Jakie były początki Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych?
Okres po Bożym Narodzeniu to czas spotkań opłatkowych. Jedno z takich spotkań miało miejsce 8 stycznia, kiedy bp Grzegorz Kaszak odprawił w parafii św. Floriana w Sosnowcu Mszę Świętą w intencji Katolickiego Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych Diecezji Sosnowieckiej im. św. Jadwigi Śląskiej. Ordynariusz wziął także udział w spotkaniu noworocznym stowarzyszenia. Była to okazja, aby porozmawiać o początkach organizacji, która w tym roku będzie obchodzić 27. rocznicę swojego istnienia.
Stowarzyszenie obejmuje swoim zasięgiem terytorium diecezji sosnowieckiej. Rodziny regularnie biorą udział w comiesięcznej formacji, gromadząc się na wspólnej Mszy Świętej oraz na spotkaniu w salce. Dużym przedsięwzięciem jest także wyjazd wakacyjny dla całych rodzin.
O początkach stowarzyszenia rozmawiamy z Marią Krzysztoń, która wraz z mężem Zenonem zakładała stowarzyszenie w 1996 r.
Mikołaj Wójtowicz, Biuro Prasowe Diecezji Sosnowieckiej: Jak wyglądały początki stowarzyszenia?
Maria Krzysztoń, Katolickie Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Diecezji Sosnowieckiej im. św. Jadwigi Śląskiej: W latach 90-tych każda diecezja w Polsce otrzymała zaproszenie, aby wydelegować rodzinę na tzw. kongres rodzin wielodzietnych w Nowym Sączu. To było wiele lat wcześniej, niż my tutaj się zorganizowaliśmy. Diecezja sosnowiecka wydelegowała naszą rodzinę. Byliśmy wśród rodzin z całej Polski. Tam zostały podjęte decyzje, by każdy stworzył takie stowarzyszenie w swojej diecezji. W naszej diecezji stowarzyszenie powstało w 1996 r.
i trwa do dzisiaj. Najpierw było to Stowarzyszenie Rodzin Wielodzietnych Oddział Sosnowiec, a potem – w 2004 r. – na mocy dekretu ks. bpa Adama Śmigielskiego staliśmy się Katolickim Stowarzyszeniem Rodzin Wielodzietnych z patronką – św. Jadwigą Śląską.
Stowarzyszenie zaczynało jako część ogólnopolskiej sieci.
Wtedy byliśmy oddziałem. Teraz jesteśmy samodzielnym stowarzyszeniem. Mam nadzieję, że każdy utworzony oddział się usamodzielnił i działa indywidualnie w swojej diecezji.
Ksiądz Tadeusz Kamiński, będąc proboszczem tutaj, w parafii św. Floriana w Sosnowcu-Zagórzu, był otwarty na każdego. Jak stowarzyszenie trafiło do tej parafii?
Stowarzyszenie trafiło do tutejszej parafii dlatego, że jesteśmy – całą rodziną - parafianami św. Floriana. To tutaj nasza organizacja ma statutowy adres i siedzibę.
Stowarzyszenie spotyka się na wspólnej Mszy Świętej, są spotkania formacyjne we własnym gronie. Jest też co roku wyjazd wakacyjny. Jak to wyglądało w latach 90-tych? To były inne czasy, inne zarobki. Przykładowo: nie każdego było stać na wyjazd wakacyjny całą rodziną. Dziś możemy powiedzieć, że była to też „trochę inna epoka”.
Ma pan zupełną rację. Jako organizatorzy bardzo staraliśmy się wejść w kontakty z różnymi parafiami diecezji i prosiliśmy, aby wysyłały one rodziny na nasze wakacyjne wyjazdy, które miały charakter integracyjny oraz edukacyjny i wypoczynkowy. Na te wyjazdy zapraszaliśmy gości i mieliśmy możliwość kontaktów ze wspaniałymi ludźmi. Wtedy ministrem był pan Kazimierz Kapera, pełnomocnik rządu ds. rodziny, który również był zapraszany. Z żoną przyjeżdżał pan Czesław Ryszka. Również Biskup Sosnowiecki za każdym razem przyjmował nasze zaproszenie i przyjeżdżał do rodzin wielodzietnych. Wyjazd wakacyjny miał program, którego głównymi punktami były modlitwa, codzienna Msza Święta, różne zajęcia grupowe dla dzieci, młodzieży i rodziców. Mogliśmy słuchać zapraszanych prelegentów.
Dzisiaj każda rodzina wielodzietna może takie stowarzyszenie znaleźć choćby przy pomocy Internetu. W 1996 r. nie było do dyspozycji takiego narzędzia. Musiały istnieć jakieś inne kanały informacyjne, przy pomocy których rodziny wielodzietne mogły dowiedzieć się o stowarzyszeniu.
To był głównie kontakt osobisty. Jeździliśmy także do parafii i mówiliśmy o stowarzyszeniu. Wszystkie rodziny, które chciały się nim zainteresować - miały taką szansę. Również mieliśmy kontakty z urzędami, np. Regionalnym Ośrodkiem Polityki Społecznej w Katowicach. Wspierał nas również Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Do nas na wyjazd wakacyjny czasami były także kierowane rodziny pozostające pod opieką ośrodka pomocy społecznej.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i współpraca z nim może tworzyć takie skojarzenie, że rodzina wielodzietna to rodzina biedna, z problemami finansowymi, a nawet patologiczna. Czy to nie było krzywdzące skojarzenie?
W tamtym czasie każda rodzina wielodzietna miała problemy materialne. To było oczywiste, że mając więcej dzieci, borykaliśmy się z niedostatkami finansowymi. Istniała również bardzo krzywdząca opinia, że rodzina wielodzietna to rodzina patologiczna. Trzeba podkreślić, że jest to opinia błędna. W naszym stowarzyszeniu były i są rodziny nauczycieli, lekarzy, prawników, a więc osób, które doskonale radzą w sobie w życiu i są zaangażowane w życie społeczne. Jednocześnie te osoby świadomie decydują, by tworzyć rodzinę dużą, z większą liczbą dzieci. Bycie rodziną wielodzietną nie jest łatwe i – niezależnie od pozycji społecznej – takie rodziny zazwyczaj potrzebują wsparcia. Jeśli rodzina ma 7 lub 10 dzieci zdarza się, że tylko jedno z rodziców – zazwyczaj ojciec – może wykonywać regularnie pracę zawodową, a matka „haruje” w domu, by rodzina mogła funkcjonować. Dlatego kontakt ze sobą rodzin mierzących się z podobnymi wyzwaniami jest cenny. Przestrzeń do takich kontaktów stwarza stowarzyszenie. Zapraszamy więc do nas rodziny wielodzietne. Bycie razem daje naprawdę dużą satysfakcję. Więcej informacji o stowarzyszeniu można znaleźć na stronie internetowej: www.ksrw.sosnowiec.pl.
rozmawiał Mikołaj Wójtowicz