Zamyślenia w czasie epidemii cz. 4
To już 15 lat. Jak ten czas szybko "leci"! 2 kwietnia 2005 r., dzień śmierci, lepiej – odejścia do Domu Ojca – Największego z Polaków, w pewien sposób był podobny do dzisiejszego dnia. Tak wtedy jak i dziś towarzyszył nam lęk. 2 kwietnia 2005 r. baliśmy się o przyszłość bez Niego. 2 kwietnia 2020 r. boimy się o przyszłość bo zagraża nam "to".
Co by swoim rodakom dziś powiedział św. Jan Paweł II? Z pewnością dodałby odwagi, otuchy i zasugerował złożenie nadziei w Chrystusie, jedynym Odkupicielu Człowieka.
Kilka dni temu, przy śniadaniu ks. Andrzej, proboszcz parafii Świętej Trójcy, gdzie mieszkam, mówił, że dzień wcześniej odebrał dziwny telefon. Ktoś dzwonił, żeby zamówić trzy intencje Mszy św. Zastrzegł, że nie wie czy zdoła przyjechać - w tych dniach pojawiły się pogłoski, że być może będą obostrzenia w przemieszczaniu się między gminami - bo mieszka 40 km. od Będzina. Telefon niespotykany. Dziwny. Ksiądz Andrzej obiecał, że intencje odprawimy.
Dziś rano odprawiałem pierwszą. W kościele było dwóch młodych mężczyzn. Jednego znałem. Trzydziestolatek niedawno się wprowadził do parafii i na porannej Mszy jest niemal codziennie. Kilkanaście dni temu, gdy zapytałem go "jak się trzyma?". Odpowiedział, że najbardziej martwi się, że "zamkną kościoły". Drugiego – mężczyzna wyglądał na kilka lat starszego – widziałem po raz pierwszy. Okazało się, że to on zamówił te intencje i przyjechał na Mszę św. 40 km. Po co? Dlaczego? Z jakiego powodu? Pytania same cisnęły się do głowy. Ks. Krzysztof, który z nim rozmawiał chwilę przed Mszą, odpowiedział na te pytania przy kapłańskim śniadaniu. Mężczyzna jest z diecezji gliwickiej. To pierwsza polska diecezja, w której zdecydowano, że Msze św. będą odprawiane bez udziału wiernych. Ten pan szukał po prostu kościoła, gdzie mógłby uczestniczyć w zamówionej przez siebie Mszy św.
Wiara świeckich już nie raz mnie zadziwiała, onieśmielała i po prostu – co tu dużo mówić – zawstydzała. Aha. Jeszcze intencja: O Dary Ducha Świętego dla kapłanów.