Dziękczynienie za ocalenie kopalni
"Bądźcie sumieniem Zagłębia tzn. tych, którzy w tym Zagłębiu pracę stracili, ale i przede wszystkim tych, którzy w tym Zagłębiu o tę pracę i godziwe za nią wynagrodzenie walczą" – mówił w homilii do górników kanclerz sosnowieckiej Kurii, ks. Mariusz Karaś podczas Mszy św. odprawianej w kopalni Kazimierz Juliusz, jako dziękczynienie za uzyskanie satysfakcjonującego porozumienia kończącego strajk. Eucharystii przewodniczył ks. Jan Gaik, proboszcz sosnowieckiej katedry.
Początkowo miały odbyć się dwie Msze św. dla strajkujących – jedna na Sali zbornej, druga pod ziemią, gdzie protestowali górnicy ostatniej kopalni Zagłębia. Ze względu na zakończenie strajku odprawiono tylko jedną, Eucharystię – dziękczynną za osiągnięte porozumienie oraz wyjednującą błogosławieństwo całej braci górniczej przybyłej także z innych kopalni ze swoimi sztandarami.
„Dziś na Chrystusowym ołtarzu obok chleba i wina składamy Bogu (...) także bolesne doświadczenia tych, którzy ostatnie dni spędzili pod ziemią, tych którzy protestowali tu na powierzchni. Składamy doświadczenia – bolesne i często naznaczone łzami i lękiem waszych rodzin: żon, dzieci, matek, tych wszystkich, którzy przychodzili tu, by z wami się solidaryzować i łączyć, by w ten sposób pokazać że popierają wasze dążenia. (...) Chcielibyśmy wierzyć, choć nie wszystko od nas zależy, że tak jak za chmurami kryje się słońce i ono w końcu wyjdzie i pojawi się na niebie, tak tu te lęki i nasze niepokoje, które nosimy dziś w naszych sercach – bo nie wiemy co będzie, jak będzie – ustąpią miejsca nadziei na lepsze jutro – bo jutro z pracą, za którą planowo otrzymamy godziwą zapłatę; bo będzie jutro w którym będziemy spokojni, że nikt nas nie usunie z zakładowego mieszkania. Dziś widzimy już pierwsze promienie słońca – nie tylko nad Zagłębiem, ale i nad tą kopalnią" – mówił w homilii ks. Mariusz Karaś.
„Prosimy Boga, by nadzieja w naszych sercach nie umarła i by nie brakło światła rozumu tym, którzy decydować będą nie tylko o tej czy innej kopalni, tym czy innym zakładzie pracy, ale o życiu i przyszłości prostych ludzi, którzy chcą dopracować do emerytury, którzy chcą zarobić na chleb, na utrzymanie rodziny" – apelował Kanclerz.
„Nie wystarczy mówić, nawet w najpiękniejszy sposób, o sprawiedliwości, o prawdzie i w tym samym czasie być nieuczciwym i kłamać. Taka postawa, oprócz tego że niesie ze sobą cierpienie i łzy tych oszukiwanych i okłamywanych, okradzionych i wyzyskiwanych, prowadzi do moralnej śmierci tych, którzy tak a nie inaczej postępują. Ta moralna śmierć rozpoczyna się wszędzie tam, gdzie wyrzuca się Boga, gdzie z Niego się szydzi, kpi, gdzie Jego prawo, przykazania, zastępuje się własnym interesem, wygodą i prywatą. Tego doświadczamy i to znamy, dziś i tu! Nie tylko mówić, ale i żyć i działać, dawać świadectwo tego o czym się mówi. To jest nasze zadanie we współczesnym świecie" – mówił ks. Karaś, a odwołując się do słów II czytania dzisiejszej Liturgii Słowa apelował: „Bądźmy solidarni, bo tylko wtedy osiągniemy zamierzony cel".
„Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie wiara, że to ma sens; gdyby nie miłość do tych, za których się jest odpowiedzialnym, dla których codziennie ryzykuje się życie, by zjechać kilkaset metrów w dół. To nie jest łatwe – zwłaszcza kiedy nasze życie obedrzemy z wiary i miłości; kiedy pozwolimy, by inni – sprytni i inteligentni – tego wszystkiego nas pozbawili. Mówimy „nie" takim postawom i manipulacjom. Mówimy „tak" wierze i miłości, każdej należącej się pracy, za którą otrzymamy godziwe wynagrodzenie. Mówimy „tak" poczuciu bezpieczeństwa, którego możemy doświadczyć w zaciszu naszych mieszkań, przed którymi nie ma widma komorniczego działania. Mówimy „nie" wszelkim politycznym rozgrywkom i manipulacjom, w których liczy się tylko ekonomiczna opłacalność, a wartości i godności pozbawiany jest człowiek i jego praca" – podkreślał ks. Karaś.
Kanclerz przywoływał także słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane 15 lat temu w Sosnowcu przestrzegając przed zagrożeniem czyhającym tam, gdzie w imię praw rynku zapomina się o prawach człowieka i przypominając, że bez odniesienia do Boga i Jego prawa człowiek i praca tracą swoją godność i sens.
„Potrzeba prawego sumienia, aby właściwie rozeznawać ostateczną wartość działania. Potrzeba też ducha ofiary, aby nie składać na ołtarzu dobrobytu własnego człowieczeństwa i szczęścia innych" – przywoływał prorocze słowa papieża kaznodzieja.
Wielogodzinne rozmowy górników z władzami zakończyły się w niedzielę nad ranem. Udało się wywalczyć obietnice przyspieszenia nowelizacji ustawy o restrukturyzacji górnictwa, dzięki które spółka restrukturyzacyjna oddłuży kopalnię spłacając jej zobowiązania i przeprowadzając stopniową likwidację. Najważniejsze jednak, że kopalnia będzie mogła fedrować aż do wyczerpania złoża, a blisko tysiąc pracowników zachowa swoje miejsca pracy w tej i innych spółkach.
Jak twierdzi przewodniczący zakładowej „Solidarności", Grzegorz Sułkowski, nie byłoby szansy osiągnięcia tego wszystkiego bez strajku i nagłośnienia problemu niezauważanej, najmniejszej w Polsce kopalni. Determinacji górników, którzy nie wahali się narażać swojego zdrowia zawdzięczać należy satysfakcjonujące porozumienie.
Biskup Kaszak kilkakrotnie odwiedzał strajkujących górników i władze kopalni zapewniając o swoim wsparciu oraz apelując o szybkie i mądre rozwiązanie wszystkich trudności.
Dzisiejsza niedziela zgodnie z apelem Księdza Biskupa zjednoczyła w modlitwie za górników i ich rodziny całą diecezję i wszystkie parafie. W kościołach Sosnowca zbierano także pieniądze na pomoc górniczym rodzinom.