Listy wdzięczności cz.1 - Rodzice

Data dodania: 2015.04.09

Nie powinno dziwić, że pierwszy z naszej serii "Listów wdzięczności" skierowany jest do rodziców. Jego autorem jest kl. Przemysław Lech. Jan Paweł II w adhortacji Familiaris Consortiotak pisał o roli chrześcijańskiej rodziny: "Rodzina winna tak przygotować dzieci do życia, aby każde wypełniło całkowicie swe zadanie, zgodnie z otrzymanym od Boga powołaniem. Istotnie, rodzina, która jest otwarta na wartości transcendentne, która służy braciom w radości, która wykonuje swoje zadania z wielkoduszną wiernością i która jest świadoma swego codziennego uczestnictwa w tajemnicy chwalebnego Krzyża Chrystusowego, staje się pierwszym i najlepszym seminarium powołania do życia poświęconego Królestwu Bożemu". Zapraszamy do lektury oraz do modlitwy za nasze rodziny, aby były silne Bogiem!


Kochani Rodzice!

Dziękując Bogu za powołanie, które otrzymałem, dostrzegam również i to, jak Pan zatroszczył się o to, aby to powołanie mogło swobodnie się narodzić i wzrastać. Dlatego w tym liście chcę podziękować właśnie Wam, którzy jesteście dla mnie prawdziwym darem od naszego wspólnego Ojca. To niemożliwe, aby wyrazić tu wszystko, za co jestem Wam wdzięczny. Trzeba by wtedy opisać dzień po dniu wszystko, co razem przeżyliśmy. Postaram się jednak wyrazić to, co najważniejsze i najcenniejsze.

Najpierw dziękuję Wam za dar życia. A właściwie za to, że przyjęliście ten dar od Pana Boga. Dzięki temu wszystko się zaczęło. Mogło się wydarzyć tyle ważnych chwil. Dziękuję za Waszą troskę od pierwszych dni mojego życia. Choć tego nie pamiętam, to wiem, że maluch kosztuje wiele energii i sił, które nie zawsze są pod ręką. Dziękuję, że wstawaliście w nocy, gdy płakałem, karmiliście, ubieraliście. A przede wszystkim – otoczyliście swoją codzienną miłością. Niczego mi nie brakowało. Ani Waszej troski, obecności czy zaangażowania w moje sprawy.

Na drugim miejscu dziękuję Ci Mamo i Tato, za wiarę katolicką, którą mi przekazaliście. I nie chodzi tu tylko o chrzest święty. Tak. To były moje drugie narodziny. Ale równie ważny był Wasz codzienny przykład życia, które kształtowała wiara. Dziękuję za to, że nauczyliście mnie modlitwy i za to, że sami się modliliście. Dziękuję za wspólną modlitwę, za tłumaczenie zasad wiary w domu. Jestem wdzięczny za to, że od najmłodszych lat zabieraliście mnie na mszę świętą i nabożeństwa, choć często płakałem, gdy zaczynały grać organy. Chyba ze wzruszenia, bo do dziś lubię ich grę. Dziękuję bardzo za liczne rozmowy, na te tzw. głębsze tematy. Za to, że nie baliście się tych tematów, że mogłem wspólnie z Wami rozwiewać swoje wątpliwości związane z Bogiem i Kościołem. Bardzo ważnym etapem w rozwoju mojej wiary i powołania była służba przy ołtarzu. Dziękuję Wam za wsparcie w tej drodze, za umożliwienie mi rozwijania tych zainteresowań. Dzięki temu stopniowo zbliżałem się do Boga, a kościół stał się moim drugim domem.

Wreszcie dziękuję Wam Kochani Rodzice za wychowanie mnie. To chyba jedno z najtrudniejszych zadań w życiu człowieka: przygotować swoje dziecko do życia, wprowadzić je w świat, aby potrafiło nie tylko z niego korzystać, ale także dawać coś z siebie. Jestem wdzięczny za wszelkie uwagi i karcenie w dziedzinie kultury osobistej i zachowania. Dziękuję również za wrażliwość, którą wykształciliście we mnie: na Boga, bliźnich, przyrodę, sztukę. Tu muszę podkreślić dużą rolę muzyki, która też niejako "wychowała" mnie i moją duszę. To również Wasza zasługa, Mamo i Tato. Dziękuję, że woziliście mnie do Szkoły Muzycznej przez 10 lat, że wspieraliście mnie w tych, trudnych czasem, spotkaniach z muzyką. Dzięki choćby codziennym ćwiczeniom na instrumencie miałem szansę ćwiczyć w sobie systematyczność i odpowiedzialność. Ale dziękuję również i za to, że uszanowaliście moją decyzję o innej drodze życia.

Dziękuję wreszcie za wsparcie i prawdziwą pomoc w mojej seminaryjnej drodze ku kapłaństwu. Można powiedzieć, że wzrastaliście w powołaniu razem ze mną. Wspólnie odkrywaliśmy blaski i cienie kapłaństwa. Rozmawialiśmy o Kościele, o przyszłości, o ludzkich oczekiwaniach wobec kapłanów. Zawsze mogłem się zwrócić do Was o radę i pomoc, lub po prostu – aby porozmawiać. Dziękuję za Waszą codzienną modlitwę w mojej intencji. Dziś wiem, że bez niej byłoby mi bardzo trudno. Jestem wdzięczny za dom, który nadal jest moim domem, choć rzadko już w nim bywam. Staram się, na ile starcza mi czasu i możliwości, zaangażować w Wasze sprawy, choć wielkimi krokami zbliża się czas, gdy rozpocznę zupełnie samodzielne życie.

Zawsze będziemy rodziną. Połączeni więzami krwi i miłości. I choć nadchodzi dla mnie czas dawania, to chce pamiętać o tych, od których przyjąłem najwięcej. Jak pisałem na wstępie, nie sposób wszystko ująć w słowa, bo o najważniejszych sprawach nie za bardzo da się napisać. Ale Kochana Mamo i Kochany Tato, chcę w tym liście jeszcze raz powiedzieć Wam z całego serca "Dziękuję" za wszystko, co dzięki Wam stało się moim udziałem. Pozostajecie w moim sercu i w codziennych modlitwach. Niech Bóg Was błogosławi! Kocham Was!

Przemek

 

Kochany Synu!

Dużą radość, ale i wzruszenie sprawił nam Twój list. Dziękujemy za te dobre i potrzebne słowa. Co prawda, miłość i wdzięczność mogą się wyrażać bez słów, ale i słowa są ważne, szczególnie od dorosłego już syna.

Dziękujemy Panu Bogu za to, że dał nam Ciebie i Twojego brata. Dziękujemy, że nam zaufał i powierzył Was. Lata spędzone z Wami są dla nas najmilsze. Patrzyliśmy, jak wzrastacie, jakie macie zdolności i jakie upodobania. Rozumieliśmy, że Pan pragnie, byśmy pomogli Wam rozwijać talenty, abyście kiedyś mogli odczytać swoje życiowe powołania. Najważniejsze było wskazać Wam drogę do Boga i pielęgnować wiarę, abyście zawsze razem z Nim szli przez życie.

I oto patrzyliśmy, jak lubisz czytać książki historyczne i cierpliwie ćwiczysz grę na instrumentach, słuchasz muzyki i bogacisz słownictwo. Ale także cieszyło nas, że chcesz służyć do Mszy św. jako lektor, kantor, ceremoniarz., czytasz Pismo św., chętnie uczestniczysz w Gorzkich żalach i Drodze krzyżowej, angażujesz się w życie kościoła.

Twoja decyzja, Synu, by pójść za Panem, była dla nas dużym przeżyciem. Mieszały się w nas różne emocje: radość – bo chcesz służyć Panu i lęk – abyś wytrwał i był wierny, podziw za Twą odwagę i troska o przyszłość. Powierzyliśmy Cię Panu Bogu, bo przecież jesteś w Jego rękach. Zadawaliśmy sobie pytania, jak możemy Ci pomóc, jak Cię wspierać? Zrozumieliśmy, że możemy modlić się za Ciebie, ofiarować częstą Komunię św. w Twojej intencji oraz służyć na miarę swych sił i możliwości.

Teraz, gdy jesteś w Seminarium Duchownym już piąty rok i przygotowujesz się do święceń diakonatu, przeżywamy coraz mocniej Twoje powołanie i odkrywamy swoje nowe zadania. Polecamy Ciebie i Twoich kolegów rocznikowych Panu, abyście byli Jego wiernymi sługami. Modlimy się za całą wspólnotę seminaryjną, za Waszych przełożonych i formatorów duchownych oraz prosimy o nowe powołania kapłańskie.

Pragniemy Cię, Synu, nadal wspierać. Jesteś dla nas prawdziwym darem Pana Boga. Kochamy Cię i cieszymy się Tobą. Niech Cię Pan "błogosławi i strzeże", abyś został dobrym i świętym kapłanem, kapłanem według Jego Serca, wiernym Jemu, Kościołowi świętemu i Matce Najświętszej.

rodzice

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.