Szkice pamięci - ocalone wspomnienia patriotyczne cz.3

Data dodania: 2018.09.28

W jubileuszowym roku 100-lecia niepodległości Polski nasza diecezja ogłosiła niezwykły konkurs literacko-historyczny na rodzinne wspomnienia historyczno-patriotyczne pod hasłem "Szkice Pamięci - ocalić od zapomnienia" . W kolejne piątki chcielibyśmy zaprosić do lektury nagrodzonych i wyróżnionych prac.

Autorem kolejnego z publikowanych tekstów jest jeden z najstarszych uczestników konkursu - 89-letni Brunon Piekarski z Wolbromia.

Zachowali się jak trzeba

Jestem byłym żołnierzem Armii Krajowej, więźniem polskim okresu stalinizmu, inwalidą I grupy. Posiadam legitymację weterana walk o niepodległość. Oto moja historia.

W roku 1948 zostałem członkiem nielegalnej organizacji młodzieżowej o kryptonimie Armia Podziemna w Wolbromiu. Celem organizacji było obalenie ustroju Polski Ludowej. Organizacja liczyła 80 osób. Przeważała młodzież ze szkół. Założycielem organizacji był pułkownik Opolski, były oficer AK. Oddziały znajdowały się w województwie łódzkim, śląskim, krakowskim oraz na wsiach powiatu olkuskiego. Liczyły po kilkanaście osób. W samym Wolbromiu było 20 osób. Dowódcą wolbromskiego oddziału mianowany został Henryk Adamus ps. "Oldon", "Wierzba" urodzony w Witowicach, były podoficer Wojska Polskiego. Oddział posiadał dwa piony: operacyjny i propagandowy.

Z rozkazu dowództwa zostałem zobowiązany do założenia komórki propagandowej, która liczyła 5 osób. Kolportowaliśmy i rozpowszechnialiśmy ulotki, które opisywały procesy różnych organizacji patriotycznych. Już wówczas wiedzieliśmy o mordzie katyńskim, mordzie polskich oficerów w Katyniu. Wiadomości otrzymywaliśmy z Radia Londyn. Wiosną 1950 roku, na skutek donosu, nastąpiły aresztowania. Wolbrom został otoczony przez służby bezpieczeństwa. Przybyły oddziały milicji oraz Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego. W pierwszej chwili zabierano całe rodziny. Przeprowadzano rewizje po domach wskazanych przez "kapusiów" – donosicieli. W sumie aresztowano około 200 osób. Zostali wywiezieni do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Olkuszu. Po kilku dniach przesłuchań, bicia i torturowania część z tych osób została zwolniona. Zatrzymano około 50 osób – domniemanych członków organizacji Armii Krajowej. Po latach ludzie opowiadali, że było słychać krzyki zatrzymanych. Po dwóch tygodniach część osób, po segregacji, wywieziono do Krakowa do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa. Osadzono ich na Placu Inwalidów.

Przesłuchiwano nas dzień i noc. Do celi wchodził strażnik. Podawał pierwszą literę nazwiska aresztowanego, którego wyprowadzano na przesłuchania. Śledczy wymuszał zeznania biciem, wyzwiskami od bandytów. Jeśli ktoś zemdlał, polewali głowę wodą i ponownie pytali: kto należy do organizacji, gdzie jest pochowana broń, kto pisze notatki itd. Nie będę opisywał metod śledztwa. Powiem krótko: do celi, do piwnicy przynoszono kolegów w kocu, sami o własnych siłach nie mogli wrócić. W piwnicy siedziałem około 16 miesięcy. Bez żadnych spacerów na powietrzu. Wyżywienie to zupa z buraków, na śniadanie kawałek chleba z naszą kawą, wiaderko wody na celę dla ośmiu osób na dzień. Swoje potrzeby załatwialiśmy w rogu celi.

Po piętnastu, szesnastu miesiącach rozpoczęły się procesy. Było ich kilka. Toczyły się one przed Rejonowymi Sądami Wojskowymi, w trybie doraźnym, bez możliwości odwołania. Wszyscy zostali osądzeni z art. 86, który przewidywał wyroki od kilku lat więzienia. Naturalnie wszyscy oskarżeni byli zaopiniowani przez pracowników Urzędu Bezpieczeństwa, czyli, mówiąc krótko, od początku było wiadomo, kto i ile lat otrzyma do odsiedzenia.

Główny proces, w czasie którego byli sądzeni dowódcy, transmitowano przez radio. Tak rozeszła się wieść po całym kraju, że młodociani bandyci – członkowie organizacji terrorystycznej - użyli przemocy w celu obalenia ustroju Polski Ludowej. Ogłoszono, że działalność skazanych polegała na prześladowaniu pracowników Urzędu Bezpieczeństwa oraz osób pracujących dla Polski Ludowej. Zapadły wyroki, również kary śmierci. Dowódca organizacji, dowódca oddziału dywersji oraz jego zastępca Tadeusz Podsiadło zostali skazani na karę śmierci. Wyrok wykonano w krótkim czasie. Pozostałe wyroki to 15, 12, 10 lub 8 lat pozbawienia praw obywatelskich oraz mienia.

W przypadku mojej grupy Komórki Propagandowej jako organizator i autor notatek, które zawierały "fałszywe" wiadomości o mordzie katyńskim, a tym samym podważały przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, otrzymałem wyrok 8 lat więzienia. Pozostali moi koledzy zostali osądzeni i otrzymali wyroki od 5 do 2 lat pozbawienia wolności. Naturalnie proces ten odbył się bez rozgłosu.

Oto epilog tej sprawy. Po 40 latach Polska odzyskała niepodległość. W roku 1993 ostatnie jednostki wojsk sowieckich opuszczały nasz kraj. Wszyscy członkowie organizacji Armii Krajowej zostają zrehabilitowani oraz otrzymują postanowienia Sądu Wojskowego Wydziału III Karnego. Dostaliśmy wiadomości następującej treści: Sąd Wojewódzki w Krakowie pismem z dnia 13 maja 1993 roku postanawia uznać za nieważne wyroki Sądów Wojskowych z roku 1951 i uznaje, że skazani walczyli oraz byli represjonowani na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Wszyscy otrzymują uprawnienia kombatanckie oraz pierwszy stopień oficerski. Przywraca się również prawa obywatelskie oraz zagarnięte mienie.

Pragnę ocalić od zapomnienia historię grupy młodzieżowej z Wolbromia, która nie zgadzała się z ustrojem Polski narzuconym przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.