Wywiad z ks. Andrzejem Ciszewskim
Dziś ostatni wywiad z naszego cyklu. Zapraszamy do lektury rozmowy z ks. Andrzejem Ciszewskim - od lipca administratorem parafii Dobrego Pasterza w Sarnowie, dotychczasowym proboszczem parafii NMP Nieustającej Pomocy w Kluczach.
Proszę o przybliżenie Czytelnikom przebiegu swojej dotychczasowej kapłańskiej pracy w kolejnych parafiach.
Święcenia kapłańskie przyjąłem w 1980 roku. Jako neoprezbiter trafiłem do parafii św. Michała w Daleszycach. Pracowałem tam 5 lat. Kapłańskim zwyczajem pierwszą parafię nazywa się pierwszą miłością. Rzeczywiście – często wracam do niej myślami i patrzę na wiele spraw przez pryzmat tamtych ludzi. Potem przyszedł moment przeniesienia – trafiłem do Koniecpola, gdzie pracowałem niepełny rok i z powodu choroby zostałem kapelanem sióstr Norbertanek w Imbramowicach. Stamtąd przeniesiono mnie do Buska Zdrój (gdzie pełniłem także funkcję kapelana szpitala), a następnie do Dzieżgowa. Z tamtej parafii pozostał mi ogromny szacunek do kapłana chorego – towarzyszyłem miejscowemu proboszczowi w ciężkiej chorobie, z którą na szczęście udało mu się wygrać. Następnie byłem wikariuszem w Pińczowie, gdzie pomagałem także kapelanowi więzienia, a potem w Janinie, gdzie w napiętej sytuacji między proboszczem a parafianami stanąłem po stronie tego kapłana. W 1991 roku sam zostałem proboszczem – w Ulinie. Po reorganizacji diecezji, zgodnie z sugestią, że proboszczowie powinni pozostać na swoich placówkach, zostałem inkardynowany do diecezji sosnowieckiej. Po dwóch latach objąłem także parafię w Mostku. Byłem jedynym księdzem w diecezji, który przez 13 lat obsługiwał dwie placówki spełniając wszystkie posługi. Po 15 latach śp. Biskup Adam Smigielski zaproponował mi przejście do parafii NMP Nieustającej Pomocy w Kluczach. To miejscowość wielowyznaniowa – bardzo dużo mieszka tam Świadków Jehowy, Zielonoświątkowców i Polskokatolików. To była ciężka praca, której starałem się poświęcać wiele czasu i serca. Starałem się jak najlepiej poznać parafię i parafian.
Przez cały czas był Ksiądz także katechetą...
Katechizuję od 1980 roku, a od 1991, zaraz po wejściu religii do szkół, jako nauczyciel uczę jej w szkole. Mam przeświadczenie, że nawet najsłabiej przygotowany ksiądz prowadząc katechezę zrobi więcej dobra, niż najlepsza katechetka świecka. Praca żadnego nauczyciela, a w szczególności księdza nie jest jednak dzisiaj łatwa. Jednak przez dzieci poznaje się rodziców, dziadków i całe parafialne środowisko. Mam nadzieję, że także tutaj będę mógł katechizować.
Jakie pierwsze wrażenia ma Ksiądz z Sarnowa?
Dopiero się rozpakowuję i przyjdzie czas na dogłębniejsze oceny, ale póki co noszę różowe okulary. Ludzie są uśmiechnięci i życzliwi, przyjęli mnie z radością. To cieszy i daje nadzieję. W poprzednich parafiach – zarówno w Ulinie jak i w Kluczach – udało się zrobić sporo. Mam nadzieję, że także tutaj będzie taka możliwość .
Przewiózł Ksiądz z Klucz swoje zwierzęta?
Tak – psy i koty przeniosły się ze mną do Sarnowa. Na szczęście są przywiązane bardziej do mnie niż do miejsca i zadomowiły się chyba nawet lepiej niż ja. W Kluczach psy uchroniły mnie nawet przed włamaniem, za które zresztą potem młodzi włamywacze przyszli przeprosić. To też ewenement i ciekawe zjawisko pokazujące, że każdy może zacząć żałować za swoje czyny i wykazać się elementarną kulturą.
Wspomniał Ksiądz o buncie parafian na jednej z placówek. Ostatnio temat nieposłuszeństwa względem decyzji biskupa powrócił przy okazji postawy ks. Lemańskiego. Jakie wnioski dotyczące cnoty posłuszeństwa biskupowi wynikają z Księdza doświadczeń?
Posłuszeństwo ślubuje się w chwili święceń i człowiek musi pozostać temu wierny do końca. Nie znamy wszystkich motywacji i planów przełożonych – trzeba nam wierzyć, że reprezentując Kościół uosabiają Bożą wolę względem nas, a decyzje są przemyślane i przemodlone. W sporach z wiernymi należy zawsze stawać po stronie drugiego księdza – solidarność kapłańska jest niezwykle istotna.
Którzy święci szczególnie Księdza prowadzą i orędują?
Św. Jan Chrzciciel i św. Antoni Padewski. Tego drugiego przyzywam tradycyjnie gdy nie mogę czegoś znaleźć. Św. Jan Chrzciciel przypomina mi, że kapłaństwo nie może być okazją do zaszczytów. Przypomina też, że trzeba być głosem oraz o cenie, którą można ponieść za to nauczanie. Przyzywam też orędownictwa św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
A kto z kapłanów był dla Księdza szczególnym wzorem?
Cały czas inspiruje mnie proboszcz z mojej pierwszej parafii, śp. ks. Zdzisław Bartosz. Nie wyobrażam sobie, żebym jeszcze kiedyś spotkał tak roztropnego, opanowanego i statecznego człowieka. Kiedyś pomyliłem nuty śpiewając prefację. Kiedy przyszedłem na plebanię bardzo delikatnie i taktownie zwrócił mi uwagę. Sam pokazał jak powinno być to zaśpiewane, poprosił o powtórzenie. Pokazywało to ogromny szacunek do drugiego kapłana, ale także dbałość o piękno liturgii. Zabiegał jedynie o Kościół i zbawienie wiernych. Odmówił propozycji pójścia na studia ze względu na znaczny problem ze wzrokiem i bojąc się całkowitej jego utraty. "Na nic się moje studia nie przydadzą, jak będę ślepy" – powiedział biskupowi i pozostał na parafii. Można powiedzieć, że nawet umarł pięknie śpiewając Godzinki i klękając na słowa "Z pokłonem Panno Święta...". Podobnie jak on nie chcę zabiegać o wielkie rzeczy – zależy mi jedynie, aby ludzie wiedzieli, że jest nad nimi jest Ten, który nimi kieruje.
ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK