IV katecheza o św.Janie Pawle II
Z racji obchodów 100. rocznicy urodzin Jana Pawła II, w tym roku towarzyszy nam cykl katechez, dotyczących życia i nauczania Papieża - Polaka. Zapraszamy do lektury kolejnej, zatytułowanej BYĆ CZŁOWIEKIEM SUMIENIA. Poprzednie rozważania dostępne są w zakładce POLECANE.
Cały świat stworzony przez Boga, w którym każdy z nas obecnie żyje, jest piękny, doskonały i harmonijny. Przez samo swoje istnienie głosi chwałę, potęgę i wielkość swego Stwórcy funkcjonując zgodnie z prawami natury. A jak w tym stworzonym świecie żyje człowiek, czyli każdy z nas tu obecnych, którzy jesteśmy najdoskonalszym Bożym dziełem? Rajskie „drzewo poznania dobra i zła” (por. Rdz 3,6) jest symbolem Bożego prawa, którego przestrzeganie jest w stanie zapewnić każdemu człowiekowi szczęście już tutaj na ziemi. Respektowanie tego prawa jest możliwe dzięki sumieniu, którym Bóg obdarzył każdego z nas. Zatem należy teraz zadać sobie pytanie: Czym jest sumienie i jak ono funkcjonuje? Czy tak naprawdę wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, co to znaczy być człowiekiem sumienia?
Zapewne wszystkim nam utkwiły w pamięci słowa Jana Pawła II, który wyjaśnia, co znaczy być człowiekiem sumienia, w czasie homilii 22 maja 1995 r. w Skoczowie. Wówczas papież powiedział, że „Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach w których żyjemy i w całej Ojczyźnie. To znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne: troszczyć się o dobro wspólne i nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: Jeden drugiego brzemiona noście” (por. Ga 6, 2).
Kiedy słuchamy tych słów papieża, jesteśmy jakby trochę zakłopotani, bowiem zgadzamy się z tym, że powinniśmy od siebie zawsze wymagać, nawet gdyby inni od nas nie wymagali, że współczesny świat potrzebuje ludzi sumienia, i że zawsze należy słuchać jego głosu i zgodnie z nim postępować, ale równocześnie widzimy, że to nie wystarcza. Każdy z nas teraz powie, że przecież postępuje zgodnie z tym, co podpowiada mu sumienie, czyli jesteśmy ludźmi sumienia. Ale kiedy patrzymy na siebie, to jakoś nie widzimy żadnej zmiany na lepsze, ani w życiu rodzinnym, ani społecznym. Jakby czegoś tu brakowało. Zatem zastanówmy się, czy naprawdę wystarczy tylko postępować zgodnie z własnym sumieniem?
Niestety, trzeba stwierdzić, że dziś wiele osób, które tak chętnie odwołują się do własnego sumienia, w rzeczywistości nie wiedzą, czym tak naprawdę ono jest. Być może wielu z nas zna pojęcie sumienia, ale nie wszyscy rozumiemy do końca jego znaczenie. Czasem mamy błędne pojęcie jego rozumienia. Zatem, należy się zastanowić, na czym polega ów błąd?
A odpowiedź jest taka, że najczęściej sumieniu przypisywana jest funkcja, której ono nie posiada. Bowiem niektórzy uważają, że sumienie decyduje o tym, co jest dobre, a co jest złe. W imię niczym nie skrępowanej wolności zachęca się nas do tego, byśmy zawsze kierowali się „moralnością własnego sumienia”. Podkreśla się, że głos sumienia, to ostateczna instancja, do której odwołanie się kończy dyskusję na temat wszelkich wątpliwości, bo przecież każdy powinien postąpić zgodnie z własnym sumieniem.
