Refleksja nad wiarą "polityczną"

Data dodania: 2012.10.14

Rozważanie Kanclerza Kurii Diecezjalnej ks. dr Mariusza Karasia "Refleksja nad wiarą „polityczną" człowieka w świecie. Mistyka otwartych oczu" wygłoszone 13 października w sosnowieckiej bazylice katedralnej przed Mszą inaugurującą w diecezji Rok Wiary.

 

Tym tematem mojej dzisiejszego wykładu na temat wiary chciałem świadomie trochę sprowokować szanownych odbiorców. W mojej refleksji kieruję się teologicznymi przemyśleniami niemieckiego teologa, ojca nowej teologii politycznej – Johanna Baptista Metza. Dwie kwestie w temacie mogą budzić niepokój. Zacznę od końca.

Sformułowanie „mistyka". Mistyka kojarzy nam się oczywiście z czymś religijnie pięknym, może zarezerwowanym dla tych głęboko wierzących. Wg Wikipedii, a więc źródła nie teologicznego choć powszechnie dostępnego, mistyka to termin wieloznaczny opisujący doświadczenie religijne, polegające na bezpośredniej, czyli niezależnej od rytów i obrzędów, relacji człowieka z rzeczywistością pozamaterialną, pozazmysłową lub transcendentną – a więc z Bogiem.

Bardziej chrześcijańskie źródła podają, że mistyka to rzeczywistość tajemnicza (gr. mystikos). Postrzegana jest ona przede wszystkim jako dar w sposób wolny udzielany przez Boga, polegający na szczególnym i głębokim przeżywaniu zjednoczenia z Nim i poznania rzeczywistości nadprzyrodzonej przez osobę wierzącą. Samemu przeżyciu mistycznemu mogą towarzyszyć różne zjawiska, które stanowią owoc gruntownie uprawianej kontemplacji i ascezy. Do tych zjawisk należy zaliczyć m.in. ekstazy i widzenia.

Takie pojmowanie mistyki chrześcijańskiej uwydatnia przede wszystkim jej intymny i indywidualistyczny charakter oraz wydaje się odnosić wyłącznie do poszczególnych jednostek, a nie całej wspólnoty. Ja i Bóg, a tajemnicza przestrzeń w której dokonuje się kontakt nazywa się mistyką. Świat wydaje się raczej być tym, co przeszkadza w mistycznym doświadczeniu Boga. Ekstazy i widzenia to coś obcego dla większości chrześcijan. Mistyka zdaje się być czymś zarezerwowanym tylko dla nielicznych i wybranych. A co z innymi – tymi słabo wierzącymi? Jak zjednoczyć się, doświadczyć i poznać Boga? Jak przeżywać swoją wiarę w świecie? Czy jest to jeszcze możliwe? A jeśli tak, to jak?

I druga kwestia kontrowersyjna - wiara „polityczna". To niebezpieczne zestawienie. Wiara może być płytka, albo głęboka; teoretyczna albo praktyczna. Ale „polityczna"?

Polityka (z gr. poly - mnogość, różnorodność; polis - państwo-miasto) jest to pojęcie właściwe naukom społecznym, rozumiane na wiele sposobów. U Arystotelesa jest rozumiana jako rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne.

W rozumieniu potocznym polityka oznacza: umiejętność sprawowania władzy publicznej; działania rządu; zdolność mobilizowania członków zbiorowości do wspólnego wysiłku na rzecz celów społecznych i zyskiwania ich posłuchu dla decyzji władzy; umiejętność skutecznej realizacji wyznaczonych celów społecznych w podzielonym, zróżnicowanym społeczeństwie.

My rozumiemy politykę trochę inaczej, może oryginalnie. Nie jest ona identyfikowana z systemem politycznym czy grupą, partią polityczną, lecz jest synonimem postawy człowieka w świecie. W tym znaczeniu «polityka» oznacza tyle co «otwarcie» na świat i na człowieka. Podstawą takiej działalności politycznej, która przynosi wolność człowiekowi, przebaczenie i pojednanie, jest śmierć Jezusa na krzyżu, która wg Metza miała charakter publiczny. Chrystus umarł dla naszego zbawienia i poprzez swoją krzyżową śmierć wszedł w konflikt ze wszystkimi siłami politycznymi swoich czasów. Krzyżowa śmierć Jezusa jest gwarancją i objawieniem się miłości wrażliwej na cierpienie człowieka. Nowina którą przyniósł Chrystus jest przesłaniem, który dotyczy sprawiedliwości, zbawienia i pojednania w świecie. Dobra Nowina nie może więc być zamykana w sferze prywatnie przeżywanej religijności. Człowiek wierzący, według Metza, «jest» obecny i działa w świecie. Jest on «ze» świata i przynależy do tego świata. Wiara pomaga człowiekowi zaakceptować sytuacje w której się znalazł, ale pozwala także «przebić się» poprzez «światowość» która nas otacza i zagłusza głos Boga, i w ten sposób zobaczyć świat innymi oczami – oczami wiary. Tymi „oczami wiary" widzi Chrystusa biednego i cierpiącego.

W ten sposób być «politycznym» znaczy być otwartym, wrażliwym na innych, solidarnym z ich problemami. Taka postawa nie oznacza tylko biernego przyglądania się otaczającemu mnie światu, ale jego doświadczaniu, «współ - przeżywaniu», zmienianiu na lepsze. W ten sposób to co jest «polityczne», jest też przemianotwórcze i ma charakter dynamiczny. «Polityka» tak rozumiana staje się synonimem wrażliwości na problemy człowieka i świata. By to było jednak możliwe musi mieć ona o wiele głębsze i stabilne korzenie. Tym stabilnym fundamentem dla tak dynamicznie pojętej «polityki» staje się wiara, i to wiara zakorzeniona w eschatologii, tzn. przesłaniu które nie może być redukowane tylko do nauki o powtórnym przyjściu Zbawiciela, na które czeka się mniej lub bardziej czynnie. Przesłanie eschatologiczne Biblii to przede wszystkim prawda o powszechnym panowaniu i obecności Chrystusa «tu i teraz», panowaniu, które niesie ze sobą i zakłada sprawiedliwość, wolność i równouprawnienie wszystkich. W tym znaczeniu wiara „polityczna" to nie tylko „coś" co się ma, ale to bardziej „droga, działanie, praxis", które zmienia to co jest wokół mnie, zmienia także mnie samego. Rozumiemy już czym jest polityka, określenie wiara „polityczna" też może już nie irytuje tak bardzo. Co dalej?

Pomiędzy Bogiem, a człowiekiem od zarania historii dokonuje się dialog. Miejscem tego dialogu był i jest świat. Poprzez tajemnice wcielenia Bóg stał się człowiekiem. Z jednej strony Bóg zaprosił człowieka do wspólnoty ze sobą, z drugiej zaś strony człowiek poprzez wiarę odpowiada na to zaproszenie. Ta odpowiedź wiary, praxis, dokonuje się zawsze w określonym kontekście historycznym i społecznym. Wiara to nie tylko darmowy dar Bożej łaski. Wiara dynamizuje ludzkie działanie. Dzięki wierze, działanie ludzkie nabiera całkowicie innego wymiaru - nadprzyrodzonego. Dzięki wierze człowiek staje się «współstworzycielem» świata stworzonego przez Boga.

Wiara ma jeszcze inne działanie: w świecie postępu i zmian dokonujących się we wszystkich wymiarach życia, wiara chroni przed niebezpieczeństwem uprzedmiotowienia, instrumentalizacji człowieka, którego godność mierzy się jego wydajnością, użytecznością, przydatnością (przed tym przestrzegał w dokumentach społecznych bł. Jan Paweł II).

Dzięki wierze człowiek może nie tylko odpowiadać swemu Stwórcy, ale także odkrywać Go i doświadczać Jego obecność tam, gdzie jak się wydaje Go nie ma i ograniczony ludzki rozum mówi, że jest «martwy». Wiara, nie umniejszając tutaj roli rozumu, daje człowiekowi «oczy», pozwala mu dostrzec rzeczywistość transcendentną, która przekracza zdolności poznawcze ludzkiego rozumu. Jak to wygląda w praktyce?

Pośród trudności, problemów związanych z bezrobociem, pośród cierpienia, niesprawiedliwości społecznych, niewiary i szerzącego się ateizmu, trzeba, według teologa niemieckiego «widzieć», doświadczać i mówić o Bogu. Bóg stał się kiedyś człowiekiem, by być bliżej człowieka i bliżej jego problemów. Rodzą się jednak pytania?

Gdzie był Bóg wtedy, kiedy uśmiercano ludzi w Auschwitz w taki bestialski sposób? Gdzie jest dziś kiedy uśmierca się go w może bardziej «humanitarny» sposób, negując jego obecność? Czy można doświadczyć obecności Boga nie tylko w zaciszu kościelnej czy klasztornej kaplicy, ale tam gdzie człowiekowi przychodzi tak często doświadczać zwątpienia? Co daje dziś człowiekowi wiara? Czy jest sens wierzyć w Boga, którego się «nie widzi», «nie czuje», który wydaje się tak odległy?

Bóg ku któremu zwraca się człowiek, nie jest żadną «ideą teoretyczną», która oddala człowieka od jego problemów. Wiara nie zamyka też człowieka na swoje tylko problemy, ale otwiera go na świat i na społeczeństwo. Człowiek poprzez wiarę „polityczną" w Boga «praktycznego», uwrażliwiony na potrzeby biednych, naśladuje Chrystusa. Naśladowanie Chrystusa w określonym kontekście społecznym staje się gwarancją otwarcia na innych, działania na ich rzecz i działania z nimi. Tylko w ten sposób można rozpoznać i doświadczyć Boga obecnego w świecie. Także w kontekście tych trudnych pytań.

Jeśli pojawiają się jakieś wątpliwości, to są one wynikiem zagrożeń współczesnego świata, którym uległ człowiek. A podstawowym zagrożeniem, które grozi człowiekowi jest odrzucenie religijnych podstaw swojego życia, stawianie się na miejscu Boga. Stąd już niedaleka droga do tego co nazywamy biernością, kryzysem moralnym, społecznym, amnezją kulturową, sekularyzacją, emancypacją, iluminizmem czy eutanazją. Człowiek jeśli jeszcze wierzy, to wierzy «na swój sposób», we własnego boga, odwołując się do zaakceptowanych przez siebie zasad. Wiara staje się kwestią prywatną - człowiek wierzy żyjąc jednak tak jakby Boga nie było. Wyznawana wiara staje się ukryta i anonimowa. Odzwierciedleniem tego jest powszechnie znane już stwierdzenie: «Chrystus – Tak, Kościół - Nie». Podważa się konieczność manifestowania swojej wiary nie tylko poprzez praktyki religijne i uczestnictwo w sakramentach świętych, ale coraz częściej tak po swojemu «wyznawana» wiara nie znajduje odzwierciedlenia w postawach podejmowanych na co dzień. Taki stan rzeczy prowadzi do skrajnie pojmowanego indywidualizmu i wyalienowania, a co za tym idzie także obojętności. Taka postawa, według Metza, to pewna powszechnie występująca dziś wśród uznających się za chrześcijan i za wierzących, forma niewiary. Człowiek sam stworzył swoistego rodzaju (nie bez wpływu środków masowego przekazu) klimat, atmosferę promująca życie bez Boga. Religia w tym kontekście widziana jest jako pewien nic nie znaczący dla praktycznego życia prywatny «sektor» ludzkiej egzystencji odpowiadający zapotrzebowaniu człowieka na pewnym etapie jego rozwoju, który jednak można porzucić i zanegować kiedy nie czuje się więcej jego potrzeby. Co zrobić?

W tej sytuacji jedynym ratunkiem jest reprywatyzacja wiary. Reprywatyzacja nie oznacza jednaj jej depersonalizacji. Wiara zawsze jest wyrazem indywidualności wierzącego, przejawem bogactwa jego religijnych przeżyć i doznań. Nie może jednak zamykać jej czy ograniczać do sfery intymnej człowieka. Ona ma charakter dynamiczny, wzmacnia człowieka i daje mu siły w konfrontacji z rzeczywistością go otaczającą, pozwala wyjść ze sfery indywidualnej, staje się gwarancją wyjścia z egoizmu. Dzięki swojemu eschatologicznemu wymiarowi inspiruje człowieka do wychodzenia w kierunku innych, w kierunku świata. Człowiek poprzez wiarę tak pojętą staje się współpracownikiem Boga w świecie. Dzięki temu świat staje się nie tylko miejscem, gdzie człowiek może odpowiadać Bogu na jego wezwanie do współpracy, ale także miejscem gdzie wierzący może doświadczyć Jego obecności. Bóg który jest miłością może być doświadczany poprzez miłość okazywaną drugiemu. Wiara która każe człowiekowi otworzyć się na drugiego, pozwala mu równocześnie spotkać samego Boga. I to jest właśnie mistyka otwartych oczu!

Wiara szuka i próbuje określić związek pomiędzy człowiekiem i światem, pomiędzy człowiekiem i procesami, które zachodzą w społeczeństwie. Benedykt XVI w Motu proprio Portam fidei ogłoszonym na rozpoczęcie roku wiary, wzywa do odnalezienie drogi wiary, aby ukazać coraz wyraźniej radość i entuzjazm spotkania z Chrystusem. Wiara nie może być traktowana jako ucieczka ze świata. Papież wielokrotnie podkreśla o konieczności „wyjścia na drogę". Wiara jest więc drogą. Na pewno jest darem łaski od Boga, ale jest i procesem, który kształtuje ludzką egzystencję. Jak podkreśla papież „Tylko przez wiarę wiara rośnie i umacnia się!" (nr 10).

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.