Rozmowa z ks. Mirosławem Jadłoszem
W tym tygodniu o swojej 9 letniej posłudze w Ziemi Świętej opowiedział nam ks. Mirosław Jadłosz, który wrócił do Polski i od września obejmie funkcję kapelana Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu (tzw. Szpital Górniczy). Ks. Mirosław będzie także wikariuszem w parafii Najświętszego Zbawiciela w Sosnowcu.
Jak to się stało, że znalazł się Ksiądz w Ziemi Świętej?
Od dziecka miałem marzenie, żeby zobaczyć i poznać Ziemię Świętą. Pierwszy raz pojechałem tam w 2003 roku, 3 lata po święceniach kapłańskich, na 11 dni. Uświadomiłem sobie, że ten czas jest zdecydowanie niewystarczający – chciałem pogłębić jej znajomość, ale także zyskać możliwość zostawienia wszystkich obowiązków i spędzenia tam roku na modlitwie i medytacji Pisma Świętego. Po rozmowie z Księdzem Biskupem Adamem Śmigielskim pojechałem tam w 2004 roku na rok. Zostałem 9 lat.
Jak wyglądała Księdza posługa?
Pierwsze półtora roku spędziłem w Bazylice Bożego Grobu. To miejsce szczególne, ze względu na obowiązujący między religiami status quo. Dzień zaczyna się o północy godzinnymi modlitwami w kaplicy, potem okadzaliśmy Grób Pański, a rano odprawiana była Mszę św. Popołudniu każdego dnia odbywała się także procesja ze świecami i wieczorne modlitwy. To niesamowite doświadczenie - codziennie odprawiałem Mszę św. na Kalwarii lub w Bożym Grobie! To miejsce piękne zmartwychwstaniem Chrystusa pozwala też doświadczyć, jak bolesny jest grzech rozdarcia między chrześcijanami. Tu, gdzie dokonało się największe misterium naszej wiary, możemy zobaczyć czym jest grzech wewnętrznych podziałów...
W 2005 roku, po zgodzie Księdza Biskupa na przedłużenie pobytu, posługiwałem w Getsemani. Zmieniła się specyfika mojej pracy – byłem spowiednikiem oraz osobą odpowiedzialną za sprawną organizację ruchu pielgrzymkowego. Moją misją stały się proste czynności, codzienne czekanie na ludzi i pomoc im w doświadczeniu tego miejsca. Po Getsemani byłem jeszcze w Betlejem i Nazarecie. W bazylice Zwiastowania spędziłem 4,5 roku. To piękny czas modlitwy i doświadczenie żywego sanktuarium.
Co dało Księdzu tak bogate doświadczenie Ziemi Świętej?
Można mówić o bardzo wielu aspektach. Najważniejsze wydaje mi się doświadczenie potęgi Kościoła na całym świecie – z różnymi językami, rytami i tradycjami. Pozwala to uzmysłowić sobie, jak mocne i żywe jest Słowo Boże i jak zróżnicowani jesteśmy w naszej jedności. Ten czas to także okazja do własnych medytacji – mogłem jechać z Biblią na tydzień nad Jezioro Galilejskie i wczytywać się w orędzie Chrystusa. Niesamowita była możliwość chodzenia w ciszy nocy na Kalwarię i trwania na modlitwie pod Krzyżem. W ten sposób, poprzez modlitwę i służbę, pobyt tam pozwala przeżyć Ewangelię w miejscu, gdzie była ona głoszona.
Co to wszystko wniesie w Księdza obecną pracę?
Podróże kształcą i otwierają na spotkanie z drugim człowiekiem. Doświadczenie tego, że w Ziemi Świętej jesteśmy jako chrześcijanie mniejszością uczy pokory, zaś doświadczenie realności Ewangelii i Kościoła powszechnego umacnia wiarę i otwiera na spotkanie z drugim człowiekiem. Polecam taką wyprawę wszystkim katolikom. Po tej podróży zupełnie inaczej słucha się Ewangelii podczas Mszy św. w parafialnym kościele – ludzie zdają sobie sprawę, że byli w tych miejscach, wiedzą jak one wyglądają, wracają myślami w te strony.
Sytuacja chrześcijan w tym regionie nie jest łatwa. Nie spotykał się Ksiądz z jakimiś wyzwiskami, atakami?
Tam gdzie są fanatycy tam zdarzają się problemy, gdyż te osoby często żyją nienawiścią. Jednak doświadczyłem przede wszystkim ludzi, którzy starają się żyć dobrze i dzielić się dobrem. Poznałem bardzo wielu Izraelczyków, którzy byli niesamowicie przychylni i stali się moimi przyjaciółmi. Zresztą część z nich pochodziła z Polski, także Zagłębia. Nienawiści można doznać wszędzie, także w Polsce.
Będzie Ksiądz organizował pielgrzymki do Ziemi Świętej?
Nie mam aż tak dalekosiężnych planów. Póki co muszę zająć się pracą wikariusza i kapelana.
Proszę powiedzieć jakie były Księdza losy przed wyjazdem do Ziemi Świętej - z jakiej parafii Ksiądz pochodzi, gdzie Ksiądz pracował?
Pochodzę z parafii św. Rafała Kalinowskiego w Dąbrowie Górniczej. Jako wikariusz pracowałem w parafiach Jaroszowcu, w Osieku oraz na będzińskiej Syberce. Wszędzie skupiałem się przede wszystkim na pracy z młodzieżą.
Miał Ksiądz już wcześniej styczność z pracą kapelana szpitalnego?
Miałem wspaniałe doświadczenie, jeszcze jako kleryk, pracy przez pół roku w szpitalu dziecięcym w Krakowie – Prokocimiu. Także w Jaroszowcu współpracowałem przy posłudze duszpasterskiej w szpitalu chorób płuc. Miałem też kontakt ze szpitalami w Nazarecie, szczególnie ze wspólnotą Bonifratrów. Dlatego bardzo cieszę się z tego, że podejmuję posługą kapelana, jak również duszpasterską posługę na parafii jako wikary. W szpitalu będziemy posługiwać w trzyosobowym zespole. Ja swoje obowiązki będę tam wykonywał przez dwa dni w tygodniu. W moim podejściu do posługi kapłańskiej najważniejsza jest codzienna modlitwa za ludzi z którymi się spotykam, bycie dla nich i z nimi. Te postawy mają prowadzić do centrum mojego powołania –posługi sakramentalnej - spotkania człowieka z Bogiem w misterium sakramentów, których jako kapłan udzielam.
A co wypełni Księdzu czas wolny?
Lubię spędzać czas czytając dobre książki i słuchając muzyki klasycznej. A to, za czym tęsknię w Polsce, to możliwość wyjazdu w góry – przede wszystkim Gorce i Beskid Sądecki.
A pierwszy dłużysz urlop od obu posług – pewnie w przyszłym roku – spędzi Ksiądz w Ziemi Świętej?
Nie mówię nie...
ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK