"Zstąpił do piekieł; trzeciego dnia zmartwychwstał" - katecheza
W Roku Wiary rozważamy kolejne jej filary opierając się na artykułach Wyznania Wiary. Kolejne z rozważań o Chrystusie, który "zstąpił do piekieł; trzeciego dnia zmartwychwstał" opracował ks. Paweł Paś.
Kościół przeżywa radość paschalną. W okresie wielkanocnym chcemy również pochylić się nad kolejną prawdą naszej wiary, by dobrze wykorzystać trwający w Kościele Rok Wiary. Papież Benedykt XVI prosił, byśmy w tym czasie skorzystali z zaproszenia do autentycznego i nowego nawrócenia do Pana, jedynego Zbawiciela świata.
Chętnie powracamy w naszych wspomnieniach do znanej sceny z powieści Henryka Sienkiewicza „Krzyżacy", w której Jurand ze Spychowa udaje się do zamku krzyżackiego w Szczytnie, aby wykupić z niewoli swą ukochaną córkę Danusię. By ocalić życie dziecka, gotów jest ponieść wiele cierpień, nawet ofiarować swoje życie.
Opis ten może w odczuciach wielu nawiązywać do autentycznego wydarzenia z historii zbawienia, a mianowicie do Męki i śmierci Jezusa Chrystusa. Nasz Pan został umęczony na krzyżu na wzgórzu Golgota prawdopodobnie 7 kwietnia 30 roku. Męka i śmierć Chrystusa, przedstawione przez Ewangelistów i poświadczone przez inne źródła historyczne, były dobrowolną ofiarą Odkupiciela, podjętą ze względu na miłość Ojca (por. KKK 609), który „nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy" (1 J 4,10). Syn Boży wypełnił wolę Ojca i wydał na śmierć samego siebie, aby nas wykupić z mocy grzechu i wyzwolić od śmierci wiecznej. W ten sposób zastąpił swoim posłuszeństwem nasze nieposłuszeństwo, a nas odkupił i pojednał z Ojcem (por. KKK 615).
Po grzechu pierworodnym Bóg poszukiwał człowieka na drogach jego życia, by odnowić z nim swoje przymierze. Zapowiadał przez proroków, że pośle na świat Mesjasza, który zostanie wydany na śmierć, aby wykupić wszystkich ludzi spod władzy grzechu. Wszystkie te zapowiedzi zostały wypełnione w Chrystusie, który stał się człowiekiem i jak każdy człowiek umarł. Jego śmierć ma jednak wartość nieporównywalnie większą, przynosi nam bowiem odkupienie grzechów i otwiera bramy życia wiecznego. Ofiara Jezusa Chrystusa, który niejako zastępując grzeszną ludzkość, ofiarował siebie na śmierć (por. Iz 53,12), aby wynagrodzić Bogu Ojcu za nasze winy i zadośćuczynić za nasze grzechy, stanowi dzieło odkupienia.
Co by się więc stało, gdyby Chrystus nie umarł na krzyżu? Ojciec Święty Benedykt XVI nauczał, że w tym wypadku człowiekowi brakowałoby pełnego dostępu do Ojca i nie wiedzielibyśmy, kim naprawdę jest Bóg. Tymczasem Bóg w zbawczej męce swojego Syna odnowił przymierze, które zawarł z człowiekiem. W cierpieniu Chrystusa nadał nowy wymiar ludzkiemu cierpieniu, a w Jego śmierci przywrócił każdemu człowiekowi nadzieję życia wiecznego (por. ks. Zadworny, M., „Odkupieńcza śmierć Chrystusa w Bożym zamyśle", [W:] Niedziela, edycja płocka 2008). „Kościół w ślad za Apostołami naucza, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi bez wyjątku: «Nie ma, nie było i nie będzie żadnego człowieka, za którego nie cierpiałby Chrystus»" (KKK 605).
W Starym Testamencie w święto Paschy zabijano baranka na pamiątkę wyzwolenia Izraelitów z niewoli egipskiej. Jezus jest prawdziwym Barankiem Paschalnym, którego śmierć wyzwala nas z niewoli grzechu (por. KKK 608). Podczas każdej Mszy świętej wyznajemy tę prawdę, wołając „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami". Ilekroć bierzemy udział w Najświętszej Eucharystii, uczestniczymy w Ofierze Jezusa Chrystusa i korzystamy z jej obfitych owoców.
Kiedy w tym radosnym okresie wielkanocnym rozważamy fragment Wyznania wiary, który mówi o zstąpieniu Jezusa Chrystusa do piekieł i Jego zmartwychwstaniu, to powracamy do prawdy obecnej od początku w nauczaniu i liturgii Kościoła. Autor „Starożytnej homilii na Wielką i Świętą Sobotę" obrazowo opisał to wydarzenie tak: [Chrystus] „idzie, by odnaleźć pierwszego człowieka, jak zagubioną owieczkę. Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; by wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę". Ponieważ dziś często podważa się lub ignoruje istnienie szatana i jego królestwa – piekła, czyli możliwość odrzucenia miłości Boga i wiecznego oddalenia od Niego, ta tajemnica wydaje się czasem niezrozumiała i obca.
Pewna trudność wynika również z tego, że prawda wiary o zstąpieniu Jezusa do piekieł jest wyrażona dawnym językiem. Miejsce przebywania zmarłych, do którego zstąpił Jezus, określano wówczas mianem otchłani, Szeolu, Hadesu, lub – w staropolszczyźnie – piekieł. Izraelici nazywali Szeolem miejsce pod ziemią, które uważali za niesprecyzowane miejsce pobytu wszystkich zmarłych, bez rozróżniania stanu sprawiedliwych i grzeszników. W niektórych tekstach „piekło" ma jeszcze ciągle ten niesprecyzowany sens, gdzie słowo to oznacza miejsce analogiczne do więzienia, a Boga prosi się, żeby stamtąd uwolnił. Kiedy w Credo mówimy o Chrystusie, który „zstąpił do piekieł", to także chodzi o to znaczenie. Oczywiście nie ma mowy tutaj o potępieniu. Jezus zstępuje tam pełen miłości, czego nie da się pogodzić z potępieniem. Tej krainy zmarłych nie należy jednak utożsamiać z piekłem potępionych (por. KKK 125). Owe „piekła" to „los tych wszystkich zmarłych, zarówno sprawiedliwych, jak i złych, którzy zmarli przed Chrystusem. Pan Jezus dołączył w krainie zmarłych do sprawiedliwych, którzy czekali na Odkupiciela, aby mogli dostąpić łaski oglądania Boga" (tamże). Wejście Jezusa w rzeczywistość śmierci oznacza podzielenie przez Niego powszechnego losu ludzi i przyjęcie na siebie wszystkich konsekwencji z nim związanych, a więc poczucia samotności w obliczu śmierci, opuszczenia i ciemności. Solidarność Chrystusa z losem człowieka jest tak silna, że wkracza On w rzeczywistość człowieczego bytu związanego z grzechem i śmiercią.
Szatan chciał oderwać człowieka od Boga, zamknąć mu drogę do nieba, a życie ziemskie oraz wieczne uczynić życiem bez Boga. Stąd wielka wartość zstąpienia Jezusa do otchłani śmierci, bo oto „nawet umarłym głoszono Ewangelię" (1 P 4,6). W ten sposób dokonało się zwycięstwo Chrystusa nad mocami zła, grzechu i śmierci. Bóg pustkę śmierci człowieka wypełnił swoim życiem, które nie zna granic. Dzięki temu zwycięstwu możemy śpiewać o Chrystusie jako Zwycięzcy śmierci, piekła i szatana.
Tego zwycięstwa nad piekłem i szatanem nie można jednak rozumieć jako unicestwienie piekła potępionych i wyzwolenia zeń wszystkich - zarówno złych, jak i sprawiedliwych. Ich los nie jest taki sam. Sam Pan Jezus to zaznacza w wielu przypowieściach – między innymi w przypowieści o ubogim Łazarzu, który oczekiwał wyzwolenia dusz sprawiedliwych na łonie Abrahama (por. Łk 16,19-31). Czytając i rozważając biblijne teksty na temat piekła, możemy dojść do kilku wniosków. Po pierwsze możemy mieć pewność, że zmartwychwstaną wszyscy, zarówno dobrzy, jak i źli: „i ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie do życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie do potępienia" (J 5,29). Dalej św. Paweł w Liście do Koryntian wylicza czyny, przez które człowiek skazuje się na potępienie: „ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego" (1 Kor 6, 9b-10). Św. Paweł wymieniając te czyny, ma na myśli czas sprawiedliwości, czas który dopiero nastąpi. My ciągle żyjemy jeszcze w czasie miłosierdzia, który jest otwarty dla wszelkich możliwości nawrócenia. Nikt z ludzi jednak nie wie, kiedy ten czas sprawiedliwości nadejdzie. Pewne jest jednak, że w owym czasie źli staną się przedmiotem Bożego gniewu, będą sprowadzeni do sytuacji potępienia, którego siedliskiem jest właśnie piekło. Najstraszniejsze słowa Jezusa na temat piekła przytacza Ewangelista Mateusz: „Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom" (Mt 25,41). W piekle istnieje więc ogień. Dlaczego ogień? Ponieważ spośród wszystkich żywiołów to właśnie ogień sprawia człowiekowi największy ból. Jednakże to jest tylko symbol, symbol cierpienia. Warto jednak zaznaczyć, że cierpienie, jakie przeżywają dusze znajdujące się w piekle, jest nieporównywalnie większe od cierpienia fizycznego, powodowanego przez ogień. Cierpienia piekielne są bowiem cierpieniem duchowym, które powodowane jest niemożliwością uczestnictwa duszy człowieka w życiu Bożym. Być potępionym, to być pozbawionym komunii z Bogiem na wieczność. Jeżeli świętość polega na życiu w Bogu i Bogiem, to potępienie jest sytuacją odwrotną: istnienie poza Bogiem, nie poza Jego mocą – bo nic nie istnieje poza Jego mocą – ale poza Jego obcowaniem, poza Jego miłością.
Wizja piekła może człowieka przerażać. Należy jednak pamiętać, że Bóg nigdy nie chce śmierci grzesznika. Bóg zawsze prowadzi z człowiekiem dialog – kieruje do człowieka swoje słowo, wprowadza promień światła, tam gdzie zapanował mrok śmierci. Tym światłem jest Zmartwychwstanie. Można powiedzieć, że powstanie z martwych Chrystusa jest równocześnie zapewnieniem, że Bóg pragnie zbawienia każdego człowieka. Bóg szuka człowieka, szuka grzesznika. Człowiek jednak musi też podjąć wysiłek poszukiwania Pana Boga, musi się na Boga otworzyć przede wszystkim poprzez wiarę. Musimy pamiętać, że wszyscy mamy zaproszenie do życia z Panem Bogiem w niebie. To zaproszenie jest nieustannie aktualne. Zauważmy, że skoro już teraz jesteśmy Dziećmi Bożymi, skoro już tu na ziemi Bóg się nami tak bardzo interesuje, pomimo naszych grzechów, to jakże wielkie będzie to spotkanie, które czeka nas po śmierci. Nikt z nas nie jest sobie w stanie tego spotkania wyobrazić. Nawet święci, którzy mieli mistyczne wizje, podczas których mogli oglądać chociażby mały fragment chwały niebios, nie potrafili przy użyciu ludzkich słów opisać tego, czego doświadczyli.
Dzięki śmierci Jezusa dostąpiły i dostępują odkupienia wszystkie, minione i obecne pokolenia sprawiedliwych, którzy całą swoją ufność i nadzieję pokładają w Bogu i w Jego Miłosierdziu. Tajemnica zstąpienia Jezusa do piekieł jest ciągle obecną w naszym życiu Dobrą Nowiną o zwycięstwie życia nad śmiercią i powołaniu człowieka do życia wiecznego. Tak więc Chrystus wyzwolił z więzów śmierci wszystkich sprawiedliwych, którzy Go poprzedzili, a naszym zmarłym i nam samym otworzył drogę do domu Boga Ojca.
Wielkie to wyróżnienie dla człowieka – być zaproszonym do chwały niebios. Jednakże to wyróżnienie zobowiązuje. Nasze życie ma być odzwierciedleniem tej szczególnej więzi z Bogiem, a jej dopełnieniem – nasza wiara. W Ewangelii wg św. Jana czytamy: „Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (J 6, 39-40). Zastanówmy się, co znaczy mieć życie wieczne i czym to życie w ogóle jest.
Wiemy, że jedyną Istotą, która jest wieczna jest Pan Bóg. I możemy powiedzieć, że tylko Pan Bóg posiada życie wieczne. Wszystko to, co zostało stworzone wokół człowieka, a więc świat, przyroda, cały kosmos – ma swój początek i koniec. Dlatego też nie możemy powiedzieć o nich, że są wieczne. Gdzie natomiast umieścić człowieka?
Człowiek, podobnie jak to, co go otacza, jest stworzeniem. Ma zatem swój początek. A czy posiada swój koniec? Gdybyśmy rozpatrywali człowieka tylko jako ciało, to rzeczywiście moglibyśmy mówić, że człowiek ma swój kres; że człowiek jest śmiertelny. Bóg jednak tak umiłował człowieka, że dał mu duszę ludzką, która jest nieśmiertelna. A więc skoro dusza ludzka jest nieśmiertelna, to każdy człowiek ma zapewnione istnienie na zawsze.
Istnienie jednak nie równa się życie. Gdy wypowiadamy słowa: „życie wieczne", mamy na myśli skrót myślowy, gdyż chodzi nam o życie wieczne z Bogiem, życie wieczne w niebie. Musimy wiedzieć, że po śmierci każdy człowiek dalej będzie istniał, ale nie każdy będzie „żył we wspólnocie z Bogiem". A warunkiem tego, żebyśmy my chrześcijanie to życie mieli i go nie zatracili, jest właśnie wiara w Boga. Wiara, która prowadzi człowieka przez życie, która pomaga podejmować mu właściwe wybory, także moralne. Jednakże wiarę człowiek musi kształtować poprzez codzienną modlitwę, uczestnictwo w sakramentach, czytanie Pisma Świętego, a także poprzez sumienne i uczciwe podejmowanie codziennych obowiązków.
Idąc tą drogą otwarcia się na Boga w różnych przejawach naszego życia, mając równocześnie w świadomości pewność naszego zmartwychwstania, każdy z nas zdąża do spotkania z Bogiem. Dlatego też podążając drogą Kościoła – Tego, który pielgrzymuje jeszcze do nieba, powinniśmy te nasze ziemskie, codzienne sprawy podejmować w Bożym Duchu, zgodnie z wolą Boga. Jest to droga, która prowadzi do zmartwychwstania; zmartwychwstania do życia, nie do potępienia. Jest to droga, która prowadzi do zmartwychwstałego Chrystusa.
Także dziś, gdy głosimy całemu światu Zmartwychwstanie Pana, "Jezus powołuje swoich uczniów do «wzięcia swojego krzyża i naśladowania Go», ponieważ cierpiał za wszystkich i zostawił nam wzór, abyśmy «szli za Nim Jego śladami»" (KKK 618). Uczeń Chrystusa podejmując codzienny krzyż i naśladując Mistrza, ma swój udział w Męce i śmierci Zbawiciela. Zgodnie z wielowiekową tradycją Kościoła, wyznawcy Chrystusa rozpamiętują treść tego zbawczego zdarzenia i oddają cześć Zbawicielowi m.in. poprzez rozważanie ewangelicznych opisów Jego Męki i śmierci oraz bolesnych tajemnic różańca, uczestnictwo w nabożeństwach Gorzkich żali i Drogi krzyżowej, powstrzymywanie się od udziału w zabawie i od spożywania pokarmów mięsnych w każdy piątek oraz przeżywanie okresu Wielkiego Postu w duchu pokuty i umartwienia. W ten sposób na nowo przeżywają prawdę, że Chrystus, "Pierworodny spośród umarłych" (Kol 1,18), jest zasadą naszego zmartwychwstania, naszą nadzieją i źródłem miłości.