Da się żyć bez alkoholu - świadectwa

Data dodania: 2015.08.06

Rozpoczął się sierpień – miesiąc abstynencji. W odpowiedzi na apel o trzeźwość pragniemy cyklicznie przez cały sierpień przedstawiać świadectwa osób, które na co dzień żyją w abstynencji od alkoholu. Niech Bóg wzbudzi w czytelnikach dobrą motywacją do podjęcia wyzwania i zachowania sierpniowej abstynencji!

 

Sierpień jest miesiącem szczególnym, nie tylko dlatego, że to dla wielu czas wakacji, odpoczynku czy planowania nowego roku szkolnego czy akademickiego. Od ponad trzydziestu lat w Kościele katolickim obchodzimy go pod znakiem trzeźwości, czyli troski o to, aby miesiąc poświęcony szczególnej czci Maryjnej przeżywać w abstynencji, oddając nasze intencje przez ręce kochającej matki. Jak rozumieć abstynencję w tym aspekcie?

Abstynencja to dobrowolna rezygnacja z napojów alkoholowych, która ma służyć jakiemuś dobru. Dlaczego alkohol? W naszym społeczeństwie istnieje problem alkoholowy, który dotyka nie tylko człowieka, który go nadużywa, ale również rodzinę w której funkcjonuje. Istnieje wiele okazji, w których sięga się po alkohol: uroczystości okolicznościowe tj. wesele, komunia, urodziny czy zwykłe spotkania koleżeńskie. To wydarzenia, które same generują obecność napojów procentowych, bo alkohol nie jest zły, jeśli się go nie nadużywa i nie prowadzi do zniewolenia i cierpienia człowieka.

Święty Jan Paweł II, skierował apel do Polaków 23 października 1978 r.: "Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła".

Toteż miesiąc sierpień może być takim czasem, w którym człowiek rezygnuje na ten czas z alkoholu, w konkretnej intencji, a także swoim postem daje świadectwo innym, że można być człowiekiem radosnym i szczęśliwym bez napojów alkoholowych. Ponadto podejmując takie wyrzeczenie, człowiek buduje społeczeństwo nowej kultury, a także wzmacnia się duchowo, oddając się w opiekę Najświętszej Marii Panny!

ŚWIADECTWA:

W mojej rodzinie alkohol był jedną z tych rzeczy, o której dorośli mówili: "to nie jest dla dzieci". Dorastałam w takim przekonaniu i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby się przeciwko temu buntować. Później we wspólnocie oazowej spotkałam ludzi, którzy zdecydowali się na całkowita abstynencję od alkoholu. Tym stylem życia zarazili i mnie. Jednak przez wszystkie lata, począwszy od szkoły gimnazjalnej, a na pracy zawodowej skończywszy, powracało czasem pytanie o sens takiego wyrzeczenia. Miałam to szczęście, że Pan Bóg zawsze rozwiewał moje wątpliwości. Stawiał na mojej drodze osoby, dla których czyjaś całkowita abstynencja była przykładem innym niż to, które wynieśli z domu i uchroniła przed pójściem w ślady pogrążonych w nałogu rodziców. Słuchałam świadectw ludzi, którzy mówili, że czyjeś wyrzeczenie połączone z modlitwą dodawało im sił do wyjścia z alkoholizmu. Te przykłady nadawały sens i mojemu postanowieniu.

Swoją abstynencję zawdzięczam rodzicom, których zdarzało mi się widzieć rozweselonych, ale nigdy nie pijanych; rodzinie, która używa ale nie nadużywa alkoholu; animatorom, którzy pili napoje ale nigdy nie z procentami. Mam nadzieję, że i moje wyrzeczenie będzie chwałą dla Boga i On sam uczyni z niego dobro, które będzie procentować w moim życiu i w życiu innych ludzi.

Aneta


Długo zastanawiałam się, czym jest dla mnie abstynencja i doszłam do wniosku, że to pewien styl życia, który dobrowolnie przyjęłam. Nie wychowałam się w rodzinie, gdzie nie było alkoholu. Na różnych okolicznościowych spotkaniach, on po prostu był. Jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że nie pozwalali mi jako dziecko próbować różnych pojawiających się trunków, dzięki temu wyrastałam w świadomości, że do osiemnastego roku życia nie będę pić, choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że zdecyduje się w ogóle nie spożywać alkoholu.

Moim drugim domem była i jest wspólnota, gdzie spotykałam ludzi, którzy potrafili bawić się bez alkoholu, a ponadto ofiarowywali ten post w intencji osób, które miały problem alkoholowy. Toteż, w pewnym momencie mojego życia zapragnęłam zrezygnować z tego dobra na rzecz osób potrzebujących. Nie zawsze jest łatwo odmawiać, kiedy znajomi czy rodzina proponują alkohol, ale każda taka próba pozwala mi dostrzec, że wokół mnie są ludzie, którzy przez to, że nie potrafią odmówić, bądź nie mają koło siebie takiej osoby, która mogłaby je wesprzeć, niszczą siebie i swoich bliskich. Toteż uczy mnie bycia wolnym, w pełnym tego słowa znaczeniu, nie muszę być jak inni, dzięki czemu odkrywam siebie jeszcze bardziej. Abstynencja jest dla mnie decyzją, która każdego dnia przypomina mi, że warto dzielić się miłością, tak zwyczajnie być i służyć jak Jezus drugiemu człowiekowi.

Mam dwadzieścia pięć lat, nie piję i jestem szczęśliwa. Ufam, że moja modlitwa i post od alkoholu, dzięki łasce Pana Boga pomoże tym, którzy teraz tego potrzebują.

Żaneta

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.