Wywiad z ks. Stanisławem Litwą
Z parafii NMP Nieustającej Pomocy w Sosnowcu-Ostrowach Górniczych przeniósł się do parafii Najświętszego Zbawiciela przy ul. Naftowej, zostając decyzją Biskupa jej administratorem. Zapraszamy do lektury wywiadu z ks. Stanisławem Litwą.
Mógłby Ksiądz przybliżyć nam przebieg swojej kapłańskiej posługi?
Święcenia kapłańskie przyjąłem 13 maja 1986 roku w częstochowskiej bazylice Świętej Rodziny. Moją pierwszą placówką była parafia św. Stanisława BM w Dankowie, gdzie pracowałem 2 lata. Następnie mianowany zostałem wikariuszem parafii św. Józefa w Sosnowcu, gdzie spędziłem 4 lata. Tam zastał mnie podział diecezji i bezpośrednio stamtąd na 5 lat trafiłem do parafii św. Andrzeja w Olkuszu. Stamtąd wróciłem do Sosnowca i kolejne 5 lat byłem wikariuszem parafii katedralnej. Kolejna placówka to już pierwsze probostwo – parafia NMP Nieustającej Pomocy w Sosnowcu-Ostrowach Górniczych. Pracowałem tam przez 12 lat, aż do przejścia do parafii Najświętszego Zbawiciela.
Sporo czasu. Jak zapisał się Ksiądz w historii parafii?
O to należałoby zapytać parafian...
W takim razie jak ta parafia zapisała się w Księdzu?
Bardzo głęboko. To wspólnota niezwykle otwarta, ofiarna, w której są duże możliwości pracy. Podjąłem wiele inwestycji materialnych – ukończenie budowy kościoła, otynkowanie go, przygotowanie nowej zakrystii, chóru i organów. Sporą inwestycją ostatnich lat było także położenie kostki wokół kościoła, a także odmalowanie (tuż przed wizytacją biskupią) całego wnętrza. Oczywiście nie zapominałem także o duchowym rozwoju wspólnoty – działają tam prężnie wspólnoty, choćby Akcja Katolicka, Żywy Różaniec i ministranci.
Żal było, tak po ludzku, zostawiać to wszystko?
Po ludzku oczywiście. Jednak księża muszą być przygotowani, że przychodzi czas, w którym trzeba zmienić front swojej pracy. Potrzebowałem nowych wyzwań, szukałem zadań, których mógłbym się podjąć. Nawet przed rozmową z Biskupem czułem, że zbliża się moment, w którym będzie trzeba odejść. Póki siły i zdrowie pozwalają chcę mierzyć się z nowymi zadaniami. Trzeba działać, aby spełniać się na każdej płaszczyźnie kapłańskiej posługi – duchowej i materialnej.
Parafia na Naftowej jest duchowo rozbudzona, zwłaszcza przez podejmowane tu w ostatnim roku działania Przyjaciół Jezusa...
Bardzo się ucieszyłem, że idę do parafii żywej i gorliwej. Nie mówiąc nawet o podejmowanych tu działaniach nowej ewangelizacji, ale najzwyklejszym duszpasterstwie, które jest po części jej efektem – codziennie ok. 30 osób uczestniczy we Mszy św., wcześniej odmawiany jest Różaniec i Koronka. To jest to! – pomyślałem i chciałbym jeszcze bardziej rozwinąć te wszystkie działania. Bardzo pozytywnie oceniam działania i osobę ks. Mirosława Jadłosza i jako proboszcz cieszę się z jego inicjatyw. Żaden wikary nie powinien spoczywać na laurach pensji szkolnej – trzeba działać i podejmować wyzwania duszpasterskie. Jednocześnie parafią muszę zarządzać także materialnie – póki co trwają prace przy plebanii, która wymagała odnowienia, czeka nas też tynkowanie trzech ścian kościoła. Marzy mi się też ułożenie wokół kościoła kostki brukowej.
Przez swoje placówki duszpasterskie ma Ksiądz dobry ogląd Sosnowca. Jaki jest stan serca diecezji, w której zaledwie 27,5% katolików uczęszcza do kościoła i wyniki te nie pochodzą raczej z dużych miast?
Mam wrażenie, że Sosnowiec i tak pozytywnie wyróżnia się na tle innych miast Zagłębia. W tym mieście, jeśli tylko chce się działać i zaangażuje kilka osób, to na pewno będą one pracować z pełnym oddaniem i jeszcze wciągną innych. Tego ducha trzeba rozbudzać i ukierunkowywać. Pamiętam, kiedy byłem wikariuszem w parafii katedralnej i uczyłem religii w LO im. Emilii Plater – to była wspaniała młodzież! Zresztą teraz odnajdują mnie na Naftowej i przychodzą się przypomnieć. Jeżeli młodzież wyczuje w kapłanie powiernika i przyjaciela, a przede wszystkim kogoś, kto poświęca im swój czas, będą efekty. Młodzi czekają na takich kapłanów!
Od kogo uczył się Ksiądz duszpasterskiej pracy, kto inspirował Księdza?
Taką inspiracją byli przede wszystkim dwaj proboszczowie – ks. Stefan Rogula z Olkusza oraz ks. Wacław Wiciński z Katedry. Ks. Rogula jest człowiekiem niezwykle wyciszonym, uduchowionym, który potrafi inspirować młodych do działania niczego nie narzucając, a jednocześnie przejawiając ogromne zainteresowanie. Ks. Wiciński był wzorem kapłana schorowanego. Dźwigał swój krzyż, bardzo cierpiał, ale miał młodego ducha. Nie wyobrażałem sobie Mszy św. na zakończenia rekolekcji wielkopostnych dla młodzieży, której nie odprawiłby ks. Wiciński. Ledwo o kuli doszedł do ołtarza, ale jego przykład był niezwykle budujący – człowiek starszy i schorowany, który chce być z młodzieżą i pomimo cierpienia ma poczucie humoru i młodego ducha.
To inspiracje bliskie i ziemskie, a kto ze świętych jest inspiracją, ale też orędownikiem w Księdza pracy?
Ogromnym kultem zawsze darzyłem NMP Nieustającej Pomocy, więc szczególnie cieszyła mnie pierwsza parafia proboszczowska, właśnie pod Jej wezwaniem. Bardzo cenię sobie także św. Stanisława Kostkę, mojego patrona, za jego przywiązanie do Maryi i Eucharystii. Możemy się uczyć od niego gorliwości i zaparcia się siebie.
Co będzie Księdzu wypełniać wolne chwile i pozwalało regenerować siły?
Przede wszystkim rower – bardzo lubię jeżdżenie na nim. Jestem też kibicem lubiącym oglądać sportowe zmagania.
Co poradziłby Ksiądz młodszym kolegom, którzy obejmują administrowanie pierwszymi parafiami?
Żeby nigdy nie zachowywali się, jakby duszpasterstwo w parafii miało zacząć się dopiero od nich. Przychodząc po ks. Strażu i ks. Leksie świadomy jestem dorobku i ciężkiej pracy ich oraz wikariuszy, którzy tu pracowali, tak w sferze duszpasterskiej jak i materialnej. Niezależnie od tego co zastaliśmy na parafii trzeba zakasać rękawy i przede wszystkim działać!
Sierpień to miesiąc pielgrzymek. Wiem, że przez 5 lat był Ksiądz duszpasterzem olkuskiej grupy. Jaką rolę odgrywa pielgrzymowanie w duszpasterstwie?
Ogromną! Te nietypowe rekolekcje bardzo mocno przybliżają do Jezusa ucząc dobrowolnie podejmowanej ofiary. Droga, śpiew, modlitwa, zaangażowanie – to nie jest proste, więc dobrowolnie podjęte uczy ofiary i ponoszenia jej z każdym dniem.
ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK