Szkice pamięci - ocalone wspomnienia patriotyczne cz.4

Data dodania: 2018.10.05

W jubileuszowym roku 100-lecia niepodległości Polski nasza diecezja ogłosiła niezwykły konkurs literacko-historyczny na rodzinne wspomnienia historyczno-patriotyczne pod hasłem "Szkice Pamięci - ocalić od zapomnienia" . W kolejne piątki zapraszamy do lektury najlepszych prac.

Autorką kolejnego tekstu jest wyróżniona przez jury Marta Nowacka z Czeladzi (lat 17).

Pociąg do Monte Cassino

Jadę pociągiem. Pada deszcz. Pogoda skłania do refleksji. Wokół zabiegani ludzie, każdemu się spieszy. Każdy ma swoje prywatne sprawy, każdy ma inne priorytety. Każdy ma swoje życie.

Pociąg zatrzymuje się na peronie. W natłoku zdarzeń, przez zachlapaną szybę, zauważam mężczyznę trzymającego bukiet pięknych czerwonych maków. Wygląda na zdenerwowanego. Jest ubrany bardzo elegancko, a po czole spływają mu krople potu wymieszane z deszczem. Chwyta telefon i przykłada go do ucha. Ewidentnie nie spodobało mu się to, co usłyszał. Jego zdenerwowanie zamienia się w tak przenikliwy ból, że aż jestem w stanie sama go poczuć, pomimo że przyglądam się mu zza szyby pokrytej kilkoma warstwami błota. Do kropel potu i deszczu spływających po jego twarzy dołączyły łzy. Odwrócił się na pięcie, rzucił bukietem o ziemię i zniknął za rogiem dworcowej kawiarni. Pozostało po nim tylko kilka smutnych maków, tracących swoją elegancką czerwień w brudnej kałuży.

Gwizdek. Pociąg ruszył. Życie toczy się dalej. Wracam z Sędowic od babci Zosi, u której spędziłam majówkę. Przede mną jeszcze długa droga. Wyciągam więc z plecaka zeszyt. Zanim wrócę do szkoły muszę przecież odrobić lekcje. Pan profesor od historii kazał nam napisać w kilku zdaniach, czym jest patriotyzm. Znając życie, dwadzieścioro pięcioro uczniów, bo z tylu składa się moja klasa, przepisze pierwszą lepszą definicję patriotyzmu znalezioną w Internecie. W końcu chodzę do klasy o profilu matematycznym. Chwytam telefon i szukam w wyszukiwarce hasła "patriotyzm". Oto co otrzymuję: "postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar i pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili". Tak, dokładnie tego się spodziewałam. No cóż, trudno. Biorę długopis i wpisuję definicję do zeszytu.

Wracam do wyglądania przez okno. Sączę kawę, która tak naprawdę wcale nie smakuje jak powinna. Piję ją, bo tak. Jej aromat, a w zasadzie jego brak, nijak ma się do tego właściwego, lekko orzechowego, delikatnego posmaku, który powinien rozlewać się po całym podniebieniu, aby dotrzeć do wszystkich partii języka. Wsłuchuję się w klekotanie pociągu zmieszane z odgłosami deszczu. Nagle ogarnia mnie dziwne uczucie, które chyba mogę porównać do zażenowania. Czy rzeczywiście znaczenie patriotyzmu dla młodego człowieka powinno kończyć się na króciutkiej definicji znalezionej w pośpiechu? Zastanawiam się, czym tak naprawdę jest umiłowanie i oddanie ojczyźnie…

Przypominają mi się słowa mojego pradziadka Stanisława, często powtarzane przez babcię, że ojczyzna jest jak drzewo. Jeśli będziesz o nie dbał - wyrośnie silne i potężne. Jeśli zaś je zaniedbasz - będzie słabe i obumrze. Postać dziadka interesowała mnie od zawsze, brał on bowiem udział w bitwie o Rzym, znanej powszechnie jako bitwa o Monte Cassino. Szerzej mówiąc, były to cztery bitwy stoczone przez wojska alianckie z Niemcami, które miały miejsce w 1944 roku w rejonie klasztoru na Monte Cassino. Bitwa ta uznawana jest za jedną z najbardziej zaciętych w czasie II wojny światowej. Początkowo podchodziłam do jego historii po dziecięcemu, wyobrażałam go sobie jako bohatera z ogromnym karabinem, ale pamiętam z jakim niemal nabożeństwem oglądałam jego odznaczenia, które pokazywała mi babcia. A jest ich niemało: Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino (nr 7411), Krzyż Walecznych, Medal Wojska, Odznaka za Rany, Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie oraz odznaczenia powojenne. Moją ciekawość i wyobraźnie pobudzały odznaczenia brytyjskie, których pradziadek nigdy nie otrzymał osobiście: The 1939-1945 Star, The War Medal 1939-1945, Italy Star i Defence Medal. Dzięki nim zaczęłam bardziej interesować się jego historią. Skoro ich nie otrzymał, to jak znalazły się w naszym domu? Pytana o to babcia powiedziała, że natrafiła w Internecie na stronę organizacji, która pomaga rodzinom bohaterów Wojska Polskiego w przeróżnych sprawach. Dzięki nim nawiązała kontakt z odpowiednimi organizacjami brytyjskimi i tak otrzymała medale, których jej ojciec nie mógł odebrać. Ale za co tyle odznaczeń? Przyszedł taki dzień, kiedy po przyjeździe do babci usłyszałam niezwykłą opowieść.

Twój dziadek, a właściwie pradziadek, urodził się w 1915 roku w Sędowicach. Od roku 1937 mieszkał w Andrzejewicach w powiecie Wołkowysk, gdzie pracował na kolei. W 1939 roku został aresztowany przez NKWD, a następnie wywieziony do ZSRR w okolice miasta Kotłas. Po ogłoszeniu amnestii i podpisaniu paktu Polska – ZSRR, w 1942 roku w miejscowości Tockoje został przyjęty do Wojska Polskiego. Otrzymał przydział do 21. Pułku Piechoty. Po przetransportowaniu Armii Polskiej do Iraku, na terenie Środkowego Wschodu i we Włoszech pełnił służbę w 3. Kompanii Strzeleckiej 3. baonu 3. Dywizji Strzelców Karpackich. Brał udział w walkach nad rzekami Sangro i Saterno, bił się w Apeninach oraz bitwach o Monte Cassino i Bolonię. Służbę wojskową ukończył w stopniu starszego strzelca.

Pojawiła się znana mi nazwa: "Monte Cassino". Znana, bo wielokrotnie słyszałam pieśń, ze słowami Feliksa Konarskiego: "Czerwone maki na Monte Cassino. Zamiast rosy piły polską krew...". Znana, bo m.in. w prezencie ślubnym moi rodzice dostali od pradziadka książkę o tej bitwie. Mój dziadek walczył pod Monte Cassino. W bitwie, o której brytyjski historyk Matthew Parker napisał: "Bitwa o Cassino – największa lądowa bitwa w Europie – była najcięższą i najkrwawszą z walk zachodnich aliantów z niemieckim Wehrmachtem na wszystkich frontach II wojny światowej. Po stronie niemieckiej wielu porównywało ją niepochlebnie ze Stalingradem". W bitwie, która była najważniejsza z bitew dla Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej.

Jak wspominała babcia, dziadek był bardzo pogodny. Ja i moje rodzeństwo bardzo często słuchaliśmy przeróżnych opowieści dotyczących jego historii. Opowiadał je z wielką dumą. Jedna z opowieści, która zapadła mi najmocniej w pamięć dotyczy bitwy nad rzeką Chienti. Po zdobyciu Monte Cassino żołnierze ruszyli na Bolonię. Podczas drogi, właśnie nad rzeką Chienti, dziadek został ranny w rękę. Po tym zdarzeniu została mu mocno widoczna blizna na ramieniu.

Moje refleksje zostały przerwane przez pana konduktora, który stał nade mną zapewne już dłuższą chwilę i prosił o okazanie biletu. Kiedy udało mu się przywołać mnie do żywych, sięgnęłam po portfel i niechętnie okazałam wymagane dokumenty.

Wracam do rozważań. Tym razem będę notować. Otwieram zeszyt do historii, przekreślam nieszczęsną "definicję" patriotyzmu, którą zapisałam wcześniej, a ostatecznie wyrywam kartkę i zaczynam pisać na nowej.

Kto z nas tak naprawdę jest patriotą? Wstyd się przyznać, lecz niewielu bez wahania rzuciłoby wszystko i ruszyło ratować Ojczyznę. Niewielu traktuje Ojczyznę jako priorytet. Niewielu, wracając do minionych wydarzeń, dostrzega, że nasi przodkowie polegli we wszelakich bitwach walczyli dla nas, a nie dla siebie. Walczyli po to, abyśmy mogli zapewnić naszej Ojczyźnie dalszy rozwój, abyśmy my sami mogli żyć szczęśliwie. Aby każdy z nas doceniał najmniejszy krok, który swobodnie i z dumą może postawić na ojczystej ziemi, na którą niegdyś spływały cenne krople krwi. Aby każdy miał możliwość rozkoszować się głębokim oddechem zaczerpniętym we własnym kraju. Zatem, czym jest patriotyzm?

Niech każdy odpowie sobie na to pytanie sam. Nie wszystko da się zdefiniować. Pewnych wartości nie da się opisać słowami, one po prostu są. Trzeba tylko w nie uwierzyć. Trzeba szanować przeszłość, abyśmy mogli zasłużenie godnie żyć. Abyśmy mogli stworzyć przyszłość, z której będziemy dumni. Abyśmy mogli być wolni. Kochajmy nasz kraj i dbajmy o niego. Gdy będziemy krzyczeć o wolność, ona odpowie nam szeptem. Gdy będziemy ubiegać się o nią po cichu, odezwie się ona z dwukrotną siłą.

Idąc dalej tym tropem, doszłam do wniosku, że mój pradziadek naprawdę był bohaterem. Czuję dumę i wdzięczność. Dzięki niemu mogę teraz siedzieć w pociągu, obserwować krople deszczu i czuć się sobą. Przypominam sobie moknące w kałuży czerwone maki. Dziękuję…

Wysiadam z pociągu, na peronie spotykam moją mamę. Przytulam ją, a ona całuje mnie w czoło. Uśmiecha się. Dziękuję…

Biorę oddech, tak głęboki, jak tylko potrafię. Dziękuję…

Dziękuję, bo wiem, że zamiast deszczu była krew. Wiem, że zamiast uśmiechu były pot i łzy. Dziękuję, bo nie muszę walczyć o oddech. Dziękuję…

Opowiadanie inspirowane historią mojego śp. pradziadka Stanisława Kuszpera, który walczył pod Monte Cassino. Wszystkie informacje na jego temat przekazała mi moja babcia – Zofia Bugajska, córka Teresy i Stanisława Kuszperów.

 

Zdjęcie 1 - Odznaczenia polskie Stanisława Kuszpera (od lewej): Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (otrzymany po wojnie), Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino (nr 7411), Krzyż Walecznych, Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Medal Zwycięstwa i Wolności 1945 (otrzymany po wojnie).

 

Zdjęcie 2 - Odznaczenia brytyjskie Stanisława Kuszpera (od lewej): The 1939-1945 Star, The Defence Medal, The War Medal 1939-1945, The Italy Star.

 

Zdjęcie 3 - Książeczka wojskowa pradziadka Stanisława Kuszpera.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.