Rozmowa z ks. Andrzejem Wieczorkiem

Data dodania: 2013.08.09

Zapraszamy do lektury kolejnego wywiadu w naszym wakacyjnym cyklu – tym razem z ks. Andrzejem Wieczorkiem, proboszczem parafii NMP Nieustającej Pomocy w Jaworznie – Ciężkowicach.

 

Czy przejście z Wysokiej do Jaworzna to awans? Parafia ma blisko 3 razy więcej mieszkańców, ma Ksiądz do pomocy wikarego, znacznie większa jest także sama świątynia...

Na posługę kapłańską nie można patrzeć w ten sposób, więc nie postrzegam tego w takich kategoriach. To nowe zadanie, poszerzony zakres obowiązków, który mobilizuje do jeszcze większego zaangażowania i pracy. Na pewno nie postrzegam tego w kategoriach awansu...

Jak się Ksiądz odnalazł na tej parafii?

Bardzo szybko. Po prostu musiałem wejść i zacząć swoją pracę.

Od czego Ksiądz zaczął?

Tak naprawdę ciągle kontynuuję pracę, którą rozpocząłem w chwili święceń. Zacząłem od sprawowania Mszy, spowiadania, przyjmowania wiernych w kancelarii. Sprawy techniczne i materialne muszą poczekać i za wcześnie, żeby o nich mówić, choć na pewno przyjdzie taki czas.

Jak parafianie przyjęli nowego proboszcza?

Bardzo życzliwie. Nie miałem do tej pory możliwości poznania tej części diecezji, gdyż pochodzę z części dawnej diecezji częstochowskiej. Ale tak jak wszędzie są tu ludzie bardzo zaangażowani, a obok obojętni czy wręcz wrodzy. Ale to wyzwanie dla kapłana – trzeba przyprowadzać tych, którzy się pogubili, aby odnaleźli się we wspólnocie Kościoła. A jednocześnie zachęcać do ciągłej gorliwości przykładnych katolików.

To żywa wspólnota, bogata w ruchy i stowarzyszenia?

Wakacje nie są dobrym czasem na rozeznawanie takich spraw. Poznałem już Żywy Różaniec, niemałą grupę lektorów i ministrantów. Reszta – mam nadzieję – ujawni się po wakacjach.

Jak wyglądała Księdza dotychczasowa posługa kapłańska?

Ostatnie 5 lat spędziłem w Wysokiej, która była moją pierwszą parafią proboszczowską. Wiele się tam nauczyłem – to była doskonała szkoła, wspaniali ludzie. Wcześniej pracowałem – mówiąc od końca – w parafii św. Archaniołów w Czeladzi, u św. Barbary w Dąbrowie Górniczej, w obecnej Katedrze, gdzie przybyłem jeszcze w strukturach diecezji częstochowskiej. Jeszcze wcześniej był Kleszczów oraz wreszcie neoprezbiterska parafia Gidle.

Kto przez te lata szczególnie Księdza ukształtował i stanowi punkt odniesienia, wzór w kapłańskiej pracy?

Znałem wielu księży, którzy swoją postawą i zaangażowaniem oddziaływali na moje kapłaństwo. Szczególnie znaczące piętno odcisnął mój pierwszy proboszcz w Gidlach – nieżyjący już ks. prał. Marian Dumała. Był to kapłan wielkiego formatu, ksiądz niezwykle pokorny, oddany, który swoje kapłaństwo traktował niezwykle serio. Kiedy przyszedłem tam jako młody neoprezbiter czułem ogromny dystans między mną a nim. A on zawsze powtarzał, że obaj mamy święcenia, obaj jesteśmy takimi samymi księżmi...

Mówi Ksiądz o tej inspiracji i dystansie – zastanawia mnie, czy gdybyście się jako Księża spotkali po tylu latach ten dystans byłby mniejszy? Zbliżył się Ksiądz do tego "kapłaństwa serio"?

