Popielgrzymkowy alfabet - relacja z wędrówki od A do Z

Data dodania: 2014.08.14

13 sierpnia do tronu Jasnogórskiej Pani przybyli pielgrzymi, którzy 9 sierpnia wyruszyli z Olkusza (dzień wcześniej wyruszyły grupy z Będzina i Jaworzna). Przedstawiamy krótką i subiektywną relację z trasy w formie pielgrzymkowego alfabetu. Zachęcamy także do nadsyłania świadectw czym dla Was było pielgrzymowanie (można je przesyłać na adres media@diecezja.sosnowiec.pl) oraz do obejrzenia fotorelacji.

A jak... AMEN

"Kiedy Ci smutno i nic nie wychodzi mów "Amen" – jak Maryja" – to słowa jednej z piosenek pielgrzymkowych. Pielgrzymka uczy pokory. Muszę zgodzić się na niewygody, na niepewną pogodę, na trudnych ludzi i własne ograniczenia. Uczymy się przyjmować wolę Bożą, mówić "Amen" na Jego plany. Tyle modlitw zakańczaliśmy tym wezwaniem, tyle razy padało na Mszach św. Zgadzaliśmy się ze słowami kapłana. Czy wiemy na co i z czym? Amen to nie tylko kropka, to ważne wyznanie. Uwielbiajmy Pana stale swą pokorną zgodą na Jego wolę – jak Maryja.

 

B jak... BISKUPI

Owce czują się bezpiecznie, kiedy są z nimi pasterze. I my czuliśmy się bezpiecznie wiedząc, że mamy nie tylko duchową łączność z Księdzem Biskupem Grzegorzem Kaszakiem i Księdzem Biskupem Piotrem Skuchą, ale są oni obecni z nami.

Ksiądz Biskup Piotr Skucha wyprawił nas w drogę przewodnicząc Mszy św. na rozpoczęcie pielgrzymki w Olkuszu. W swoim słowie przypomniał, że najważniejsza jest przemiana naszego serca i uzdolnienie go do dawania świadectwa. W obliczu ataków na Kościół i bluźnierstw pod adresem Boga mamy świadczyć o prawdzie i dobru, jakiego doznaliśmy dzięki Bożej pomocy. "Jeśli ktoś chce po powrocie być taki sam, lepiej żeby nie szedł" – powiedział Biskup. Mocne słowa... Jak zmieniła mnie pielgrzymka? Jakie świadectwo dałem i czy w ogóle dzieliłem się z innymi Jezusem spotykanym w drodze?

Ksiądz Biskup Grzegorz Kaszak odwiedził nas w niedzielny wieczór w Mirowie, a rano podczas Mszy św. tam sprawowanej zachęcał do spowiedzi. Wskazywał czyste serce Maryi jako przestrzeń, w którą Bóg wlał Swoją łaskę i siły, aby uzdolnić Ją do wytrwania pod krzyżem. I my idąc do spowiedzi oczyszczamy nasze serca, pozyskując siłę do znoszenia trudów. Sam Biskup też pokazał wagę tego sakramentu, poświęcając kilka godzin na spowiadanie pielgrzymów podczas drogi i nabożeństwa pokutnego w Trzebniowie.

Biskup Kaszak przywitał nas także na Jasnej Górze, a podczas Mszy św. komentując Ewangelię o znalezieniu Jezusa w świątyni zwrócił uwagę, że Maryja nie krzyczy i nie oskarża Swojego Syna, ale mówi o bólu i cierpieniu, jakie zadał rodzicom. "To bardzo pouczający przykład, pochylcie się nad nim, moi Kochani, wracając do swoich domów" – zachęcał Biskup. Pochylajmy się ciągle nad delikatną czułością Najświętszej Matki naśladując Jej przykład.

 

C jak... CZĘSTOCHOWA

Gdybyśmy w swoich GPS-ach ustawiali cel nie mielibyśmy z tym problemu – każdy wie, że zmierzamy do zespołu klasztornego Zakonu Paulinów w Częstochowie, położonego na wzgórzu Jasna Góra, przy ul. Augustyna Kordeckiego 2. Trasa liczy ponad 100 km. Po co ją przebywać? Bo tam czeka Matka. I Jej czułe spojrzenie, w którym odnajdujemy radość, miłość, wsparcie i nadzieję na każdy kolejny dzień życia. "Madonno, Czarna Madonno, jak dobrze Twym dzieckiem być. O pozwól, Czarna Madonno, w ramiona Twoje się skryć".

D jak... DESZCZ

Mówiliśmy akurat Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Obok waliły pioruny, w butach mogliśmy hodować ryby, ubrania nadawały się do wyżymania. Przejmująco wybrzmiało wtedy wieńczące modlitwę wezwanie "Jezu, ufam Tobie". Nie wiem dlaczego Bóg doświadczył nas deszczem w kilku momentach drogi i na noclegach. Padało dużo (za dużo) także podczas wieńczącą pielgrzymkę Eucharystii na Jasnej Górze. Ale chcę powtarzać "Jezu, ufam Tobie" właśnie wtedy, kiedy słowa wychodzą przez zaciśnięte gardło. Rzucone w ciepłym kościele na miękkim klęczniku kosztują niewiele. W kołyszącej się łodzi oddalonej od brzegu, gdy nie czuję Bożej obecności, jak apostołowie z niedzielnej Ewangelii, muszę się wysilić. Ale mogę zostać nagrodzony chodzeniem po falach własnych przeciwności i ograniczeń. Do Jezusa – bez lęku, strachu i groźby utonięcia.

 

E jak... EWANGELIA

Ewangelia to dobra nowina o tym, że Jezus nas odkupił, że mamy godność dzieci Bożych, że jesteśmy kimś. Musimy być chodzącą Ewangelią – świadectwem i dowodem Jezusowej mocy i Jego działania. Jest to możliwe przez wsłuchiwanie się w Boże słowa zawarte na kartach Pisma św. Bądź uwielbiony Boże za to, że mogliśmy rozważać Twoje Słowo i żyć nim podczas tych wyjątkowych dni!

F jak... FLAGA

"W moim sercu mieszka Bóg, a Jego flagą radość jest" – znów zacznijmy od słów piosenki. Radość rzeczywiście była naszą pielgrzymkową flagą (patrz: Humor), ale każda z 10 grup dumnie nosiła flagę ze swoimi barwami: biało-czerwona, biało-niebieska, biało-zielona, błękitna (nie niebieska!), biała, fioletowa, zielono-czarna, żółto-niebieska, pomarańczowa (prawie złota, choć dotąd srebrna) i złota (złośliwie określana jako żółta). Barwa identyfikowała, ale nie ograniczała – za ciekawie mówiącym księdzem czy dobrym zespołem muzycznym zdarzały się migracje, a nawet drobne docinki czy tradycyjna szyszkowa wojna wynikały raczej z sympatii niż napięć. Każda z grup ma swoją specyfikę, każda tworzy na czas pielgrzymki, ale często i po niej, wielką rodzinę. Wyjątkowe są grupy, które wyruszają dzień wcześniej, by do tej pielgrzymki dołączyć – z Będzina i Jaworzna, choć z tych miast organizowane są odrębne pielgrzymki (nie konkurują ze sobą – starają się uzupełniać). Czasem do grup dołączają się ludzie z zupełnie innych regionów diecezji, a nawet spoza niej. Grupy stają się też rozpoznawalnymi markami promującymi miasto – tak jest z grupą złotą, która przed kilku laty zajęła II miejsce w organizowanym przez jeden z portali internetowych plebiscytów na wizytówkę Jaworzna. Grupa cieszy się także wsparciem samorządu oraz życzliwością jaworznickich firm. "Dbamy o to, by być ambasadorami miasta. Grupę tworzą ludzie typowi dla miasta – pełni pomysłów i energii" – podkreśla współtworzący grupę Dawid Domagalski. Wyjątkowa jest także zrzeszająca rodziny z całej diecezji (z małymi i bardzo małymi dziećmi) grupa żółto-niebieska. Powstała przez to, że pielgrzymi, którzy jako młodzi ludzie chodzili na pielgrzymki po założeniu rodzin chcieli dalej pielgrzymować, jednak w nieco innej formule. Od 12 lat grupę prowadzi ks. Andrzej Żuławiński, który podkreśla, że pielgrzymowanie scala rodziny. "Łaska, która w czasie pielgrzymowania płynie z nieba sprawia, że ludzie umacniają więzi między sobą, odbudowują i umacniają swoje relacje" – tłumaczy duszpasterz.

