Czego obawiają się młodzi?
„Młodzi ludzie boją się dziś dwóch rzeczy: bycia osądzonym oraz poniesienia porażki w życiu.” – powiedział Abp Grzegorz Ryś w Instytucie Polskim w Rzymie, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, dotyczącymi prac Synodu o młodzieży. Biskupi-reprezentanci katolickich wspólnot z całego świata wciąż obradują w Watykanie. Słuchają zwłaszcza świadectw i postulatów młodych ludzi, którzy zabierają głos podczas kolejnych sesji synodalnych.
O czym myśli młodzież?
Głos młodzieży, który dociera do Stolicy Apostolskiej jest bardzo różnorodny. Dotyczy on prawie każdego aspektu życia Kościoła. Można jednak spróbować podzielić te wypowiedzi na dwie zasadnicze grupy. Pierwsza, to obawy młodych w ich relacjach z lokalną wspólnotą wiernych, do której należą. Drugi krąg zagadnień, ważny dla młodzieży, to kwestia wchodzenia w dorosłość i podejmowanie życiowych decyzji.
Obawa przed osądem innych
Młodzież odczytuje w sobie silną potrzebę przynależności do grupy. Właśnie dlatego tak mocno poszukuje wspólnoty, w której mogłaby doświadczyć akceptacji, zrozumienia i docenienia. Czasami ta potrzeba bywa tak silna, że wygrywa ze zdrowym rozsądkiem, o czym świadczą historie młodych ludzi wciągniętych w tzw. „ciemne towarzystwo”. Jednak w tym całym swoim pogubieniu i niestałości, młodzież szuka tego co dobre i piękne. Nie jest łatwo im wrócić. Młody człowiek odbiera to jako ryzyko: dołączenie do wspólnoty modlitewnej lub wyjazd na rekolekcje może być dla niego momentem osądu, chwilą przyczepienia etykietki zarówno ze strony środowiska, które opuszcza, jak i grupy, do której chce dołączyć. Historia życia, sytuacja domowa czy status materialny bywają czasem jedynym źródłem informacji o młodym człowieku. Ale czy to jego pełny obraz?
Chrystus przestrzegał nas: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt 7, 1). Osąd zabija relację. Tymczasem my, jako ludzie Kościoła, jesteśmy zaproszeni do naśladowania Jezusa. On nie czekał, aż staniemy się godni i zasłużymy na jego śmierć. Umarł za każdego, przyjmując go takim, jaki jest. Dopiero po wykonaniu swojego zadania, przynaglił nas, abyśmy i my razem z nim umarli i zmartwychwstali. Abyśmy przekroczyli siebie, również w akceptacji osoby, która do nas przychodzi.
Strach przed życiową porażką
Każdy myśli o przyszłości. Ale młody człowiek, licealista, maturzysta czy student robi to chyba każdego dnia. Stale konfrontuje swoje życie i osiągnięcia z medialnymi doniesieniami o tych, którzy „mają talent”, podwoili zarobki lub są śledzeni przez milion użytkowników Twittera. Wiadomo, że większość chciałaby tego samego. Ale gdzieś, z tyłu głowy jest również świadomość tego, że świat nie wybacza porażek. I w tym momencie często następuje blokada. Strach przed dokonaniem życiowego wyboru. Dzisiejszy młody człowiek, chciałby w tym punkcie poznać wszystkie jego możliwe konsekwencje, aby uniknąć błędu. Jednak nie da się tego zrobić. A ta świadomość działa paraliżująco. Wybór lub decyzja zostaje więc odłożona na potem. I tak mamy: pary, które chodzą ze sobą niezdecydowne przez 10 lat; małżeństwa, które odkładają poczęcie dziecka do kolejnej rocznicy; kleryków, którzy odchodzą z seminarium tuż przed święceniami; albo tzw. wiecznych studentów, którzy robią już trzeci kierunek, ale jeszcze nie pracowali ani jednego dnia.
Prawdziwy sukces
Jakaś przedziwna zmiana zaszła w naszych umysłach. Nie uchroniliśmy się przed przekonaniem, wbijanym nam codziennie przez świat z metodycznym uporem. Że celem życia jest odniesienie sukcesu. Czy nawet my, ludzie wierzący, przyjęliśmy to za dogmat? Co jest prawdziwym celem życia: sukces czy zbawienie duszy? Chrystus odpowiada na to pytanie, mówiąc: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? (Mt 16, 26). To Boża odpowiedź na lęki współczesnej młodzieży, ale też każdego z nas. Nie wszystkie decyzje będą słuszne. Nie wszystkie wybory będą najlepsze. Ale trzeba pamiętać, że od błędnej decyzji gorszy jest jej brak. Bo wtedy człowiek stoi w punkcie zero. I zerem się czuje.
Towarzyszmy młodzieży w jej rozterkach. Dodawajmy odwagi w kluczowych momentach. Ale bądźmy też gotowi dać jej czasem drugą szansę. Myślę, że młodzi potrafią to docenić i odpowiedzieć na miarę swoich możliwości.
Ks. Przemysław Lech
Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie