3 miesiące po pożarze Katedry - wywiad z proboszczem, ks. Janem Gaikiem

Data dodania: 2015.01.29

Przed trzema miesiącami, w nocy z 28 na 29 października, spłonął dach naszej Katedry, a ogień zniszczył bezcenne polichromie Włodzimierza Tetmajera. Dziś, kiedy trwają intensywne prace naprawcze przy dachu jak i ścianach oraz wyposażeniu świątyni o tamte dni, teraźniejszość oraz przyszłość zapytaliśmy ks. Jana Gaika - proboszcza parafii katedralnej.

Potrafi Ksiądz po takim czasie myśleć o tym pożarze spokojnie, czy ciągle towarzyszą temu emocje?

Emocje na pewno są, ale nie takie jak 3 miesiące temu, kiedy to nieszczęsne wydarzenie miało miejsce. Minęło sporo czasu, a roztrząsanie niewiele daje – trzeba było wziąć się do pracy i działać, otrząsnąć się i ratować to co zostało.

Straty spowodowane przez ogień i wodę były duże...

Posiadanie takiego bogactwa, w postaci historycznych polichromii i wyposażenia to wielkie wyróżnienie, ale też ogromna odpowiedzialność dla gospodarza. Pożar, który całkowicie strawił dach zniszczył także owe bezcenne polichromie Tetmajera i Uziembły, uszkodził dwa witraże oraz elementy wyposażenia. Dopiero teraz – w czasie naprawy i wycen ludzie przekonują się, jak cenne są to rzeczy i jak drogie w utrzymaniu. Zwykłe ściany odmalowalibyśmy szybko – wykonane temperą obrazy Tetmajera są niezwykle trudne w odtworzeniu i odnowieniu, zwłaszcza po zawilgoceniu. Obok tego, co zniszczone lub podniszczone mamy także kilkadziesiąt metrów, które odpadło zupełnie – scena koronacji Maryi z transeptu. Chcemy jednak wszystko przywrócić do stanu sprzed pożaru.

Kiedy spada na nas jakieś nieszczęście często zaczynamy sarkać i wołać "gdzie był Bóg?!". Po co był ten pożar? Czy Bóg jest w stanie wyprowadzić z niego jakieś dobro?

Ciągle tłumaczę ludziom, że to znak, który powinniśmy właściwie odczytać. Można buntować się przeciw Bogu, ale tym nie zyskamy nic. Jeśli odczytamy to jako znak, zło, które się stało, może rozwinąć dobro – jedność wśród parafian i wszystkich ludzi, którzy pośpieszyli z pomocą. Kiedy widziałem te płaczące twarze zdałem sobie sprawę, jak bardzo są oni związani z tym miejscem i jak bardzo na nim im zależy. Nie chodzi tylko o ludzi starszych – także o młodzież. Ogromne wzruszenie i zaangażowanie widziałem także chodząc po kolędzie. Widzę także pobudzenie modlitewne parafian, wzrost ich ofiarności. Z tego złego wydarzenia można odczytać dobro!

Czy takim dobrem jest też popularyzacja piękna tego kościoła wśród mieszkańców regionu i całej Polski?

Gdyby nie pożar, na pewno wielu nie dowiedziałoby się o kościele i jego polichromiach. Dzięki mediom poruszeni ludzie z całej Polski, ale i z zagranicy, zaczęli zgłębiać historię świątyni. Nawet w Krakowie nie ma żadnego kościoła w całości wymalowanego przez Tetmajera – to unikalne dziedzictwo historyczne i narodowe!

Jak zainteresowanie przekładało się na ofiarność?

Pierwsi z pomocą ruszyli parafianie, kiedy tylko zobaczyli zgliszcza dachu. Bardzo szybko zaczęły napływać także ofiary od osób prywatnych z całej Polski – nieraz były to niewielkie kwoty, ale widać, że Polacy nie zostawiają potrzebujących samym sobie. Wsparcie okazały także instytucje, choć w tym przypadku wymagało to dopełnienia wszystkich procedur. 300 tys. przekazało miasto, 100 tys. Marszałek województwa. Ogromną pomoc okazały wszystkie diecezje – każda wpłaciła pieniądze na remont. Największą hojnością, nie licząc naszych diecezjan, wykazali się wierni archidiecezji katowickiej, która przekazała 402 tys.

Poza pieniędzmi przychodziły także wyrazy wsparcia, życzliwości i zapewnienia o modlitwie...

