Młodość jest niepowtarzalna
''Christus Vivit'' jest adhortacją papieża Franciszka powstałą jako dokument końcowy Synodu Biskupów o Młodzieży, który odbył się w październiku A.D. 2018. Skierowana jest do ludzi młodych, bo wokół nich skupia się jej treść. Na kilkudziesięciu stronach Ojciec Święty przedstawia nam Młodość przez duże ''M''. Stara się uzmysłowić odbiorcy wagę i wyjątkowość tego okresu w życiu człowieka. Czym zatem jest młodość i na czym polega jej potencjał?
Ważny etap
Przede wszystkim młodość jest darem Bożym. Sam Jezus był kiedyś Młodzieńcem tu ma ziemi. Przecież to On w Trójcy stworzył etapy rozwoju człowieka, także więc młodość jest Jego dziełem. Jego dziełem! Nie jest więc dziełem przypadku. A skoro jest świadomym dziełem, przyjmujemy, że jest wartościowa, ważna i co więcej, wiąże się z nią pewna misja. Niestety zdarzają się tacy, (szczególnie można spotkać takie postawy wśród tych, którzy młodość mają dawno za sobą), którzy sceptycznie, niejako z pogardą i politowaniem odnoszą się do wieku młodzieńczego. Zupełnie jakby był on pomyłką. Wszystkim myślącym w tych kategoriach warto przypomnieć: Pan Bóg nic nie stworzył przez przypadek, od niechcenia czy bez Swojej Świętej Intencji.
Niepowtarzalna
To ważna myśl. Sądzę, że biorąc ją na poważnie nie sposób potraktować młodości, ani w gruncie rzeczy już żadnego Bożego dzieła, z przymrużeniem oka. Młodość nie jest więc pomyłką, nie spełnia jedynie funkcji pomostu, jakiegoś zła koniecznego między okresem dziecięctwa a dorosłością. Jest oryginalnym i niepowtarzalnym okresem w życiu. Niepowtarzalnym, dlatego tak ważne jest by starać się wykorzystać go na 100%, by ''żyć na pełnej petardzie''. Naszą chrześcijańską powinnością jest wykorzystać ten Boży dar w owocny sposób. Ma przynieść plon, bo Ten który dał talent oczekuje od nas, że go pomnożymy, zamiast zakopywać.
Wciąż naprzód
Młodość cechuje się energią, niezachwianym entuzjazmem, pragnieniem przenoszenia gór i ułożenia świata od nowa. To dobrze! To Bóg dał nam ten entuzjazm i on również nie jest przypadkowy. Pan Bóg potrzebuje tej energii w nas, byśmy mogli być jego niestrudzonymi narzędziami. Pan Bóg chce naszego szczęścia. Dla każdego zaplanował piękny, indywidualny scenariusz życia, który jest tożsamy z czystymi pragnieniami i marzeniami, które nosimy w sercu, a które także są jego darem. Młodzieńczy entuzjazm zaś jest źródłem pomysłów i niczym innym jak paliwem, dzięki któremu te marzenia - Bogu na chwałę, ludziom na pożytek a sobie na szczęście - możemy z Jego pomocą osiągnąć. To ta młodzieńcza siła pcha świat do przodu, implikuje zmiany, ubogaca miejsce w którym żyjemy.
Rozeznaj, kto cię prowadzi
Nie wszystkie nasze ''marzenia'' są jednak dobre. Bywają także podszepty szatana, trzeba nam rozeznawać co pochodzi z ''Góry'' a co z ''dołu''. Jeśli jednak Twoje marzenie nie stoi w opozycji do Prawa Miłości, służy Twojemu rozwojowi i ma przyczynić się do pomocy innym, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jest to pragnienie zasiane w Twoim sercu przez Boga. Twoim zadaniem jest wykorzystać młodzieńczą siłę do podążania, a w końcu do spełnienia tego marzenia. Nie daj się zastraszyć, pożreć wątpliwościom czy okiełznać zrezygnowaniu, to wszystko działanie Złego, by zapobiec Twemu rozkwitowi i w efekcie wydaniu przez Ciebie plonu.
Energia do wykorzystania
Ważne jest jednak w tym wszystkim, by nie odcinać się od przeszłości. Tradycja i doświadczenie tych, którzy są już u jesieni życia stanowią korzenie naszego drzewa. Bez korzeni upadamy. Bez korzeni nie mamy z czego czerpać. ''Gdyby młody wiedział, a stary mógł, to nie byłoby nic takiego, czego nie dałoby się zrobić”. Powinniśmy połączyć zaufanie Bogu, młodzieńczą energię, tradycję i wiedzę starszych od nas. Dopiero z tym połączeniem będziemy mogli góry przenosić.
Środki i cele
Sama energia nie wystarczy, jeśli nie wiesz, na co ją spożytkować. Działa to też w drugą stronę. W miarę jak się starzejesz powinieneś pielęgnować w sobie młodzieńczy hart ducha. Bo cóż z Twojej życiowej mądrości skoro nie masz odwagi i siły by faktycznie nią żyć? Nade wszystko jednak powinniśmy kochać. Miłość w tym wszystkim jednak się objawi. Bogu okażesz miłość wykorzystując Jego dar i żyjąc Przykazaniami. Ludziom okażesz miłość, gdy będą mogli korzystać z owoców Twojego działania, sobie okażesz miłość idąc za głosem serca (głosem Boga, wszak od kogo to serce?) i czując się spełnionym. Spełnienie zaś, miłość, bycie prawdziwym sobą, to wszystko odnajdziemy w świętości. Najbardziej sobą możesz być, zostając świętym. Świętym na swój święcie indywidualny sposób. Możesz się inspirować, ale nie musisz, ba! a nawet nie możesz kopiować innych świętych. Nie bój się świętości, nie myśl, że jest nudna, albo że pokrzyżuje Ci plany.
Tyle dróg do świętości!
Nic z tych rzeczy. Każdy ma swoją indywidualną drogę do świętości. Możesz być świętym weterynarzem, nauczycielem, biznesmenem, raperem. Tym kim pragniesz! Ważne byś tym swoim marzeniem niósł innym miłość - przez dbanie o ich zwierzęta, nauczanie ich dzieci, tworzenie nowych miejsc pracy, niesienie im wersów nadziei. W kilcie, swetrze, glanach, garniturze czy bluzie z kapturem - nieważne. Jak mawiał św. Augustyn - ''Rób co chcesz, tylko kochaj!''. Genialne w swojej prostocie. Nie wyzbywaj się swojej indywidualności, nie wyzbywaj się swojej młodzieńczej werwy. Raczej zaprzęgnij je do niesienia miłości, do bycia sobą w najlepszej możliwej wersji - do bycia świętym. Po prostu.
Miłosz Maj
Dąbrowa Górnicza
Uniwersytet Śląski w Katowicach