostrzegamy Go. Wystarczy kilka pewnych kroków... Ale nie widząc Celu do którego dążymy - drogi też zobaczyć nie możemy. Potrzeba, abyśmy modlili się za siebie i za innych, głównie za młodych ludzi, którzy jeszcze nie widzą Celu w swoim życiu. Nie wiedzą gdzie iść, dlatego gubią się na swojej drodze.. Czasami młody człowiek odkrywa, że sam ma stać się znakiem ustanowionym przez Boga dla ludzi. Ma być Księdzem, ma wskazywać drogę do Pana. Odkrycie to często rodzi w człowieku obawę i strach... Nie możemy zostawić takich ludzi samych. Przecież to w trosce o nas Bóg powołuje młodych ludzi. Potrzeba nam czystych, jasnych znaków, które wskażą nam drogę do Nieba. Prośmy więc w naszych modlitwach o odwagę dla młodych w wyborze Drogi życiowej.

"Lecz anioł rzekł do Niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga." (Łk 1,30)

Piosenka: Bethesda - Gdzie jest niebo

 

19.12 - PIĄTEK III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Kacper Górski (III rok)
Liturgia Słowa: Sdz 13, 2-7. 24-25a; Ps 71 (70); Łk 1, 5-25

Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson.
Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił.
Duch zaś Pana począł na niego oddziaływać. (Sdz 13, 24-25a)

Dzisiaj naszymi przewodnikami będzie dwóch wielkich wojowników, którzy byli prawdziwymi żołnierzami Boga. Jest to Samson i Jan Chrzciciel, których narodziny zapowiedzieli Wysłannicy Boga. Chciałbym się zatrzymać nad ich rozwojem, wzrostem w zadaniu (powołaniu) wyznaczonym przez Boga. Obaj są całkowicie otwarci na Ducha Bożego, dzięki któremu czynią postępy w powołaniu. Oni się uczą, ale jest to inny sposób nauki – nie jest to zbieranie informacji, opinii itp. Uczenie to otwarcie się na Ducha, poruszenie serca, zaangażowanie woli i działanie, które zmierza do zmiany i trwaniu w niej. Ta nauka przemienia ich życie, hartuje charakter, obiega całe ciało i krew.

Jednak przysparza także wrogów, którzy widząc, że tacy uczniowie stają się prawdziwymi wojownikami i wspinając się coraz wyżej znikają im z oczu, próbują ich zniszczyć. Dobrze taki sprzeciw później skomentuje Jezus mówiąc: Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał" (Mt 11,18). Ale prawdziwy żołnierz Boga potrafi każdą krytykę obrócić na swoją korzyść, dlatego Samson był sędzią, a Jan prorokiem – obaj gromadzili tłumy.

Ci dwaj stają się dzisiaj naszymi przewodnikami na drodze powołania. Jeżeli chcemy stać się prawdziwymi wojownikami Boga, to przyglądajmy się jak oni się uczyli, jak wędrowali ścieżką rozwoju powołania i drogą do Boga. Pokazują jak walczyć i sami walczą mocą Ducha, do końca pozostając sobą. Pozostają wolni będąc w niewoli, stając się najostrzejszym mieczem Boga przeciw złu.

Na koniec piosenka zespołu "Korzeń z Kraju Melchizedeka", która jest właśnie o tej walce w tym świecie.

 

18.12 - CZWARTEK III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Wojciech Gajewski (III rok)
Liturgia Słowa: Jr 23, 5-8; Ps 72 (71); Mt 1, 18-24

Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański (Mt 1,24)

Znajdujemy się już bardzo blisko Świąt Bożego Narodzenia. Zewsząd otacza nas ta atmosfera lekkiego zabiegania i oczekiwania, aby rodzina, cała i szczęśliwa, mogła znaleźć się razem przy wigilijnym stole pełnym najbardziej wyszukanych potraw. Dzisiejsza liturgia słowa pokazuje nam, że również Święta Rodzina nie mogła spokojnie wyczekiwać na to wydarzenie, które stało się dla wszystkich chrześcijan znakiem miłości Bożej ku nam.