Dostałem sporo listów z Polski i z zagranicy (od naszych byłych parafian, którzy wyemigrowali z Sosnowca) z wyrazami wsparcia i duchowej solidarności. Bardzo za nie dziękuję, podobnie jak za wszystkie ciepłe słowa. Mam przed oczyma widok płaczącego mężczyzny z Rudy Śląskiej, który podszedł do mnie prosząc, abyśmy odbudowali Katedrę, bo "Sosnowiec bez tego kościoła nie byłby już taki sam". Jego szczera wypowiedź i łzy dodawały wsparcia.

Co ostatecznie było przyczyną pożaru?

Wciąż nie ma ostatecznej decyzji prokuratury, która nadal prowadzi sprawę.

Szkody były tym bardziej dotkliwe, że ostatnie lata to bardzo intensywne prace remontowe w Katedrze i jej otoczeniu...

Przez ostatnie 5 lat Katedra w środku przeszła wiele niezbędnych inwestycji. Rozpoczęliśmy od wymiany posadzki z ogrzewaniem podłogowym (koszt to ok. milion złotych), zamontowaliśmy nowe żyrandole, przebudowaliśmy prezbiterium z nową mensą i ambonką, tronem biskupim oraz montażem dodatkowych drzwi z zakrystii i kaplicy Matki Bożej. Odnowione zostały znaczne fragmenty malatury i dwa witraże. Wymienione zostały miedziane dachy nad bocznymi kaplicami. Wielką metamorfozę przeszło także otoczenie z parkingami i alejkami z kostki.

Wiele z tych rzeczy uległo całkowitemu zniszczeniu...

Tak, choćby miedziane poszycie wspomnianych daszków. Żyrandole wymagały generalnej naprawy, naprawione półtora roku temu małe organy nie grają już tak dobrze jak dotychczas, zniszczone zostały wszystkie poduszki na ławkach. Na szczęście jedynie bardzo niewielkie są uszkodzenia posadzki, nie zniszczone są także odnowione wcześniej fragmenty malatury na pionowych ścianach. Poza tym lekko zalany został ołtarz główny i wielkie organy.

O jakich kwotach mówimy przy wycenie prowadzonych prac?

Nikt nie jest w stanie podać ostatecznej kwoty za wszystkie prace. Koszt odbudowy dachu to niespełna 2 miliony (1 970 000). Odnowienie samego sklepienia nawy głównej (od ołtarza do chóru) to koszt 4 milionów. Około miliona pochłonie renowacja ołtarza głównego. Najpierw odnawiana będzie kaplica Matki Bożej Różańcowej (na lewo od ołtarza), gdzie chciałbym rozpocząć wieczystą adorację jako wyraz wdzięczności za ocalenie Katedry. To ma być stałe przypominanie o pożarze i zachęta do dziękczynienia. Podczas remontu ołtarza głównego będziemy tam przechowywali Najświętszy Sakrament.

Mimo wielkiej ludzkiej ofiarności na wszystko nie wystarczy pieniędzy...

Podkreślam, że jestem dłużnikiem tych wszystkich ludzi i wyrażam ogromną wdzięczność za wszelkie wsparcie, często będące wdowim groszem. Staramy się pozyskiwać środki zewnętrzne – czekam na decyzję Ministerstwa Kultury, gdzie złożyłem dwa pisma oraz Marszałka Województwa. Ogromną pomocą i wsparciem wykazał się Ksiądz Biskup Grzegorz Kaszak, który osobiście interweniował w wielu miejscach pozyskując fundusze na rzecz Katedry. Na dach wystarczyło – to najważniejsze, że Katedra została przykryta i już nie grożą jej żadne kaprysy pogodowe. Do ukończenia prac zewnętrznych pozostało kilka tygodni. W środku rusztowania postoją jeszcze kilka lat. Jednocześnie prowadzimy zaplanowane wcześniej prace przy renowacji ambony oraz stacji Drogi Krzyżowej (pochodzą z XVIII wieku, na każdą stację bez problemów znaleźliśmy sponsorów wśród parafian, a koszt renowacji jednej wraz z nową ramą to 5 tys. zł).

Wydarzenie pożaru będzie jakoś upamiętnione?

Znakiem będzie zniszczony krzyż z sygnaturki wkopany w ziemię na placu przykościelnym. Obok niego znajdzie się tablica opisująca to, co się stało. Jednocześnie po remoncie ołtarza głównego chcemy umieścić w nim metalową tubę, a w niej dokument z listą ofiarodawców odbudowy.

To będzie długa lista...

Oby była jak najdłuższa – papieru mamy pod dostatkiem!

ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.