Sumienie rzeczywiście jest ostateczną normą moralności. Ostateczną, to znaczy zawsze moralnie wiążącą. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest ono normą subiektywnie ostateczną. Ma bowiem moc normowania postępowania człowieka tylko wtedy (i tylko o tyle), kiedy (i o ile) samo jest „normowane” obiektywną prawdą o dobru. Co to w praktyce oznacza? Otóż między innymi to, że nie można zbyt pochopnie zasłaniać się autorytetem sumienia. Jest rzeczą niepokojącą, iż często ucina się kłopotliwe dyskusje krótkim i obcesowym stwierdzeniem: „A ja i tak zrobię to, co mi każe moje sumienie!” wtedy, kiedy należałoby się „zatrzymać” i uczciwie się zastanowić, czy istotnie ma się rację. Oczywiście trzeba być posłusznym osądowi własnego sumienia, jednak krytyka, poparta rzeczowymi argumentami, z jaką spotyka się człowiek, powinna być dla niego sygnałem ostrzegawczym, znakiem, że powinien pomyśleć, czy nie jest w błędzie i czy nie przeocza jakiejś prawdy, aby nie przynieść szkody sobie lub innym.
Zdaniem Jana Pawła II, nie wystarczy powiedzieć człowiekowi: „wedle własnego sumienia”. Należy koniecznie, natychmiast i w każdym przypadku, dodać: „zadaj sobie pytanie, czy twoje sumienie mówi prawdę, czy fałsz i staraj się dążyć niestrudzenie do poznania prawdy”. Takie sprecyzowanie jest konieczne, gdyż inaczej grozi człowiekowi, że w swoim sumieniu, zamiast świętego miejsca, gdzie Bóg ujawnia mu prawdziwe dobro, odkryje siłę niszczącą jego prawdziwe człowieczeństwo.
Człowiek powinien zdać sobie sprawę z faktu, iż sumienie nie jest wrodzoną i od początku gotową strukturą, ale rozwija się ono i doskonali przez wychowanie. Podobnie jak człowiek nie rodzi się z gotowym, rozwiniętym intelektem, tak samo nie rodzi się z gotowym i dobrze uformowanym sumieniem. W etyce przyjmuje się, że człowiek rodzi się jedynie z predyspozycją do rozwoju własnego sumienia, analogicznie, jak rodzi się z predyspozycją do rozwoju intelektu, mowy, osobowości itp. Sumienie może - posiadając określone predyspozycje - rozwijać się prawidłowo i osiągać stopniowo dojrzałość. Jednak, w patologicznych warunkach może nie rozwijać się wcale i pozostawać przez całe życie na infantylnym poziomie. Może też ulegać różnym poważnym deformacjom. Dlatego podjęcie osobistej odpowiedzialności za rozwój dojrzałego sumienia jest zadaniem każdego z nas.
Aby poznać prawdę o ludzkim sumieniu, należy się odwołać do nauczania Kościoła na temat prawa moralnego. Każdy człowiek otrzymuje od Boga wspaniały dar, jakim jest rozum. Dzięki niemu jest w stanie poznawać odwieczne Boże prawo i zgodnie z nim postępować. Wszystkie stworzenia zachowują Boże prawo w sposób konieczny, jak np. zwierzęta poprzez instynkt. Co do człowieka, Bóg pragnie, aby, jako najdoskonalsze ze stworzeń, zachowywał on Jego prawo w sposób wolny. Dlatego człowiek, poznaje to prawo rozumem, przyjmuje je jako własne i stara się zgodnie z nim postępować na co dzień. Jednak, aby mógł żyć zgodnie z Bożym prawem, otrzymał od Stwórcy szczególną zdolność, którą jest sumienie.
Zatem każdy z nas posiada wrodzoną i nieutracalną zdolność i łatwość praktycznego rozumu do poznania pierwszych zasad moralności: „dobro należy czynić, zła należy unikać”. Sumienie zaś jest sądem praktycznego rozumu, orzekającym, z zasad ogólnych, o dobru lub złu konkretnego działania człowieka.
Widzimy bardzo wyraźnie, że funkcjonowanie sumienia jest ściśle związane z jego odniesieniem do Bożego prawa. Sumienie nie jest autonomiczne, ponieważ nie jest niezależnym od niczego arbitrem dobra i zła moralnego, ale jest ono uzależnione od Bożego prawa. Aby zatem było rzeczywistą normą moralności, musi działać zgodnie z obiektywnym prawem moralnym. Innymi słowy, Bóg dał człowiekowi sumienie dlatego, aby dzięki niemu zachowywał Boże prawo, a nie dlatego, by czynił to, co mu się podoba.
Prawdę o ludzkim sumieniu najwyraźniej precyzuje Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Czytamy w niej, że „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj. Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony (por. Rz 2,14-16). Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa”(KDK 16).
Zatem Sobór naucza, że człowiek, w swoim sumieniu, pozostaje „sam z Bogiem”. Nie ogranicza się do stwierdzenia: „przebywa on sam”, ale dodaje: „z Bogiem”. Sumienie nie zamyka człowieka w nieprzekraczalnej i nieprzeniknionej samotności, ale otwiera go na głos Boga. Na tym wyłącznie polega cała tajemnica i godność sumienia, które staje się świętym miejscem, obszarem, w którym Bóg mówi do człowieka. Dlatego też w teologicznym języku sumienie określane jest jako „głos Boga”.
Tutaj potrzebne jest wyjaśnienie. To, że sumienie jest „głosem Boga”, nie znaczy wcale, że każda decyzja sumienia jest zgodna z wolą Boga. Tak powinno być, ale nierzadko tak nie jest. Człowiek może bowiem zniszczyć świątynię swego serca, tzn. usunąć Boga ze swego sumienia. Z miejsca spotkania człowieka z Bogiem, może niestety uczynić miejsce spotkania z sobą samym.
Pamiętamy, jak to było w historii zbawienia. To właśnie człowiek postąpił wbrew Bogu, po swojemu, czyli, jak to obrazowo przedstawia Księga Rodzaju, sięgnął po owoc z drzewa zakazanego (por. Rdz 3). Najwyraźniej, sam chciał decydować o tym, co dobre, a co złe. I na tym właśnie polegał grzech pierwszych rodziców, którego skutki wszyscy dotąd odczuwamy, jako skażenie grzechem pierworodnym. Skażenie to polega m.in. na tym, że rozum człowieka jest jakby przyćmiony, a więc nie zawsze poznaje, co jest jego rzeczywistym dobrem, a wolna wola jest bardziej skłonna do czynienia zła i zaniedbywania dobra.
Widzimy zatem, że na skutek grzechu pierworodnego sumienie człowieka nie działa już tak, jak powinno i nie zawsze odczytuje wyraźnie i poprawnie Boże prawo. Dzieje się tak dlatego, że rozum, którego funkcją jest sumienie, może zbłądzić, czego konsekwencją jest to, że i sumienie może pobłądzić. I to sumienie każdego człowieka, nawet tego, który stara się postępować dobrze. Sumienie nie stanowi zatem nieomylnej instancji rozeznawania dobra i zła. Należy więc zadać kolejne pytanie: Co zatem należy czynić, aby mieć dobre sumienie?
Sumienie, aby rzeczywiście było „głosem Boga”, należy najpierw odpowiednio ukształtować, uformować. Odpowiednio, czyli tak, aby było prawe, pewne i wrażliwe. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym świecie wiele zewnętrznych czynników nie służy właściwemu formowaniu sumienia, ale wręcz przeciwnie, przyczynia się do jego deformacji. Wiadomo, że od właściwej i nieodzownej formacji sumienia zależy ściśle jego prawidłowy rozwój. Sumienie, które się nie rozwija i odpowiednio nie kształtuje, marnieje i zatraca, a wraz z nim marnieje i zatraca się cały człowiek. Sumienie formowane według fałszywych norm wypacza swoje działanie, a to w konsekwencji prowadzi do rozbicia osobowości człowieka, który takim sumieniem się kieruje.
Zanim powiemy o powinności formowania własnego sumienia, warto zwrócić jeszcze uwagę na podstawowe uwarunkowania rozwoju dojrzałego sumienia.
