Wywiad z ks. Pawłem Nowakiem - Misjonarzem Miłosierdzia
W sobotę 27 listopada w Domu Biskupim przy Katedrze pw. Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu bp Grzegorz Kaszak wręczył penitencjarzowi diecezjalnemu - ks. Pawłowi Nowakowi - dekret Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji (Watykan), ustanawiający go Misjonarzem Miłosierdzia. Ks. Nowak w wywiadzie udzielonym Biuru Prasowemu Diecezji Sosnowieckiej mówi o swoich nowych zadaniach, a także wspomina początki posługi w Stałym Konfesjonale w Sosnowcu.
Ks. Przemysław Lech (Biuro Prasowe): W tym roku mija 12 lat od ustanowienia Stałego Konfesjonału Diecezji Sosnowieckiej. Jak zrodził się ten pomysł?
Ks. Paweł Nowak (Penitencjarz diecezjalny - Misjonarz Miłosierdzia): Pomysł zrodził się chyba jednocześnie w dwóch miejscach. W 2009 r. kończyłem posługę ojca duchownego w Seminarium. Wiedziałem, że odchodzę z Krakowa i przychodzę do Sosnowca. Właśnie wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, żeby poświęcić się tej sprawie, czyli założeniu Stałego Konfesjonału i koordynowaniu jego działalności.
Poszedłem z tym do Kurii i okazało się, że w tym samym czasie, a może i wcześniej, ten sam pomysł zrodził się w zamyśle Księdza Biskupa Grzegorza. Ks. Kanclerz mi wtedy powiedział, że Ksiądz Biskup o tym samym mówi od pewnego czasu, tylko pojawiało się zasadnicze pytanie: kto by się tym zajął? I wtedy właśnie powiedziałem, że jeśli moja osoba Księdzu Biskupowi by odpowiadała, to chętnie się podejmę tego zadania. I Biskup wyraził zgodę.
Dlaczego na miejsce Stałego Konfesjonału wybrano kościół pw. NSPJ w Sosnowcu (tzw. kościółek kolejowy)?
W 2009 r. kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa był jedynym, w którym odbywała się wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Wierni już od pewnego czasu chętnie tam przychodzili na modlitwę.
Oprócz tego bardzo ważne było położenie „kościółka”. Znajduje się w centrum komunikacyjnym Sosnowca, co dla wielu osób – zwłaszcza starszych – jest rzeczą bardzo ważną. Ja obserwuje przez te wszystkie lata zwyczaje osób starszych, które przyjeżdżają sobie tramwajami czy autobusami do kościółka kolejowego. Mogą się wyspowiadać, wziąć udział we Mszy świętej o 12:00, potem zrobią np. zakupy i wracają gdzieś na Klimontów, Zagórze czy jeszcze dalej.
Jakie było największe wyzwanie związane z założeniem Stałego Konfesjonału?
Na początku pojawiła się we mnie troszkę taka niepewność czy znajdę na tylu księży, którzy chcieliby spowiadać w Stałym Konfesjonale. Oprócz tego nie napotkałem właściwie większych trudności, sprzeciwów czy oporów. Nie musiałem „rozbijać głową muru”. Z czasem udało mi się zorganizować pierwszą grupę stałych spowiedników.
Od początku dzieło Stałego Konfesjonału cieszyło się też wsparciem Kurii i Biura Prasowego, chociażby w postaci publikowanych na stronie diecezjalnej grafików księży-spowiedników. Jestem za to bardzo wdzięczny.
Kto oprócz Penitencjarza posługuje w Stałym Konfesjonale? Spowiednicy są wybierani czy sami się zgłaszają?
Podstawowa zasada w organizacji pracy Stałego Konfesjonału to zasada dobrowolności w podejmowaniu dyżurów. Nikt tutaj nie spowiada dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. I mnie na tym bardzo zależało od samego początku.
Jak księża komunikują tą swoją dobrą wolę, że chcą spowiadać? Na dwa sposoby. W większości wypadków to ja dzwonię do księży z propozycją zaangażowania się w Stały Konfesjonał. Ale są również tacy księża, którzy sami się zgłosili, że chcieliby pomóc w spowiadaniu – w formie stałej lub doraźnej.
Jestem ogromnie wdzięczny wszystkim księżom, którzy przez te wszystkie lata podejmowali dyżury w Stałym Konfesjonale. W sposób szczególny dziękuję Księdzu Biskupowi za jego posługę spowiedniczą. Od samego początku istnienia konfesjonału Ksiądz Biskup osobiście angażował się w dyżury. Dziękuję też Kurii Diecezjalnej, która co tydzień we wtorkowe popołudnia bierze cały dyżur. Dzięki temu jako Penitencjarz mogę mieć pół dnia wolnego.
Ile godzin dziennie spowiada Penitencjarz? Jaki był rekordowo długi dyżur?
Staram się brać połowę dyżurów w tygodniu. Stały Konfesjonał jest czynny ponad 40 godzin w tygodniu, więc ja staram się spowiadać około 20 godzin tygodniowo.
