Listy wdzięczności cz.5 - Szkoła

Data dodania: 2015.05.07

Szkoła powinna nie tylko uczyć, ale i przekazywać konkretne wartości, aby wychowywać światłych i mądrych obywateli. Wielokrotnie zwracał na to uwagę Ksiądz Biskup Grzegorz Kaszak odwiedzając placówki edukacyjne na terenie naszej diecezji. Szczególne miejsce przekaz wartości zajmuje w szkołach katolickich, co także ma wpływ na odkrywanie przez uczniów życiowego powołania. W publikowanym w tym tygodniu liście do byłego dyrektora sosnowieckiego Zespołu Szkół Katolickich, ks. Rafała Pietruszki, dziękuje za to absolwent szkoły, kl. Kacper Górski.


Wielebny Księże Rafale,

piszę do Księdza, jako przedstawiciel wszystkich kleryków, aby złożyć podziękowania dla całego środowiska szkolnego za obecność i każdą pomoc w rozwoju naszego powołania. Ksiądz, jako prefekt i katecheta, oraz całe Grono Pedagogiczne i Dyrekcja Katolickiego Niepublicznego Gimnazjum i Liceum nr 5 w Sosnowcu byliście tymi, którzy niewątpliwie mieli wpływ na moją drogę i powołanie.

W trakcie rozeznawania powołania wielką zasługą była formacja ucznia najpierw jako człowieka, który otrzymywał zasady i wartości chrześcijańskie. Byłem zdumiony tym, że dyrekcja szkoły zawsze stała na straży każdego punktu regulaminu, który miał za zadanie mnie wychować. Szczególnym punktem była comiesięczna Eucharystia, która gromadziła wszystkich uczniów i Grono Pedagogiczne. Łączyliśmy się wokół największej Wartości i Fundamentu życia każdego katolika – wokół Jezusa Chrystusa, który był moim największym wzorem. Było to doświadczenie, które głęboko zakorzeniło się w moim sercu.

Fantastycznie Ksiądz pokazywał ludzi, których mogliśmy naśladować. Oczywiście chodzi o świętych, a przede wszystkim o świętego Jana Bosko, który jest patronem szkoły. Co roku rozpoczynał Ksiądz wraz z nauczycielami przygotowania już miesiąc przed obchodami święta tego wielkiego człowieka. Zachęcał Ksiądz do zaangażowania się w liturgię, akademię oraz do namysłu nad własną hierarchią wartości.

Tym, co zapamiętałem była Księdza ogromna radość, kiedy uczniowie przychodzili do zakrystii, aby służyć do mszy świętych. Powodowało to we mnie coraz większą chęć przebywania blisko ołtarza, co umacniało moją relację z Bogiem.

Ksiądz był jednym z pierwszych księży, którzy byli dla mnie obrazem Bożego kapłana. W szkole miał Ksiądz czas dla każdego ucznia. Na wielu przerwach można było zobaczyć Księdza rozmawiającego z uczniami. Potrafił Ksiądz wysłuchać i współodczuwać z każdym, kto przychodził z problemem. Księdza empatia i chęć pomocy była znana wśród uczniów i ceniona. Zrozumiałem, że zasada: "najpierw wysłuchaj i zrozum, a dopiero potem chciej mówić i być zrozumianym" powinna być wysoko cenioną przez każdego kapłana. Zastanawia mnie, czy ktoś miał wpływ na rozwój podobnych zasad u Księdza?

Jako prefekt i nauczyciel zaskakiwał Ksiądz wspaniałymi relacjami z Dyrekcją szkoły i Gronem Pedagogicznym. Do tej pory te relacje istnieją i chętnie jest Ksiądz widziany w szkole. Byłem pełen podziwu dla Księdza chęci uczenia się i przekazywania tej wiedzy. W związku z tym pragnę złożyć na Księdza ręce podziękowania i wyrazy wdzięczności dla wszystkich nauczycieli, którzy mnie i innych uczyli. Wasze poświęcenie często było przez nas niedoceniane. Jednak po latach mogę powiedzieć, że Wasza chęć wskazania nam najlepszej drogi do rozwoju, wychowania nas na ludzi mądrych jest wyrazem prawdziwego powołania danego Wam przez Boga. Stało się to podstawą dla nas do zgłębiania wiedzy i prawdziwej mądrości. Pasja, z jaką prowadziliście lekcje wchodziła niepostrzeżenie do naszych serc i powodowała, że udzielała się nam. Nigdy się nie poddawaliście nawet wtedy, gdy my nie byliśmy chętni, przeszkadzaliśmy lub nie uważaliśmy. Nigdy nie rezygnowaliście z ucznia. Wierzyliście, że każdy jest w stanie wykrzesać z siebie moc, która pozwoli mu osiągnąć sukces. Ta wiara była ogromna i powodowała, że jeszcze lepiej rozumiałem Jezusa, który nie rezygnował z żadnego człowieka.

Wypada mi również wspomnieć o kolegach i koleżankach, którzy pojawili się na drodze mojego powołania i powołania innych kleryków. Nie sposób wymienić tutaj wszystkie rozmowy, zabawy, wspólne wycieczki, wzajemną pomoc i radość z przebywania ze sobą. To przy was rozpoczynała się nasza nauka prawdziwej relacji przyjaźni, która przecież jest bardzo potrzebna każdemu kapłanowi. Jestem wdzięczny za to, że mało kto wyśmiewał obraną przez nas drogę. Czy Księdzu zdarzało się, aby koledzy naśmiewali się z powołania? Jak sobie Ksiądz radził w takich przypadkach?

