Wywiad z ks. Jackiem Sablikiem

Data dodania: 2014.08.14

Zapraszamy do lektury cyklu rozmów z nowymi administratorami parafii diecezji sosnowieckiej. W tym tygodniu publikujemy wywiad z ks. Jackiem Sablikiem, administratorem parafii NMP Częstochowskiej w Kosmolowie, dotychczasowym proboszczem parafii św. Faustyny w Będzinie.

Pracował Ksiądz już na wiejskiej parafii?

Tak. Jako neoprezbiter pracowałem przez dwa lata w parafii Kodrąb niedaleko Radomska. Ale wszystkie kolejne placówki to już parafie miejskie – NMP Fatimskiej w Sosnowcu-Zagórzu, św. Jana Kantego w Jaworznie-Niedzieliskach, św. Maksymiliana w Olkuszu, św. Stanisława w Czeladzi, św. Barbary w Jaworznie-Podłężu i wreszcie pierwsze probostwo, czyli parafia św. Faustyny w Będzinie. Sam pochodzę z Sosnowca, z parafii Nawiedzenia NMP.

Jak się Ksiądz czuje wracając po tylu latach do duszpasterzowania na wsi, które ma swoją specyfikę?

Bardzo dobrze! Widzę, że czas płynie tu wolniej niż w mieście. Pędzące samochody, ludzie biegnący do pracy – tutaj tego nie ma, a każdy wie co ma robić i o czasie zaczyna realizować swoje zadania. Niezwykle cieszy wypełniony kościół – na ranną Mszę przychodzi ok. 20-30 osób, a na Mszy wieczornej zapełnione są wszystkie ławki. Muszę tylko uważać na słowa – dziwnie patrzono na mnie, kiedy w niedzielnych ogłoszeniach życzyłem miłych wakacji, podczas gdy większość parafian pracuje przy żniwach nie tylko na swoich polach, ale także pomagając innym. Powoli uczę się rolniczego sposobu patrzenia na pory roku i pogodę.

Specyfiką muszą być też chyba szerzej otwarte drzwi plebanii, gdzie ludzie przychodzą z licznymi problemami i dylematami...

I to o każdej porze! Nie ma tu sztywnych godzin urzędowania w kancelarii – na ile mogę staram się być elastyczny w tej materii zwłaszcza teraz, aby nie utrudniać prac na roli.

Życzliwie przyjęto nowego administratora? Poprzedni proboszcz, ks. Maciej Foryś, pracował tu aż 23 lata.

Oczywiście! Porównań nie uniknę, ale moją siłą jest młodość i ją zaprzęgam do pracy na rzecz parafii. Już słyszałem, że mówi się o mnie "nasz ksiądz", a zważywszy, że pracuję tu dopiero miesiąc, to dużo znaczy.

Czy podobnie jak poprzednik jeździ Ksiądz na rowerze?

Myślę, że zacznę (śmiech).

Jakie wyzwania czekają tutaj na Księdza?

To jedna z najmniejszych (niecałe 900 dusz), ale najwspanialszych parafii w diecezji! Z tak niewielkiej i młodej wspólnoty (powstałej w 1977 r.) wyszło 9 księży (m.in. ks. Zbigniew Bigaj, ks. Marek Bigaj, ks. Karol Banasik, ks. Dariusz Nowak i ks. Paweł Tracz) i 7 sióstr zakonnych. Siłę ducha tych ludzi widać po frekwencji na Eucharystii. Muszę kontynuować i wzbogacać dzieło poprzedników – ks. Macieja Forysia, ale także założyciela i pierwszego proboszcza (o którym parafianie bardzo pamiętają, czego dowodem są chociażby wypominki) – ks. Janusza Chwasta. Ks. Foryś przed odejściem zadbał o wiele spraw materialnych. Póki co prowadzę prace przy budynku plebanii – niezbędne po tak długim mieszkaniu poprzednika. W kościele odnowiłem drzwi, a czeka nas wymiana okien, chciałbym też wyzłocić tabernakulum i odnowić wystrój prezbiterium. Z pomocą ludzi wszystko uda się zrobić.

Zbliża się odpust parafialny. Ta uroczystość w miastach często się jakoś zaciera nie tylko w sferze rodzinnego świętowania, ale nawet liturgicznie. Jak tu przeżywa się przygotowania do uczczenia Patronki parafii?

To uroczystość dla tych ludzi tak ważna i wielka, że przeżywamy ją dwa razy. 26 sierpnia, w uroczystość NMP Częstochowskiej, mieszkańcy mają swój odpust, własne święto całej wioski. Przerywają wtedy nawet prace w polu. Uroczysta suma odpustowa w kolejną niedzielę gromadzi za to, poza mieszkańcami, także osoby z sąsiednich miejscowości oraz zaproszonych przez mieszkańców gości. Poza częścią liturgiczną odbędą się także festyny, zawody i inne atrakcje, w których wezmę też na pewno udział.

W ubiegłym tygodniu w Sułoszowej i Kosmolowie nocowali pątnicy z pielgrzymki krakowskiej. Jak ocenia Ksiądz gościnność swoich parafian?

Już od mojego przybycia tutaj mieszkańcy przypominali, że będziemy gościć pielgrzymów i musimy się do tego przygotować. W dniu ich przyjścia od rana czekali w domach na kwatermistrzów, którzy przydzielali odpowiednią ilość osób zgodnie z tym, co każdy deklarował. Na plebani mieszkał idący całą pielgrzymkę Ksiądz Biskup Grzegorz Ryś oraz jeden kapłan i kleryk, zaś rano wszyscy księża zgromadzili się tu na śniadaniu. Wcześniej poprosiłem parafian, aby przynieśli na nie trochę produktów. Ich ilość przekroczyła moje oczekiwania – przygotowaliśmy jajecznicę z 300 jaj! To wspaniały przykład gościnności, bo przecież większość z nich nocowała i karmiła pielgrzymów także w domu. Mieszkańcy otwierają nie tylko drzwi domów, ale przede wszystkim serca. Parafrazując słowa Ewangelii można powiedzieć, że kto przyjmuje pielgrzyma jako pielgrzyma, nagrodę pielgrzyma otrzyma! Jezus wprost mówi, że "kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje", a "kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, (...) nie utraci swojej nagrody". Liczą na modlitwę zanoszoną za nich przez pielgrzymów i pewnie się nie zawiodą!

Co zostawił Ksiądz po sobie w Będzinie?

Zarządzałem parafią przez 4 lata. Mieszkali tam naprawdę wspaniali ludzie, którzy włączali się w organizację parafialnych świąt i uroczystości. Z tych, którzy chcieli, udało się zbudować cudowną wspólnotę, z którą było mi rozstać się dużo trudniej, niż się spodziewałem. Wielu już przyjechało mnie odwiedzić, jeden z chłopaków zadeklarował, że będzie tu z mamą przyjeżdżać w każdy pierwszy piątek miesiąca. Specyfiką parafii św. Faustyny było "duszpasterstwo dzieciaków" – jeśli udało się dotrzeć do nich, namawiali rodziców by przyjść do kościoła. Na osiedlu mieszkali przede wszystkim ludzie młodzi, często wyjeżdżający, często zmieniający także miejsce zamieszkania. Ze spraw materialnych udało się przebudować prezbiterium i wyłożyć płytkami całą kaplicę, a także zrobić nagłośnienie i zamontować rzutnik multimedialny oraz upiększyć tę tymczasową kaplicę w taki sposób, by przypominała kościół. Przeprowadziliśmy też etap koncepcyjny prac przy nowej świątyni, który rozwinie już mój następca. Podczas mojego proboszczowania w parafii zamieszkali także święci – Faustyna i Jan Paweł II. Zostaliśmy obdarowani także peregrynującym po diecezji obrazem Jezusa Miłosiernego.

Jak się Księdzu odprawiało Mszę św. pod tym wizerunkiem?

Kiedy ten obraz Pana Jezusa przyszedł do nas poczułem naprawdę mocno, że Ktoś za mną stoi, a patrząc w Jego oczy widziałem ogrom miłosierdzia dla mnie i całej parafii.

W parafii św. Faustyny zorganizował Ksiądz cykl spotkań "Taka jest nasza wiara" stanowiący okazję do wysłuchania ciekawych gości dających świadectwo swojego życia.

Najbardziej poruszają nas właśnie świadectwa, żywy kontakt z drugim człowiekiem, możliwość zadania pytania publicznie albo prywatnie. Wiele spotkań przedłużało się, ludzie mówili, że mówcy ich poruszyli i dawali do myślenia. To wspaniałe umocnienie w wierze i okazja do rozwiania wielu wątpliwości.

Którzy kapłani szczególnie odcisnęli się na Księdza formacji i kapłańskim życiu?

Od każdego z moich proboszczów mogłem się wiele nauczyć. Szczególnie cenne są dwie ostatnie lekcje wikariuszowskie, jakie otrzymałem od ks. Mieczysława Oseta i ks. Stanisława Pyli. Wspaniale zarządzali parafiami od strony materialnej, ale przede wszystkim mieli wielkiego ducha.

ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.