W poszczególnych dniach różnie to wygląda, nigdy nie jest tak samo. Jednego dnia mój dyżur trwa 5-6 godzin, a innego 1,5 godziny. Mój najdłuższy dyżur w Stałym Konfesjonale miał chyba do 7 godzin. Rzadko się to zdarza, ale zdarza.
Ilu penitentów dziennie może uklęknąć u kratek Stałego Konfesjonału?
Ciężko powiedzieć. To zależy oczywiście od dnia i okresu liturgicznego. Przed pandemią ja – jako Penitencjarz – miałem takie „rekordowe” dni, że spowiadałem od 40-60 osób danego dnia. Ale w tym samym tygodniu bywały dni, że spowiadałem 10-20 osób.
Przed pandemią w cztery tygodnie Adwentu przez Stały Konfesjonał mogło przechodzić w sumie około 1,5 tysiąca penitentów. W Wielkim Poście – dwa razy tyle, czyli około 3 tysięcy.
Oczywiście nie mamy w konfesjonale żadnego licznika. Te liczby są podane z dużym przybliżeniem. Bazuję na doświadczeniu tych 12 lat, rzucając chociażby okiem na ludzi stojących w kolejce.
Co Penitencjarz doradziłby korzystającym ze spowiedzi w kwestii zarówno przygotowania się do niej jak i samego spowiadania się?
Po pierwsze: do spowiedzi trzeba się przygotować. Nie spowiadajmy się „z rozpędu”. Stały Konfesjonał troszkę „kusi”, bo ktoś wchodzi do kościoła, widzi, że jest wolny spowiednik i pojawia się wtedy myśl: „A, to sobie wejdę do spowiedzi”.
Każdego bym jednak zachęcał, aby się najpierw zatrzymać w kościele, pomodlić chwilę przed Najświętszym Sakramentem i dopiero skorzystać z sakramentu pokuty. Bardzo bym przestrzegał przed traktowaniem Stałego Konfesjonału jako takiego „punktu szybkiej obsługi”.
A podczas samej spowiedzi? Grzechy wyznawać sprawnie. Nie rozwodzić się za bardzo nad swoimi grzechami, bo się w tym pogubimy i za bardzo się na tym skoncentrujemy. Moim zdaniem lepiej wyznać grzechy w sposób sprawny, logiczny i konkretny. Oczywiście każdy spowiada się tak, jak umie. Czasem ktoś może potrzebować opowiedzieć o swojej grzeszności. Tylko jak jesteśmy brudni to się umyjemy i mamy spokój. Nikt się tym brudem specjalnie nie zajmuje. I tak samo powinno być z naszą duszą.
Poza tym pamiętajmy o jeszcze innej ważnej sprawie, że spowiedź kończy się nie na wyznaniu grzechów tylko na żalu połączonym z postanowieniem poprawy. Warto to wyrazić w słownej formule, ale przede wszystkim trzeba to mieć w sercu i umyśle, że naprawdę chcę się poprawić, że naprawdę chcę odmiany życia.
Niedawno z Watykanu otrzymał Ksiądz dekret nominujący na Misjonarza Miłosierdzia. Czym jest dla Księdza ta nominacja?
Wielu skupia się w tym kontekście jedynie na specjalnych jurysdykcjach, które otrzymują Misjonarze Miłosierdzia w postaci rozgrzeszania grzechów, które wykraczają poza uprawnienia księży, a są zarezerwowane Stolicy Apostolskiej (więcej o jurysdykcji Misjonarza Miłosierdzia pisaliśmy TUTAJ)
Sprawa jurysdykcji jest według mnie ważna, ale nie najważniejsza. Gdy czytałem pismo, które otrzymałem z Kongregacji, wyjaśniające to, kim jest Misjonarz Miłosierdzia, to tam przede wszystkim zwraca się uwagę, na odkrywanie prawdy teologicznej o Bogu – że Bóg jest miłosierny. I tę prawdę trzeba głosić w konfesjonale, podczas rekolekcji, misji itd.
I to jest bardzo ważna rzecz w rozumieniu sakramentu pokuty w ogóle, bo przy spowiedzi zazwyczaj koncentrujemy się na sprawie grzechów. Natomiast Misjonarz Miłosierdzia ma za zadanie koncentrować siebie i innych na Bogu. Idźmy do spowiedzi nie tyle myśląc o sobie i swoim grzechu, ile o Bogu, odkrywając Jego miłość i miłosierdzie.
Jeżeli penitent w ten sposób będzie podchodził do sakramentu pokuty, to będzie on wyzwalającym sakramentem. Nie będzie czymś zamykającym w lęku, w stresie itd. A w związku z tym może trochę łatwiej będzie też chodzić do spowiedzi. Bo ciężko się idzie do sakramentu pokuty z takim nastawieniem, że „zgrzeszyłem i teraz muszę o tym opowiadać”. Przede wszystkim myślmy o Bogu i Jego miłosierdziu. Przypominanie o tym jest zadaniem właśnie Misjonarzy Miłosierdzia.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
rozmawiał: ks. Przemysław Lech