Wywiad z ks. Woźniakiem - podsumowanie kampusu ŚDM
Jerzmanowicki kampus św. Jana Pawła II stanowił bazę wypadową naszej młodzieży na spotkania z papieżem w Krakowie (relacja z jego funkcjonowania dostępna jest TUTAJ). Ale był także czymś dalece większym i ważniejszym - miejscem spotkania młodych ze sobą i z Bogiem oraz umocnienia się świadectwem wiary przeżywanej we wspólnocie. O organizację i wizję owoców poprosiliśmy ks. Sławomira Woźniaka, który odpowiadał za przygotowanie kampusu.
Jerzmanowicki kampus to sukces czy porażka?
Z każdej perspektywy można o nim mówić, jako o Bożym sukcesie! Dla wielu młodych ludzi było to nie tyle odkrycie wiary, ale ważny impuls w jej ugruntowaniu. Poprzez katechezy, doświadczenie wspólnoty i spotkanie z ludźmi z całego świata umocnili swoją wiarę. To była iskra, która nie tyle się zapaliła, lecz eksplodowała! Uczestnicy zostali napełnieni Bożą radością! Ale także z perspektywy ludzkiej, organizacyjnej, można mówić o sukcesie, okupionym ciężką pracą wielu osób duchownych i świeckich. Ogromne zasługi mają w tym mieszkańcy Jerzmanowic z władzami gminy, członkinie Kół Gospodyń przygotowujące posiłki, pracownicy szkół w Jerzmanowicach i Przegini oraz służby mundurowe – wojsko, policja i straż pożarna. Kolejny sukces to wielka wspólnota całej parafii – nigdy dotąd w historii Jerzmanowic nie zdarzyło się, żeby 500 osób tańczyło wyrażając tym swoje dziękczynienie i uwielbienie Boga. Ci ludzie odkryli, że można z radością wyznawać swoją wiarę!
A frekwencja? Mówiło się o możliwości przyjęcia ponad 1000 osób. Na tym tle około 400 uczestników to niewiele...
Na kampusie było 320 osób z Polski zapisanych w naszej bazie, 20 osób z Rosji i 22 z Ukrainy. Kolejnych 20 Polaków to osoby, które rejestrowały swój udział bezpośrednio w Krakowie (w trybie "last minute"), ale mieszkały wraz z nami. Obecność młodych to w dużej mierze efekt zaangażowania księży. Zaangażowania, które procentuje – jeśli ktoś z duszpasterzy poświęcił się pracy z młodzieżą, przygotowaniom do dni w diecezji oraz kampusu, to ma w parafii wspaniałą grupę zdolną do pracy i modlitwy. To cudowny zaczyn, z którym można tworzyć ruchy i wspólnoty. Obawiam się, że dla wielu, którzy tego nie uczyniły, wraz z ŚDM do historii przejdzie duszpasterstwo młodzieży w takiej parafii. Bóg stokrotnie nagrodzi angażujących się kapłanów!
Które parafie najliczniej stawiły się na kampusie?
Najliczniejszą grupą była 25-osobowa reprezentacja Sułoszowej z ks. Jackiem Michalakiem, który odpowiadał też wraz z Jackiem Haberka za międzyparafialną grupę animacji muzycznej. Liczna była także grupa z Błędowa z ks. Bronisławem Waksmundzkim, który odwiedzał nas i uczestniczył w czuwaniu i Mszy św. w Brzegach. 13 osób przyjechało ze Sławkowa, liczną i mocno zaangażowaną grupę przywieźli też ks. Dawid Kuczek z jaworznickiej kolegiaty oraz ks. Paweł Sproncel z Będzina-Grodźca. Należy wspomnieć też zaangażowanie ks. Piotra Pisarczyka i ks. Piotra Kocota oraz wymowne świadectwo obecności najstarszego pielgrzyma uczestniczącego w całym programie – 84-letniego ks. Jana Szkoca.
Z czego wynika, że jedne parafie przysłały kilkanaście osób, a z innych nie przyjechał nikt?
W mojej parafii w Sławkowie młodzież zapytała wprost: "Będzie tam ksiądz z nami?". Oczekiwania młodzieży to odbicie słów papieża Franciszka – pasterz musi być z owcami, spędzać z nimi czas, pachnieć owcami. Zaangażowanie i solidna praca, poświęcenie życia i powołania młodym dają owoce. Zdecydowana większość uczestników to nie ludzie z łapanki – ktoś, komu nagle zaproponowano wyjazd, ale młodzież związane z parafią.
Poza kapłanami w kampusie uczestniczyli też klerycy i siostry zakonne...
Zapamiętałem moment, kiedy mimo potwornego gorąca jeden z kleryków całą drogę pomagał nieść bagaże ks. Jana Szkoca – człowiek przygotowujący się do kapłaństwa poświęca się dla kapłana emerytowanego. To przykład zrozumienia powołania kapłańskiego i miłosierdzia, o którym w tym czasie tyle mówiliśmy. Klerycy przygotowywali także oprawę liturgiczną Mszy św. oraz pomagali w pakowaniu żywnościowych pakietów pielgrzyma, które każdy z uczestników zabierał z sobą na czuwanie w Brzegach. Były z nami też siostry zakonne z naszej diecezji i Ukrainy. Cały swój czas poświęciły one opiece nad młodymi ludźmi. Ich zaangażowanie i pomoc, także w kuchni, to ogromne świadectwo dla uczestników. Te siostry spełniły swoje zakonne charyzmaty!
Udział w kampusie był dla uczestników bezpłatny – płacili tylko za pakiet pielgrzyma. Skąd pieniądze na taki wydatek?
To przede wszystkim środki, które wyłożyła diecezja. Pokrywały one wyżywienie (trzy posiłki dziennie) i autokary dowożące nas do Krakowa. Kolejnym donatorem jest gmina Jerzmanowice-Przeginia, która udostępniła nam nieodpłatnie budynki szkół oraz np. przenośne toalety. Gmina Sąspów udostępniła nam estradę, kolejną wraz z nagłośnieniem przekazał Siewierz, wojsko (dzięki decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej) przekazało agregaty prądotwórcze i cysterny z wodą wraz z obsługą.
Był Ksiądz nie tylko organizatorem, ale także uczestnikiem wszystkich wydarzeń. Co najmocniej zapadło Księdzu w pamięć?
Bardzo ważnym punktem dnia były codzienne katechezy z wyznaczonymi przez Stolicę Apostolską biskupami, przybliżającymi nam tajemnicę miłosierdzia. Świadectwo życia Biskupów, pokazanie jak doświadczają i praktykują miłosierdzie, żywy dialog z młodzieżą – to coś, co zapada w pamięć. Ważne były też świadectwa składane przez uczestników i gości, choćby ze wspólnoty z Betlejem. Bardzo mocno też dotknęła mnie droga krzyżowa z papieżem na Błoniach – wiele osób mówiło, że niezwykle mocno przeżyli to nabożeństwo wsłuchując się w treści i kontemplując warstwę wizualną. Mocno poruszyło mnie też sobotnie spotkanie z papieżem i atmosfera ciszy, w której ponad milion ludzi na klęczkach adorowało Jezusa Eucharystycznego.
Za trzy lata widzimy się wszyscy na kolejnych Światowych Dniach Młodzieży w Panamie?
Wszyscy pewnie nie, ale ktoś policzył, że jeśli codziennie będzie się odkładać 5 zł to powinno wystarczyć na pokrycie kosztów. Ja już zaczynam odkładać...
ROZMAWIAŁ: JAROSŁAW CISZEK