Porzucany skarb

Data dodania: 2015.05.10

Jestem przekonany, że dzieci przystępujące do pierwszej Komunii św., przez rok przygotowań, szczerze zaprzyjaźniły się z Panem Jezusem. Tyle, że później, już po uroczystościach ten skarb gubią i nie jest to ich wina. To wina tych, którzy za nie odpowiadają.

Pierwsze słowo, pierwsze, nieporadne kroki, pierwszy dzień w przedszkolu, tak samo po kilku latach pierwszy dzień w szkole. To, co pierwsze wzrusza, chwyta za serce, odciska się mocno w pamięci, o wiele mocniej niż to, co drugie, trzecie o dziesiątym czy setnym już nie mówiąc. To co pierwsze zawsze zachwyca, choćby w swej istocie było prozaiczne jak pierwsze oznaki wiosny w każdym roku.

Priorytety

Maj to w całej Polsce miesiąc Pierwszych Komunii Świętych. Tysiące polskich dzieci, po roku przygotowań, przyjmie Pana Jezusa do serca. To w naszej tradycji ważne wydarzenie w życiu rodziny i w kalendarzu parafialnym. Cudnieje wtedy wszystko. Cudnieją stroje. Cudnieje lepiej zastawiony stół. I co najważniejsze, wypada i dobrze byłoby, aby cudniała dusza. Aby dusza była cała w skowronkach, pachniała niczym najwspanialsza wschodnia mirra, lśniła tak jak najpiękniejszy aksamit. Bo to, co najwartościowsze w człowieku - i z tym zgodzą się wszyscy - kryje się zawsze wewnątrz. O to co wewnątrz warto przede wszystkim dbać. Bez tego co wewnątrz najpiękniejsze stroje i fryzury nic nie znaczą.Z tym ustaleniem priorytetów mamy jednak od dawna i czasem wydaje się jakby coraz większy problem. Zatrzymujemy się w dużej części na tym co zewnętrzne, dbając bardzo mało albo w ogóle o to co wewnątrz, a co jest najistotniejsze.

Trudne zadanie

Jedni dostrzegają to bardzo ostro. Inni, trochę słabiej, ale widzą i mówią o tym, jak mi się wydaje wszyscy. Tyle, że samo lamentowanie niewiele daje, jeżeli za nim nie idą konkretne działania.

Po Pierwszej Komunii Świętej, w białym tygodniu będzie druga Komunia święta, później będzie trzecia, czwarta, piąta, szósta i tak dalej i tak dalej. Nie będzie już wzruszeń, przybrudzi się biała sukienka, ostrość stracą wyostrzone jak brzytwa kanty spodni u chłopców. Nie będzie już efektu nowości i wyjątkowości. Pozostanie trudne zadanie, żeby tę więź zadzierzgniętej przez cały rok, szczerej, autentycznej, tkliwej ale ciągle niedojrzałej przyjaźni - małego serduszka ukochanej córeczki i umiłowanego synka, słoneczka babci, czy aniołka dziadka - z Panem Jezusem, po pierwsze utrzymać, a później systematycznie wzmacniać. Czyje to zadanie? Księdza? Też, ale nie przede wszystkim. To zadanie rodziców, całej rodziny. Bez tego ani rusz.

ks. Paweł Rozpiątkowski

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.