Straciliśmy Ojca ... - wspomnienie o śp. ks. T. Kamińskim
Na każdego z nas ta wiadomość spadła niespodziewanie. Ksiądz Prałat Tadeusz Kamiński nie żyje. Po raz ostatni był w kościele św. Floriana w Sosnowcu w dniu odpustu parafialnego 4 maja. O godz. 16.00 odprawiał Mszę świętą, w czasie której dzielił się radością rychłego jubileuszu 60-lecia kapłaństwa. Cieszył się na uroczystą Eucharystię, która z tej racji miała się odbyć w czerwcu w naszym kościele. Miał już wydrukowane jubileuszowe obrazki... Ale Pan Bóg miał wobec Niego inne plany. Chciał, by ten piękny jubileusz odbył się już w niebie. Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że to właśnie niebo jest wiecznym przeznaczeniem naszego kochanego Proboszcza.
W historię każdego z mieszkańców Parafii św. Floriana nierozerwalnie wpisana jest postać księdza Tadeusza. Każdy z nas mógłby przytoczyć w tym miejscu wiele osobistych wspomnień o księdzu Prałacie. To On wielu z nas włączył do Kościoła przez Sakrament Chrztu świętego. W szkole i z ambony mówił nam o Bogu. Udzielił tak wielu pierwszych Komunii świętych i tysiące razy podawał nam Chleb Eucharystyczny. Niezliczone ilości godzin spędzone przez Niego w konfesjonale pomagały nam powracać wciąż do Chrystusa. Odwiedzał nas w czasie wizyty kolędowej i większość ze swych Parafian znał po imieniu. Był blisko naszych spraw - naszych radości i naszych problemów. Nigdy, nikomu nie odmówił swojej pomocy. Towarzyszył swoją obecnością wszystkim parafialnym wspólnotom, które dzięki Jego pomocy prężnie się rozwijały. Tak wiele mu zawdzięczamy!
Wspólnym mianownikiem naszych wspomnień byłoby z pewnością stwierdzenie że ks. Tadeusz Kamiński był po prostu dobrym człowiekiem. Miał niesamowity dar zjednywania sobie ludzi. Nigdy nie słyszałam, aby ktokolwiek - niezależnie czy był wierzący czy nie -powiedział o Nim choć jedno złe słowo. Gdyby nie On, to dziś nasza parafia z pewnością nie byłaby taka sama. On nie tylko wybudował kościół, ale przede wszystkim stworzył wokół niego prawdziwą wspólnotę ludzi wierzących.
Zapamiętamy Jego ogromne poczucie humoru i zawsze obecny na twarzy uśmiech. Był zawsze sobą, nikogo nie udawał i za to właśnie tak bardzo Go kochaliśmy. W Jego prostych słowach przebijała ogromna miłość do Boga i wiara w to, czego nauczał. Śmialiśmy się czasem z Jego charakterystycznych zwrotów jak np. "żeby nie przedłużać", ale trzeba przyznać, że księdzu Tadeuszowi ten styl naprawdę pasował i co bardzo ważne - w swoich wypowiedziach ks. Prałat nigdy nie był wobec nikogo złośliwy. Szanowaliśmy Go za taką postawę. Niejednokrotnie widywaliśmy Go w pobrudzonej sutannie, bo Ksiądz Tadeusz stale się czymś zajmował. Często spotykaliśmy go w czasie prac w parafialnym ogrodzie. Był dobrym Gospodarzem. W niełatwych czasach i w niełatwym miejscu przyszło mu zbudować kościół i doskonale poradził sobie z tym zadaniem.
Osiem lat temu z wielkim wzruszeniem żegnaliśmy Go, gdy przechodził na emeryturę. Wiedzieliśmy, że dla naszej Parafii kończy się pewna epoka. Potem cieszyliśmy się, gdy przyjeżdżał do nas, aby sprawować Msze w naszej świątyni. Mówiliśmy, że przyjeżdżał nie w gościnę, ale do siebie. Ale tak naprawdę do swojego prawdziwego domu trafił właśnie dziś. To dzisiaj Pan Bóg zaprosił Go do siebie, bo ten dom, który swoimi czynami budował całe swoje życie właśnie został ukończony. Jeśli potrzebne są w nim jeszcze jakieś drobiazgi, to możemy je uzupełnić i upiększyć naszą modlitwą, o której nie chcemy i nie możemy zapomnieć.
W Liturgii Słowa dzisiejszego dnia powtarzają się słowa psalmu - "Twoje oblicze ujrzą ludzie prawi". Wierzę głęboko, że ks. Tadeusz Kamiński spogląda już w oblicze Niebieskiego Ojca i tak jak kiedyś troszczył się o nas, tak i teraz o nas nie zapomni, ale wyprzedziwszy nas w drodze do nieba, będzie nad nami czuwał.
Tekst: Ewa Klimczyk
FOTO: Archiwum Parafii