 

G jak... GASTRONOMIA

Człowiek to także ciało, a żeby starczyło sił do pielgrzymowania musimy jeść. Plecaki pielgrzymów wypełnione były zapasami, jednak – podobnie jak w roku ubiegłym – wszystko można było na bieżąco zakupić na polach namiotowych i postojach. Obsługą stanowisk gastronomicznych zajmował się zespół "Pielgrzym", a ogólnopielgrzymkowej służbie gastronomicznej szefowała p. Sabina Gęgotek. Kupić można było nie tylko pieczywo, ale i gotowe kanapki, hot dogi, hamburgery i smakołyki z grilla (w tym także udka czy krokiety). Codziennie zjadaliśmy (tylko z tego stanowiska – wiele grup miało własne kuchnie) 200 gotowych obiadów, 300 kiełbasek, 100 kaszanek, 400 bułek, 50 chlebów, 300 drożdżówek.

Ponadto przed pielgrzymką zakupiono blisko 3 tony towaru – wody mineralne, napoje, soki, słodycze. Zostało niewiele, a wody mineralne były dowożone... Zyski ze sprzedaży (niewielkie, bo ceny były zdecydowanie niewygórowane!) przeznaczone są na działalność zespołu "Pielgrzym", który zajmuje się promocją pielgrzymki.

 

H jak... HUMOR

Smutny chrześcijanin to żaden chrześcijanin! Papież Franciszek napominał "Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi: chrześcijanin nigdy nie może nim być! Nie poddawajcie się zniechęceniu! Nasza radość pochodzi nie z posiadania wielu rzeczy, ale ze spotkania pewnej Osoby: Jezusa, z tego, że wiemy, iż będąc z Nim, nigdy nie jesteśmy sami, nawet w chwilach trudnych, nawet kiedy na drodze życia napotykamy problemy czy trudności, które wydają się nie do pokonania, a jest ich tak wiele!". Czy trzeba mówić coś więcej? Uśmiech pomimo zmęczenia najlepiej było widać u celu – na Alejach i przed Jasnogórskim Szczytem. Ale powodów do uśmiechu było na trasie wiele – czasem bardzo prozaicznych, jak machające w oknie dziecko, czasem wynikających z dowcipnych słów kapłanów czy grup muzycznych. Z uśmiechem odchodzono także ze spowiedzi i podchodzono do Komunii świętej. Boże broń nas przed byciem ponurymi!

I jak... INTENCJE

Duchowy bagaż, który rozpakowywaliśmy w Częstochowie. Każdy miał swoją, ale wszyscy modliliśmy się za wszystkich, polecając także prośby pielgrzymów duchowych – tych formalnie zapisanych i tych, którzy po prostu prosili nas o modlitwę. To budowało wspólnotę wzajemnej modlitwy i miłości.

 

J jak... JAN PAWEŁ II

Wsłuchiwaliśmy się w jego nauczanie – nawet hasło "Nie lękajcie się przygarnąć Chrystusa" to słowa tego świętego papieża. Dziękowaliśmy za pontyfikat, który tak wielu przybliżył do Boga i ciągle stanowi ważny punkt odniesienia dla wierzących i niewierzących na całym świecie. Jak podkreślał ks. Marek Bigaj, dyrektor pielgrzymki, "w każdym dniu wsłuchujemy się w jego nauczanie, a przez to pragniemy zbliżyć się do Jezusa. Chcemy brać sobie jego naukę do serca i żyć nią na co dzień". Św. Janie Pawle II, módl się za nami!

K jak... KAPŁANI

Szli z nami. Razem z nami zdzierali głosy i nogi. Odprawiali Msze święte i spowiadali (patrz: Spowiedź), głosili konferencje, prowadzili modlitwy, służyli rozmową. Od dwóch do pięciu w każdej grupie (a im więcej tym lepiej – bogactwo kapłańskich osobowości daje wiernym ogromną szansę na spotkanie Chrystusa). Piękne świadectwo troski o wiernych za które winniśmy im wdzięczność i szczerą modlitwę! Wielu kapłanów dojeżdżało do nas także na trasie – przyjeżdżali specjalnie, aby przemierzyć z nami jeden odcinek, powiedzieć konferencję, odprawić Eucharystię. Na Mszy w Podzamczu swego błogosławieństwa udzielali neoprezbiterzy, Mszy w Złotym Potoku przewodniczył ks. Jan Szkoc (patrz: Przyjaciele), a kazanie wygłosił ks. Krzysztof Bendkowski. Chcieli być z nami choć na chwilę i przyciągnąć nas jeszcze bliżej Boga. Ale czasem to nie słowa zapadały w pamięć. Świadectwem były białe od soli z wyschniętego potu kapłańskie sutanny, umocnieniem była obecność, umiejętność zażartowania, zaangażowania w zabawę, taniec, śpiew, jedzenie zupy ze wspólnego kotła, rozmowa i towarzyszenie także na postoju, noc tuż obok w namiocie. Nie zostawienie swojej grupy w żadnym momencie i dzielenie z nią wszystkich niewygód i trudów związanych z noclegami, myciem (patrz: Wanna) czy wyżywieniem. Dziękujmy Bogu za kapłanów wiernych także w tych małych rzeczach, które dla pielgrzymów okazują się być bardzo wielkie!

Nie zapominamy także o klerykach, czyli (daj Boże) przyszłych kapłanach. Ci w sutannach nie odróżniali się od księży, tych nieobłóczonych czasem trudno było rozróżnić. Ale grupy wiedziały i doceniały zaangażowanie, dyspozycyjność i otwartość. Nie mogli wyspowiadać, ale porozmawiać mogli i chcieli. Chcieli dać z siebie jak najwięcej. Jeden z kleryków zapytany dlaczego warto pielgrzymować stwierdził: "Bo to wspaniałe przeżycie – móc wejść między ludzi, którzy wiedzą czego chcą i idą do Matki. Ale idąc do niej, przez swoje modlitwy (nie tylko ustami, ale także nogami) chcą dojść do Boga i oddać mu swoje sprawy – uwielbić Go, podziękować i poprosić. Wchodzę między ludzi, którzy mnie potrzebują i to bardzo cieszy. Mogę wykorzystać to, co przez cały rok zdobyłem w seminarium i wiem, że to nie idzie na marne". Boże daj im wytrwać w dobrym i powołuj wciąż nowych pielgrzymów do pracy na Twojej roli!

L jak... LAWA

"Nasz naród jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa; Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi... Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi!" – przypomina mi się to zdanie z mickiewiczowskich "Dziadów" kiedy po powrocie z pielgrzymki włączam telewizor i zaczynam przyglądać się informacjom. I widzę Polskę zimną, twardą i plugawą – kraj pełen zła, okrutny, ludzie oddalający się od siebie i Boga. Ale tego ognia, który jest w nas, pielgrzymach, a którym jakoś nie chcą się interesować media, nic nie jest w stanie wystudzić. Nie dajmy się zmanipulować, że jesteśmy ginącą mniejszością (szacuje się, że rocznie pielgrzymuje ok. 7 mln Polaków i liczba ta od 20 lat niemal nie spada, choć coraz mniej ludzi chodzi w niedzielę do kościołów). "Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi!"

 

Ł jak... ŁASKA

Jakiej łaski doświadczyłem w drodze? Czasem zbytnie skupienie się na swojej intencji powoduje, że zamykam się na doświadczenie tego, że Bóg obdarza mnie czymś więcej, niż o to proszę; dotyka i uzdrawia inne sfery – czasem te, o których nawet nie wiedziałem, że są zranione. Zamiast narzekać, że nie wysłuchuje próśb muszę szeroko otworzyć oczy i uszy, by patrząc widzieć i słuchając słyszeć. Warto odpowiedzieć sobie na jeszcze jedno pytanie – Jakiej łaski doświadczyli dzięki mnie inni pielgrzymi?

