Pielgrzymi dalej w drodze - dzień II (a dla niektórych III)
„Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła...” - przypominają mi się te słowa K.I. Gałczyńskiego, kiedy patrzę na naszych pielgrzymów. I nie chodzi mi wcale, że tacy uskrzydleni, choć rzeczywiście gorąc zdaje się nie wyrządzać im krzywdy, niczym młodzieńcom w rozpalonym królewskim piecu, opisanym w Księdze proroka Daniela.
Zwłaszcza na kapłańskich sutannach widać białe od potu plamy przez szelki plecaka układające się w skrzydlaty wzór. Dzięki nim widać, kto mimo upału nie dezerteruje i dzielnie zmierza do celu. I uskrzydla - współpielgrzymów, ale także tych patrzących z okien czy zza płotu. Czasem wrogo, czasem życzliwie, ale zawsze z ciekawością - co gna tych Bożych wariatów, kiedy media donoszą, że bez poważnej przyczyny nie powinno wychodzić się z domu? Zwłaszcza osoby starsze i dzieci, a mam wrażenie, że tych jest w tym roku wyjątkowo dużo. Odpowiedzi na pytanie o powód pielgrzymki będzie tak wiele, jak samych pielgrzymów. Ale zawsze jest wśród nich wiara.
Dziś pielgrzymi z Ogrodzieńca dotarli do Łutowca. Od Włodowic, gdzie odbyła się Msza św. i konferencja ks. Mirosława Toszy, szedł z nimi Ksiądz Biskup Grzegorz Kaszak. Eucharystię tradycyjnie koncelebrowali neoprezbiterzy. Po drodze o namiastkę chłodu zadbali strażacy oraz ks. Jan Szkoc z furgonetką lodów. Furorę robią też spryskiwacze i pistolety na wodę.
"Gdy wieje wiatr historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom" - dajmy się na pielgrzymce uskrzydlić Panu Bogu - nie bójmy się wyruszyć na pątniczy szlak. Nigdy nie jest na to za późno - przed nami jeszcze kilka pątniczych dni, a także pielgrzymka zagłębiowska i jaworznicka.