Pożar Notre Dame - wiersz naszego kapłana
Pożar paryskiej katedry Notre Dame poruszył serca i umysły wielu z nas. Przedstawiamy poetycką modlitwę i refleksję po tym wydarzeniu autorstwa jednego z naszych kapłanów.
Gotycka Pani, przed wieki wzniesiona,
Coś pod paryskim zamieszkała niebem,
O tobie piszę, bądźże pozdrowiona
Dziś, gdy świat cały opłakuje ciebie.
Kiedyś, gdy żądny przecudownych wrażeń
Stąpałem cicho połacią twej nawy,
Tyś mnie urzekła bogactwem wydarzeń,
Które ci przeżyć kazał Pan łaskawy.
Ozdobna blaskiem świateł witrażowych,
W rozety strojna i dumna wieżami,
Zawsze ciekawa lat dawnych i nowych
Na życia szlaku byłaś z pielgrzymami.
Patrzyłaś, piękna, w toń pobliskiej rzeki,
Widząc w jej nurtach powolny bieg czasu,
Jak dni i nocy przemijają wieki,
Trwałaś wśród nieszczęść wojennych hałasów.
Gdy na twym szczycie wśród dymu tumanów
Zaczęły strzelać płomienie na niebie,
Bezradna wobec pożaru bałwanów
Wierzyłaś w naród, że ocali ciebie.
Przyszli, ruszyli do boju z ochotą,
By skarb odwieczny od śmierci ocalić.
Ciebie, coś bardziej kosztowna niż złoto,
Mieli porzucić, zapomnieć, dać spalić?
Smutna Sekwana w godzinę twej męki,
Tak bardzo chciała ci nieść ocalenie,
Ale zastygła pośród fal udręki,
Modląc się z szumem o twe wybawienie.
Gdzie się pradawne podziały patrony
I ojce, które wznosiły twe progi?
Z rozpaczą niebian opuściwszy trony
Pod Wszechmocnego rzuciły się nogi.
Masz w nich obrońców twej dawnej świetności,
Twego splendoru, zachwytu, uroku…
Jeszcze powstaniesz w swej okazałości
I wróci do twych świętych murów pokój.
Czemuż cię, pani, dotknęła ta siła,
Która cię miała obrócić w popioły?
Komuś się, biedna, sobą naraziła,
Że cię pochłonąć dziś chciały żywioły?
Już Rzym starożytny spaliły "nerony"!
Nam tylko zły los sam sprawił igrzyska?
Niechże winnego szukają "macrony"!
Inny się wielu powód jawi z bliska:
Rzesza skupiona na miasta alei,
Co w niebo śpiewa modlitwę serdeczną,
Czyni to pełna wiary i nadziei,
Że w Bogu znajdzie pomoc ostateczną
Lud z różańcami stojący dokoła,
Który cię widział jak żagiew płonącą,
Żąda wyjaśnień i "Dlaczego?" – woła,
choć może lepiej by zapytał: "Po co?"
Czy ci się spieszyć zachciało w przestworza
Na rezurekcję najbliższą, na Święta?
Czy cię wołała ta Opatrzność Boża,
która przez wieki o tobie pamięta?
Czyżby niebianom brakło katedralnych
Twych łuków, piękna, blasku i urody,
Że w twoich nawach cudownych, sakralnych
Chcieli urządzić dla Baranka gody?
A może tobie się tłumy znudziły
Co tylko żądne twojego uroku
Idą, niepomne że w tobie Bóg miły
Ma wielkanocny dla spragnionych pokój…
Gdybyś odeszła z paryskiej Golgoty
I opuściła stoliczne ostępy,
Wiesz, jak by wściekłe zawyły istoty,
Jakie by wówczas szalały zastępy?
Więc nie porzucaj ni ziemi ni słońca,
Które cię teraz suszy promieniami.
Mów swym szkieletem: "Mój Bóg nie ma końca!
On świat ocali przed zła pożarami".
A gdy cię będą podnosić, omdlała,
Gdy cię wydźwigną z popiołu zwaliska,
Niechże napełni twe mury ta Chwała,
Która z Pańskiego Wieczernika tryska.
Teraz, gdy Piotry i Judasze spieszą,
Aby się zaprzeć, sprzedać swego Pana,
Ty jedna wytrwaj razem w wiernych rzeszą,
W rodzinę złącz nas, o niepokonana!
Jeszcze cię znowu poświęcą ze łzami,
rozświetlą blaskiem, napełnią muzyką
I jako dawniej, ucieszysz się nami
Zjednoczonymi, by nie iść donikąd.
Gdy zawołają na nowo twe dzwony,
Śpiewając Bogu radosne "Hosanna",
Niechaj ubrana w złote medaliony
Zamieszka w tobie znów Najświętsza Panna.
Kiedy organów twych popłyną dźwięki
I gdy się wzniosą do nieba, w przestworza,
Niech da ci odczuć łaskawość swej ręki
Pani Paryża, Święta Matka Boża!
Niech cię otoczy płaszczem swej opieki,
boś od stuleci ocalała wiarę…
Niechaj zachowa twe piękno na wieki
I wielką przyjmie twych cierpień ofiarę.
Dziś żal mi ciebie, rozdarta, zraniona…
Aleś ustrzegła Koronę Cierniową!
Więc i ja wierzę, żeś niezwyciężona,
Że znowu będziesz podporą duchową.
Wrócę do ciebie i jak pierwej skrycie,
Gdy stanę w sercu twym tuż obok Krzyża,
chcę, jako dawniej poczuć Boże Życie,
Co wciąż króluje na zgliszczach Paryża.
Niech cię na straty nie piszą dzienniki,
które już mówią o nowej twej roli!
Pozostań sobą, jak głoszą kroniki,
Taką cię chcemy! Pan cię taką woli!
Niech się więc sprawdzą dumne zapowiedzi,
Że cię odnowić zdołamy w pięć laty.
Dla zjednoczenia stroskanej gawiedzi
Przyjmij jej pomoc, perły i dukaty.
Ale przypomnij, coś zawsze mówiła
Do Europy, Świata, do Paryża:
Tylko ta troska będzie Bogu miła,
Która przez Kościół do Niego nas zbliża.
A może trzeba było twojej łuny,
Twego nieszczęścia i twojej gehenny,
By w nas trafiając, płonące pioruny
Dały zobaczyć ten padół mizerny.
Cóż wszystko znaczy i czym ta potęga,
Którą się mieni ludzki rozum snadnie!
Myślał, że sobą Boskich planów sięga?
Im bardziej pyszny, tym szybciej upadnie!
Gdy się już wzniesiesz i otrząśniesz z męki,
Która dotknęła cię przed paschą Pana,
Łatwiej nam będzie dźwigać te udręki,
Co od upadłych duchów ciążą na nas.
Wiem, że powstaniesz! Twa sława nie minie!
Z Boskiej potęgi tkany twój fundament!
Niechże w nas wiara nigdy nie zaginie,
I trwa w twym ludzie aż na wieki. Amen
X.P.S.