Olkusz: Trwa Letni Festiwal Organowy
25 lipca, o godzinie 19.00, w bazylice pw. św. Andrzeja Ap. w Olkuszu, w ramach Letniego Festiwalu Organowego, odbył się koncert organowy w wykonaniu pana Radosława Kuliberdy z Łodzi. Dyrektor artystyczny Festiwalu dr hab. Krzysztof Urbaniak wygłosił prelekcję pt.: Rzecz o metalu i piszczałkach organowych.
Powitał zebranych proboszcz miejsca - ks. Mieczysław Miarka. Następnie głos zabrała Lidia Kalecińska, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Historycznych Organów Hansa Hummla w Olkuszu. Później swoją prelekcję wygłosił oraz przedstawił wykonawcę oraz utwory dr hab. Krzysztof Urbaniak.
Organizatorami koncertu byli: bazylika pw. Św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu, Stowarzyszenie na Rzecz Historycznych Organów Hansa Hummla w Olkuszu. Współorganizatorem – Miejski Ośrodek Kultury w Olkuszu. Patronem tego wydarzenia był Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego oraz Urząd Miasta i Gminy Olkusz. Dzięki jednemu ze sponsorów – firmie Interkonekt - istniała możliwość, by można było tego koncertu wysłuchać też przez internet – poprzez sieć światłowdową Fiber. Sponsorami byli też: firma Arkop z Bukowna i Centrum Kwiatowe R. Kafel z Olkusza.
- Kiedy patrzymy na wspaniałą strukturę szafy organowej olkuskich organów widzimy większe i mniejsze piszczałki, ale być może nie zawsze mamy świadomość tego, że te widoczne, metalowe piszczałki – albo jak piszą o nich w rachunkach: trąby – to tylko niewielka część całego zespołu brzmienia – zauważył podczas prelekcji Krzysztof Urbaniak. - Dzieje się tak, gdyż większość piszczałek ukryta jest przed naszymi oczami i ustawiona rzędami wewnątrz głównej szafy – w głębi chóru - jak i szafy ustawionej na balustradzie. A więc wszystkich piszczałek, które tworzą brzmienie organów olkuskich jest ponad tysiąc dziewięćset. Te największe mają prawie pięć metrów długości – należy do nich piszczałka ustawiona na środku prospektu. Tak się składa, że w Olkuszu wszystkie piszczałki organów wykonane są z metalu. Ten wybór materiału charakterystyczny był dla czasu, w którym organy olkuskie powstały (już parę dekad później zaczęto też stopniowo wprowadzać piszczałki drewniane).
Prelegent zauważył, że aby piszczałka zabrzmiała: - Musi zostać sporządzony odpowiedni stop metalu – najczęściej cyna z ołowiem – następnie z tego roztopionego w specjalnym tyglu materiału musi zostać odlany arkusz blachy, który z kolei musi być ręcznie odpowiednio zestrugany na pożądaną długość. Następnie z tego arkusza wykrojona zostaje płachta o odpowiedniej wielkości, oddzielnie dla korpusu, tego cylindra w górnej części piszczałki, oddzielnie dla tej dolnej, stożkowej. Po czym tak przygotowany arkusz jest nawijany na drewnianą formę, odpowiednio kształtowany, wyrównywany i wreszcie, w finalnym momencie budowy zostaje zlutowany - jest łączony ze sobą.
I faktycznie owe prawie dwa tysiące piszczałek trzeba było wykonać ręcznie. Nad każdą pochylił się mistrz, który przekazał swojemu piszczałkarzowi – czyli temu, kto buduje piszczałki – odpowiednie szablony, schematy. Nad każdą pochylił się piszczałkarz, każdą opisano. A kiedy piszczałki znalazły się już w kościele, nad każdą pochylił się jeszcze raz organmistrz, żeby nadać im właściwą wymowę w tzw. procesie intonacji.
W trakcie konserwacji naszych olkuskich organów Uniwersytet w Amsterdamie dokonał badań szeregu próbek materiału (były to badania nieinwazyjne), dzięki czemu ujawniony został skład blachy, z której zbudowane zostały piszczałki. Znaczna większość składa się z ponad 99% ołowiu. Tutaj mogą sobie Państwo zadać pytanie, jak to się dzieje, że te piszczałki wciąż są stabilne po czterystu latach, że nie osiadają pod własnym ciężarem? Otóż, swoją stabilność zawdzięczają pewnym śladowym dodatkom: jest tam trochę srebra, miedzi, bizmutu, antymonu i jeszcze innych składników, których w sumie jest kilkanaście. I to one sprawiają, że materiał jest stabilny, stosunkowo nie podatny na działanie grawitacji. Ale z tego ołowiu wykonane są przede wszystkim piszczałki wewnątrz szafy organowej.
– Odnośnie piszczałek widocznych na zewnątrz, jak zauważył K. Urbaniak, są one polerowane, aby miały powierzchnię przyjazną dla oka. – W ich skład wchodzi około 60 procent cyny, która została pomieszana z ołowiem.
Prelegent przybliżył też niektóre wydatki na cynę, ołów i inne składniki, które odnotowano w dwóch, pochodzących z pierwszych dekad XVII wieku, księgach rachunkowych fary olkuskiej, np. z 7 listopada 1613 r. Cały instrument miał kosztować mniej więcej tysiąc trzysta florenów – to jest stosunkowo dużo.
W 1611 wykonane zostały pierwsze piszczałki. Prace trwały w Olkuszu z przerwami. W latach dwudziestych, jak się okazuje, była w Olkuszu zaraza. - I myślę, że my doskonale wiemy, jakie nastroje panują, jeśli przychodzi „powietrze morowe” – tłumaczył Prelegent. A więc te przerwy mogły wynikać z powyższego powodu. W 1630 roku Hummel umiera i w Olkuszu pojawia się Jerzy Nitrowski – jego uczeń, który miał jeszcze wykonać jedną dziesiątą tego, co ma się w instrumencie znaleźć (5 głosów, to jest ok. 200 - 220 piszczałek).
W słowie o muzyce p. Krzysztof Urbaniak przybliżył postać wykonawcy koncertu – Radosława Kuliberdy, który wykształcenie zdobywał w Łódzkiej Akademii Muzycznej oraz od Pietera van Dijka, znakomitego organisty, który obecny był podczas inauguracji odrestaurowanych organów H. Hummla. Radosław Kuliberda ma na swoim koncie nagrody konkursów organowych, a obecnie pracuje od kilku lat jako członek zespołu wykładowców katedry organów, klawesynu, muzyki kościelnej i muzyki dawnej w Akademii Muzycznej w Łodzi. Jest też wykładowcą improwizacji organowych i właśnie improwizacje stworzyły klamrę – na początku (cykl wariacji do melodii „Kto się w opiekę…”) i na końcu - spinającą resztę programu.
zdjęcia i opracowanie tekstu: Tomasz Wilczyński