W moim życiu, jako powołanego do kapłaństwa, ważną rolę odgrywa św. Józef - patron naszego seminarium. Dzisiejsza Ewangelia (Mt 1,18-24) zawiera opis jego wezwania i odpowiedzi. Jak czytamy w podanej perykopie św. Józef otrzymuje od anioła poselstwo, w którym wymaga od niego szczególnej wiary - całkowicie przeciwnemu logice zawierzenia, że Jego małżonka mimo ciąży, nie zdradziła go z nikim innym i przyjęcia tego daru jako swojego. Mało tego - objawione zostaje imię dziecka, które nadał mu sam Bóg. Nie jest przy tym zwodzony, oszukiwany wspaniałą perspektywą szczęśliwego małżeństwa z kochaną kobietą. Jest to bardzo przełomowy moment - od niego zależy decyzja realizacji planu Boga. Decyzja musi zostać podjęta. Tutaj właśnie jest wielkość św. Józefa: nie zmienia on raz podjętej decyzji, nie rozważa swojego zdrowia psychicznego itd. - on ufa Bogu. Czytamy, że św. Józef "zbudziwszy się ze snu" przystępuje do realizacji zadania.

Co w tym szczególnego? Ten właśnie aspekt dzisiejszej Ewangelii najlepiej oddaje sytuację powołanego: jego wybór ma być wolny, przy pełni świadomości konsekwencji każdego wyboru - ma realizować zarówno Boży plan, jak i rozwijać konkretnego człowieka. Święty Józef w tej Ewangelii jest prostolinijny, oddany, szczery, bo nie oszukuje siebie i Boga, że jest idealnym kandydatem do realizacji planu. Może właśnie tej prostoty czasem brak w moim życiu?

17.12 - ŚRODA III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Grzegorz Fudro (III rok)
Liturgia Słowa: Rdz 49, 2. 8-10; Ps 72 (71); Mt 1, 1-17

Chrystus, syn Dawida, syna Abrahama (por. Mt 1,1)

Bóg - człowiek spomiędzy swego ludu. Jezus z Nazaretu, urodzony w Betlejem. Miał - tu na ziemi - matkę i ojca, miał babcię i dziadka, kuzynów i dalszych krewnych, przyjaciół i sąsiadów. Pan świata uniżył się do tego stopnia, by stać się jednym z nas. On też musiał uczyć się chodzić, mówić, poznać Pismo Święte. Ewangelia daje nam nawet świadectwo Jego posłuszeństwa ziemskim rodzicom. Czy Bóg mógł stać się bardziej taki jak ja i Ty? Co więcej, żadna z tych rzeczy nie przeszkodziła Mu w wypełnieniu planu Bożego.

Bóg ma swój plan dla każdego z nas. Dla mnie, dla Ciebie, dla Twojego brata i dla Twojej córki. Ten plan nazywamy powołaniem. Jest to pewien rodzaj drogi, którą możemy wybrać w życiu. Tej najlepszej. Dla większości ludzi tą drogą jest małżeństwo. Szczęśliwa rodzina, dzieci. Są jednak też tacy, których Pan Bóg powołuje do życia w samotności, a przez to do jeszcze większego oddawania siebie innym. Jest to szczególny rodzaj wezwania do podążania jak najbliżej za Jezusem. Każdy z nas musi odkryć swoje własne powołanie, a później, jeśli za nim podąży, wkroczy na najpewniejszą drogę do prawdziwego szczęścia.

Być może do odkrycia właściwej drogi doprowadzi kogoś z nas dzień dzisiejszy. Zauważmy bowiem, że siedemnastego grudnia Adwent wchodzi w czas bezpośredniego przygotowania na przyjście Pana. Przez całe Roraty przynosiliśmy do świątyń świece i lampiony. Nadszedł już jednak moment, w którym to my sami musimy przemienić się w żywe świece, przygotowane na przyjście Boga, by gdy przyjdzie, móc nieść ogień Ducha Świętego wszystkim ludziom i narodom.

 

16.12 - WTOREK III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Adrian Bańka (III rok)
Liturgia Słowa: So 3, 1-2. 9-13; Ps 34 (33); Mt 21, 28-32

"Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy!"
Ten odpowiedział: "Idę, panie!", lecz nie poszedł. (Mt 21, 28-29)

Rozważając ten fragment Ewangelii w kontekście powołania do kapłaństwa, nie możemy zapomnieć o bardzo istotnym elemencie. Wszystko zaczyna się od wezwania Ojca: "Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy.", to znaczy idź i pełń moją wolę. Pan Bóg w swoim ogromie miłości jaką darzy swój lud, obdarzył go również wolnością. My jako lud Boży możemy powiedzieć "tak", lub iść swoją drogą; na własną rękę - bez Niego. To bardzo mocno wpisuje się w wybór drogi życiowej młodego człowieka.

Bóg wzywając młodego człowieka do kapłaństwa czy do życia we wspólnocie zakonnej nie nakazuje mu pójścia tą drogą, ale proponuje nie naruszając danej mu wolności. Młody człowiek może przyjąć to zadanie dane przez Ojca, albo się zbuntować. Przyjęcie powołania nie jest łatwą decyzją, bo wiążę się z rezygnacją z czegoś. Samo powiedzenie: "Idę, Panie" – tak jak to jest w przypadku pierwszego syna - nie wystarczy. Za danym słowem musi stać konkretny czyn. Trzeba odrzucić myślenie tego świata i zacząć patrzeć na drugiego człowieka przez pryzmat nauczania Chrystusowego. Żyjemy w czasach, w których przyjęcie powołania danego przez Boga jest trudne, bo młodym ludziom narzucany jest sposób myślenia przez gazety, Internet, gry, czy telewizję. Pewien wykładowca podczas jednego z wykładów powiedział nam: "nie istnieje kryzys powołań, ale kryzys odpowiedzi." Dlatego nieustannie powinniśmy się modlić o odwagę dla młodych ludzi, aby nie wahali się pójść za Chrystusem.

 

15.12 - PONIEDZIAŁEK III TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Karol Zadworny (IV rok)
Liturgia Słowa: Lb 24, 2-7. 15-17a; Ps 25 (24); Mt 21, 23-27

Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami (Ps 25,4)

Powołanie to zaproszenie przez Jezusa do nieustannego naśladowania Go, do współdziałania z Nim w zbawianiu świata. To jego cichy szept słyszany w głębi serca: Pomóż mi kochać ludzi, nie mam innych rąk niż Twoje. Dlatego dzisiejszy refren psalmu winien być nieustanną prośbą powołanego skierowaną do Boga Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Chociaż te ścieżki często mogą prowadzić w zupełnie inne miejsce niż byśmy się spodziewali. Bardzo często nawet tam, gdzie nie będziemy mile widziani.

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje Jezusa w takiej właśnie sytuacji. W sytuacji, kiedy był nie mile widziany. Daje także odpowiedź na pytanie o powód tego zjawiska oraz dyskretnie ukazuje jeden z elementów dzisiejszego antyklerykalizmu. Wszystko ukryte jest w dwóch słowach Nie wiemy. Niewiedza, to najłatwiejsze wytłumaczenie wszystkiego. Dlatego wielu ucieka przed tymi, którzy mogą pouczyć o tym co dobre, co prawdziwe i o tym co złe. Ludzie bardzo często wolą tego nie wiedzieć. Zawsze wtedy można ukryć swoje złe czyny tłumacząc się niewiedzą. Ale taka zawiniona niewiedza obciąża tego, kto nie wie. Dlatego musimy wiedzieć, że każde powołanie jest darem od Boga, to Jego wybór. Ale Bóg potrzebuje naszej modlitwy o powołania i za powołanych, by ten dar przyjęli i nie bali się głosić Dobrej Nowiny nawet tam gdzie są nie mile widziani.

 

14.12 - III NIEDZIELA ADWENTU

Rozważa: kl. Grzegorz Woszczek (IV rok)
Liturgia Słowa: Iz 61, l-2a. 10-11; Łk 1, 46-48. 49-50. 53-54; 1 Tes 5, 16-24; J 1, 6-8. 19-28

Ogromnie się weselę w Panu,
dusza moja raduję się w Bogu moim (Iz 61, 10)

Przeżywamy dziś szczególną niedzielę w okresie Adwentu. Jest to niedziela Gaudete, czyli w tłumaczeniu z łaciny radujcie się. Radujmy się, ponieważ blisko jest przyjście Mesjasza zapowiadanego przez proroków.

Teksty dzisiejszej liturgii Słowa również przekazują nam radość. Prorok Izajasz mówi: "dusza moja raduje się w Bogu moim" (Iz 61, 10) a św. Paweł zaznacza: "Zawsze się radujcie"(1 Tes 5, 16), refren psalmu jakby wszystko łączy i psalmista wyśpiewuje: "Duch mój się raduje w Bogu, Zbawcy moim". Radość ma przepełniać serce chrześcijanina. Otóż radość człowieka wierzącego ma wypływać z jego wiary w Syna Bożego. Ktoś zapyta dlaczego? Ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi i każdy na tym świecie ma misję do wykonania. Misję od samego Jezusa. Bóg każdego powołuje do wypełnienia konkretnego zadania. Szczególnym powołaniem jest powołanie kapłańskie, które jak pisał św. Jan Paweł II jest zarazem darem i tajemnicą. I trudno się z tym nie zgodzić. Jako kleryk IV roku mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że radość przepełnia moje serce z tego powodu, jakim Bóg obdarzył mnie zaufaniem i z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak wielka odpowiedzialność spoczywa na mnie i moich kolegach – klerykach. Bóg tak ufa, że powierza siebie w nasze ręce. Żeby komuś zaufać, trzeba go dobrze poznać. Bóg zna nas doskonale i mimo naszych słabości ufa nam nieustannie.

Prorok Izajasz pięknie dziś mówi o powołaniu do szczególnej służby Bożej. Wymienia zadania osoby posłanej przez Boga: głosić Dobrą Nowinę, a więc przekazywać naukę Jezusa i według niej żyć, opatrywać razy serc złamanych - być zawsze z ludźmi cierpiącymi i starać się im pomóc, aż wreszcie obwieszczać rok łaski u Pana, a więc pokazywać światu, że wiara w Boga i wiara Bogu ma sens. Po wymienieniu tych zadań prorok ukazuję radość, jaka powinna towarzyszyć powołanemu: "Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduję się w Bogu moim". Kapłan, kleryk ma być człowiekiem emanującym radością, ponieważ jest powołany przez Boga, nie przez ludzi, dla których często taki wybór może pozostawać niezrozumiały. Pan Bóg jednak wybiera sobie odpowiednich ludzi, aby byli narzędziami w Jego ręku.

13.12 - SOBOTA II TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Marcin Słodczyk (IV rok)
Liturgia Słowa: Syr 48, 1-4. 9-11; Ps 80 (79); Mt 17, 10-13

Eliasz już przyszedł, a nie poznali go
i postąpili z nim jak chcieli. (Mt 17,12)

Dzisiejsze czytania koncentrują się wokół osoby Eliasza. Miał on powtórnie przyjść na ziemię, aby uśmierzyć gniew przed pomstą i odnowić pokolenia Jakuba. W Ewangelii, kiedy uczniowie pytają Jezusa o czas przyjścia Eliasza, Jezus im odpowiada, że już przyszedł i ludzie go nie poznali. Apostołowie wtedy zorientowali się, że mówił im o Janie Chrzcicielu. Kościół w okresie Adwentu wskazuje na Jana, jako tego, który w pokorze zapowiada przyjście Zbawiciela

Jan na pustyni zwiastuje ludziom przyjście zapowiadanego Mesjasza. Nie koncentruje ludzi na sobie lecz wskazuje Pana. Do takiej postawy "pokornego Jana" wezwany jest każdy kapłan i powołany do kapłaństwa, ale i paradoksalnie każdy chrześcijanin: tak jak Jan ma stawać przed ludźmi i swoimi gestami, słowem, postawą, głosić nie siebie, ale Baranka Bożego – Jezusa, który chce wszystkim ludziom ukazać swoje oblicze, aby byli zbawieni.

Jezus ukazuje również inną stronę głoszenia Ewangelii- ryzyko odrzucenia jej przez ludzi. Mimo tego, że Jan przybył, aby głosić, to nie poznali go i postąpili z nim jak chcieli. Każdy człowiek mówiący o Jezusie musi się liczyć z możliwością odrzucenia czy wzgardy. Jednak dzieło ewangelizacji warte jest każdego poświęcenia. Zapłata za ten trud jest wielka. Mówi o niej dzisiejsza antyfona na komunię: Oto przyjdę wkrótce, a zapłatę mam ze sobą, aby każdemu oddać według jego uczynków.

Prośmy dziś Chrystusa – Pana który nadchodzi, byśmy umieli głosić Go światu naszym życiem tak jak Jan Chrzciciel czy patronka dnia dzisiejszego św. Łucja.

12.12 - PIĄTEK II TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Adam Nackowski (IV rok)
Liturgia Słowa: Iz 48, 17-19; Ps 1; Mt 11, 16-19

O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się twój pokój jak rzeka,
a sprawiedliwość twoja jak morskie fale.
Twoje potomstwo byłoby jak piasek, i jak jego ziarnka twoje latorośle.
Nigdy by nie usunięto ani wymazano twego imienia sprzed mego oblicza! (Iz 48, 18-19)

