Święta bez kościelnej liturgii - świadectwo diecezjanki
Chciałabym napisać, że te święta były piękne, ale tak naprawdę te święta były… trudne.
Od pierwszych dni, kiedy ogłoszono wszelkiego rodzaju ograniczenia, towarzyszyły mi wątpliwości i wyrzuty sumienia: czy wyjście do kościoła nie będzie nieroztropne; czy klękanie przed telewizorem nie będzie nadgorliwą przesadą; czy żal doskonały na pewno był doskonały, a duchowa komunia będzie ważna i godziwa?! Jak w tym nowym świecie: zdalnej pracy, nauki online, niekończących się służbowych telefonów i kolejek sklepowych, znaleźć jeszcze czas na WIRTUALNE rekolekcje?! Poczułam się odarta nie tylko z Sakramentów ale także z Tradycji, dlatego postanowiłam tą Tradycję „odtworzyć” w warunkach domowych. To było moje przygotowanie na Święta Wielkiej Nocy.
Krzyżyk, służący podczas wizyty kolędowej, najpierw w Niedzielę został zasłonięty kawałkiem granatowego materiału, a tydzień później przyozdobiony palmą. Nie było bazi, tylko kilka zielonych gałązek i biało czerwone kwiaty z krepiny. Takie kolory udało mi się znaleźć, ale oficjalna wersja mówiła, że symbolizują one niewinność i mękę Chrystusa. Wyszło pięknie...
Zdjęcia, wrzucone na jeden ze znanych portali pozwoliły mi poczuć jedność z innymi. Nie chodziło o pochwalenie się naszym małym, rodzinnym dziełem, jak o zobaczenie, ile jest osób, które tak jak ja, starają się na swój sposób wypełnić pustkę w sercu.
W Wielki Czwartek zdobyta naprędce figurka Frasobliwego Dobrego Pasterza, przemalowana na Jezusa Zbawiciela zyskała koronę cierniową i berło ze ździebeł trawy, by w Wielki Piątek spocząć w grobie zrobionym z pudełka przyozdobionego szarym papierem, mchem i tekturowym witrażem, a w Niedzielę Wielkanocną otrzymać chorągiew Zbawiciela Świata.
Nasz mały domowy Kościół, piękny ale…
Kiedy zapytałam 12-letniej siostry czego jej najbardziej brakuje w tegorocznych świętach, bez zastanowienia odpowiedziała, że obecności w kościele. Kiedy zapytałam jej co jej się podoba w tegorocznych świętach, zapadła głucha cisza. Też nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Bo dziś, choć w domu jest rodzina, upieczone są ciasta, zrobiona sałatka i przyszykowany koszyczek, to jednak czegoś brakuje….
Mam nadzieję, że za rok nie będziemy budować ciemnicy i Grobu Pańskiego w domu ale jest coś, co tegoroczne święta pozwoliły mi odkryć. Wiszący na Ścianie krzyż spowszedniał, pokryty kurzem. Dlaczego do tej pory nie przyszło mi do głowy, żeby zasłonić go w Niedzielę, w Wielki Piątek umieścić w centralnym miejscu, a w Niedzielę Wielkanocną przyozdobić czerwoną stułą???? Może więcej rzeczy mi spowszedniało? Może właśnie o to chodzi - żebym poczuła się ogołocona ze wszystkiego jak Jezus, żebym dostrzegła co tak naprawdę jest ważne.
Aneta B.