"Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego, Pana naszego..."
W Roku Wiary rozważamy kolejne 12 artykułów Wyznania Wiary. Mogliśmy już przeczytać dwie katechezy na temat Boga - Ojca Wszechmogącego oraz Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Tym razem rozważanie o Jezusie Chrystusie przygotował ks. Stanisław Kołakowski.
W samym centrum katechezy znajduje się przede wszystkim Osoba: Jezus Chrystus z Nazaretu, Jednorodzony Syn Ojca, który cierpiał i umarł za nas i który teraz, ponieważ zmartwychwstał, żyje z nami na zawsze. Katechizować to odkrywać w Osobie Chrystusa cały odwieczny zamysł Boży, który w Nim się wypełnił. To dążyć do zrozumienia znaczenia czynów i słów Chrystusa oraz znaków dokonanych przez Niego. Celem katechezy jest doprowadzenie do komunii z Jezusem Chrystusem. Bo tylko On sam może prowadzić do miłości Ojca w Duchu Świętym i uczestnictwa w życiu Trójcy Świętej.
Katechizm dodaje: Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem, w czasach króla Heroda Wielkiego i cezara Augusta I, z zawodu cieśla, który umarł ukrzyżowany w Jerozolimie za czasów namiestnika Poncjusza Piłata, w czasie rządów cezara Tyberiusza, jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem (422).
Odkrywać Jezusa Chrystusa znaczy najpierw uznać historyczność Jego istnienia. Mistrz z Nazaretu jest postacią udokumentowaną historycznie i to w źródłach pozabiblijnych. Jego istnienie potwierdzają pisarze I/II wieku: Tacyt, Swetoniusz, Pliniusz Młodszy, Józef Flawiusz. Dostrzegamy wtedy, iż Bóg działa w historii i przez historię, a nie jest jedynie wymysłem religijnych potrzeb człowieka. Pozwala nam to powtórzyć za Św. Piotrem: „postępujemy nie za wymyślonymi mitami" (por. 2P 1,16).
W katechezie przez nauczanie przekazywany jest Chrystus, Słowo Wcielone i Syn Boży, wszystko zaś inne o tyle, o ile do Niego się odnosi; naucza sam Chrystus, a każdy inny nauczający - jedynie w tej mierze, w jakiej jest Jego zwiastunem lub tłumaczem i w jakiej Chrystus mówi przez jego usta... Trzeba więc, aby do każdego katechety można było zastosować te niezgłębione słowa Jezusa: «Moja nauka nie jest moja, lecz Tego, który mnie posłał» (J 7,16).
Jezus w języku hebrajskim oznacza: „Bóg zbawia". Imię Jezus oznacza, że samo imię Boga jest obecne w osobie Jego Syna. Jest to imię Boże, jedyne, które przynosi zbawienie; mogą go wzywać wszyscy, ponieważ Syn Boży zjednoczył się ze wszystkimi ludźmi przez Wcielenie w taki sposób, że „nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4,12). Złe duchy boją się Jego imienia i w Jego imię uczniowie dokonują cudów, ponieważ Ojciec udzieli im wszystkiego, o co Go poproszą w imię Jezusa . Imię Jezus znajduje się w centrum modlitwy chrześcijańskiej. Dlatego prawie wszystkie modlitwy liturgiczne kończą się formułą: „Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa."
Święte imię Jezusa nasuwa nam na myśl II Przykazanie broniącego cześć imienia Bożego. To z kolei niech zwróci naszą uwagę na nasze posługiwanie się słowem w sprawach religijnych. Czytamy w Katechizmie: „Imię Pańskie jest święte". Dlatego więc człowiek nie może go nadużywać. Powinien pamiętać o imieniu Bożym w ciszy miłującej adoracji . Powinien używać go tylko po to, by je błogosławić, wychwalać i uwielbiać.
Podkreślona przez Katechizm „moc imienia Jezus" podsuwa nam najprostszą modlitwę, modlitwę imieniem Jezus. W rozdziale poświęconym modlitwie czytamy: „Wezwanie świętego imienia Jezus jest najprostszą drogą nieustannej modlitwy. Często powtarzane z pokorą przez skupione serce, nie rozprasza się w „wielomówstwie" (Mt 6,7), lecz „zatrzymuje słowo i wydaje owoc przez swą wytrwałość" . Jest możliwe „w każdym czasie", ponieważ nie jest ono czynnością obok jakiejś innej, ale czynnością jedyną, mianowicie miłowaniem Boga, który ożywia i przemienia wszelkie działanie w Chrystusie Jezusie".
Chrystus jest greckim tłumaczeniem hebrajskiego pojęcia „Mesjasz", które znaczy „namaszczony". W Izraelu namaszczano w imię Boże tych, którzy zostali konsekrowani przez Boga do misji zleconej przez Niego. Byli to królowie, kapłani, a w rzadkich przypadkach prorocy. Jezus wypełnił mesjańską nadzieję Izraela w potrójnej funkcji kapłana, proroka i króla.
W tym punkcie należy podkreślić nasze upodobnienie się do Chrystusa – Namaszczonego poprzez namaszczenie chrzcielne. Również i my jesteśmy „namaszczeni", jesteśmy „Chrystusami" w tym właśnie sensie – namaszczeni do wykonywania potrójnej funkcji: kapłańskiej, królewskiej, prorockiej. Tak też oddają tę myśl języki europejskie opierające się na łacińskim „Christiani" – co po polsku tłumaczy się niedosłownie jako „chrześcijanie".
Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Nie oznacza to, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem, ani że Wcielenie jest wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem. Człowieczeństwo Chrystusa nie ma innego podmiotu niż Boska Osoba Syna Bożego, który przyjął je i uczynił swoim od chwili swego poczęcia. Sobór w chalcedonie w 451 roku orzekł, iż: „Jeden i ten sam Chrystus Pan, Syn Jednorodzony, ma być uznany w dwóch naturach bez pomieszania, bez zamiany, bez podziału i bez rozłączenia. Nigdy nie została usunięta różnica natur przez ich zjednoczenie, lecz właściwości każdej z nich są zachowane i zjednoczone w jednej osobie".
Postać Jezusa jest teandryczna, czyli bosko – ludzka. Jest to punkt wyjścia do dobrego zrozumienia natury wszystkich rzeczywistości pochodnych i związanych z Jezusem Chrystusem: Kościoła, Pisma świętego i sakramentów. Również one w swej istocie zawierają to, co boskie (świętość Kościoła, natchnienie Pisma, łaska sakramentalna) i to co ludzkie, widoczne dla oczu (struktura hierarchiczna, tekst księgi, znak sakramentalny).
Żeby wypełnić wolę Ojca, Chrystus zapoczątkował na ziemi Królestwo niebieskie. Kościół stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa. Choć powołani są do niego wszyscy ludzie, to jednak należy ono szczególnie do ubogich i do maluczkich, to znaczy do tych, którzy przyjęli je pokornym sercem.
Dalej Jezus zaprasza grzeszników do stołu Królestwa: „Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" (Mk 2,17). Jezus wzywa do wejścia do Królestwa, posługując się przypowieściami, które stanowią charakterystyczną cechę Jego nauczania. Przez nie zaprasza na ucztę Królestwa, ale wymaga także radykalnego wyboru: aby zyskać Królestwo, trzeba oddać wszystko; nie wystarczą słowa, potrzebne są czyny.
Przyjście Królestwa Bożego jest porażką królestwa Szatana: „Jeśli Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło do was Królestwo Boże" (Mt 12,28).
Już na początku życia publicznego Jezus wybiera dwunastu mężczyzn, aby byli razem z Nim i uczestniczyli w Jego posłaniu. Daje im udział w swojej władzy „i wysłał ich, aby głosili Królestwo Boże i uzdrawiali chorych" (Łk 9,2). W kolegium Dwunastu pierwsze miejsce zajmuje Szymon Piotr. Jezus powierzył mu specjalną władzę: „Tobie dam klucze Królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie" (Mt 16,18-19). „Klucze" oznaczają władzę zarządzania domem Bożym, którym jest Kościół. „Wiązanie i rozwiązywanie" oznacza władzę odpuszczania grzechów, ogłaszania orzeczeń doktrynalnych i podejmowania decyzji dyscyplinarnych w Kościele.
Począwszy od dnia, w którym Piotr wyznał, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga żywego, Nauczyciel „zaczął... wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć... że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie" (Mt 16,21). Piotr protestuje przeciw tej zapowiedzi, a inni uczniowie jej nie rozumieją. Jednak to właśnie poprzez swą Mękę i Zmartwychwstanie Jezus dopełnia dzieło Ojca.
Zakończmy naszą katechezę słowami bł. Jana Pawła II z Encykliki Redemptor hominis: Ku Niemu kierujemy nasze spojrzenie, powtarzając wyznanie św. Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego", bo tylko w Nim, Synu Bożym, jest nasze zbawienie (J 6,68; por. Dz 4,8nn.). Poprzez całą tak bardzo wraz z Soborem rozbudowaną świadomość Kościoła, poprzez wszystkie warstwy tej świadomości, poprzez wszystkie kierunki działalności, w której Kościół wyraża siebie, odnajduje i potwierdza siebie – stale musimy dążyć do Tego, który jest Głową (por. Ef 1,10.22; 4,25; Kol 1,18), do Tego, „przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy" (1 Kor 8,6; por. Kol 17), który równocześnie jest „drogą i prawdą" (J 14,6) i „zmartwychwstaniem i życiem" (J 11,25); do Tego, którego widząc, widzimy także i Ojca. Kościół nie przestaje słuchać Jego słów, odczytuje je wciąż na nowo, każdy szczegół Jego życia odtwarza z największym pietyzmem. Ale przecież tych słów słuchają nie tylko chrześcijanie. To życie przemawia równocześnie do tylu ludzi, którzy nie potrafią na razie powiedzieć wraz z Piotrem: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego" (Mt 16,16). „Chrystus, Syn Boga żywego", przemawia do ludzi równocześnie jako Człowiek. Przemawia Jego życie, Jego człowieczeństwo, Jego wierność prawdzie, Jego miłość wszystkich ogarniająca.