Jak już wcześniej było powiedziane, sumienie jest funkcją praktycznego rozumu. Podstawą więc rozwoju dojrzałego sumienia jest prawidłowe funkcjonowanie rozumu. Aby zatem mieć dojrzałe sumienie, najpierw należy mieć sprawnie funkcjonujący umysł. Może ktoś powie, że to nieprawda, przecież każdy normalny człowiek ma poprawnie funkcjonujący rozum. Niestety, okazuje się, że można mieć nawet ukończone wyższe studia, a, jak to się potocznie mówi, w „głowie przestawione”.
Wyznacznikiem poprawnego funkcjonowania rozumu jest tzw. zdrowy rozsądek. Według „Słownika frazeologicznego języka polskiego” zdrowy rozsądek, to rozum prosty, trzeźwy, praktyczny; chłopski; czyli, tyle co mądrość życiowa; a brać, wziąć co na zdrowy rozum to `kierować się trzeźwą rozwagą, kierować się rozsądkiem’. Innymi słowy, zdrowy rozsądek, to umiejętność głębszej refleksji nad zaobserwowanymi zjawiskami. Nie należy go utożsamiać z szeroką znajomością ludzkich spraw, ani z książkową erudycją. Rozsądzać zdrowo, tzn. zgodnie z ogólnymi wymaganiami życia, jak też ze szczegółowymi potrzebami osoby, czasu i okoliczności. Na taką postawę składają się przynajmniej dwa czynniki: poprawność myślenia i dobra wola.
Poprawne myślenie, to myślenie logiczne. Każdy z nas stara się analizować rzeczywistość i wyciągać właściwe wnioski. Powszechnie wiadomo, że poprawności myślenia sprzyja zdobywanie wiedzy z różnych dyscyplin i uczenie się samodzielnego i logicznego myślenia.
Również niezmiernie ważna dla zdrowego rozsądku jest prawość woli, inaczej dobra wola, czyli nie upieranie się, za wszelką cenę, przy swoim zdaniu, ale szukanie obiektywnej prawdy. Niestety, często bywa tak, że z własnego wyboru posiadamy ograniczone i jednorodne spojrzenie na to, co się wokół nas dzieje. Wyobraźmy sobie, że dla kogoś jedynym czasopismem, które kształtuje jego spojrzenie na świat jest tzw. „czasopismo brukowe”. Wówczas, nie jesteśmy w stanie patrzeć obiektywnie na świat, nie patrzymy nawet własnymi oczyma, ale przyjmujemy za swój, czyjś punkt widzenia. Musimy stwierdzić, że taki człowiek nie kieruje się zdrowym rozsądkiem. Rodzi się też pytanie: czy tak funkcjonujący rozum może być podstawą dojrzałego sumienia? Trzeba pamiętać, że zdrowy rozsadek nie jest wrodzoną cechą, lecz podatny jest na urabianie i poddaje się samokształceniu.
Ponadto ważnym czynnikiem, który ma wpływ na rozwój dojrzałego sumienia jest znajomość życia. Dużą rolę odgrywa w tym przypadku praktyczna znajomość ludzi, ich charakterów, usposobień i reakcji na zewnętrzne bodźce. Istotne jest także rozumienie ludzi i rozumienie siebie, jak również samowiedza oparta na samokontroli, podatność na cudze rady. Pożądana jest także umiejętność trafnej oceny sytuacji. Poczucie rzeczywistości chroni każdego z nas przed kierowaniem się pozorami, pięknymi słówkami i złudzeniami. Rzeczywistość należy zawsze obserwować spokojnie i cierpliwie, nie wnioskować pochopnie, nie uogólniać zbyt łatwo i koniecznie sprawdzać krytycznie swoje obserwacje.
Dla rozwoju dojrzałego sumienia ważna jest także zdolność patrzenia w przyszłość, czyli przezorność. Aby postępować mądrze, trzeba przewidywać i planować czujnie i ostrożnie, tzn. liczyć się z przeszkodami i w miarę możności z góry je eliminować lub przynajmniej minimalizować. Dopiero wtedy, gdy mamy do czynienia z człowiekiem kierującym się w swoim życiu zdrowym rozsądkiem, można mówić o podstawie do formowania dojrzałego sumienia.
Warto z kolei zastanowić się nad środkami, które służą bezpośredniej formacji sumienia. Możemy mówić o tzw. środkach naturalnych i nadprzyrodzonych. Do naturalnych środków należą: dobre wychowanie, praca nad sobą samym, dokładne poznanie samego siebie, a także codzienny rachunek sumienia i zastanawianie się nad swoimi czynami. Natomiast wśród nadprzyrodzonych środków należy wskazać na modlitwę, sakramenty święte, a zwłaszcza Eucharystię i pokutę, a także słuchanie Słowa Bożego i posłuszeństwo kierownikowi sumienia.
Kiedy mówimy o kształtowaniu sumienia niezmiernie ważną rzeczą jest, aby nie rozumieć tego tak, że Kościół chce tak zmanipulować ludzkie sumienia, aby wszyscy postępowali tak samo w każdej sytuacji, i że w tym działaniu jest ukryta chęć zawłaszczenia ludzkich sumień. Nic podobnego. Kształtowanie sumienia można porównać do strojenia instrumentu muzycznego, aby można było na nim grać, czy też ustawiania zegarka według właściwego czasu, bez których to działań, zarówno instrument muzyczny, jak i zegarek będą nieużyteczne. Podobnie nieużyteczne jest sumienie, które funkcjonuje niezależnie od obiektywnego prawa moralnego, czy też, co gorsza, jest formowane według fałszywych ludzkich opinii. Kiedy spojrzymy wokół siebie zauważymy, że niestety, ale często tak bywa.
Mówiąc o kształtowaniu sumienia, trzeba zdać sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie, że sumienia nie można ukształtować tak, aby było nam posłuszne. Zawsze bowiem występuje ono przeciwko nam, kiedy postępujemy wbrew prawu moralnemu. Wyczuwamy, że za głosem sumienia stoi ktoś, kto kategorycznie wymaga od nas moralnego postępowania. Ten głos sumienia można tylko na jakiś czas zagłuszyć, ale odezwie się on w swoim czasie.
Sumienie nie jest bowiem ludzkim tworem, ale jest darem Boga. Jest ze swej istoty religijnym zjawiskiem. Sumienie jest miejscem spotkania człowieka z żywym i działającym Bogiem. Jest to centrum osoby ludzkiej, w którym toczy się dialog z Bogiem. Bóg stawia tu swoje wezwanie i tu oczekuje świadomego przyjęcia. Człowiek odczytuje w sumieniu obecność Boga, Jego wolę i głos dotyczący moralnego działania.
Ponieważ sumienie jest miejscem spotkania człowieka z Bogiem, dlatego każdy, kto słucha głosu swego sumienia, pełni pośrednio wolę Boga. I nawet gdyby nie znał Objawienia Bożego, będzie zbawiony - jak naucza Sobór Watykański II (por. DM 7; DE 3) - gdyż pełnił w swym życiu, choć w sposób niewyraźny, wolę Boga.
Święty Janie Pawle II, dziękujemy Ci za to, że dzięki Twojemu nauczaniu wiemy, że to nie my jesteśmy twórcami norm moralnych, ale ich odkrywcami. Bowiem sumienie, które posiada każdy z nas, nie tworzy norm moralnych, ale je odkrywa. I to jest jego właściwa funkcja. Zawsze trzeba kierować się głosem własnego sumieniem, ale pod warunkiem, że jest ono właściwie i dobrze uformowane. Dojrzałość sumienia nie jest raz na zawsze osiągniętym statusem, lecz jest zadaniem, które trzeba realizować przez całe swoje życie. Prosimy Cię, św. Janie Pawle II, wstawiaj się za nami u Dobrego Boga, abyśmy zawsze słuchając głosu sumienia pełnili Jego wolę.