Wywiad z ks. Pawłem Spronclem
Za szczególnych orędowników w niebie mojej kapłańskiej pracy uważam...
...świętą Jadwigę Królową, świętego Pawła i Piotra oraz Jana Pawła II. Święta Jadwiga jest Patronką mojej rodzinnej parafii. Mogę powiedzieć, że wszystko tam się zaczęło: i chrzest, i I Komunia Święta, i bierzmowanie, i wreszcie święcenia diakonatu. Potem będąc w seminarium, miałem dość blisko do "mojej dziewczyny", jak czasem z uśmiechem Ją nazywałem. Nieraz przychodziłem na Wawel i tam przy relikwiach i Krzyżu św. Jadwigi powierzałem różne sprawy mojego życia. Ostatni raz byłem przy Jej grobie dziękując za święcenia diakonatu. Święty Paweł, jak nietrudno się domyślić, dlatego, że odziedziczyłem po Nim imię. Bardzo podobają mi się Jego jasne i twarde zasady, którymi kierował się w życiu. Nie bał się opinii ludzi. Najważniejsze było dla Niego głoszenie Chrystusa. A Piotr? Cóż, od wieków złączony z Pawłem. Z jednej strony Boży zapaleniec, a z drugiej ten zapał jest dość słomiany. Z jednej strony chce oddawać życie za Chrystusa, a z drugiej trzykrotnie się Go zapiera. Piękny przykład ludzkiej pychy, ale także Bożego miłosierdzia, które jest drogą powrotu do Ojca. Piotr uwierzył w Boże miłosierdzie i chyba tym mi najbardziej zaimponował. W końcu święty Jan Paweł II. Czy trzeba ten wybór uzasadniać? Miesiąc temu byliśmy świadkami Jego kanonizacji, więc jakże nie wybrać Go na swojego orędownika.
Wspólnoty i ruchy religijne, z którymi byłem / jestem związany to...
...wspólnota ministrantów. To była moja grupa. W niej wzrastałem już od I Komunii Świętej, po której nieśmiało pojawiłem się w zakrystii, jako nowy ministrant. W tej grupie byłem 10 lat. Tam uczyłem się zasad, modlitw, różnych dziwnych nazw, które oznaczały jeszcze bardziej dziwne rzeczy. Potem poszedłem do seminarium, co nie oznacza, że przestałem utożsamiać się z grupą ministrantów. Dalej byłem z nimi, choć już trochę w innej roli. Miłe jest to, że ci, z którymi kiedyś stałem przy ołtarzu jako ministrant, dziś są w różnych zakątkach Polski, ale nadal wracają do tych młodzieżowych lat, kiedy to razem tworzyliśmy pewne dzieło, które możemy nazwać ministranturą. To było coś, co nas jednoczyło. Mieliśmy wspólny cel: służyć Bogu, kapłanom i robić to jak najlepiej.
Okres nauki i formacji w seminarium był dla mnie...
...pięknym czasem. Chętnie wracam wspomnieniami do każdego seminaryjnego roku. Każdy z nich był inny, każdy oryginalny. To okres, owszem, poszerzania wiedzy, ale też okres zmian. Wiele zmienia się w Twoim życiu. I nie myślę tu tylko o stroju duchownym. Choć bardzo ważny, jest jedynie znakiem zewnętrznym. Myślę tu raczej o wnętrzu człowieka. O tym, czego nie widać od razu, ale jest zauważalne po kilku latach. Czas formacji to też moment spotkania innych ludzi, z którymi żyjesz 24 godziny na dobę. Tam zawiązują się przyjaźnie, które potem mogą trwać, daj Boże, całe kapłańskie życie.
Wzorce z parafii rodzinnej i parafii praktyk, które chciałbym zachować w swojej pracy to...
...twarde stąpanie po ziemi. Zarówno w mojej rodzinnej parafii, jak i parafii praktyk są duszpasterze, którzy wiedzą, że ich rolą jest doprowadzić ludzi do zbawienia. Ta droga do zbawienia nigdy nie jest łatwa i trzeba stawiać pewne wymagania, nawet jeśli nie wszystkim się podobają.
Za priorytet w mojej kapłańskiej pracy uważam...
...rozważanie Pisma Świętego. Myślę, że od tego wszystko się zaczyna. Wśród naszych wiernych mamy takich, którzy są tradycyjnie religijni, czyli chodzą do kościoła w niedzielę i na tym się kończy, a są i tacy, którzy regularnie, codzienne czytają Słowo Boże i oczekują, że ktoś im je wyjaśni, pomoże w zrozumieniu. Zadanie jest trudne, bo chyba każdy kto sięgnął do Pisma Świętego wie, że po jednorazowym przeczytaniu trudno mówić o zrozumieniu, a tym bardziej wprowadzeniu w życie. Nie można też zapominać, że czytanie Pisma, to dialog z Bogiem. To Bóg udziela łaski jasnego rozumienia Słowa. Wiemy, że jest wiele fragmentów, nad którymi zastanawiamy się latami. Ale jakaż to radość, kiedy w jakimś momencie życia znajdujemy rozwiązanie. Czytanie Pisma Świętego jest modlitwą. Zatem bierz i czytaj!
W chwilach wolnych od obowiązków duszpasterskich będę...
....planował jak ogarnąć następne obowiązki. Żartuje oczywiście. Każdemu człowiekowi jest potrzebny odpoczynek. Lubię wybrać się gdzieś w ciekawe miejsce, najlepiej z przyjaciółmi. To jest połączenie przyjemnego z pożytecznym. Sam odpoczywasz, poznajesz nowe miejsca i już masz sprawdzone miejsce na pielgrzymkę czy to z młodzieżą, czy z dziećmi pierwszokomunijnymi.
Idealna parafia dla mnie to...
Jakby było idealnie to człowiek by się zanudził. Nie na darmo Pan Jezus nam mówi o krzyżu. Weź swój krzyż. Gdyby wszystko było takie proste, łatwe i przyjemne, czyli idealne, człowiek przestałby od siebie wymagać, wszystko miałby podane na tacy, a to powoduje, że przestałby dostrzegać jakiekolwiek dary i uważał, że wszystko mu się należy. Przestałby cenić trud i pracę, nawet własną, o ile ona jeszcze byłaby w cokolwiek wkładana. Natomiast jak się natrudzimy, to owoc smakuje dużo lepiej. Zobaczmy, że w szkole o wiele bardziej cieszyliśmy się z czwórki z bardzo trudnego sprawdzianu niż z piątki z łatwego. Tam się natrudziliśmy, a tutaj nie.
Idealna parafia? Chyba nie ma takiej. Wszędzie będą wzloty i upadki. Radości i smutki, genialne rozwiązania i problemy. Ale gdyby nie problemy, nie byłoby rozwiązań, gdyby nie upadki, nie byłoby wzlotów. Weź krzyż i idź, tam gdzie cię poślą.