Wieści z misji w Peru

Data dodania: 2013.10.21

W rozpoczętym w niedzielę 20 października Tygodniu Misyjnym pracujący jako misjonarz w Peru, a pochodzący z naszej diecezji, ks. Krzysztof Pawłowski pragnie przybliżyć nieco czym żyje misja w Peru. A konkretnie parafia Surcubamba. Żyje ona teraz budową....

Projekt budowy kościoła zrodził się kilka lat temu, kiedy przez obfite deszcze zawaliła się jedna z wież świątyni, o czym wtedy pisałem. Po rozmowach z prezydentem Surcubamby, pojechałem do dużego miasta Huancayo, aby tam spotkać się z architektami. Spotkań było kilka i co jakiś czas konsultowaliśmy różne szczegóły. Powstał projekt i plan nowego kościoła z niezłym zapleczem typu: salki, kancelaria. Motorem napędowym budowy był Wojewoda, który pochodzi właśnie z Surcubamby. On to zadeklarował się pokryć większość kosztów... . Jak to w Peru, na deklaracjach się skończyło. Dwa lata temu dowiedziałem się, że Wojewoda wił się jak piskorz i z całego planu się wykręcił.

Blask nadziei zaświtał, gdy rok temu projektem nowego kościoła zainteresował się prezydent gminy Carlos Comun, którego korzenie rodzinne również sięgają Surcubamby. Oczywiście w przypadku różnych budów, ten, który wykonuje dane dzieło ma w tym spory interes. Pieniądze idą z dotacji państwa na rozwój gminy i często sumy te są o wiele większe niż koszt budowy.

Zanim zdążyłem się skontaktować z Carlosem Comun położono fundamenty! Okazało się że ów Prezydent ma jakiś znajomych architektów w Limie, którzy posiadają tzw. „gotowce" projektów. Po wielu zabiegach udało mi się dotrzeć do planów kościoła. Choć właściwie nie wiem czy można budynek ten nazwać kościołem czy halą widowiskowo-sportową.... 30m długości i prawie 12 m szerokości. Jak na potrzeby wioski to stanowczo za dużo.

Podczas odpustu, 29 czerwca - w Uroczystość św. Piotra i Pawła, Mszę Świętą odprawiałem już w nowej świątyni, która nie zapełniła się nawet w połowie.

Równolegle z budową kościoła postanowiłem wyremontować starą już bardzo plebanię. Zacząłem od dachu, ale prace strasznie się ślimaczą, bowiem robotnicy często robią sobie wolne. Poza tym trzeba stać nad nimi i „dopingować" swoją obecnością, co nie zawsze jest możliwe, bowiem obecna pora jest odpowiednim czasem do odwiedzin w wioskach oraz do koordynacji z katechetami przygotowania uczniów do I Komunii Świętej.

Obecnie na Mszę Świętą w Surcubambie ludzie przychodzą do prywatnego domu, gdzie w pewnym wolnym pomieszczeniu ustawiliśmy kilka ławek, oraz gdzie są zgromadzone wszystkie figury Świętych. Atmosfera panuje tam gorąca i to dosłownie, bo gdy wierni zaczną palić świeczki przed figurami świętych to dymu tam jak w solidnej palarni ;-). Dużym mankamentem jest obecnie brak dzwonu, który zawsze obwieszczał w wiosce czas na Mszę Świętą, ale mimo to zawsze ktoś na Eucharystię przybędzie.

Na zakończenie przytoczę jedną ciekawostkę z sąsiedniej parafii Izcuchaca.

Około pór roku temu dwaj koledzy z diecezji tarnowskiej odeszli ze swojej poprzedniej parafii, aby w nowej miejscowości (Izcuchaca) rozpocząć swoją posługę. Owa parafia była niestety dość zaniedbana – duchowo i materialnie. Największe moje zainteresowanie wzbudziły jednak w kościele w Izcuchace stacje drogi krzyżowej. Było ich 18! Wcześniej pracujący tam kapłan Peruwiańczyk powiesił ich nieco więcej, chyba aby zapełnić puste ściany w kościele. Tak więc oprócz tradycyjnych stacji drogi krzyżowej były 4 dodatkowe. Jedna z nich przedstawiała Pana Jezusa jako Dobrego Pasterza (z owieczką na ramionach). Kolejna to znany nam obraz Pana Jezusa pukającego do drzwi. Jeszcze jedna stacja, którą odnalazłem, to Pan Jezus rozmawiający z Samarytanką. Jednak największą moją radość wzbudziła czwarta „dodatkowa" stacja: Mojżesz na górze Synaj! ;-)

Szkoda, że nie miałem okazji uczestniczyć w rozważaniu takiej Drogi Krzyżowej.

Ks. Krzysztof Pawłowski – Peru

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.