M jak... MODLITWA

Modliliśmy się przede wszystkim głosem i nogami, ale aktywne było przy tym całe ciało. Całe ciało uwielbiało Boga w każdej piosence i pieśni. W modlitwach tradycyjnych, jak Różaniec, Koronka do Miłosierdzia czy Godzinki, ale także w wielu innych formach. A czym innym niż modlitwą był taniec w Złotym Potoku animowany przez grupę zielono-czarną? Czym innym niż zaproszeniem do wspólnego wychwalania Boga były koncerty zespołów "Pielgrzym" i "Agnus Dei"? Okazji do modlitwy, czyli prawdziwego spotkania z Bogiem, nie brakowało – czy wykorzystałem dobrze choć część z nich?

 

N jak... NAMIOT

Jak podkreśla dyrektor pielgrzymki, ks. Marek Bigaj, nasza pielgrzymka jest chyba jedyną w skali kraju, która tworzy całość nie tylko duchowo, ale także namacalnie przez wspólne namiotowe miasteczko. Daje to szansę na wzajemne umacnianie się Panem Bogiem, stworzenie prawdziwej, wielkiej, pielgrzymkowej rodziny. Nie lubię, więcej – nie znoszę spania w namiocie! Ale wiem, że dzięki temu naprawdę jesteśmy razem, a Duch Święty działa "gdy schodzimy się, by wielbić Imię Twe". Każdy pod namiotem – młody i starszy, ksiądz, kleryk i świecki. I nawet Pan Jezus obecny z nami w Najświętszym Sakramencie mieszkał pod swoistym namiotem spotkania, gdzie każdy mógł przyjść – poprosić, podziękować i pokazać, że głód Boga jest silniejszy niż zmęczenie.

O jak... OCZEKIWANIE

"Czek, czek, czekam na toy-toya, już za chwilę kolej moja" śpiewała w ubiegłym roku grupa zielono-czarna. To ciekawe, że w pielgrzymkowych kolejkach (nie tylko do "toyki", ale także do pryszniców, rynienek z wodą czy sklepiku) niemal nie zdarza się przepychanie, zniecierpliwienie, "wpychanie się" itp. zachowania. Co więcej – ludzie sami chętnie przepuszczają się wzajemnie, patrzą na siebie życzliwiej. Ilu z nas zostawi w sobie ten pozytywny kolejkowy nawyk w supermarketach czy u lekarza?

 

P jak... PRZYJACIELE

Pielgrzymi mają swoich przyjaciół – ludzi, którzy oddają serce i nie skąpią grosza by nas wspomóc. Za tych przyjaciół uważam wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób nam pomogli – pozwolili się umyć, naładować baterie w telefonie, rozbić na swoim polu namioty, podarowali wodę czy prowiant. Szczególnym przyjacielem pielgrzymki jest ks. Jan Szkoc. Nie tylko dlatego, że dzięki jego lodom, serkom i bułkom mamy pełne żołądki, ale także dlatego, że wywołują one ogromny uśmiech i pozwalają ucieszyć się z ludzkiej dobroci. Wspomnieć należy także właścicielkę siewierskiej piekarni Gorgoń, która współpracuje od lat z naszym pielgrzymkowym świętym Mikołajem, sponsorując pyszne słodkie bułki.

Zawsze jest tak, że część rodziny i przyjaciół zostawiamy w domu. Modlimy się za nich, a oni polecają Bogu nas. W tym roku po raz pierwszy formalnie powołana została grupa duchowych pielgrzymów, którzy składali swoje intencje i obiecali modlitwę za tych idących. To także nasi wspaniali przyjaciele, bo kto wie, ilu odcisków uniknęliśmy dzięki temu modlitewnemu zapleczu. W pielgrzymkach, gdzie duchowe pielgrzymowanie istnieje od lat, grupa ta liczebnie dorównuje pątnikom idącym. Liczymy, że także u nas w duchowe pielgrzymowanie będzie się włączać coraz więcej osób. My potrzebujemy waszej modlitwy, wy możecie liczyć na naszą!

 

R jak... REKOLEKCJE

Stwierdzenie, że pielgrzymka to rekolekcje w drodze wygłoszone zostało tyle razy, że brzmi banalnie. Ale właśnie tak przeżywa ją większość osób, odczuwających wielki głód Bożego Słowa. Co ciekawe także kapłani posługujący pielgrzymom wskazują, że to czas rekolekcji również dla nich. Istotną nowością była postać ogólnopielgrzymkowego rekolekcjonisty (czy też ojca duchownego), który codziennie głosił konferencję, prowadząc pątników duchowo przez całą trasę. Rola ta, której podjął się ks. Arkadiusz Witkowski, chyba nie mogła zostać powierzona lepiej – konferencje docierały do serc słuchaczy i poruszały ich, o czym świadczyła długa kolejka do spowiedzi u tego kapłana, a czasem po prostu zwykłe "dziękuję" skierowane pod jego adresem. "Tematem dnia pierwszego była prawda (o tym, że jesteśmy piękni pięknem Boga) i droga, która winna być piękna i pełna miłości. W drugim dniu odkrywaliśmy wolę Boga wobec każdego z nas uświadamiając sobie, że jesteśmy na pielgrzymce, bo On tego chce. Trzeciego dnia zachęcałem do nieco innego spojrzenia na sakrament pokuty, zaś ostatniego z dni rekolekcyjnych skupiłem się na wartości człowieka i wezwaniu do miłości" – przybliża poruszane zagadnienia ks. Witkowski. Jaki jest cel jego pracy? "Żywe słowo ma pozostać w ludziach. (...). Z kilkunastu minut kapłańskiej konferencji w człowieku pozostanie jedno, dwa zdania, które będą owocowały" – mówi obdarzony ogromnym kaznodziejskim talentem kapłan, pełniący ponadto funkcję ojca duchownego w grupie złotej.

S jak... SPOWIEDŹ

Bardziej przezorna część zaliczyła wizytę w konfesjonale jeszcze przed wyruszeniem w drogę, ci zostawiający wszystko na ostatnią chwilę stali w kolejkach do konfesjonałów na Jasnej Górze. Okazji po drodze też nie brakowało – spowiadano podczas trasy (na tyle grupy) oraz specjalnego nabożeństwa pokutnego (ogromna wdzięczność dla kapłanów prażących się na słońcu, ale traktujących penitentów poważnie i nie żałujących im swojego czasu na rozmowę i pogłębienie oglądu duchowej sytuacji!). Zapytany dlaczego warto iść na pielgrzymkę ks. Marek Bigaj odpowiedział: "Bo warto przygarnąć Chrystusa do swojego serca – On jest jedynym sensem naszego życia. W Nim odnajdujemy radość i prawdę o sobie". Spotkanie z Miłosierdziem Jezusa w sakramencie pokuty to jedno z najmocniejszych i najpiękniejszych doświadczeń.

 

T jak... TĘŻYZNA

Znajomi czasem pytają mnie o fizyczną tężyznę niezbędną do przebycia trasy. Kiedy mówię o pielgrzymujących małych dzieciach (kto bardziej jest umęczony – oni, czy ich rodzice?) i osobach grubo po osiągnięciu wieku emerytalnego kiwają głowami i kalkulując stwierdzają albo że "przeszliby to w dwa dni", albo "nie ma najmniejszych szans, żeby to przejść, bo i po co się tak męczyć?". Rzadko rozumieją, że najważniejsza jest tężyzna ducha, stanowiąca siłę popychającą nas naprzód, choć nogi odmawiają posłuszeństwa, a oczy kleją się z powodu niedoboru snu. Najbardziej bolące są odciski i bąble nie na stopach, ale na duszy – "prezent" od chcącego odciągnąć nas od drogi diabła. Ale przecież żadna droga nie jest trudna, jeśli kocham tego, do kogo zmierzam.

