Kleryckie rekolekcje powołaniowe-cz.2

Data dodania: 2014.03.15

Trwamy w naszej wielkopostnej refleksji o powołaniu, której przewodzą klerycy sosnowieckiego Seminarium. W tym tygodniu rozważanie zatytułowane "To jest właśnie prawdziwa łaska Boża. W niej wytrwajcie!" (1P 5, 12) przygotował kl. Kacper Górski z roku II.

"Są serca powody, o których rozsądek nie słyszał" – te słowa, wypowiedziane przez Pascala, bardzo dobrze wpisują się nie tylko w Wielki Post, który przeżywamy, ale również w drogę powołania do kapłaństwa, w drogę wybraną przeze mnie oraz moich kolegów.

Czy jest sens?

Przyjąwszy wezwanie Boga, często słyszymy od innych pytanie: Czy jest sens "marnować" właśnie w ten sposób (czytaj: na drodze powołana, odkrywania Bożego planu) swoje życie? Według świata – nie, ale według mnie oraz wszystkich kleryków – tak. Dla świata za dużo rozsądku w tym nie ma. Jednak Chrystus nie kieruje się myśleniem świata, idąc za nas na krzyż. On czyni to z miłości. My, którzy odpowiadamy na powołanie, też działamy z miłości, przeżywając tajemnicę powołania jako osobisty dialog miłości z Chrystusem.

Niedawno zakończyliśmy rekolekcje, wprowadzające w okres Wielkiego Postu, które poprowadził o. Stanisław Jarosz. Dla mnie okazały się szansą na ponowne odkrycie celu, dla którego znalazłem się w seminarium. Kapłaństwo to droga, na której mogę zostać przyjacielem Boga. To oznacza, że chcę dzielić się z Nim moimi myślami, planami, przeżyciami, trudnościami, troskami, radościami, ale przede wszystkim pragnę odczytać swoje miejsce w Bożych planach – pytać o Jego wolę, wnikać w zbawcze zamysły Boga, usłyszeć Boże wezwanie skierowane do mnie i wypełnić zleconą mi misję, mając ufność, że Boża Opatrzność wyznaczy najlepszą dla mnie drogę życia.

Poćwiczmy

Ta pasja i wewnętrzne pragnienia muszą wytrzymać zderzenie z przewrotnymi pragnieniami, które nieustannie nas atakują. Konieczne jest więc stałe przyglądanie się sobie. Weryfikując moje pragnienia oraz czyny i odnosząc się do tego szczególnego czasu – Wielkiego Postu, często robię ćwiczenie, które motywuje mnie do zmian. Możesz również tego spróbować! Wyobrażam sobie, że zostałem zaproszony na pogrzeb znajomego. Podjeżdżam pod kościół, wysiadam z auta, wchodzę do kościoła, modlę się, podchodzę do trumny... Zaskoczony spostrzegam, że leży tam nie ktoś inny, tylko ja sam. Tłum w kościele, śledzę przebieg uroczystości, w trakcie której będą przemawiać cztery osoby: ktoś z rodziny, ktoś z grona przyjaciół, któryś z przełożonych (ewentualnie ktoś z pracy) i ktoś z parafian. Zastanawiam się, co chciałbym o sobie usłyszeć od każdego z mówców. Czy którykolwiek z nich mógłby powiedzieć, że spotkał przyjaciela Boga? Czy widzieli moją miłość do Niego i do ludzi?

 

Kochaj...

Powołaniu musi wobec tego towarzyszyć pogłębianie przyjaźni z Jezusem, ciągłe poznawanie Go i wpatrywanie się w Niego. Ojciec Stanisław na każdej konferencji przypominał nam, że Bóg nas kocha. Nie bez powodu – przecież jako przyszli kapłani powinniśmy współmyśleć i współodczuwać z Nim. Niestety – słowo "miłość" tak się rozmyło w świecie współczesnym, że wielu z nas nie zna jego prawdziwego znaczenia. Kocha – no i co z tego? Dzisiaj kochamy wszystko i wszystkich: rzeczy, zwierzęta i ludzi. Takie poszerzenie znaczenia słowa "kocham" sprawia, że zatraca ono swą wartość. Jednak, gdy ojciec ukazywał nam poszczególne wersety z "Biblii", w naszych sercach na nowo zaczęło się rozpalać pragnienie większego oddania się Chrystusowi. Potrzebowaliśmy ponownego wstrząsu i pociechy. Razem z ojcem rekolekcjonistą weszliśmy na Tabor. Bóg nas umocnił i dodał odwagi do kroczenia wybraną przez nas drogą. Z tej góry trzeba było jednak zejść, aby mieć udział w większej chwale – w chwale Zmartwychwstania. Wróciliśmy więc znów do szarej codzienności, ale przecież wypełnionej świadomością obecności Chrystusa, Jego miłości. Na nowo pociągnęła nas Boża łaska. Duch Święty wsparł nadzieją, zapałem i radością.

