Pogrzeb ks. Włodzimierza Surmińskiego
"Dziękujemy całym sercem Bogu za Twoją posługę. Twoja obecność wśród nas zaowocowała dynamicznym rozwojem duchowym i materialnym naszej wspólnoty. (...) Zostawiałeś tu cały swój czas, swoje serce i życie" - żegnali w sobotę swojego wieloletniego proboszcza i budowniczego kościoła wierni parafii NMP Wspomożycielki Wiernych w Sosnowcu-Juliuszu. Eucharystii, która zgromadziła licznych duchownych i wiernych, przewodniczył Ksiądz Biskup Piotr Skucha.
"Żegnamy dzisiaj kapłana, który wypełnił swoje życie Chrystusem i odszedł do Domu Ojca" - mówił w homilii Ksiądz Biskup. Cytował także fragment testamentu ks. Surmińskiego, w którym uzasadniał on wybór miejsca pochówku: "Chcę spoczywać razem z moimi ukochanymi parafianami i dziękować Bogu wraz z nimi przez całe wieki za ukochanie Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych - patronki parafii i Kościoła Świętego. Niech Bóg wam błogosławi w waszych rodzinach i okaże miłosierdzie swoje. Jezu ufam Tobie!".
"Jego życie było całkowitą i doskonałą ofiarą" - mówił bp Skucha nawiązując także do fizycznego cierpienia związanego z amputacją nóg oraz chorobą. "Jeśli nasze życie jest przeżywane w Jezusie Chrystusie i z Nim, staje się błogosławieństwem" - przypomniał hierarcha dodając, że kapłan nigdy nie jest sam - zawsze jest z Jezusem, którego uosabia i reprezentuje w sakramentach świętych. "Ten, kto wierzy w Chrystusa, nigdy nie umiera. Dzięki Chrystusowi wszystko, aż do śmierci włącznie, staje się dla chrześcijanina błogosławieństwem. Tylko ten, który odłącza się od Chrystusa i Jego Słowa Życia umiera już w tej chwili - niby-chodząc i niby-żyjąc" - mówił biskup pomocniczy diecezji sosnowieckiej.
Ksiądz Włodzimierz Surmiński zmarł po ciężkiej chorobie 23 lutego w 81. roku życia i 58. roku kapłaństwa. Spoczął na cmentarzu parafii Sosnowiec-Juliusz, którą kierował przez 33 lata, aż do roku 2010, kiedy zamieszkał jako emeryt w Domu św. Józefa w Będzinie.