U jak... UCHODŹCY

Kiedy człowiek wstanie rano nieco wcześniej i spokojnie przypatrzy się polu namiotowemu przypomina ono nieco znany z telewizyjnych relacji obóz dla uchodźców (jeden z tych lepszych i bardziej humanitarnych) – ludzie w różnym wieku, krzątanina przy namiotach, jedzenie, szybka toaleta, bo zaraz czas w drogę. Do miejsca, gdzie jesteśmy nikt się nie przywiązuje – nie jest ani punktem wyjścia, ani celem. Porównanie to, które od dawna mi się nasuwało, w tym roku skonkretyzowało się dużo bardziej, dzięki kazaniu, jakie w Złotym Potoku wygłosił ks. Krzysztof Bendkowski. "Dziękuję, że jesteście z innego świata, że jesteście świadkami Ewangelii, która dzięki Wam żyje w świecie" – mówił na początku. Tak – jesteśmy uchodźcami zmierzającymi do swojej ojczyzny, chcącymi wpaść w miłosierne objęcia Matki, która przyprowadzi nas do czekającego na marnotrawnych synów Ojca. Nie należymy do świata, należymy do Boga – "Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata" mówi Jezus prosząc Ojca, abyśmy stanowili jedno i byli zachowani od zła (J 17, 15-16).


W jak... WANNA

Jedna z dziewczyn przed laty mówiła, że swój powrót do domu po pielgrzymce widzi następująco: "po pierwsze się wykąpię, po drugie – jeszcze raz się wykąpię, a po trzecie wezmę sobie prysznic". Po całym dniu marszu w upale lub przemoknięciu w deszczu człowiek chętnie wskoczyłby do wanny wypełnionej wodą. Tak dobrze niestety nie ma, ale wielkim plusem okazały się prysznice z ciepłą wodą, gdzie spokojnie można zadbać o swoje zmęczone ciało. A dla tych bardziej "hardcorowych" pozostają natryski z wodą zimną. Podobno niezwykle orzeźwiające. Może i ja kiedyś się odważę skorzystać?


Z jak... ZAKONNICE

Choć nie była to grupa tak liczna, jak księża i klerycy, bez nich pielgrzymka miałaby wyraźny brak, była niekompletna i jakoś kulawa. Prośmy Boga, aby w przyszłych latach na trasie mogło się znaleźć więcej sióstr, bo to okazja do wspaniałych rozmów o sensie życia i powołania! Pochodząca z Czeladzi s. Aneta od Chrystusa Króla z francuskiej Wspólnoty Błogosławieństw dołączyła do grupy zielono-czarnej. Wygłoszone świadectwo jej życia poruszyło wielu. Nie będę go streszczać, bo zabiłbym całego ducha opowieści, której nie wypada zamknąć w kilku prostych zdaniach. Ale na wiele pytań siostra znajdowała wspaniałe odpowiedzi: "Jestem przekonana, że na pielgrzymce można spotkać Chrystusa! W życiu, w poszukiwaniu Pana Boga – podobnie jak na pielgrzymce – trzeba iść cały czas naprzód. Pielgrzymka w sposób namacalny przypomina, że żeby znaleźć Jezusa trzeba iść – nawet w burzy i deszczu. Doświadczenia nie mogą nas powstrzymać w osiągnięciu celu, jakim jest wsłuchiwanie się w Jego głos i wypełnianie Jego woli".


Ż jak... ŻYCIE

W piosence popularnego serialu słyszymy, że jest nowelą. Może to i prawda, ale przede wszystkim jest pielgrzymką. Wiemy dokąd zdążamy – "nasza bowiem ojczyzna jest w niebie" (Flp 3,20). Ale ważna jest sama droga – lekcja, jaką wyniesiemy z każdego kroku, ludzie, których spotkamy i to co od nich weźmiemy oraz co im damy. Chodząc na pielgrzymkę można nauczyć się życia – traktowania go w taki sposób, jak powinien traktować go chrześcijanin. W końcu wszystkie blaski i cienie drogi blakną wobec tego, co czeka nas u celu – miłosierne spojrzenie i przytulenie Matki, pokazującej Swego Syna.

j.c.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.