Rekolekcje - odnaleźć jedność
Żyjemy w czasach spontanicznej, ale również inspirowanej konfuzji. Pomieszania dla wywoływania zamętu. Kościół odkrył już dawno, że mieszać nie wolno. Przemyślał to i zapisał w odniesieniu do osoby samego Chrystusa. Kiedy rozważał to, kim mianowicie jest Zbawiciel, stwierdził w pewnym momencie swojej historii, że to, co w Nim boskie i to, co ludzkie wcale się nie miesza. Nie wolno mieszać w opisie tych dwóch natur, bo one się nie mieszają, one się łączą (patrz: Sobór Chalcedoński). Jak się łączą? W sposób, który w osobie Chrystusa jest tajemnicą. Łączenie różnych rzeczywistości w ogóle niekiedy jest cudem. Pozostaje trudne w każdym razie i może niekiedy stać się zamieszaniem. Stąd tylko krok do prawdziwych utrapień.
Kościół się (nie)miesza
Z tych choćby względów Kościół wcale nie chce się mieszać, na przykład do polityki. Jego członkowie mogą, a nawet powinni ofiarnie i kompetentnie się w nią włączać. Choćby i z tego względu, że polityka bez Ewangelii miesza nie mało. Inna rzecz i rzadko podkreślana, że to do Kościoła wielu się miesza (nie mało stąd zamieszania), zupełnie nie pojmując tego, kim Kościół jest. Ba! Z przekonaniem, że wiedzą, co To jest! I to wzmaga zamieszanie. Pomijam, oczywiście, interwencje uprawnione ze względów oczywistych.
Łączenie
Zadaniem każdego jest umiejętne włączanie się w Kościół. Usiłowanie jednoczenia go, w postawie, która umożliwi harmonię, poprzez wysiłek współpracy. Jasne, że może się jednak wydarzyć, że wszystko się pomiesza. Drogą wtedy nie jest izolacja, separacja, odłączenie polityki od życia, życia od polityki, Kościoła od małżeństwa, małżeństwa od Kościoła. Nie. Trzeba zauważyć, że na nowo można rozpocząć drogę nie-mieszania, ale szukania właściwego łączenia, wzajemnego przenikania.
Mam nadzieje że ten zapis też nie spowoduje zamieszania, ale raczej przyczyni się do tego, aby kontemplować harmonię. Kontemplować jedność i stwarzanie jedności, po to, aby umiejętnie włączać się i łączyć się. Aby przeżywać jedność i budować harmonię. Nie mieszać, a rozróżniać. Dokonywać rozeznania dobra i zła. Zauważać dobro wszędzie, gdzie ono jest. Pobożne życzenia? Nie! Jak zatem to uczynić?
Potrzeba rekolekcji!
By w zamęcie który szaleje wokół, się nie zatracić, potrzebne jest odkrycie na nowo i z prawdziwą głębią tego, czym powinny być prawdziwe rekolekcje. To na nich odnajdujemy szansę, by z powierzchni życia dosięgać głębin rzeczywistości, to znaczy spotkać, zobaczyć, dosięgnąć Boga. Wtedy objawia się nadzieja, że jakoś połączymy to, co było dotąd niemożliwe. Znajdziemy siłę, by zamiast powielania słów o prawdziwym czy rzekomym zamęcie, włączyć się w budowanie ładu tam, gdzie nas Bóg posyła. Jednak to zawsze On nam podpowiada, gdzie remanent życia poczynić od razu, a gdzie cierpliwie poczekać, aby działaniem według swojego widzimisię zamętu nie pogłębić. Bez rekolekcji będzie się niechybnie pogłębiał. A oto właśnie… Adwent u drzwi!
Ks. dr Paweł Pielka
Katedra Eklezjologii
Papieskiego Uniwersytetu Jana Pawła II
w Krakowie