Wywiad z dyrektorem Diecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego
Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, który chcemy spędzać wspólnie z najbliższymi. To także moment, w którym uświadamiamy sobie wagę naszego życia oraz wzajemnej miłości. Zachęcamy do lektury rozmowy z panią Elżbietą Dziubaty - psychologiem, dyrektorem Diecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego w Sosnowcu – o adopcji, aborcji, in-vitro i pomocy rodzinom borykającym się z problemem braku potomstwa.
Ile ośrodków adopcyjnych funkcjonuje w naszym regionie?
W diecezji, poza naszym, funkcjonuje jeszcze publiczny ośrodek w Sosnowcu. Te w województwie można podzielić na dwie grupy – publiczne i niepubliczne. Pierwsze znajdują się jeszcze w Częstochowie, Bielsku, Wodzisławiu i Rybniku. W Częstochowie i Katowicach znajdują się zarówno ośrodki katolickie jak i niepubliczne, ale prowadzone przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Niepubliczny ośrodek znajduje się także w Bytomiu.
Jakie znaczenie w działalności Ośrodka ma to, że jest on katolicki?
Choć zdarza nam się pracować z osobami samotnymi, podstawową grupą są małżeństwa sakramentalne z co najmniej 5-letnim stażem. Wymagamy, aby były to osoby praktykujące, mogące zagwarantować przekaz wiary i wartości, które ona niesie, co potwierdzamy opinią wystawioną przez parafię. Przyjmujemy także wyznawców innych religii chrześcijańskich. Nie współpracujemy natomiast z osobami po rozwodach i niewierzącymi czy reprezentantami innych wiar. Pozostałe warunki są już standardowe – niekaralność, odpowiednie warunki materialne i zdrowotne.
Ile procesów adopcyjnych udało się przeprowadzić Ośrodkowi?
Istniejemy od lipca 2008 roku. W roku założenia zawiązanych rodzin adopcyjnych było 15 (17 dzieci), w kolejnym to już 32 rodziny (37 dzieci). W 2010 pomogliśmy zawiązać 34 rodziny (41 dzieci, w tym 4 osobowe rodzeństwo adoptowane przez jedną parę), w 2011 39 rodzin (47 dzieci). W tym roku (do początków grudnia) udało się zawiązać 43 rodziny, w których miejsce znalazło 53 dzieci. W tej chwili 4 rodziny oczekują jeszcze na wyrok sądu.
Dzieci w jakim wieku najczęściej są adoptowane?
Najczęściej są to małe dzieci, także niemowlaki. Najstarsze adoptowane dziecko w tym roku miało 8 lat. Adopcje nastolatków zdarzają się bardzo rzadko. W ostatnim roku mieliśmy do czynienia z drugą już w czasie naszej działalności adopcją z gliwickiego okna życia. Także w naszej diecezji działa takie okno, jednak póki co nie zostawiono tam żadnego dziecka.
Jakie jest Pani zdanie na temat planów likwidacji tych okien?
Widać, że są one potrzebne. To alternatywa dla sytuacji, w których dzieci trafiają na śmietnik. Głównym argumentem za likwidacją ma być brak tożsamości takiego dziecka, ale każde dziecko oddane do adopcji swoich rodziców może poznać właściwie po ukończeniu 18 lat...
O ile rodzina powie dziecku, że jest adoptowane...
Musi. To jest ważna zasada – jawność adopcji. Dziecko ma wiedzieć. Na warsztatach dla rodziców kładziemy na to duży nacisk. W odpowiednim czasie trzeba dziecko uświadomić, a informacja musi wyjść od rodziców. Czasem, kiedy rodziny już po adopcji przyjeżdżają do nas, pytamy jak przebiegło to informowanie. Jedna z mam opowiadała, że okazją stało się spotkanie z koleżanką w ciąży. Dziecko zapytało „co Pani tam ma?". Po odpowiedzi „dzidziusia" dziecko zapytało, czy ono też było w brzuszku mamy. Ta odpowiedziała: „Nie . Ty byłeś w moim serduszku". To dziecku wystarczyło i było dobrym wprowadzeniem do rozmowy, która musiała później się odbyć.
Ośrodek pracuje także z drugą stroną – rodzicami chcącymi zrzec się dziecka czy kobietami chcącymi dokonać aborcji. Jak ta praca wygląda?
Mieliśmy kilka takich kobiet, najczęściej samotnych, borykających się z wątpliwościami czy urodzić dziecko. Wspieramy je i prowadzimy; czasami jest to tylko korespondencja internetowa, gdyż im wydaje się to lepszą formą. Wskazujemy im do kogo mogą się zwrócić – mamy np. kontakty z domami samotnej matki.
Czy adopcja w stosunku do in-vitro to lepsza opcja?
Tak. Mamy doświadczenia i świadectwa rodzin, które poddały się tej metodzie i po niepowodzeniu przyszły do nas. Często mówią, że gdyby mogły cofnąć czas, nigdy by się temu nie poddały. Te rodziny są pokaleczone, jednak teraz wybierają – jak sądzę – dobrą drogę, jaką jest adopcja.
Mówi się często, że pojawienie się w domu adoptowanego dziecka sprawia, że kobieta jednak zachodzi w ciążę. To fakt czy mit medialny?
Mamy takie świadectwa. Wynika to z odblokowania psychicznego – często nie ma jasnych powodów medycznych dla braku potomstwa. Okazuje się, że czasem nawet samo rozpoczęcie procesu adopcyjnego zbiegało się z zajściem w ciążę.
Jakie znaczenie ma umieszczenie ośrodka adopcyjnego w strukturze Centrum Służby Rodzinie i Życiu?
Bardzo duże. Tu odbywa się także przygotowanie narzeczonych, szeroka pomoc psychologiczna dla wielu osób, która stanowi podbudowę także dla naszej pracy. Dzięki temu nasze działania są jeszcze bardziej kompleksowe.
Dużo dzieci w regionie czeka na adopcję?
Bardzo dużo. Domy Dziecka są przepełnione, z tym, że wiele dzieci ma nieuregulowaną sytuację prawną i nie może być adoptowanych. Są także dzieci ciężko chore, dla których bardzo trudno znaleźć nowych rodziców.
Co powiedziałaby Pani rodzinie wahającej się, czy wybrać adopcję?
Warto nie bać się i podjąć kroki – przede wszystkim przyjść i porozmawiać. Jesteśmy po to, by pomagać rodzinom w tym procesie. Wystarczy otworzyć się i spróbować, dowiedzieć się, zobaczyć jak wygląda taka procedura, spotkać się na warsztatach z innymi parami borykającymi się z tym samym problemem. Wiele z tych par zaprzyjaźnia się, utrzymują się relacje poparte wspólnym doświadczeniem. Czas procedury jest dostosowany do potrzeb rodziny, nie wiąże się też ona z żadnymi kosztami. Nie trzeba się bać...
ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK
Ośrodek mieści się w Diecezjalnym Centrum Służby Rodzinie i Życiu przy ul. Skautów 1 w Sosnowcu. Informacje o jego funkcjonowaniu można znaleźć także na stronie www.rodzina.sosnowiec.pl/osrodek-adopcyjny