Ufna i właściwa postawa wobec Boga zakłada poznanie prawdziwego Boga. W związku z tym obecny czas, na naszym etapie formacji, poświęcamy nie tylko na pogłębianie relacji z Bogiem, ale również na zdobywanie wiedzy. Bylibyśmy nieroztropni, gdybyśmy wierzyli i nie próbowali poszerzać horyzontów swego poznania, dlatego drugi rok to przede wszystkim nauka filozofii. Czasami jest to prawdziwy krzyż, który musimy nosić, idąc za Jezusem. Jest to również rok "środkowy", ponieważ już weszliśmy w życie kleryckie, ale czekamy jeszcze na pełny wizerunek kleryka, czyli na sutannę.

 

...i czuwaj!

Ważne jest też zachowanie czujności. Droga do realizacji powołania nie jest spokojna. Demon podejmuje wielkie starania, aby nakłonić nas do zawrócenia z tej drogi. Na tym roku zaczynają się oschłości, pojawiają się wątpliwości, czy na pewno wybraliśmy właściwą drogę. Ale hej! Nikt nie powiedział, że będzie łatwo! Przestań słuchać biadolenia ludzi, którzy twierdzą, że jest to niemożliwe i że nie da się podążać za najgłębszymi pragnieniami swojego serca. Tacy ludzie robią tylko to, co im się zachciewa w danej chwili nie badając swego wnętrza. Dlatego ważne jest, aby pielęgnować w swoim sercu pragnienie naśladowania Pana, tak dzisiaj niemodne.

Wraz z moimi towarzyszami w drodze uczymy się rozróżniać owe zachcianki od najgłębszych, najszczerszych pragnień. Codziennie podejmujemy walkę duchową, zmagamy się ze swoimi słabościami, wadami, choć nieraz zły duch próbuje nam wmówić, że ta wojna jest tylko iluzją. "Czyż jednak nie do bojowania podobne całe życie człowieka? Czy nie jak najemnik z dnia na dzień żyję?" (Hi 7, 1). Bóg w tej walce nie zostawia nas samych, daje nam skuteczną broń – miłość i wierność (Prz 3,3). Dla mnie "miłość" oznacza tu życiową pasję – POWOŁANIE, czyli coś (takie dzieło, taką misję), za co jesteśmy w stanie przelać krew. Jest ono łaską, zakorzenioną głęboko w nas, uzdalniającą do wytrwałego kroczenia na wybranej przez nas drodze. Wierność zaś to właśnie gotowość do całkowitego wyrzeczenia się siebie, a nawet oddania życia dla tej miłości. Dla mnie i moich kolegów ową misją jest służba ludziom w stanie kapłańskim i dorastanie do przyjaźni z Bogiem. Motyw walki do końca, nie poddając się nawet śmierci, dobrze ukazuje piosenka "I see fire" z filmu pt. "Hobbit. Pustkowie Smauga".

 

Wszystkim Czytelnikom życzę owocnego czasu Wielkiego Postu, wytrwałości w poszukiwaniu swego najgłębszego pragnienia – powołania i męstwa w codziennej walce, dedykując, szczególnie Tym, którzy aktualnie przeżywają oschłości, nagrodzony przez Księdza Biskupa Grzegorza Kaszaka, wiersz mojego brata.

Łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa niech będzie z Wami!
kl. Kacper Górski

 

Karol Górski
"Idź"

Idź
idź dalej
nie zatrzymuj się
idź
bez końca
a na końcu idź
nie zatrzymuj się
idź wiernie
w tym Twoja siła
tak dziś niemodna i śmieszna
kroki stawiaj skrupulatnie
i pamiętaj o swym celu
niewidocznym z miejsca
w którym stoisz
dlatego wciąż idź
a gdy już rozumieć nie będziesz
i zaczniesz wątpić
idź
gdy inni będą Cię zatrzymywać
idź
i gdy opadniesz z sił
idź
pomimo że rozumieć Cię nie będą
idź

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.