Wędrowali do Maryi - relacja z pielgrzymki
Nie byłem w tym roku na pielgrzymce przez cały czas, jedynie kilka razy dojeżdżałem na trasę. Dzięki temu mogłem słuchać płynących ze wszystkich mediów narzekań ludzi na falę upałów oraz ostrzeżeń specjalistów, żeby w tych dniach nie wychodzić z domu bez potrzeby. Jak ważny powód i jak pilną potrzebę miało blisko 1300 osób, które nie tylko wyszło, ale i przeszło pieszo blisko 110 kilometrów w 5 dni (a wyruszające dzień wcześniej grupy z Jaworzna i Będzina o 30 km. więcej)?
Na 100%
Można było im współczuć, choć wcale na to nie liczyli i nie oczekiwali tego. Co więcej – choć zdarzały się chwile słabości, oni wiedzieli, że wynika z tego większa wartość. I choć w niejednych ustach "Abba, Ojcze" przemieniało się w "Aqua, Ojcze", choć dokuczały słoneczne poparzenia, a rozgrzany asfalt uczulał skórę na łydkach, szli z uśmiechem, bez narzekań. Nie odpuszczali sobie – włączali się w modlitwę, uczestniczyli w Mszach św. i konferencjach, a także wieczornych Apelach. Nie odpuszczało sobie także ponad 20 księży cały czas troszczących się o grupy, sprawujących sakrament pokuty, prowadzących konferencje. Ani diakoni (choćby ci, którzy z takim skupieniem i namaszczeniem troszczyli się o Najświętszy Sakrament) i klerycy, ani siostry zakonne, ani grupy muzyczne, służby medyczne i porządkowe – każdy, mimo zmęczenia, pracował na 100%. Wiernie trwali przy pielgrzymach także biskupi – Ksiądz Biskup Piotr Skucha, który 9 sierpnia przewodniczył Mszy św. na rozpoczęcie, oraz Ksiądz Biskup Grzegorz Kaszak, który 10 i 11 sierpnia odwiedzał grupy, spowiadał oraz przewodniczył Mszy św. w Mirowie. Nie zawiódł także ks. Jan Szkoc, bez którego upominków trudno sobie wyobrazić sosnowieckie pielgrzymowanie. Warto podziękować za to zaangażowanie i oddanie, bez którego pielgrzymka nie mogłaby być tak owocna.
Życzliwy jak pielgrzym
Policyjne statystyki z całego świata wskazują, że podczas upałów lawinowo wzrasta liczba przestępstw, a ludzie stają się bardziej agresywni. Pielgrzymka pokazała jednak coś przeciwnego – jeszcze większą solidarność, troskę o siebie wzajemnie, współodczuwanie w dzieleniu losu pielgrzyma (urzekł mnie "patrol chłodzący" z grupy biało-czerwonej, wyposażony w pistolety na wodę).
Co było przyczyną tego niepojętego zachowania? Im dłużej sam pielgrzymuję i stykam się z pielgrzymami, tym bardziej czuję, że niesione intencje nie są najważniejsze. Choć powierzamy ich sporo i wracają wciąż w naszych modlitwach, ważniejsze wydaje się realne doświadczenie wiary we wspólnocie, możliwość głębszego przeżycia modlitwy, sakramentów, zmierzenia się z samym sobą i zweryfikowania swojego podejścia do Boga. A także nawrócenia, zgodnie z hasłem tegorocznej pielgrzymki "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię". A sednem wszystkiego jest miłość, wyrażająca się w konkretnych, choćby drobnych uczynkach.
Szczególny Gość
Trudy dzielił z nimi także Ten, który sam "szedł w spiekocie dnia i w szarym pyle dróg". 11 sierpnia po Mszy św. w Mirowie podczas liczącego ponad 9 kilometrów odcinka we wszystkich grupach niesiony był obecny w monstrancji Chrystus. To wyjątkowe przeżycie, bowiem dotąd Najświętszy Sakrament adorowany był tylko na noclegach, w specjalnym namiocie-kaplicy. Teraz wyruszył z pielgrzymami w drogę na odcinku przygotowującym do nabożeństwa pokutnego i sakramentu spowiedzi. Wzruszające były powitania i pożegnania Go w grupach, ludzie nieoszczędzający kolan i klęczący na asfalcie. Jego cicha obecność mobilizowała i uskrzydlała, dodawała sił i pomagała wygrać z kryzysem. Uświęcała...
Przygotowanie do ŚDM
Tegoroczna pielgrzymka była także ważnym etapem przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Wszystkie grupy odwiedził opowiadający o wolontariacie ks. Michał Borda oraz składający świadectwo o doświadczeniu żywego Kościoła podczas poprzednich ŚDM ks. Szymon Wojciechowski. W Trzebniowie każdy miał szansę zapisać się do diecezjalnego wolontariatu oraz uzyskać wszystkie niezbędne informacje. Oby widoczny podczas pielgrzymki entuzjazm udzielił się nam także podczas spotkań z papieżem i poprzedzających je chwilach spędzonych z młodymi z całego świata. Wszak wraz z nimi też przejdziemy pieszą pielgrzymką do Częstochowy. Będzie krótka, bo tylko pół dnia. Tym bardziej warto postarać się, żeby w tak krótkim czasie pokazać to, co najlepsze, co obserwujemy i przeżywamy co roku, co udało się uwiecznić na zdjęciach i filmach oraz co na długo pozostanie w sercach.
Dotarli – i co dalej?
Dziś weszli na Jasną Górę. Ze wzruszeniem klękali lub kładli się krzyżem przed Szczytem, a następnie pokornie czekali w kolejce do kaplicy Cudownego Obrazu. Śmiali się, cieszyli że doszli. Omadlali wszystkich, którzy zawierzyli im swoje intencje, dziękowali za łaski. To bardzo trudny moment – człowiek skupiony na celu teraz, kiedy go osiągnął i wraca do codziennych obowiązków musi przestawić się na zwyczajne funkcjonowanie. Sam zawsze miałem z tym problem. Dobrze jednak, aby w tej codzienności pozostało trochę tego Bożego szaleństwa, które przepełniało ich na pielgrzymce. Aby procentowało ono w korzystaniu z sakramentów, obecności w kościele, zaangażowania w parafiach i wspólnotach, odnoszeniu się do innych ludzi. Świat pielgrzymów, ludzi, którzy umieją się cieszyć, ale i wyrzekać, którzy wiedzą, że przegrać w oczach świata, to czasem znaczy wygrać, będzie piękniejszy. Maryjo prowadź ich dalej w pielgrzymkach życia, a ich wzór, uśmiech, zaangażowanie i świadectwo niech będą dla innych zaproszeniem do Chrystusa i pielgrzymowania!
j.c.