Rektor pisze list do Boga

Data dodania: 2015.05.23

Kończąc nasz cykl "Listów wdzięczności", przybliżający osoby i grupy mające wpływ na dojrzewanie powołania, radując się z nowowyświęconych diakonów i kapłanów, publikujemy ostatni z listów - skierowany do Tego, który jest źródłem każdego powołania. Jego autorem jest rektor naszego Seminarium, ks. Konrad Kościk.

Ojcze,

czas, który dzięki Twojej dobroci teraz przeżywam – tydzień temu święcenia diakonatu, dziś święcenia prezbiteratu – w sposób szczególny rzuca na kolana. Dziś dziękując za tych, których przez święcenia włączyłeś do swojej świętej służby i wszczepiłeś w siebie – Najwyższego i Wiecznego Kapłana – chcę na nowo wspomnieć swoje święcenia i podziękować, że jestem Twoim kapłanem.

Nie mam niczego czego bym od Ciebie nie otrzymał.

Jestem kapłanem, bo tego chciałeś. To Twój pomysł i Twój dar. Nie zasłużyłem na niego. Taka była Twoja wola. Sam dobrze wiesz, jak wiele czasu i trudu kosztowała mnie odpowiedź na Twoje wezwanie "pójdź za Mną". Trochę uciekałem, a Ty na to pozwoliłeś. Mało tego – dziś moja ucieczka staje się Twoim błogosławieństwem, bo doświadczenia jakie zyskałem w tym "zmarnowanym" czasie pomagają w służbie drugiemu człowiekowi. Dziękuję, że na tej drodze nie pozostawiasz mnie samego. Dziś Wigilia Zesłania Ducha Świętego, który nieustannie prowadzi Twój Kościół do pełni czasów. To także ten Duch wspiera mnie w podejmowaniu codziennych obowiązków i do pełnienia kapłańskiej posługi. Kiedy spotykam się z bliźnim, kiedy sprawuję Eucharystię, gdy błagam o mądrość i miłosierdzie w sakramencie pokuty i pojednania, gdy tak wiele trudnych spraw seminaryjnych, zawsze wtedy Duch Paraklet jest i wspiera. Rozstrzyga. Prowadzi. Błogosławi. Przenika.

Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał, i wykonać Jego dzieło.

Ojcze, Ty prowadziłeś mnie od pierwszego dnia moich kapłańskich narodzin. Dziękuję za parafie w jakich posługiwałem. Za tę "pierwszą miłość" – parafię Świętej Trójcy w Będzinie – za każdą osobę jaką mi dałeś. Tam uczyłem się od kapłanów: kapłańskiej wspólnoty, troski o Kościół i parafię, duszpasterstwa. Tam uczyłem się troski o Twoją owczarnie. Dziękuję za ludzi, wśród których przyszło mi tam posługiwać. Za dzieci, bo uczyłem się od nich dziecięctwa. Za młodzież, bo nauczyli mnie być prawdziwym. Za chorych, bo uczyli mnie dostrzegania Ciebie w drugim człowieku. Za każdego, bo wiem, że nie był przypadkowy, a z Twojej mądrości dany i miał mnie do Ciebie prowadzić. Dziękuję i za parafię katedralną. Tylko rok przyszło mi tam posługiwać, jednak był to dobry czas Twojego błogosławieństwa i łaski.

Nie wiem dlaczego (a mam nadzieję, że kiedyś się dowiem) jestem znów w seminarium. Dziękuję także za ten czas szczególnej służby powołanym. W seminarium troszczymy się zarówno o to ziarno powołania, jakie posiałeś w młodych mężczyznach, troszczymy się o każdego z nich, ale także mamy świadomość odpowiedzialności za tych, do których poślesz przyszłych kapłanów. Ta troska i odpowiedzialność jest przeogromna, nie do udźwignięcia. Ale i tu, a może szczególnie tu, nie pozostawiłeś nas samych. Dziękuję za wszystkich kapłanów zaangażowanych w formację – za wsparcie, pomoc, obecność, dobro. Dzielimy radości i trudy formacji przyszłych kapłanów. Dziękuję za wszystkich Przyjaciół Seminarium, którzy nas omadlają każdego dnia, którzy ofiarowują posty i cierpienia w tej intencji oraz dzielą się z nami także swoimi pieniędzmi. Bez nich byłoby nam bardzo trudno.

Ojcze na koniec (ale wcale nie najmniej) pragnę podziękować Ci za tych, wśród których dorastałem. Szczególnie za moich rodziców, którzy dali mi życie, obdarzają miłością i wyrozumiałością, za ich czas i troskę włożoną w wychowanie. Bez nich nie byłbym taki, jakiego mnie chciałeś. Dziękuję za moje siostry, za wspólne dorastanie i troskę o to, bym jakoś odnajdywał się w świecie ubioru. Dałeś mi konkretną rodzinę – bliższą i dalszą i chcesz, byśmy wzajemnie ubogacali się sobą i do Ciebie prowadzili.

Dorastałem wśród przyjaciół. Tych ze szkolnej ławki, z boiska przed blokiem, z podwórka, tych z podstawówki i technikum, a szczególnie wśród tych z czasów studiowania na AGH i Duszpasterstwa Akademickiego. To wyjątkowi ludzie w moim życiu. Dałeś mi kapłanów, nauczycieli i wychowawców. Prowadziłeś przez liturgiczną służbę ołtarza i Oazę. Nie sposób wymienić jak wiele dobra otrzymałem od nich i od Ciebie przez ich życie i ręce!

Na koniec ośmielam się jeszcze prosić. Najpierw za tych, których wszczepiłeś w Siebie jako nowych diakonów i kapłanów. Proszę, niech zawsze będą wierni Tobie, Wiecznemu i Jedynemu Kapłanowi, niech będą wierni Miłości, jaką ich obdarzyłeś i niech z ufnością pójdą tam, gdzie ich poślesz. Niech będą dobrymi pasterzami Twojego stada i zawsze pamiętają w pokorze, że są nieużytecznymi sługami, a wszystko co mają, otrzymali od Ciebie. I proszę jeszcze – posyłaj nowych, świętych młodych ludzi, aby nie tylko na naszej sosnowieckiej ziemi, ale i na całym świecie nigdy nie zabrakło Twoich kapłanów!

Ojcze, mam świadomość swojej niewystarczalności i małości. Wiem, że bez Ciebie i Twojego Ducha, bez ludzi, których mi dałeś nic bym nie był w stanie zrobić. Dziękuję i proszę, błogosław Panie wszystkim, od których wyszedłem i tym wśród których posługuję i będę Ci służył. A za św. Janem Chryzostomem chcę powtórzyć: niech Bóg będzie uwielbiony przez wszystko!

ks. Konrad Kościk

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.