Jezus mówi o ludziach swoich czasów, że są podobni do dzieci, które chcą by wszyscy inni robili to, co im się każe. To, co się dziecku zachce, to trzeba robić. Nie podobał im się ani Jan Chrzciciel ani Jezus. W relacji z Bogiem ja też mogę być jak owe dzieci. Chcę by Pan Bóg robił to, co ja chcę oraz spełniał moje pragnienia, potrzeby i prośby. A gdy nie spełnia ich, to jestem oburzony i obrażam się na Niego. Źródłem tego jest przekonanie, że ja wiem lepiej od Boga, co jest dla mnie dobre, a to Pan Bóg zna wszystko i lepiej wie, co jest mi potrzebne do zbawienia. Gdybyśmy przyjmowali wolę Bożą, stałby się nasz pokój jak rzeka, jak pisze prorok Izajasz. Przyjęcie woli Boga rodzi pokój i radość. Dotyczy to zarówno codziennego trudu pełnienia swoich obowiązków, jak i wyboru życiowego powołania. Aby odkryć swoje powołanie, trzeba pytać Boga: Panie, czego chcesz ode mnie? Jaki masz pomysł na moje życie? W jaki sposób chcesz mnie przyprowadzić do siebie? Wierny jest Pan i wskaże drogę, którą mam pójść. Jest jednak jeden warunek, o którym mowa w refrenie dzisiejszego psalmu: "Dasz światło życia idącym za Tobą". Pan pokaże drogę temu, kto idzie za Nim. Trzeba "upodobać sobie w Prawie Pańskim" i "zważać na przykazania Boże". Wtedy Pan odpowie i poprowadzi dobrą drogą. Na Jego drodze znajdę szczęście i pokój, choć czasem może być trudno. Jak "drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie", tak i my zobaczymy szczęście w czasie wiadomym Bogu. Potrzebne jest zaufanie Słowu Boga i wierność w codziennym wybieraniu Boga. Wiem, że warto zaufać Bogu i pójść Jego drogą. On nigdy mnie nie zawiódł.

 

11.12 - CZWARTEK II TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Paweł Krawczyk (IV rok)
Liturgia Słowa: Rdz 3, 9-15; Ps 98 (97); Ef 1, 3-6. 11-12; Łk 1, 26-38

Od czasu Jana Chrzciciela, aż dotąd królestwo niebieskie
doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. (Mt 11, 12)

Często zadaję sobie pytanie: jaki jest sens mojego pobytu w Seminarium, mojego powołania, mojego życia? Myślę, że to retoryczne pytanie nie jest obce nikomu z nas, choć pewnie nieco zmodyfikowane. Wszyscy szukamy jakichś gotowych recept, planów na życie, które nie tylko pokazywałyby nam jego sens, ale pewną drogą prowadziły ku wytyczonemu celowi. Słyszymy nieraz słowa, że Pismo Święte jest "mapą", która pokazuje taką życiową drogę. Jednak, tak jak każdą mapę, musimy umieć je dobrze odczytać. Skala, kształt terenu, obiekty charakterystyczne, to jakby cały kontekst w jakim musimy podejmować decyzję, która ze ścieżek jest dla nas najwłaściwsza.

Planując wyprawę w nieznane tereny, a przecież takimi właśnie jest nasze życie, musimy liczyć się z tym, że rzeczywistość jaką napotkamy nas zaskoczy. Myślę, że powołanie kapłańskie jest taką właśnie nieustannie zaskakującą, wielką przygodą. Trzeba być "gwałtownikiem", żeby osiągnąć cel. Jednak gwałtownik z Ewangelii to Jan Chrzciciel- pokorny. Zrobił wszystko to, co do niego należy, resztę zostawiając łasce. W końcu powołanie to nie tylko sprawa jednostki, ale wspólnoty, w której oczy wszystkich skierowane są ku Chrystusowi. Odnajdując Jego, odnajdujemy drogi realizacji naszych naturalnych uzdolnień, służymy tym, czym potrafimy, ale ostatecznie musimy usunąć się na bok, by to On był Wszystkim we wszystkich.

Piosenka Marcina Gajdy - Nie ma Cię

 

10.12 - ŚRODA II TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Andrzej Hepek (IV rok)
Liturgia Słowa: Iz 40, 25-31; Ps 103 (102); Mt 11, 28-30

"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,
a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" (Mt 11, 28-30).

Jezus w dzisiejszej ewangelii wychodzi naprzeciw wszystkich nieszczęśliwych, żyjących w ciężkim trudzie, samotności, trwających w głębokim bólu. Szczególności tych, których los jest obarczony dodatkowo nieznośnym jarzmem. Posługuje się tajemniczą mocą miłości mówiąc: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28-29). Jezus niesie im pociechę i ulgę. Jest to naprawdę wspaniała obietnica.

Pociechę, bo głosi, że żadne ludzkie cierpienie nie idzie na marne. Ulgę, bo wszystkie obowiązujące przykazania sprowadza do jednego – do fascynującego, choć wymagającego życia w miłości Boga i bliźniego.

Czas seminarium i formacja jest także czasem gdzie pojawia się kryzys: modlitwy i powołania. Wtedy jednak z większą mocą przychodzi wiara w Jezusa Chrystusa, że wybrał konkretnie mnie słabego i grzesznego nie zostawiając mnie samego sobie. Jezus przy takim człowieku jest cały czas. Objawia siebie wtedy poprzez swoją moc w sakramentach, posłudze słowa oraz w drugim człowieku. Jezus pomaga nieść krzyż codziennego dnia, każdemu indywidualnie czyli w zależności od tego, do czego go powołał. Jeśli jestem klerykiem to pozwala mi rozeznać powołanie z całym pięknem i trudem. Jeżeli jestem w małżeństwie, mam rodzinę to daje mi konkretne łaski by rozwijać to powołanie. Jezus Chrystus nas poucza że Jego postawa cichego i pokornego serca (Mt 11,29), jest jedyną drogą wprowadzającą nas w tajemnicę Boga. Aby to zrozumieć trzeba zbliżyć się do Niego i naśladować Jezusa na Jego drodze, czyli pójść za Nim.

Najważniejsze, by nie przegapić momentu powołania do czego nas zachęca św. Paweł Apostoł w słowach: "przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu" (1 Kor 26).

Możemy zaufać Jezusowi, Światłości świata, pomimo klęsk życiowych, pomimo grzechu, zła i podłości, wierzyć, że przychodzi do nas, by oświecać, łagodzić lęk i zbawiać.

09.12 - WTOREK II TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Przemysław Długaj (IV rok)
Liturgia Słowa: Iz 40, 1-11; Ps 96 (95); Mt 18, 12-14

Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak wam się zdaje?
Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich:
czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach
i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? (Mt 18,12)

Zagubiona owco, co cię tak zaintrygowało, że opuściłaś stado? Co sprawiło, że "skazałaś" się na niebezpieczeństwo, samotność, zapomnienie? Zawsze mnie zastanawiała twoja postawa. Musiałaś być wyjątkowa, skoro poszukuje cię Dobry Pasterz. Mało tego, pozostawia na bezpiecznej górze stado, z którego zaginęłaś. Dla wielu pewnie byłaś szara, podobna do pozostałych, jednak nie w Jego oczach. On cię odnajduje, podnosi i z troską zanosi do reszty owiec.

Kapłaństwo to poszukiwanie każdej zagubionej owcy. Nie jesteśmy przecież powołani, by śpiąc w cieniu rzucanym przez drzewo, pozornie czuwać nad stadem Bożym. Idąc za Panem Jezusem, Dobrym Pasterzem, mamy z troską zauważać pomijanych, podnosić ciągle upadających, zapobiegać łzom samotnych i kochać tych, którym wmówiono, że miłość nie istnieje. Mamy być zawsze z każdą owcą.

Zagubiona owco, myślałaś, że Ktoś cię znajdzie? Myślałaś, że Ktoś tak bardzo cię kocha, potrzebuje? Myślałaś, że jesteś tak bardzo ważna dla swojego Pasterza? Już nie pytam cię o powody twojego zabłąkania, bo tego nie robi Jezus Chrystus. Idąc za Nim do kapłaństwa, chcę trwać w Kościele, Jego Owczarni, czuwając nad stadem, które tak bardzo potrzebuje na nowo poczuć się zauważonym, które ciągle potrzebuje pomocy, by powstać, które potrzebuje na nowo poznać miłość do siebie, innych i do Boga. Zatem, nie warto pytać, czy szukać tej, która się zabłąkała. Warto zawsze być przy niej.

 

08.12 - NIEPOKALANE POCZĘCIE NMP

Rozważa: kl. Tomasz Zaleśny (V rok)
Liturgia Słowa: Rdz 3, 9-15; Ps 98 (97); Ef 1, 3-6. 11-12; Łk 1, 26-38

Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę. (Rdz 3, 15)

W naszych kleryckich rozważaniach adwentowych zatrzymujemy się dzisiaj w bardzo ważnym miejscu. Dziś przeżywamy Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Oprócz zadumy nad tą wspaniałą tajemnicą życia Matki Bożej, chciałbym zastanowić się, jakie znaczenie dla naszego chrześcijańskiego życia, oraz powołania kapłańskiego, ma to wielkie wydarzenie.

8 grudniaNa początek sięgnijmy do pierwszego czytania dzisiejszej Liturgii Słowa. Autor Księgi Rodzaju przenosi nas do biblijnego ogrodu Eden. Jesteśmy tam świadkami dramatycznej sceny, w której pierwsi ludzie grzeszą przeciw Bogu przez nieposłuszeństwo. Jednak w tym, wydawałoby się beznadziejnym położeniu pierwszych ludzi, Bóg okazuje swoją dobroć i wszechmoc. Bóg daje ludziom obietnicę, że ostateczne zwycięstwo nad szatanem przyjdzie przez tajemniczo zapowiedziane potomstwo Niewiasty. Widzimy wypełnienie tej obietnicy w życiu Matki Bożej. Tę prawdę doskonale ujmuje fragment mszalnej modlitwy mówiący: To, co Ewa straciła przez niewierność, Maryja odzyskała przez wiarę i stała się dla pielgrzymującego ludu znakiem pociechy i niezawodnej nadziei.

Jakie znaczenie ma Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny dla powołanych do kapłaństwa? Czego kleryk – mężczyzna, może nauczyć się od Maryi – kobiety?

Z pewnością sposób patrzenia na świat przez kobietę, jest przeważnie o wiele bogatszy i głębszy, niż u mężczyzn. Dobrym tego dowodem jest życie św. Siostry Faustyny, które opisuje na kartach swojego Dzienniczka. Gdyby nie ogromna wrażliwość i pokora Maryi wobec Archanioła Gabriela, historia zbawienia począwszy od momentu Zwiastowania, o którym dzisiaj słyszymy w Ewangelii (Łk 1, 26-38), mogłaby wyglądać inaczej. Właśnie takich postaw jako mężczyźni możemy się uczyć od Maryi. Postawa pokory i wyrozumiałości, dyskrecji i troski pomoże nam potem, jako kapłanom, pochylić się nad ludzkim grzechem i słabością w Sakramencie Pokuty i Pojednania.

Niepokalana Dziewico Maryjo – módl się za nami!

07.12 - II NIEDZIELA ADWENTU

Rozważa: kl. Mateusz Wróbel (V rok)
Liturgia Słowa: Iz 40, 1-5. 9-11; Ps 85 (84); 2 P 3, 8-14; Mk 1, 1-8

Ciągnęła do niego cała judzka kraina
oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy. (Mk 1,5)

Co przyciągało tak liczne tłumy do Jana Chrzciciela? Jego radykalny sposób bycia? Czy może to, co mówił, było tak niezwykłe i niecodzienne, że budziło powszechne zainteresowanie? A może jeszcze coś innego?

Jan miał przygotować lud na przyjście Mesjasza. Chciał wypełnić to zadanie jak najlepiej. Dlatego zrezygnował z wygody, smacznego pożywienia i elegancji. Wypełnił misję całym sobą. Krzyczał odmiennym stylem bycia. Jan głosił chrzest nawrócenia (gr. metanoia – zmiana myślenia). To głoszenie działo się na pustyni, a więc w miejscu, gdzie prawie nikt nie mieszka.

Jakie znaczenie ma postawa Jana Chrzciciela dla chrześcijan XXI wieku? Polecenie przygotowania drogi dla Pana otrzymuje każdy z nas. Ale nie oznacza to, że mamy wyprawiać się na Saharę oraz zrzucić koszulę czy sukienkę i ubrać się w sierść wielbłąda. Dla nas wyjście na pustynię oznacza oderwanie się od codzienności.

Na naszą codzienność składają się: praca, liczne obowiązki, problemy osobiste i społeczne. Jest tego tak wiele, że czujemy się czasem jakbyśmy pędzili przez życie pociągiem ekspresowym. Piękne widoki przelatują nam przed oczami z prędkością narzucaną przez maszynistę światowego pociągu. Chcielibyśmy się zatrzymać dłużej, zachwycić się, pobyć z tymi obrazami, ale pociąg życia pędzi dalej... Bóg zaprasza nas, pochłoniętych troskami codziennymi, do wyjścia na pustynię – skierowania myśli na inne tory. Zachęca do zatrzymania tego pociągu, chwycenia za czerwoną rączkę hamulca i zdecydowanego szarpnięcia.

Do Jana schodziły się tłumy, bo zapowiadał przyjście Zbawiciela. Mówił, że jest już blisko, jest tuż... Świat potrzebuje Dobrej Nowiny, naszego świadectwa wiary i chrześcijańskiej radości. My potrzebujemy, aby nam głoszono Ewangelię – kapłanów proklamujących Słowo Boga. Ale potrzebujemy także siebie nawzajem – byśmy ramię w ramię szli naprzeciw przychodzącemu Panu. Drogi Bracie, Droga Siostro! Ktoś potrzebuje Ciebie, żebyś zapalił(a) go swoim entuzjazmem wiary, świadectwem oczekiwania na Boże Narodzenie, spotkanie z przychodzącym Bogiem.

Jak dać świadectwo dziś? 1. Wsłuchać się w Słowo 2. Uwierzyć mówiącemu Bogu 3. Radością, która się zrodziła z tego spotkania podzielić się z drugim człowiekiem.

 

06.12 - SOBOTA I TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Mateusz Uryga (V rok)
Liturgia Słowa: Iz 30, 19-21. 23-26; Ps 147 (146); Mt 9, 35 – 10, 1. 5. 6-8

Idźmy z radością na spotkanie Pana.

"Idźmy z radością na spotkanie Pana" - Taki refren powtarzamy w dzisiejszym psalmie. Dziś jednak chciało by się zaśpiewać nieco inaczej – Idźmy z radością na spotkanie ze św. Mikołajem.

6 grudniaDziś przypada wspomnienie Świętego Mikołaja, biskupa Miry. Chociaż słabo znany jest nam jego życiorys, każdy z nas wie, że podbił sobie serca wiernych, nie tylko gorliwością pasterską, ale także przez troskliwość o ich potrzeby materialne. Niewielu z nas wie, że czynił on cuda.

Pragnę zwrócić uwagę na dwa wydarzenia z jego życia: kiedy cesarz Konstantyn I Wielki skazał trzech młodzieńców z Miry na karę śmierci za jakieś wykroczenie, nieproporcjonalne do aż tak surowego wyroku, Mikołaj udał się osobiście do Konstantynopola, by uprosić dla swoich wiernych ułaskawienie. Dzięki jego prośbie zachowali życie. Drugim wyjątkowym wydarzeniem było usługiwanie zaraźliwie chorym w czasie zarazy, jaka nawiedziła jego strony: usługiwał zarażonym z narażeniem własnego życia.

Takiej właśnie postawy uczymy się w seminarium - być dla... Kapłaństwo służebne – mamy być dla wiernych, dla Kościoła. Kard. Dziwisz w czasie Triduum powiedział: "księżmi jesteśmy zawsze i zawsze mamy być dla innych, a istota posługi kapłańskiej zawiera się w dwóch słowach: kochać i służyć."

Dziś Mikołaj obdarowuje wszystkich prezentami, a najlepszym prezentem dla nas kleryków będzie modlitwa. Modlitwa jako prezent nic nie kosztuje, a przy tym niech będzie szczerym wołaniem w naszej intencji. Niech słowa kochać i służyć towarzyszą nam w dzisiejszej modlitwie za kapłanów i o nowe powołania do kapłaństwa, którą zawsze trzeba postawić na szczególnym miejscu.

05.12 - PIĄTEK I TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Paweł Stec (V rok)
Liturgia Słowa: Iz 29, 17-24; Ps 27 (26); Mt 9, 27-31

Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana (Ps 27,14).

Powyższe słowa Psalmu krzepią serca ludzi, zwłaszcza wątpiących i oczekujących Boga. Szczególne znaczenie mają dla kroczących drogą powołania i życia seminaryjnego.

Bóg każe nam trwać – trwać bez względu na wszelkie ziemskie przeciwności. Nam, ludziom zostało obiecane życie w Domu Ojca, które staje się celem ziemskiej egzystencji. Słowa Liturgii przypominają, że to, co ziemskie nie może napawać lękiem, bo Bóg w swej dobroci nas chroni i prowadzi do świętości.

Droga do kapłaństwa – jak każda inna – przepełniona jest ludzkimi problemami, spowodowanymi czy to własnymi słabościami czy to przeciwnościami płynącymi z zewnątrz. Powyższe słowa, pochodzące z psalmu, przypominają klerykom, aby niezmiennie trwali w swojej decyzji poświęcenia się Bogu, aby niezachwianie kroczyli drogą obranego powołania, bo Bóg ich pokrzepia. Bóg dodaje sił i stale nawołuje do męstwa, bo w zamian ofiaruje wszystkim, w Nim trwającym, Życie Wieczne.

 

04.12 - CZWARTEK I TYGODNIA ADWENTU

Rozważa: kl. Tomasz Sroczyński (V rok)
Liturgia Słowa: Iz 26, 1-6; Ps 118 (117); Mt 7, 21. 24-27

Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie", wejdzie do królestwa niebieskiego,
lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7,21)

Czego się uczy kleryk w seminarium? To proste pytanie, które pada od ludzi spotkanych na niedzieli seminaryjnej czy młodzieży na lekcji religii może wydawać się takie łatwe do odpowiedzenia. Zaczyna się od wymiany szeregu przedmiotów, które są na poszczególnych latach seminarium, ale nasz słuchacz po wymienieniu kilku traci rozeznanie, czego ten kleryk naprawdę się uczy. Jeden z naszych wykładowców mawiał, że przez te sześć lat studiów przechodzimy z postawy człowieka religijnego do postawy człowieka wierzącego. I to jest największy wysiłek, jaki musi ponieść kl

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.