Ciężko oceniać siebie. Myślę, że my kapłani do końca swoich dni będziemy dorastać do pełni kapłaństwa i zrozumienia łaski, jaką dostaliśmy podczas święceń. Chciałbym powiedzieć, że po tych ponad 20 latach jestem bardziej księdzem, niż byłem w chwili święceń i mam nadzieję, że tak jest.

Gidle, o których Ksiądz wspominał, są znane z maryjnego sanktuarium, tutaj parafia nosi wezwanie NMP Nieustającej Pomocy, Maryja w tym tytule jest ogłoszona także patronką Jaworzna. Do której Maryi będzie Ksiądz żywił teraz większe nabożeństwo?

Miałem w swojej posłudze szczęście do parafii maryjnych – takie wezwanie nosiły kościoły w Kleszczowie, Gidlach, Sosnowcu i Wysokiej. Zresztą cała dawna diecezja częstochowska była oddana Maryi, stąd nabożeństwo do Matki Chrystusa było mi zawsze bliskie. Teraz znowu trafiam pod opiekę Matki Bożej w tytule Nieustającej Pomocy. Niezależnie pod jakim imieniem będziemy ją wzywać, Ona jest zawsze ta sama i stale towarzyszy wszystkim, którzy się jej oddają. Dowiedziałem się też, że tutejsi parafianie chętnie pielgrzymują do Sanktuarium Matki Bożej Patronki Rodzin w Płokach, nieopodal Krakowa oraz do diecezjalnego sanktuarium w Jaroszowcu, gdzie co miesiąc odbywają się nocne czuwania. Nabożeństwo maryjne będę więc dzielił z nimi.

A który święty jest dla Księdza szczególnym orędownikiem?

Wielu jest takich, których życie mnie inspiruje. Od najmłodszych lat czuję związek z moim patronem – św. Andrzejem Apostołem. Potem, jeszcze jako młody chłopak, odkryłem św. Andrzeja Bobolę, do którego często się zwracałem. Zresztą on niewątpliwie był kapłanem wielkiego ducha i formatu, który nie wahał się oddać życia świadcząc o Chrystusie nie tylko słowami, ale całym sobą.

Nie da się uciec przed tym pytaniem – jakie troski materialne przed Księdzem w parafii?

Jak w każdym domu rodzinnym trzeba czasem coś naprawić, odnowić, poprawić. Nie należę do tych, którzy myślą, że od nich zaczyna się świat i chcą przede wszystkim pokazać jak być dobrym proboszczem. Szanuję to, co było zrobione i będę starał się kontynuować i ulepszać to, co zastałem. Liczę w tym na wsparcie parafian. Proboszcz nie jest omnibusem. Może działać tylko wtedy, jeśli ma zaplecze w poparciu swoich wiernych oraz ich mądrych sugestiach.

Dużo pracy przed Księdzem – materialnej i duszpasterskiej. Ale jeśli znajdzie się chwila czasu wolnego jak Ksiądz będzie ją spędzał?

Od bardzo dawna nie byłem na urlopie – na pojedynczej parafii było to dość trudne... Lubię żywy kontakt z przyrodą – to mnie uspokaja i wycisza. Chętnie siadam w ogrodzie czy w lesie – tam gdzie jest cisza i spokój, a jedynym dobiegającym dźwiękiem jest szum strumienia.

Jakie refleksje nachodzą Księdza kiedy co rano wstaje i zaczyna swoją codzienną pracę?

Chciałbym, aby moja praca w tej parafii przynosiła dobre owoce, z pożytkiem duchowym tych ludzi, którym przyszedłem służyć. Oby mogli poczuć, że mają w parafii kogoś, na kogo mogą liczyć, do kogo mogą zwracać się z troskami i radościami. Nie chcę być dla nich urzędnikiem – drzwi plebani są otwarte, a ja chcę być powiernikiem, ojcem i bratem. Właśnie wobec nich muszę dorastać do mojej pełni kapłaństwa.

ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK


 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.