Wywiad z ks. Leszkiem Kleszczem

Data dodania: 2014.08.28

Choć kończą się wakacje zmian na urzędach proboszczów było w tym roku nieco więcej i nasz cykl wywiadów zakończymy dopiero pod koniec września. W tym tygodniu zapraszamy do lektury zapisu rozmowy z ks. Leszkiem Kleszczem, nowomianowanym administratorem parafii Nawiedzenia NMP w Ryczowie, dotychczasowym proboszczem parafii św. Marcina w Porębie Dzierżnej.

Jak się Ksiądz czuje na nowym "froncie" pracy duszpasterskiej?

Bardzo dobrze! Póki co przypatruję się temu, jak funkcjonuje parafia, starając się niczego nie zmieniać. Nie chcę dostosowywać wspólnoty do siebie, ale samemu pokornie wejść w nią i odnaleźć się w sytuacji, jaką przygotowali poprzednicy. Szanuję ich pracę bo widzę, jakie efekty przyniosła. W parafii mieszkają bardzo gorliwi, rozmodleni ludzie. Ciekawostką może być fakt, że bardzo duża grupa mężczyzn przychodzi do kościoła codziennie odmawiać różaniec. Przywykliśmy do kobiecej pobożności, a tu wspaniałe i piękne świadectwo męskiej modlitwy! Obserwuję ich z uznaniem siedząc w konfesjonale przed Mszą św. Parafia jest rozśpiewana i rozmodlona – mieszkańcy chętnie uczestniczą w nabożeństwach czy nowennach. Mają otwarte i życzliwe podejście, są serdeczni i życzliwi. Na Mszę św. w tygodniu przychodzi ponad 20 osób – nie z rodziny osoby, za która jest Msza, ale z gorliwości. We wszystkie dni świąteczne, także te wypadające w tygodniu, na Mszę przychodzi młody, 30-letni chłopak zawsze przystępujący do Komunii św. Podziękowałem mu za to świadectwo gorliwości. "Jeszcze nikt mi tego nie powiedział" – odparł. A przecież to mu się należy... Te strony nie są jeszcze na szczęście zniszczone klimatem zeświecczenia czy wręcz spoganienia, który dotyka coraz więcej obszarów naszej ojczyzny. Dowodem jest na to także młodzież, która będzie przyjmować sakrament bierzmowania – wspaniali młodzi ludzie, przyszłość i nadzieja dla kościoła!

Księdza poprzednia parafia położone jest zaledwie 20 km dalej. Co zostawił Ksiądz po sobie w Porębie?

Przez cztery lata proboszczowania, pod nadzorem i przy wsparciu konserwatora zabytków oraz życzliwości i zaangażowaniu parafian całkowicie wyremontowaliśmy piękny, zabytkowy, drewniany kościół. Następcy pozostał remont plebanii, postawienie ogrodzenia oraz bieżące prace.

Gdzie pracował Ksiądz przed przyjściem do Poręby Dzierżnej?

Przez dwa lata byłem proboszczem w Pyrzowicach, gdzie udało mi się postawić budynek plebanii. Do diecezji inkardynowany zostałem w roku 2000, po latach jeżdżenia po świecie. Przed przyjściem do Pyrzowic pracowałem jako wikariusz w parafiach NMP Nieustającej Pomocy w Sosnowcu-Ostrowach Górniczych oraz w Katedrze. A więc pierwszym probostwem była parafia Nawiedzenia NMP i znowu po 4 latach wracam do parafii pod tym samym wezwaniem. Cenię sobie ten znak Boży, bo pobożność Maryjna jest mi bardzo bliska!

Którzy święci szczególnie omadlają Księdza przed Bogiem?

O wsparcie proszę świętą Ritę, a także Ojca Pio i Jana Pawła II. Bardzo dawno od jednego z przyjaciół-kapłanów dostałem obrazek ze św. Ritą i od tej pory mam do niej duże nabożeństwo. O Ojcu Pio często mówił Jan Paweł II, wskazując go jako przykład. A kult samego Jana Pawła II nie wymaga chyba szczególnego wyjaśnienia – chyba każdy z księży powinien być z nim w modlitewnej przyjaźni!

A z bliższych, ludzkich wzorców – który z kapłanów jest dla Księdza inspiracją i wzorem pracy duszpasterskiej?

Zmarły w 2006 roku ks. Jerzy Kuchciński, z którym pracowałem przez dwa lata. Wspaniała postać – człowiek ciepły, ludzki, ojcowski i bardzo gorliwy w swoim kapłaństwie. Wspaniałym kapłanem jest dla mnie także ks. Jan Gaik – człowiek ogromnej mądrości i nigdy nie odmawiający rady i pomocy. Wiele pomagali mi też starsi księża-emeryci, np. ks. Jan Kononow. Znałem i znam wielu wspaniałych i cudownych księży!

Jaką ma Ksiądz receptę na duszpasterstwo i przyciąganie ludzi do Kościoła?

Św. Franciszek Salezy mówił "Więcej much się złapie na kroplę miodu niż na całą beczkę octu". Może czasami "przesładzam", ale przyciąga to tych, którzy potrzebują ciepła, rozmowy, otuchy, spokoju i zrozumienia, jednocześnie denerwując ludzi, którzy mają w sobie i swoim sumieniu wielki bałagan. Po 27 latach kapłaństwa oduczam się porywczo sądzić i reagować. Ludzie są dziś bardzo poranieni i często proste, ludzkie ciepło wystarczy, o ile jest autentyczne. Wystarczy wysłuchać drugiego człowieka. Nie chcę być księdzem, który wie wszystko, zna się na wszystkim i zjadł wszystkie rozumy.

A jakie wyzwania materialne przed Księdzem w Ryczowie?

Przede wszystkim będziemy musieli się zająć izolacją fundamentów kościoła. Jestem po szeregu konsultacji i muszę przygotować się do tej pracy, której zaniechanie grozi w dalszej perspektywie powstaniem nieodwracalnych uszkodzeń.

Parafia Ryczów, poza głównym kościołem, to także kaplice dojazdowe – w Kolonii Ryczów i Żelazku. Jak właściwie prowadzić taką parafię, żeby nie uległa rozbiciu i czuła się wspólnotą?

Muszę łączyć, scalać i studzić tendencje do "autoizolacji". Wierni pytają na przykład, czemu czytam u nich ogłoszenia o wydarzeniach w sąsiedniej wiosce. A przecież jesteśmy jedną parafią i każde ogłoszenie dotyczy wszystkich! Dlatego dalej będę czytał wszystkie ogłoszenia, dzięki czemu będą wiedzieć co dzieje się we wspólnocie!

Ryczów to pierwszy nocleg naszej olkuskiej pielgrzymki na Jasną Górę. To zresztą nie jedyna grupa nocująca w miejscowości. Ludzie chcą wspierać pielgrzymów?

Przyjmują ich od lat i pomagają, jak mogą! Pielgrzymi idący z Krakowa śpią po domach, dyrektor szkoły zawsze zgadza się otworzyć ją dla pielgrzymów zapewniając nocleg blisko 200 osobom. Sam też otworzyłem drzwi plebanii dla księży z naszej pielgrzymki.

Chciałby Ksiądz coś dodać na zakończenie naszej rozmowy?

Chciałbym serdecznie podziękować – przede wszystkim Księdzu Biskupowi, za nominację na tę parafię. Dziękuję bardzo tym, z którymi pracowałem w Porębie oraz mieszkańcom Ryczowa, którzy przyjęli mnie z dużym zaufaniem, okazując otwartość, ciepło i chęć współpracy.

ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.