Mógłbym na Księdza ręce składać jeszcze wiele podziękowań nawet za drobne rzeczy, które w trakcie nauki w szkole były niedostrzegane, a teraz stają się bardzo widoczne i ważne dla wzrostu w powołaniu. Wielu osobom powinienem dziękować za zwykły wzór odpowiedzialności, pracowitości, wierności w małych rzeczach, w swojej pracy. Pragnę podziękować: Paniom sprzątaczkom, Paniom w sekretariacie, Paniom pielęgniarkom, Paniom psychologom, Panom, którzy naprawiali usterki i dbali o szkoły, i wielu, wielu innym. Jest to ogromny dar i łaska od Boga, że postawił właśnie Was na drogach naszego życia i powołania. Byliście i jesteście wspierani przez nasze modlitwy, które zawsze płyną z głębi naszego serca.

Polecam Księdza opiece Bożej i przesyłam wyrazy uszanowania

Kacper Górski

 

Kacprze!!! Może kleryku Kacprze??? Może księże Kacprze???

A może jednak ucząc dystansu do siebie, po prostu Kacprze???

Dziękuję Ci za ten list, w którym przelewa się jak z naczynia pełnego wody Twoja wdzięczność wobec tych, których spotkałeś na swojej drodze życia. Szkoła to ważny aspekt codzienności młodego człowieka mającego ambicje zdobywać wiedzę, nade wszystko stawać się mądrym i dojrzałym. Niewątpliwie czas jaki spędza się w szkole, zadania jakie ona stawia przed uczniem, a nade wszystko ludzie jakich się spotyka za murami tej rzeczywistości, którą nazywa się szkołą odciskają piętno na naszej osobie, poglądach, decyzjach, po prostu życiu.

Czytając te szczere słowa myślę sobie jednak, o wyjątkowości i dojrzałości tego, który w ten sposób pisze. Trzeba mieć dużo dystansu do siebie, trzeba mieć dużo pokory, aby umieć uznać, że komuś coś zawdzięczam w moim życiu. Żeby zobaczyć, że to co mam nie jest tylko moją zasługą, staraniem, wysiłkiem. Wreszcie, że to kim jestem i jakim jestem zawdzięczam innym. Innym, którzy choć tacy zwyczajni, to jednak niezwyczajni, tacy prości a jednak prostolinijni. Umieć dostrzec, że to co mam zawdzięczam innym to mistrzostwo w poznawaniu siebie i mistrzostwo w refleksji nad sobą. Uznać w ludziach spotykanych, niby przez przypadek, takich od których można się coś dowiedzieć, zrozumieć, nauczyć to mistrzostwo. Jednak człowiek może szybko w takim myśleniu się roztkliwić i stracić tę wrażliwość młodego - dorosłego, dlatego trochę dystansu...... Wystarczy.....

Prowokujesz mnie swoją wdzięcznością, Kacprze, do głębszej refleksji nad tym jaki ma być ksiądz? Młody, starszy, duszpasterz młodzieży, proboszcz, przełożony... Jaki? A może właśnie powinien mieć trochę dystansu do siebie, trochę umiejętności spojrzenia z perspektywy, choć małą część tej perspektywy wdzięczności, o której piszesz... Po co? Może właśnie po to aby zobaczyć, że więcej otrzymał niż mógłby sam dać z siebie? Może aby się uśmiechnął czasami do swoich słabości i ułomności i zobaczył w nich siebie nade wszystko obdarowanego po tysiąckroć!!!! Czym? Życiem! Zdrowiem! Talentami! Rodziną! Przyjaciółmi! Autorytetem ludzi! A nade wszystko powołaniem i wybraniem w oczach Boga!!

Myślę, że tylko z tej perspektywy wdzięczności widać w życiu lepiej.... Myślę, że wdzięczność wobec innych nieskrywana jest tą przestrzenią bycia Pasterzem owiec... Wdzięczność ona staje się dla każdego kapłana przestrzenią spotkania z drugim człowiekiem... Człowiekiem, szukającym sensu, nadziei, a nade wszystko Boga. Jestem przekonany, że nie ma dla Pasterza owiec - księdza innej perspektywy niż spotkanie się z drugim w dialogu, szczerości i prostocie. Jestem przekonany, że być Pasterzem - księdzem to nie bać się wyjść z zamkniętego kręgu swoich lęków i niepewności, swojej małoduszności i skrupulatności, swojego lękliwego poczucia nie obdarowania ku człowiekowi.

Kleryku Kacprze dobrą masz perspektywę patrzenia na ludzi. Wdzięczność ona otwiera na tych, do których zostaniesz już niedługo posłany. Wdzięczność obdarowanego przez Boga nade wszystko, to ona otwiera oczy, serce i sprawia, że nie będziesz się bał być blisko utrudzonych, strapionych, tych którzy się źle mają...

Niech ten czas bycia w seminarium kształtuje Cię i upewnia, że warto kochać, warto być blisko.... Cóż mamy czego byśmy nie otrzymali!!!!!!

Z wdzięcznością w sercu i modlitwą pamiętam przed Bogiem za Tobą.
x. Rafał Pietruszka

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.