Gdy prawda spotyka opinię
Prawda nie jest czymś, co się wytwarza. Nie jest dziełem ludzkiego rozumu, ani wynikiem społecznej umowy. Prawdę można jedynie odkrywać. Można ją poznawać i dać się jej pokonać. Jak Amundsen. Nie stworzył Bieguna Południowego. Odkrył go.
Unijne wymogi
Nie jest celem tego tekstu wykład o istocie prawdy. Ma ona zbyt wiele wymiarów, aby je ująć w kilkuset słowach. To raczej próba zestawienia ze sobą dwóch pojęć, które, jak sądzę, nierzadko mylimy. Prawda bowiem, coraz częściej musi ustępować dziś miejsca opinii, która z czasem staje się nawet jej substytutem. Nic dziwnego. W świecie krajów rozwiniętych tak bardzo ubóstwiono pojęcie wolności i własności, że nawet prawda zdaje się już nie spełniać tych "unijnych wymogów". No bo nie da się mieć prawdy na własność. Ona wymyka się ograniczeniom, drażni sumienia, nie pozwala się kreować, razi swoim blaskiem. Cóż więc począć z tą nieznośną prawdą? Zastąpić opinią…?
Musimy osądzać
Żeby było jasne: nie w samej opinii leży problem. Zdolność formułowania osądu jest absolutnie konieczna dla człowieka, aby mógł przetrwać. Musimy osądzać prawie w każdej chwili: stopień bezpieczeństwa, poziom posiadanej energii, ilość czasu, którego potrzebujemy, itd. Jak zwykle problem leży w podejściu człowieka do darów i zdolności, które otrzymał. Prawda powinna być nazywana prawdą, a opinia - opinią. Ni mniej, ni więcej. Jeśli widzimy w tym kontekście zamieszanie, to mówi to tylko o nas i ludzkim, wewnętrznym nieuporządkowaniu.
Opinia nową prawdą?
Prawda od wieków była kołem zamachowym wszelkiego rozwoju. Każde twierdzenie matematyczne, każde prawo fizyki, każde nowe lekarstwo - musi się zmierzyć z prawdą o sobie: działa czy nie? Pomaga czy nie? Wynik jest poprawny czy nie? Wydaje się jednak, że ten szlachetny wymóg i kryterium naukowości, czyli zgodność z prawdą, można dziś uchylić na rzecz... opinii. Mężczyzna może wyrazić opinię, że jest kobietą i odtąd staje się to prawdą. Pewne środowiska wyrażają opinię, że płód to nie człowiek i... staje się to prawdą (choć płodu lochy ta logika już nie dotyczy).
Dochodzi nawet do innych skrajnych przypadków, z których się jeszcze śmiejemy: jak doniósł The Telegraph pewien Holender założył sprawę w sądzie, ponieważ w dowodzie państwo wpisało mu (zgodnie z prawdą) wiek 69 lat, a on... czuje się 20 lat młodszy i chce wrócić do pracy. Prawda czy opinia? Co tak naprawdę obowiązuje? Oczywiście, to dość jaskrawe przypadki i wielu z nas bezpośrednio może nie dotyczą. Ale mechanizm - już tak.
„Mylisz się!”
Podobno istnieją dwa słowa, których nigdy nie chcielibyśmy usłyszeć: "Mylisz się!". I chyba to prawda. Próbujemy w imię tolerancji stworzyć społeczność, w której każdy ma rację. Żeby się poczuć bezpiecznie i komfortowo wypowiadamy jedynie opinie. Nawet jeśli będzie absurdalna - cóż z tego! Przecież "mam prawo do swojej opinii". Ileż wpływowych opinii tzw. "autorytetów" kreuje opinię publiczną? Media użyczają im swojego głosu, aby przekazać gotową papkę, którą szybko strawimy i podzielimy się w social media lub w towarzystwie. I będziemy pewni, że nie dotknie nas krytyka, bo większość spożyła tę samą papkę w tym samym czasie, co my. I lajki się sypią.
Prawda zmienia
Przychodzi mi na myśl Średniowiecze. Może zbyt łatwo wyśmiewamy ten okres, nazywając go "wiekami ciemnymi"? Tymczasem ówczesnym standardem w dyskusji było wysłuchanie przeciwnika, potem powtórzenie jego wypowiedzi swoimi słowami, uzyskanie potwierdzenia z jego strony, że dobrze zrozumiano jego punkt widzenia i dopiero na końcu przystępowano do obalania jego stanowiska przy pomocy argumentów. Dziś wielu z nas poległoby już przy pierwszym kroku. Często nie dorastamy do pięt czasom i zasadom, które wyśmiewamy. Nie słuchamy, aby zrozumieć. Słuchamy, aby odpowiedzieć. I w ten sposób nic się w nas nie zmienia. Ktoś mówi mi: "Mylisz się, jest inaczej" i już wiem, że cokolwiek mi powie od tej chwili, będę uważał za atak. Właśnie dlatego tak wielu chowa się za opinią. Chcą uniknąć walki i światła faktów. Nie pozwalają, aby prawda ich zmieniła. Wolą za wszelką cenę pozostać przy swoim. A co, jeśli opinia jest błędna?
Opinia, a rzeczywistość
Może to mieć wpływ nie tylko na jakość naszego życia, na nasz rozwój ludzki. Ubóstwianie swojej opinii może prowadzić również do wykrzywienia sumienia, a w konsekwencji wpłynąć na kwestie najważniejsze, czyli moje zbawienie. Ile razy słyszałem już jako ksiądz, że: "według mnie to nie jest grzech" albo "osobiście sądzę, że piekło nie istnieje". Problem w tym, że w tej kwestii niewiele znaczy to, co sądzisz. Twoja opinia nie zmieni rzeczywistości. Piekło nadal będzie istnieć, podobnie jak niebo i czyściec, i czy nam się to podoba, czy nie – potępienie czeka na tych, którzy umrą w stanie grzechu ciężkiego i bez żalu.
Prawda jest naga
Każdy osądza rzeczywistość i wyrabia sobie zdanie. Ale są sprawy w życiu, gdzie nasza opinia niewiele znaczy. Odkrywszy prawdę, choćby była trudna, trzeba się jej podporządkować, a nie próbować ją zmieniać lub zakrzyczeć. Prawda jest naga, mówimy. Może to symbol tego, że nie ma nic do ukrycia? Może to znaczy, że czasem nas zawstydza, tak że chcemy odwrócić głowę. A może jej nagość to alegoria piękna? Jedno jest pewne. "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32).
Ks. Przemysław Lech
Papieski Uniwersytet Świętego Krzyża w Rzymie